|
Forum Klubu ROVERki.pl
|
|
Offtopic - [R414SI] Brak paliwa ku przestrodze !!!
KATwawa - Pon Paź 17, 2011 21:11 Temat postu: [R414SI] Brak paliwa ku przestrodze !!! Post bardziej informacyjny niż prośba o pomoc bo udało się
Wracając od szklarza z nowiutką wstawioną szybą, z uśmiechem na twarzy, wracałem z otwocka do domu.
nawet nie wyjechałem z miasta a tu nagle silnik gaśnie, zdążyłem tylko zauważyć, że gaz się nie zdążył przełączyć.
Po sprawdzeniu iskry przyszedł czas na paliwo, jakież było moje zdziwienie, gdy w filtrze paliwa zobaczyłem suchoty.
Musiałem 3 razy latać na stacje z banieczka 5 litrowa aby zalać trochę zbiornik i dwa razy ładować akumlator( dobrze ze niedaleko mieszka brat z prostownikiem z szybkim ładowaniem)
Dlatego ku przestrodze... nie jeździć na rezerwie o co łatwiej autkom z LPG bo zawsze jest przekonanie "aby odpalił a dalej gaz" a jeśli staniemy w polu to gwarantuje, że jeden akumulator nie wystarczy aby odpalić.
Jeśli post uznacie za zbędny to usuńcie.
ADI-mistrzu - Pon Paź 17, 2011 21:33
To ja dodam swoją przestrogę: Nie jeździjcie na starym padającym akumulatorze, tym bardziej w pole...
Pewnego razu zauważyłem że akumulator po całonocnym postoju w garażu zaczął mieć spore trudności z odpaleniem autka. Ale nie zrażony tym stwierdziłem że zabiorę dziewczynę na zabawę, więc odpaliłem maszynkę i pojechałem do ukochanej która mieszka 25km ode mnie więc stwierdziłem "eee tam, naładuje się po drodze".
Zajechałem, jeszcze na chwilkę do niej wstąpiłem na ciacho i gdy mamy już jechać, przekręcam kluczyk w stacyjce.... a tu nic, pół obrotu wałem i cisza.
Ale żeby pokazać mu kto tu jest twardzielem, pożyczyłem od taty ukochanej akumulator (stary ale coś tam trzymał) aby w razie czego dało radę ruszyć z miejsca.
Pojechaliśmy i coś mnie pokusiło aby pojechać na skróty polnymi dróżkami i jak mówi prawo Murphy'ego "jeśli coś może pójść źle to z pewnością pójdzie", tak tez się stało... silnik zgasł.
Więc łapię za kluczyk, przekręcam... i nic. Bez paniki myślę "dam mu na chwilę spokój, to zbierze siły i odpali" ale na daremne się łudziłem.
Wyszedłem więc z samochodu, poszedłem do bagażnika gdzie trzymałem akumulator (muszę dodać że jak to pole, nic nie widziałem) i podpiąłem go pod mój klemami.
Usiadłem spokojnie w samochodzie i czekam 5, 10, 15min i próbuję kręcić.... a tu nic!
Zrobiło mi się ciepło więc znowu próbuję A TU NIC!
Zaskoczony sytuacją mówię do dziewczyny "skarbie, chodź wypchniemy samochodzik" lecz i tutaj miałem dobre nadzieje, bo okazało się że na dodatek stoimy w takim dole że za nim nie idzie go wypchnąć (muszę dodać ze padało lekko).
Myśląc że gorzej być nie może wywołałem wilka z lasu bo nagle usłyszeliśmy że coś w oddali się zbliża. Myślimy "jakiś dobry człowiek idzie, pomoże nam" ale im bliżej był tym większe mieliśmy wątpliwości czy nam pomoże... bo okazało się że to nie człowiek a wielka maciora komuś z chlewa uciekła
Więc im prędzej wsiedliśmy do samochodu i patrzymy co ona robi ledwo ją widząc i na domiar złego postanowiła się w błotku potaplać obok samochodu... ani nam przez myśl nie przeszło aby z samochodu wychodzić.
Minęło z 20 min jak "królowa piękności" poszła sobie dalej, więc postanowiłem poszukać pomocy w pobliskich domach (była 1 w nocy). Oczywiście jak ktoś nie spał to nie posiadał samochodu, albo akurat pił... więc zacząłem wracać do samochodu.
Będąc już ze 100m od autka usłyszałem że znowu coś lezie więc zatrzymałem się nagle i to coś także przystanęło, wysilam wzrok... i widzę że 5m przede mną świnia stoi i się patrzy na mnie, no myślę "nic tylko mnie zeżre!", ale postanowiłem obejść problem dookoła i to dosłownie, włażąc w świeżo zaorane pole, tonąc po kostki w błocie
Posiedzieliśmy jeszcze z 30 min w samochodzie i poszliśmy na piechotę na ta zabawę, z 30 min potańczyliśmy i znaleźliśmy znajomą osobę która podjechała samochodem pod nasz.
Na domiar złego akurat w chwili podłączania akumulatorów między samochodami zaczęło dość intensywnie lać, ale samochód odpalił i zaczęliśmy wracać do domu
Koooniec
|
|