Zobacz temat - Zajechanie drogi
 
Forum Klubu ROVERki.pl

Prawo i ubezpieczenia - Zajechanie drogi

_papa_ - Sro Sty 13, 2010 20:33
Temat postu: Zajechanie drogi
Kiedy występuje zajechanie drogi? W definicjach PoRD nie ma czegoś takiego jak zajechanie drogi. Czy zawsze jak ktoś nam "zajedzie" drogę a my uderzymy go w tył jest nasza wina?
chudson - Sro Sty 13, 2010 23:46

w tył walniemy ? A co ty rozumiesz przez "zajechanie drogi" bo ja rozumiem to jako wymuszenie pierszeństwa czyli wyjechanie mi z podporządkowanej a wtedy najczęsciej wali się w bok a nie w tył( choć zdarza się ,że auto wyjedzie całkowicie i ustawi się do nas tyłem lecz wtedy trzeba uważać bo policja może zakwestionować czy to on wymusił czy my nie zachowaliśmy odległości przed pojazdem już będącym w ruchu na naszym pasie.
maciej - Czw Sty 14, 2010 10:20

_papa_ napisał/a:
Kiedy występuje zajechanie drogi? W definicjach PoRD nie ma czegoś takiego jak zajechanie drogi.

Nie ma bo to jest nazwa potoczna - w Kodeksie jest albo nieustąpienie pierwszeństwa albo nieprawidłowo wykonany manewr zmiany pasa lub wyprzedzania.
_papa_ napisał/a:
Czy zawsze jak ktoś nam "zajedzie" drogę a my uderzymy go w tył jest nasza wina?

To zależy w jakiej sytuacji i co powiedzą świadkowie.
chudson napisał/a:
A co ty rozumiesz przez "zajechanie drogi" bo ja rozumiem to jako wymuszenie pierszeństwa czyli wyjechanie mi z podporządkowanej a wtedy najczęsciej wali się w bok a nie w tył( choć zdarza się ,że auto wyjedzie całkowicie i ustawi się do nas tyłem lecz wtedy trzeba uważać bo policja może zakwestionować czy to on wymusił czy my nie zachowaliśmy odległości przed pojazdem już będącym w ruchu na naszym pasie.

Dokładnie.
To samo dotyczy zmiany pasa i nieprawidłowego wyprzedzania.

sarkunx - Czw Sty 14, 2010 10:48

Ciekawe... Ja dość dawno temu miałem takie zdarzenie:

Droga ma 3 pasy, ja jadę skrajnie prawym, środkiem autobus który mi wszystko zasłania, po lewej inny samochód. Jechałem sporo szybciej od autobusu, i gdy już go prawie minąłem wyjechał przede mnie pan z lewego pasa (zmienił 2 pasy naraz).

Jako że jechał sporo wolniej, to nie wyhamowałem i stuknąłem go w tył. W moim mniemaniu zajechał mi drogę, w jego nie, więc skończyło się na wzywaniu policji. Werdykt policjanta był taki:

(świadków nie było)

Skoro uderzyłem go prosto w tył, to moja wina, gdybym uderzył w bok / część tyłu to sugerowało by wymuszenie pierszeństwa i wina jego.

Zastanawiam się czy taka definicja jest słuszna...

darek_wp - Czw Sty 14, 2010 10:56

sarkunx ta decyzja nie była słuszna, gość który zmienia pas ruchu (nieważne czy jeden czy pięć) ma obowiazek poza oczywiście sygnalizacją manewru ustąpić pierwszeństwa pojazdom znajdującym sie na tym pasie na który wjeżdża. Podobnie jak ktoś wjedzie przed nasz samochód i nagle zahamuje to jest jego wina - choć nie jest łatwo bez świadków udowodnić że taki manewr miał miejsce.
sobrus - Czw Sty 14, 2010 10:59

Ja słyszałem przypadek że młody kierowca dla jaj jechał sobie na rondzie na wstecznym.
Oczywiście ktoś go w tył przywalił.
No i wina była tego co przywalił, bo policjant nie uwierzył ze ktoś mógł jechać na wstecznym.
:mad:

Niestety moim zdaniem przykrych sytuacji uniknąć sie nie da - ponieważ po naszych drogach często jeżdżą chamskie półgłówki.

_papa_ - Czw Sty 14, 2010 12:48

no dobrze przykłady,przykładami a jak to wygląda w świetle przepisów? to jest nasza wina czy nie jest, jak kogoś walniemy w tył gdy przed nas wyjedzie? Sprawa jak dla mnie bardzo sprzeczna....
maciej - Czw Sty 14, 2010 13:53

_papa_ napisał/a:
no dobrze przykłady,przykładami

Ale właśnie o te przykłady chodzi, bo nie napisałeś o którą z sytuacji Ci chodzi, a pod pojęciem "zajechania drogi" kryją się co najmniej dwie, jeśli nie trzy sytuacje.
_papa_ napisał/a:
a jak to wygląda w świetle przepisów?

Wystarczy wziąć PoRD i poczytać. :)
_papa_ napisał/a:
to jest nasza wina czy nie jest, jak kogoś walniemy w tył gdy przed nas wyjedzie?

No właśnie zależy od sytuacji i stąd różne przykłady.
_papa_ napisał/a:
Sprawa jak dla mnie bardzo sprzeczna....

Spawa jest jasna, tylko bez świadków nie da się przekonać Policjanta i on wtedy zakłada najprostszą wersję, czyli, że oba auta jechały po jednym pasie
_papa_ napisał/a:
Czy zawsze jak ktoś nam "zajedzie" drogę a my uderzymy go w tył jest nasza wina?

W przypadku "zajechania" to praktycznie nigdy to nie jest wina uderzającego, tylko zwykle nie da się tego udowodnić.

Baa... Zdarzają się sytuacje, gdzie nawet najeżdżając na kogoś, kto nie "zajechał drogi" nie ma winy najeżdżającego, ale wtedy to już naprawdę trzeba mieć dobrych świadków.

darek_wp - Czw Sty 14, 2010 13:55

Wina jest tego który zajechał nam drogę w sposób niezgodny z przepisami powodując zdarzenie drogowe - jest tylko jedno ale - trzeba udowodnić, ze tak właśnie było a do tego najlepsi są świadkowie zdarzenia. Dla przykładu z opisu kolegi sarkunx warto było by mieć potwierdzenie (zeznanie) kierowcy autobusu.
sarkunx - Pią Sty 15, 2010 10:53

darek_wp, niestety kierowca autobusu odjechał w siną dal, a mój pasażer nie liczył sie jako świadek.

Zresztą moim zdaniem policja często przyjmuje wykładnię: "jak nie wiadomo kto, to winny jest młodszy kierowca".

darek_wp - Pią Sty 15, 2010 11:55

sarkunx masz rację, często się spotyka takie właśnie podejście stróżów prawa - niestety :sad: