Zobacz temat - Jak sprzedać złom
 
Forum Klubu ROVERki.pl

Offtopic - Jak sprzedać złom

mimo66 - Pon Lis 16, 2009 12:14

Dzisiaj w onet.pl był ciekawy artykuł na temat magików blacharzy i lakierników.
Może warto się z nim zapoznać?

Podaję link. K L I K N I J

Urywek z całości:
Cytat:
O ten tutaj, patrz jak ładnie zrobiony – Robert z dumą pokazuje srebrnego Opla Vectrę, rocznik 2004. Błyszczący lakier, w środku pachnie nowością.

Jeszcze kilka tygodni wcześniej Opel stał na szwajcarskim złomowisku prowadzonym przez tureckich imigrantów przykryty folią, by deszcz nie wpadał przez wybite szyby do środka. Trafił tam prosto z wypadku. Poślizg, przeciwległy pas, ciężarówka i drzewo. Na szczęście nie dachował, ale za to z przodu i tyłu karoserii nic nie zostało.

:wink:

Viniu - Pon Lis 16, 2009 13:16
Temat postu: Jak sprzedać złom
Podobnych artykułów pewnie czytaliście już wiele, ale chyba nie zaszkodzi poczytać kolejny:

http://moto.onet.pl/1584565,1,artykul.html

Utwierdza mnie to w przekonaniu, że kupno auta w dzisiejszych czasach to wielka sztuka i loteria... :/

pajda - Pon Lis 16, 2009 13:33

przeczytałem cały artykuł, daje do myślenia
Mix - Pon Lis 16, 2009 13:35

Parę linków dalej znalazłem niestety ranking najgorszych aut lat 80-90:
http://moto.onet.pl/11919....html#id4665028
i
http://moto.onet.pl/11919....html#id4665036

Viniu - Pon Lis 16, 2009 13:40

Mixtated, szczerze mówiąc na temat kilku modeli mam inne zdanie. Oczywiście biorąc pod uwagę awaryjność/koszty eksploatacji itp. Np. Lanos. Nie zwracając uwagi na markę, prestiż itp. to kompletnie niezawodne auto, a przy tym śmiesznie tanie w eksploatacji...
maciej - Pon Lis 16, 2009 13:43

To samo dotyczy Nubiry. :ok:
lelek11 - Pon Lis 16, 2009 13:45

Tam też jest Twingo :cry:


Ale moje krajowe :mrgreen:

Mix - Pon Lis 16, 2009 13:58

Całkowicie się z Wami zgadzam. Coupe jest IMO jednym z ładniejszych, jak również rzadko spotykanych Roverków. Zwróćcie uwagę na słowo niestety w moim wcześniejszym poscie :razz:

[ Dodano: Pon Lis 16, 2009 13:58 ]
Ranking robiony raczej nie na naszym rynku. Bez Lanosa, Matiza i Nubiry, 1/3 Polaków (patrząc z perspektywy minionych lat) była by nadal niezmotoryzowana :/

Viniu - Pon Lis 16, 2009 14:10

A co my ślicie o głównym wątku tematu ?? Tzw. szpachlowozach ??
maciej - Pon Lis 16, 2009 14:16

To co zawsze: :rzyga:

Ale co zrobić - ani nasi rodacy nie są zainteresowani prawdą - wolą tzw. "okazje", ani nasze państwo ściganiem oszustów, bo przecież kręcenie liczników jest nadal w Polsce legalne. :(

Mayson - Pon Lis 16, 2009 14:19

Viniu napisał/a:
A co my ślicie o głównym wątku tematu Tzw. szpachlowozach

Moim zdaniem wystarczy jedno pytanie do sprzedawcy:
"Czy zgadza się Pan, aby na mój koszt auto przeszło pełny fachowy przegląd przed zakupem w moim znajomym ASO?"
Zazwyczaj w tym momencie albo odkładana jest słuchawka, albo następuje głupie zbywanie, itp - wtedy sprawa jasna, albo sprzedawca się godzi i wtedy obowiązkowo robię taki przegląd.

Nie rozumiem ludzi, którzy kupują auta tak jak gościu, co kupił Volvo od mojego ojca. Zadzwonił, przyjechał, przejechał się, zajrzał pod maskę i do bagażnika, podpisał umowę, zapłacił i wziął auto. Fakt, że auto było w dobrym stanie ale w taki sposób, jak zrobił to ten gościu, nie ma szans tego ocenić! Ludzie sami świadomie pakują się na minę, a potem biadolą... Przecież gdyby tak nie robili, to nie opłacałoby się sprzedawać szpachlowozów...

Remigiusz - Pon Lis 16, 2009 14:43

Nie sadziłem ze aż tak to wszystko jest kombinowane :shock: Ale Polak jednak potrafi :shock:

Cytat:
ale wiadomo na Zachodzie tak im się w głowach od tego dobrobytu poprzewracało, że wolą sprzedać niż wyklepać

Z tym się zgodzę, czasem można tutaj znaleźć takie okazje gdzie w sumie za małe pieniądze mona to naprawić.

Byl kiedys program na DMAX co gostek kupil Golf 3 za 700€ po wypadku, pojechał do Polski kupił tanio elementy trochę polakierował i wsadził może 500€ w naprawę i potem chciał to w Niemczech sprzedać za 1900€ i mówił ze nawet autko nie postało 10min i juz chciał ktoś kupić ale potem uświadomili kupującego ze kupuje zlom :/

Ja sie przy kupnie Roverka tutaj w Austrii sam przekonałem ze najlepiej szukać ofert gdzieś prywatnych ludzi po wioskach niz z komisu. Jaki scheiss oni tutaj na komis majach to głowa boli i cenny z kosmosu :neutral: I po kupnie z kolega stwierdziliśmy ze jednak najlepiej znaleźć kogoś kto był pierwszym właścicielem oraz kupować od jakiegoś dobrego znajomego. I lepiej szukać rok niż kupić złom :wink:

witgut - Pon Lis 16, 2009 15:53

Mayson napisał/a:
Nie rozumiem ludzi, którzy kupują auta tak jak gościu, co kupił Volvo od mojego ojca. Zadzwonił, przyjechał, przejechał się, zajrzał pod maskę i do bagażnika, podpisał umowę, zapłacił i wziął auto.

Czego tu nie rozumiesz??? Człowiek szukał auta, przyjechał, obejrzał i kupił.
Jeśli ktoś się zna nie musi auta sprawdzać na 4 stacjach diagnostycznych, a gdyby nawet to zrobił nie ma pewności że co nie wyskoczy. . Kupując auto jego oceny dokonuje się na podstawie jego stanu technicznego jak i oceniając sprzedającego.

Mayson - Pon Lis 16, 2009 16:48

witgut napisał/a:
Czego tu nie rozumiesz???

No tego:
witgut napisał/a:
Człowiek szukał auta, przyjechał, obejrzał i kupił.

Nawet dokładnie nie obejrzał, nie sprawdził opon, szyb, czy była rdza, wgniecenia, czy wszystko w aucie działa, nie widział podwozia, itd. itp. Do tego było na dworze ciemno...
Nikt przy zdrowych zmysłach nie kupuje tak auta.
witgut napisał/a:
Jeśli ktoś się zna nie musi auta sprawdzać na 4 stacjach diagnostycznych

Po pierwsze - na czym się zna? Po drugie - wystarczy na jednej stacji; skąd wziąłeś pomysł z 4-ma stacjami?
witgut napisał/a:
gdyby nawet to zrobił nie ma pewności że co nie wyskoczy

Pewności na 100% nie ma nigdy ale jadąc do ASO przynajmniej zaniżasz prawdopodobieństwo, że coś wyskoczy.
witgut napisał/a:
Kupując auto jego oceny dokonuje się na podstawie jego stanu technicznego

... i prawnego, ale OK. W tym wypadku kupujący nie sprawdził praktycznie wcale stanu technicznego. Po prostu miał fuksa, że mój ojciec nie przykombinował.
witgut napisał/a:
jak i oceniając sprzedającego

W ten sposób mój kumpel sprzedał swojego starego dobitego Escorta na giełdzie - wysłał tam swojego dziadka, który tego samego dnia podpisał umowę i trupa opchnął. Sam nie mógł go sprzedać 2 miesiące :wink:

kruszon - Pon Lis 16, 2009 20:52

Mayson napisał/a:
Nawet dokładnie nie obejrzał, nie sprawdził opon, szyb, czy była rdza, wgniecenia, czy wszystko w aucie działa, nie widział podwozia, itd. itp. Do tego było na dworze ciemno...
Nikt przy zdrowych zmysłach nie kupuje tak auta.

Heheh, jak tak kupiłem 400tke :D Glupi bylem, ale sie zakochalem i nie bylo przebacz. ;) R45 Juz z glowa kupowalem, chociaz tez jak sie potem okazalo wszystkiego dobrze nie obejrzalem :/ Dopiero teraz autko na prosta wyprowadzilem po 1,5 roku, bo sie ciagnely za nim dziwne historie - jak sie okazalo niefachowo zrobiony HGF i pare innych mniejszych rzeczy, ale teraz juz jest wszystko :ok: uff

Pozdrawiam

Dydo - Pon Lis 16, 2009 21:27

- Nie opłacało się klepać, tutaj „wjechał” cały nowy przód i tył od innego, pospawane na progach i podłodze. Nie do poznania, że robiony – chwali swoją robotę Robert.

Nóż się otwiera w kieszeni.

Od kilku lat wiadomo, że w PL cholernie ciężko jest znaleźć dobre auto, które nie było bite, nie był kręcony licznik, nie ma szpachli, nie był spawany etc, niestety. Tak to już u nas przyjęło się, że w USA po solidnym dzwonie auto ma tytuł total loss, ale od nas handlarze jadą i robią z tego nówke funkiel nie śmiganą, oczywiście w 100% BEZWYPADKOWĄ IGŁE.

Dziś nie pozostaje nam nic innego, jak tylko znaleźć osobę, która jest zaufana i sprowadzi z Niemiec naprawdę dobre, zadbane auto i co najważniejsze - nie bite. A na całe szczęście są jeszcze takie osoby, więc jeszcze w tym nadzieja, bo na 'naszym podwórku' to już nie ma czego szukać.

witgut - Pon Lis 16, 2009 21:37

Dydo napisał/a:
bo na 'naszym podwórku' to już nie ma czego szukać.

A tutaj się nie zgodzę, bo np od kolegi kruszona można by kupić :
kruszon napisał/a:
Dopiero teraz autko na prosta wyprowadzilem po 1,5 roku
kruszon napisał/a:
le teraz juz jest wszystko :ok: uff
, bo przecież z wrodzonej skromności nie napiszę że swoje auto mam doprowadzone do b.dobrego stanu mech. (niestety estetycznie pare rys na lakierze jest)
kruszon - Pon Lis 16, 2009 22:42

witgut napisał/a:
od kolegi kruszona można by kupić

Dzieki :) Teraz nie sprzedam :) Byl taki moment, ze tak pomyslalem, ale kiedyś usłyszałem od Mariana, cudotworcy nsazego, a propos jednej z usterek "Albo sprzedasz, albo kochasz to zrobimy" i zrobilismy :D

Pozdrawiam

Dydo - Pon Lis 16, 2009 22:42

W sumie to uogólniłem, że nie ma czego tutaj szukać i oczywiście zgadzam się, że zdarzają się wyjątki :) Ale takich wyjątków, jakby nie patrzeć, to szukanie igły w stogu siana. Trudno jest i nie ma co się okłamywać.
thef - Pon Lis 16, 2009 22:55

Wszystko wynika z nieuczciwości - nieuczciwy właściciel, nieuczciwy mechanik (blacharz, kowal), nieuczciwy sprzedawca. Trzeba się przyjrzeć, do której grupy się zaliczamy. Czy potrafimy złoma sprzedać za grosze, bo złom, czy wyremontować jak Pan Bóg przykazał i sprzedać jak należy, po przygodach, ale jawnie, czy może byle drożej i byle lepszy kit wcisnąć. Problem jest systemowy i wszyscy o tym dobrze wiemy. Myślę, że wśród nas wielu jest takich, którzy nie mieli by serca wcisnąć złomu komuś za ciężkie pieniądze, ale niestety też wielu się tym nie przejmie. Prawo póki co chroni tylko wtedy, gdy kupujemy u handlarza - stąd sprzedają oni często nie od siebie tylko od właściciela. Odpowiedzialność powinna być dla każdego, ale egzekwowanie i pilnowanie tego na pewno nie jest i nie będzie łatwe.

PS>Zawsze mnie zastanawia czy takie artykuły są pisane za kasę, tzn. szuka się "kowala" i daje mu kasę by powiedział jak jest na prawdę? Niby wszystko OK, bo tajemnica dziennikarska, ale czy to nie podwójna moralność? Piszemy sensacyjnie, ujawniamy patologię - OK. Ale nie damy gada, który się wypowiadał w artykule, skrzywdzić, bo to jest tajemnica dziennikarska. Ok, takie prawo, ale czy nie powinno się również takich kowali piętnować? A co wtedy, gdy takie "auto z trzech innych" rozłoży się na ulicy? A, no tak, naiwny Polak się nabrał na cwaniackie zagrywki handlarzy, spawaczy... morderców!!!

marcinmarcin - Pon Lis 16, 2009 23:10

Dydo napisał/a:
Dziś nie pozostaje nam nic innego, jak tylko znaleźć osobę, która jest zaufana i sprowadzi z Niemiec naprawdę dobre, zadbane auto i co najważniejsze - nie bite. A na całe szczęście są jeszcze takie osoby, więc jeszcze w tym nadzieja, bo na 'naszym podwórku' to już nie ma czego szukać.

Hmmm połowa kolegów z firmy kupiła auta u własnie takiego zaufanego handlarza, niestety tylko jedno jest niebite lub bardzo ładnie zrobione... a wracając do bezwypadkowości - ściągnąłem sam z Belgii autentycznie bezwypadkowe auto od I właściciela - przepłacając lekko. Status bezwypadkowości mu i tak szybko skasowałem przycierając błotnik :( ale czytając poniektóre historie na forum to i tak się cieszę, że nie kupiłem parę tysięcy tańszego szrota w Polsce bo różnica w cenie już się pewnie wyrównała poprzez bezawaryjność.

[ Dodano: Pon Lis 16, 2009 23:10 ]
Mayson napisał/a:
Nie rozumiem ludzi, którzy kupują auta tak jak gościu, co kupił Volvo od mojego ojca. Zadzwonił, przyjechał, przejechał się, zajrzał pod maskę i do bagażnika, podpisał umowę, zapłacił i wziął auto.
Oglądałem niedawno Audi A4 i jeżeli sprzedawca zszedłby z ceny - kupiłbym go bez wizyty na stacji diagnostycznej :)
Zukowaty - Pon Lis 16, 2009 23:23

witgut napisał/a:
Dydo napisał/a:
bo na 'naszym podwórku' to już nie ma czego szukać.

A tutaj się nie zgodzę, bo np od kolegi kruszona można by kupić :

I ode mnie ode mnie! :mrgreen:

[ Dodano: Pon Lis 16, 2009 23:23 ]
Tak czytam Wasze wypowiedzi i sam po sobie widzę że zawsze kupowałem auta od znajomych. Były w lepszym lub gorszym stanie ale nigdy nie było masakrycznych problemów żeby je doprowadzić. Problemy się zaczęły w momencie kupna pierwszego auta od handlarza-----R75. Wpakowałem w autko 14tys zł przez 1,5 roku a i tak skończyło się na kapitalce silnika żebym nie musiał sie go wstydzić jak wsiądzie ktoś kto się zna. Już wiem że kolejne będę szukał znowu po znajomych lub w klubie bo nie mam zdrowia na budowanie samochodu od nowa.

Viniu - Wto Lis 17, 2009 08:34

A ja próbuje od miesiąca sprzedać Szkodnika - niby auto chodliwe, ludzie za takimi ludowozami się zabijają - po cenie średniej dla mojego rocznika, z udokumentowaną historią, bezwypadkowy autentyk (znam je od nowości), z lekutką wgniotką na błotniku, z niedużym i ORYGINALNYM przebiegiem i co ?? I od miesiąca nawet nikt nie zadzwonił... choćby potargować cenę... Nie łapię o co chodzi...

Z drugiej strony, po takich artykułach odechciewa mi się jakichkolwiek zmian... chyba, że od kogoś z forum... ;)

PTE - Wto Lis 17, 2009 09:40

thef napisał/a:
Zawsze mnie zastanawia czy takie artykuły są pisane za kasę, tzn. szuka się "kowala" i daje mu kasę by powiedział jak jest na prawdę? Niby wszystko OK, bo tajemnica dziennikarska, ale czy to nie podwójna moralność? Piszemy sensacyjnie, ujawniamy patologię - OK. Ale nie damy gada, który się wypowiadał w artykule, skrzywdzić, bo to jest tajemnica dziennikarska. Ok, takie prawo, ale czy nie powinno się również takich kowali piętnować? A co wtedy, gdy takie "auto z trzech innych" rozłoży się na ulicy? A, no tak, naiwny Polak się nabrał na cwaniackie zagrywki handlarzy, spawaczy... morderców!!!


Wydaje mi się, że część z tych kowalskich zwierzeń autor artykułu wyssał sobie z palca. Po prostu pozbierał do kupy historie których pełno jest w prasie i internecie i włożył w usta kilku fikcyjnych bohaterów. Jak czytam o jakimś panu Robercie, "bywalcu siłowni i solarium" oraz tekst o sprawdzeniu w Wikipedii kim był Hasior, to jakoś ciężko mi uwierzyć, że dziennikarz opisuje w tym miejscu to co sam zobaczył i usłyszał, a nie odzwierciedla jedynie utrwalone w powszechnej świadomości stereotypy. :wink:

Viniu napisał/a:
A ja próbuje od miesiąca sprzedać Szkodnika (...)


Tak szybko? Cóż się stało?

Viniu - Wto Lis 17, 2009 10:08

PTE napisał/a:
Tak szybko? Cóż się stało?
Nie ma tej przyjemności z jazdy, no i klimatyzacji :( Stąd decyzja o sprzedaży. A jak się sprzeda, to będę szukał r45 po lifcie, r75, Lancie Lybre SW lub AR 156SW :) Alfe moge mieć w każdej chwili 2.4JTD od znajomej z pracy... ale Szkodnik mi zalega w garażu i nie mam gdzie Alfy wstawić.. :haha:
maciej - Wto Lis 17, 2009 12:15

Viniu napisał/a:
Alfe moge mieć w każdej chwili 2.4JTD od znajomej z pracy...

A z ciekawości - jak się ceni? ;)

Viniu - Wto Lis 17, 2009 12:25

maciej, to jest 2000r. i koleżanka wycenia go wstępnie na 17tys. Oczywiście do pogadania jeszcze :) Cena owszem sporo wyższa od średniej, ale uto jest o tyle warte, że dostała je w prezencie od swojego brata z Włoch. Miała robiony narożnik z przodu: wjeżdżając na posesję punkął lekko w słupek i poszedł zderzak na zaczepach i lekko błotnik. Nic strasznego. Auto wychuchane, bo koleżanka pedant jakich mało :) Dlatego kusi... :)
maciej - Wto Lis 17, 2009 12:38

hehe... :)
Ciągle mi Alfa chodzi po głowie, dlatego pytam. :)

Viniu - Wto Lis 17, 2009 12:47

maciej, a co z Volvo ?? :)
kpt - Wto Lis 17, 2009 14:04

Viniu napisał/a:
no i klimatyzacji

i chyba wlasnie o to chodzi, czemu nie dzwonia :)

maciej - Wto Lis 17, 2009 15:11

Viniu napisał/a:
maciej, a co z Volvo ?? :)

Volvo będzie może jako drugie auto w leasingu pracowniczym, ale na własne auto to jednak za drogie w serwisie (to nie ja powiedziałem...). ;)

Viniu - Wto Lis 17, 2009 15:38

kpt napisał/a:
i chyba wlasnie o to chodzi, czemu nie dzwonia
Z tym, że gdybym miał klimatyzację, to nie wołałbym za Szkodnika tyle ile wołam ;) Cena jest obniżona od rynkowej mniej więcej o wartość montażu klimy... więc dalej nie wiem czemu nie dzwonią.. :D

[ Dodano: Wto Lis 17, 2009 15:38 ]
maciej, "rozumieć"... :)

dobryziom - Wto Lis 17, 2009 15:42

a według mnie zakup od znajomego to nie jest dobry pomysł bo wiekszosc osób jak się coś zepsuje ma niesłuszne pretensje i wychodzą później niezręczne sytuacje znam takie przypadki z życia... ze znajomym można napić się piwa a nie robić handel.

PS oglądałem Macku ostatnio w warszawie w komisie S60 R (ostatnio rozglądam się za autem podobnych gabarytów i mocy min 300KM wybór niestety żaden ) ściągane z USA 2005 po oględzinach i zliczeniu kosztów okazało się ze w samochód trzeba zainwestować licząc po cenach ASO min. 25tys. Taniocha :)

paff - Wto Lis 17, 2009 17:35

z tymi rzezbami z arykulu to jest troche tak ze im auto mlodsze i drozsze tym bardziej prawdopodobne ze rzezbione. zeby to sie oplacalo to trzeba kupic auto za 1/3-1/2 wartosci rynkowej i dzialac, blacharze nie pracuja dzis za poldarmo, poza tym jest tyle aut ze nikt nie robi aut na sztuke bo mu postoi pol roku w komisie i bedzie musial sam po sobie poprawiac........na sztuke to sobie mozna skode favorit naprawic, z tymi tlumikami na tasme klejaca to tez juz fantazja, jakby klient cos takiego zobaczyl to by uciekl...lepiej wsadzic z anglika tlumik za 50pln uzywany ale sprawny

nie sadze zeby ktos robil cuda z roverkiem za 10-15k, chyba ze go kupi za 500-700e i po taniosci narepruje

poza tym dzis duzo blacharzy zyje z napraw tego co juz jezdzi i nie musza tworzyc frankensteinow zeby zarobic,

a co do skrecania licznika to norma... :-) to juz chyba jedyne co zostalo handlarzom czego sie nie da tak latwo namierzyc jak powypadkowej historii, teraz kazdy kupiec grasuje z czujnikiem grubosci lakieru z allegro i coraz trudniej na kompletnym placku zarobic. to juz lepiej skleic uszczelke po HGF silikonem termicznym, albo wymienic turbo po zgonie, albo skrzynie.... ;-)

marcinmarcin - Wto Lis 17, 2009 19:22

paff napisał/a:
nie sadze zeby ktos robil cuda z roverkiem za 10-15k, chyba ze go kupi za 500-700e i po taniosci narepruje
Niestety, nawet tanie auta porozbijane dość mocno i sprzedane za grosze na "części" jak ZRka Bubu - wracają z powrotem na rynek... najczęściej jako bezwypadki...
paff - Wto Lis 17, 2009 20:33

z tego co pamietam to ZR to nie taki tanie auta, wiec jest pole manewru o ktorym pisalem, ani tez na foto nie wygladal na taki nie do naprawienia.....czesto powierzchnownie obite cale auto latwiej naprawic i jest bezpieczniejsze niz konkternie udezone w jedno miejsce...tylko zeby nie bylo tu ze popieram szarlatanerie ;-)