Zobacz temat - [Prawo cywilne] - odpowiedzialność sprzedającego auto
 
Forum Klubu ROVERki.pl

Prawo i ubezpieczenia - [Prawo cywilne] - odpowiedzialność sprzedającego auto

MaReK - Pią Kwi 02, 2010 21:23
Temat postu: [Prawo cywilne] - odpowiedzialność sprzedającego auto
Witam,

sprawa mnie bezpośrednio na szczęście nie dotyczy, ale mojego kolegi.

Kupił on bowiem w 2007 roku auto. Pojechałem go oglądać razem z nim.
Było mokre, padał deszcz. On napalony jak szczerbaty na suchary, ja nie wielkie pojęcie o kupowaniu miałem ;) Nie mieliśmy czujnika grubości lakieru, a auto wydawało się na pierwszy rzut oka w idealnym stanie. Czyściutkie, pachnące w full wypasie.

Na fakturze sprzedający napisał jako 3 pozycję "Auto posiada braki", miało to być podkładką na niską jak na ten rocznik i wyposażenie cenę. Na odjazd powiedział jeszcze, że auto miało spawaną felgę z tyłu, ale bić żadnych nie powinno być. Próbne jazdy oczywiście wypadły znakomicie.

Auto było niezarejestrowane. Ale wszystkie przeglądy itp. itd. było.
Rejestracja przeszła pomyślnie.

Po miesiącu użytkowania, coś jednak było nie tak. A to kierownica nie odbijała po skręcie, a to coś stukało w zawieszeniu. Pojechaliśmy do znajomego warsztatu. Tam na podnośniku okazało się, że ktoś b. szybko składał auto i zapomniał pospawać do końca podłużnic.

Luzy w zawieszeniu wskazywały na to, że coś stuka na wahaczu. Okazało się, że to pospawany wahacz! Wymiony i on i felga, bo jednak miała masakryczne bicia.

Po kolejnych miesiącach zakupiliśmy czujnik grubości lakieru.
Sprawdzamy i szok! W każdym miejscu wartości grubo ponad 500, a dach i słupek szyby nie pokazują już żadnej wartości!

Tak mój kolega jeździł do dzisiaj. Kiedy to wstawił auto do lakiernika, żeby ponaprawiać drobne szkody których się nabawił w czasie eksploatacji auta. A to ktoś mu przywalił w przód, a to żona przerysowała bok, detale.

Kiedy fachowiec zaczął diagnozować i robić wycenę chwycił za telefon i dzwoni do kolegi.
Mówi żeby zabierał auto i więcej się nie pokazywał :) Auto było po bardzo poważnym dzwonie łącznie z dachowaniem. Naprawione jest na pałę, rozwiercane podłużnice, źle wspawane elementy, rozharatany w miejscach zwyczajnie niedostępnych. Większość elementów jest ulepiona ze szpachli, a na domiar wszystkiego nadkole zaczyna pękać i lada moment może odpaść. Również niezbyt fortunnie wspawana została ćwiartka.
Po prostu ulepek i Pan powiedział że nie podejmie się naprawy tego, bo najpierw musiałby od podstaw zrobić poprzednie naprawy.

Teraz pytanie. Czy po 3 latach użytkowania auta. Bez żadnych szkód komunikacyjnych mój kolega może pociągnąć do odpowiedzialności sprzedawcę? Gdyby nie fakt, że wstawił auto na naprawy lakiernicze pewnie do dzisiaj żyłby w nieświadomości.

Dzięki i pozdrawiam.

Dydo - Pią Kwi 02, 2010 21:37

Auto kupione z komisu czy od prywatnego sprzedawcy ?

Popytam tam gdzie trzeba i dam Ci znać czy coś z takim fantem da się jeszcze zrobić. Dziwne, że na przeglądzie nic nie zauważyli :shock:

MaReK - Pią Kwi 02, 2010 21:46

Dydo napisał/a:
Auto kupione z komisu czy od prywatnego sprzedawcy ?

Auto kupione od gościa, ale faktura posiada dane chyba jakiegoś komisu...
Na przeglądzie nic nie wyszło, bo przegląd auta został zrobiony przez sprzedającego...

thef - Pią Kwi 02, 2010 21:48

Już nie ważne gdzie kupił, odpowiedzialność sprzedającego trwa maksymalnie dwa lata :/ .
Dydo - Pią Kwi 02, 2010 21:56

To w sumie lipa, tak jak pisze thef, ochrona konsumenta trwa dwa lata.

Sprzedawca odpowiada za niezgodność towaru konsumpcyjnego z umową jedynie w przypadku jej stwierdzenia przed upływem dwóch lat od wydania tego towaru kupującemu; termin ten biegnie na nowo w razie wymiany towaru. Jeżeli przedmiotem sprzedaży jest rzecz używana, strony mogą ten termin skrócić, jednakże nie poniżej jednego roku.

EDIT: Z tego co już się dowiedziałem to raczej już jest po ptokach, jak to mawiają. W umowie z pewnością jest wzmianka, że sprzedający zapoznał się ze stanem auta i akceptuje go, a po 3 latach udowodnić, że to auto to nie auto, a szczepan, jest już raczej niemożliwe, bo sprzedający może powiedzieć, że sprzedał auto 'igłę' i jak mu udowodnisz, że było inaczej ? Ciężka sprawa, trudna sprawa i raczej nie do uratowania. Chyba, że kolega zna jakiegoś prawnika - cudotwórcę. Na przyszłość przy zakupie auta polecam wizytę w ASO, która będzie kosztowała ok 300 zł., no i rozsądek przy kupnie samochodu.

MaReK - Sob Kwi 03, 2010 00:01

Teoretycznie 2 lata, ale nie było żadnych szkód poważnych w aucie.
Wiem, że teraz to już ciężka sprawa, ale może można by narobić smrodu.

Teraz to już wiemy co trzeba robić kupując auto ;)
Wtedy zakup był w amoku ;)

thef - Sob Kwi 03, 2010 00:13

MaReK napisał/a:
Teoretycznie 2 lata, ale nie było żadnych szkód poważnych w aucie.
Praktycznie dwa lata lub krócej, jeśli kupujący się zgodzi.
MaReK napisał/a:
Wiem, że teraz to już ciężka sprawa, ale może można by narobić smrodu.
Zawsze można, tylko trzeba mieć pomysł, żeby to skutecznie zrobić. Wydaje mi się jednak, że okres dwóch lat jest wiążący i poza przestrogą dla innych nic więcej uzyskać się nie da. Zawsze można się pokusić o proces cywilny, ale podejrzewam, że gra nie jest warta świeczki w przypadku takiej wartości.
magneto - Sob Kwi 03, 2010 09:15

Myślę że nic nie zrobisz, mój brat kupił passata i po kilku misiącach okazało się że auto jest całe ze szpachli.Sprzedawca sie wypiął bo brat podpisał w umowie że zapoznał się ze stanem technicznym pojazdu.
Dydo - Sob Kwi 03, 2010 09:19

Najgorsze w tym jest to, że kolega po części znał stan auta, bo przecież udał się do mechanika w celu sprawdzenia co jest nie tak i wyszło, że np. podłużnice były spawane, a to już jest kary godne, jeśli podłużnice są spawane, nie mówiąc o wszepieniu połowy lub ćwiartki. Jednak coś można w tej całej sprawie jeszcze zrobić, mianowicie dowiedziałem się, że trzeba koniecznie powołać rzeczoznawcę, który określi czas powstania uszkodzeń - na tej podstawie będzie mogli dochodzić roszczeń... (rzeczoznawca powinien bez większego kłopotu określić czy uszkodzenia powstały zakadencji kolegi, czy wcześniej). Co prawda po trzech latach wszelkie rozszczenia znikają, ale raczej nie w przypadku z wadami ukrytymi, a tutaj z takimi mamy właśnie do czynienia.

Co oznacza wada ukryta? Oznacza, że nie jest to wada o której sprzedawca kolegi nie poinformował, ale taka, którą przed kolegą podstępnie zataił. Podstępne zatajenie wady ma miejsce wtedy, gdy sprzedawca umyślnie działał w celu utrudnienia wykrycia wady sprzedawanej rzeczy przez kupującego. Można zatem uznać, że sprzedawca podstępnie zataił, gdy wiedząc o istnieniu wady zapewnił kupującego, że wada nie istnieje.

W umowie jest oczywiście zapis odnośnie "zapoznania się ze stanem technicznym" przez kolege a to nie jest jednoznaczne ze znajomością wad ukrytych, a tylko ze znajomością stanu technicznego rzeczy. Przepis wymaga wiedzy o wadzie:

KC;

„Art. 557. § 1. Sprzedawca jest zwolniony od odpowiedzialności z tytułu rękojmi, jeżeli kupujący wiedział o wadzie w chwili zawarcia umowy”.

„Art. 558. § 2. Wyłączenie lub ograniczenie odpowiedzialności z tytułu rękojmi jest bezskuteczne, jeżeli sprzedawca zataił podstępnie wadę przed kupującym”.


Jednak należy sobie zadać pytanie czy warto się sądzić. Wszystko napewo nie rozegra się w kilka tygodni a i tak nie wiadomo jak sprawa ostatecznie się potoczy. Jednak nie ulega wątpliwości, że narobić smrodu sprzedającemu wypada, bo śmiem twierdzić, że jak raz sprzedał taki wałek to i sprzedał drugi, trzeci, czwarty itd.

Perez - Sob Kwi 03, 2010 10:07

Ja bym walczyl bez wzgledu na dzisiejsza wartosc auta, szczegolnie, ze mozna narobic smrodu temu frajerowi. Przeciez on narazil zycie osob poruszajacych sie takim pojazdem!
verbat - Nie Kwi 04, 2010 07:27

W sieci znalazłem cośtakiego:

Kupujący może jeszcze argumentować, że sprzedawca zataił przed nim podstępnie wadę auta (art. 568 § 2 k.c.). Jeśli uda mu się tego dowieść, to zapis o wyłączeniu lub ograniczeniu odpowiedzialności z tytułu rękojmi będzie bezskuteczny.

Co to jest podstępne zatajenie wady?
W swoim wyroku z 2003 r. Sąd Najwyższy uznał za takowe umyślne działanie sprzedawcy, które ma na celu utrudnienie wykrycia wady przez kupującego. Będzie to zatem np. ukrycie lub zamaskowanie wadliwości, a co najmniej sytuacja, w której sprzedawca, wiedząc o istnieniu wady, nie poinformował o niej kupującego.

Udowodnienie podstępnego zatajenia ma jeszcze i ten skutek, że kupującego przestają wiązać terminy na zgłoszenie wady. Oznacza to, że nie traci on wówczas swoich uprawnień nawet, jeśli wadę zgłosił dopiero po dwóch latach od zakupu czy też ponad miesiąc od jej wykrycia.

Obowiązek udowodnienia, że sprzedawca podstępnie zataił wady spoczywa na kupującym. Może to być trudne, jeśli umowa jest lakoniczna, a on nie ma świadków ani ekspertyzy fachowca wskazujących, że w chwili zawierania umowy auto było wolne od wad.

Podstawa prawna:
Art. 556-576 ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. - Kodeks cywilny (Dz. U. nr 16, poz. 93 ze zm)
Wyrok Sądu Najwyższego z 1 kwietnia 2003 r., sygn. akt II CKN 1382/00

piter34 - Wto Kwi 06, 2010 08:39

Cytat:
Obowiązek udowodnienia, że sprzedawca podstępnie zataił wady spoczywa na kupującym. Może to być trudne, jeśli umowa jest lakoniczna, a on nie ma świadków ani ekspertyzy fachowca wskazujących, że w chwili zawierania umowy auto było wolne od wad.

Niestety, jak już napisano, ochrona sprzedającego z mocy KC trwa 2 lata.

MaReK, z ciekawości zapytam, jaka jest obecna wartość rynkowa tego samochodu?

MaReK - Wto Kwi 06, 2010 09:38

piter34 ok. 26 tyś. zł.
Dydo - Czw Kwi 08, 2010 18:56

MaReK napisał/a:
piter34 ok. 26 tyś. zł.


Ja tylko żywię nadzieję, że kolega nie wciśnie komuś tego auta tak, jak i jemu wcisnęli. Choć zdaje sobie sprawę z tego, że też kiedyś będzie chciał sprzedać to auto i kupić coś innego, ale skoro podczas zakupu brakowało mu rozsądku to mam nadzieję, że w razie sprzedaży - rozsądku mu nie braknie.

Boncky - Czw Kwi 08, 2010 21:48

jeżeli chodzi o tzw gwarancję to tak jak koledzy wyżej piszą przepadła. Jeżeli kolega jest uparty może pociągnać sprawę do sądu ale pod pretekstem zatajenia stanu faktycznego auta - świadome oszustwo i narażenie klienta na straty finansowe. Do tego niezbędne będzie orzeczenie rzeczoznawcy o stanie faktycznym pojazu, elementy które wymieniliście, oraz sprawdzenie umowy jaką zawarliście, jeżeli nie jest dobrze napisana może dużo zdziałać, temat jest do wygrania, potrzebny kapitał na adwokata i reszte pozostaw im. Wartość auta całkiem całkiem... jeżeli prześlesz papiery i całe info mogę to dać do zaprzyjaźnionej kancelarii, oni ocenią i powie co da się zrobić.