|
Forum Klubu ROVERki.pl
|
|
Offtopic - Spalony (częściowo) rover.
adik1986 - Wto Sie 21, 2007 15:07 Temat postu: Spalony (częściowo) rover. Nie wiem czy wybrałem dobry dział, jak co to proszę o przeniesienie tematu w dobry.
Witam po paru miesiecznej przerwie, spowodowanej przeprowadzka i brakiem internetu. Pisałem na forum o moich problemach z roverem ale niestety nacieszyłem się nim tylko 52dni. Jechałem sobie autostrada z predkoscia około 100-110km/h, obroty silnika około 3200-3400 (nie pamietam dokładnie, bo stało się to 1 maja) nagle obroty zaczeły falować o około 200 ob. na minute, myśle sobie może sprzęgło się ślizga, po dosłownie 2 sekundach ustało, lecz po paru sekundach coś mocno walneło w silniku, samochód cały się trzęsł, myśle co jest grane, patrze na masce robi mi się takia bańka z farby, głowa w lusterka dużo dymu zamna, to juz wiedziałem co jest grane. Jade i widze parking, dojezdzając do niego wyłączyłem silnik, szybkie hamowanie, wyladuje z wozu otwieram maske - i co widzę pali się wieksza część przewodów na silniku, wygłuszenie pod maską, brakuje jednej świecy, to szybko po gaśnice - na szczęście miałem, trzema "pryśnięciami" ugasiłem
ogień na silniku, biore się za gaszenie wygłuszenia i w tym momencie gaśnica się skończyła, w sumie nie było żywego ognia tylko się żażyło ale dymu było mnóstwo. Rękami ściągłem wygłuszenie, ugasiłem je na ziemi. Oglądając samochód na spokojnie, pożar spowodowało "wystrzał" świecy z głowicy, dodam, że gwint na świecy dobry. Świece były wymieniane po kupnie samochodu ale stara świeca miała miała gwint z dwóch stron obity młotkiem i nowa świece się dziwnie wkręcała ale trzymała, nie było z nią problemów... do czasu. W ciągu tych 52 dni zrobiłem nim 4367km. Oto zdjęcia :
walkie - Wto Sie 21, 2007 16:16
O kurka wodna. Dobrze, że Tobie się nic nie stało. Da się go jakoś przywrócić do żywych?
maciej - Wto Sie 21, 2007 18:59
walkie napisał/a: | Da się go jakoś przywrócić do żywych? |
Obawiam się, że to się może nie opłacać.
walkie - Wto Sie 21, 2007 19:08
Szkoda.
Ja ostatnio na drodze do pracy widziałam palące się auto. Byłam zaspana i cała sytuacja mnie zaszokowała. Dobrze, że kilku bardziej przytomnych kierowców rzuciło się na pomoc bo mogło dojść do nieszczęścia. Samochodem, który zapalił się jechał starszy Pan. Za nim wysiadł, przy jego samochodzie było 3 facetów z gaśnicami i go ugasili.
Druga sprawa to gaśnice, wydaje mi się, że one są zbyt małe na ugaszenie auta. Wtedy poszło w ruch 5 gaśnic.
adik1986 - Sro Sie 22, 2007 13:43
Tak jak mówisz, najważniejsze, że mi się nic nie stało, samochód to rzecz, wiadomo, że szkoda go było tym bardziej, że był to mój pierwszy kupiony samochód i potrzebowałem go by dojeżdżać do pracy. Samochód spalił się 1 maja a miesiąc później pojechał w swoją ostatnią podróż, nie opłacało się go naprawiać, same tulejowanie głowicy 150F, trzeba by kupić wszystkie spalone elementy, nie wiadomo w jakiej kondycji była głowica na dodatek tego wody z chłodnicy mi ubywało, dolewałem gdzieś 200ml tak co 7-10 dni, dochodzi do tego pomalowanie maski, nowe wygłuszenie a samochód kupiłem za 300F. A co do pomocy to gdy zatrzymałem się na parkingu to stała ciężarówka i gdy ugasiłem pożar na silniku (gaśnica się skończyła) to leciałem do kierowcy, "klupie" po drzwiach dość długo, pojawia się w szybie kierowca ale po jego minie widzę, że pomocy od niego nie uzyskam i nie myliłem się. Gadam mu ze pali mi się samochód i potrzebuje wody - jego odpowiedź : nie mój pie** problem, odpowiedziałem mu tylko pie** się i poleciałem gasić resztę. Gdy już prawie wszystko ugasił przypomniałem się, że w bagażniku miałem 5 litrów wody destylowanej..., to do pewności polałem wszystko wodą.
AndrewS - Sro Sie 22, 2007 23:22
te gasnice sa za male to fakt, ale trzeba tez umiec z nich korzystać, przede wszystkim trzeba ja co jakis czas opukiwac gumowym mlotkiem, bo twardnieje proszek, po nacisnieciu spustu, trzeba chwilke odczekac az gaz wymiesza sie z proszkiem, potem delikatnie uchylic maske i przez szpare psikac gasnica, calkowite otworzenie maski dostarcza pozarowi tlenu i dużo gorzej jest go ugasic
tolik - Pon Sie 27, 2007 17:43
Warto woźić w bagażniku taki koc przeciwpożarowy - bywa w niektórych akcjach pożarowych pewniejszy niż gaśnica - szczególnie jak okaże się niesprawna.
Marian_K - Sro Sie 29, 2007 08:51
Szczerze współczuję. Przykra sprawa - nie nacieszyłeś się długo autem, ale cóż taki live. Najważniejsze - tak jak napisała walkie - że Ty jesteś cały. Powiem ci, że w takiej sytuacji to i tak zachowałeś się zupełnie przytomnie.
Pozdrawiam!
|
|