|
Forum Klubu ROVERki.pl
|
|
Offtopic - Mentalność właściciela
drlubicz - Sro Paź 08, 2008 19:39
Sami jesteśmy sobie winni temu że ktoś maskuje rzeczywisty stan auta , polak jak nie zostanie oszukany to jest chory , sprzedawałem rok temu auto z przebiegiem 230 tyś ale auto spokojnie zrobiło by jeszcze raz tyle ale ludzie chodzili cmokali że 230 tyś , to zrobiłem 130 tyś i poszło w godzinę, koledzy nikt nie sprzedaje dobrego auta ! bo po co ? ale to normalna rzecz , powinniśmy przestawić tok myślenia i kupować auto okazyjnie ale nie szukać okazji w jego stanie idealnym ale zysku w tym że zrobię to i to taniej i przez to będę 2000 tyś do przodu w stosunku do ceny giełdowej, jeżeli ktoś to czyta i wydaje mu się że kupił auto w ropie z Niemiec z przebiegiem 98 tyś jak np. mój znajomy (pozdrawiam Cię Pawełku) to niech od razu uda się do odpowiedniej poradni zaryzykujE pewne stwierdzenie że NIE KUPI SIĘ W POLSCE SPRAWNEGO AUTA W DIESLU DO 15 TYS ZŁ
Tomi - Sro Paź 08, 2008 21:24
drlubicz napisał/a: | Sami jesteśmy sobie winni temu że ktoś maskuje rzeczywisty stan auta , polak jak nie zostanie oszukany to jest chory, sprzedawałem rok temu auto z przebiegiem 230 tyś ale auto spokojnie zrobiło by jeszcze raz tyle ale ludzie chodzili cmokali że 230 tyś , to zrobiłem 130 tyś i poszło w godzinę, |
Wystarczyło obniżyć cenę i z pewnością by się sprzedał. Twierdzisz, że Twój samochód zrobiłby spokojnie drugie tyle, podczas gdy taki z przebiegiem 130 zrobi ich o 100 więcej. Fakt, że nie udało Ci się sprzedać za takie pieniądze jakie chciałeś spowodowany był tym, że samochód był w złym stanie lub miał duży przebieg. Ty jednak nie potrafiłeś przyjąć do wiadomości, że Twój samochód jest wart mniej (bo każdy towar jest wart tyle, ile zapłaci za niego klient), i posunąłeś się do oszustwa. Czy to normalne??
Dla takich ludzi hipermakrety powinny sprzedawać cukier w opakowaniu, na którym napisano by kilogram, a w środku byłoby tylko pół... i oczywiście wystwiony byłby w promocji.
drlubicz napisał/a: | koledzy nikt nie sprzedaje dobrego auta ! bo po co ? |
Aby zmienić na większe, szybsze, lepiej wyposażone czy po prostu inne...
drlubicz napisał/a: | ale to normalna rzecz , powinniśmy przestawić tok myślenia i kupować auto okazyjnie ale nie szukać okazji w jego stanie idealnym ale zysku w tym że zrobię to i to taniej i przez to będę 2000 tyś do przodu w stosunku do ceny giełdowej, |
Jak to czytam, oczami wyobraźni widzę handlarza ze Słomczyna, który kupił rozbitą Toyotę Yaris (bo to się teraz lepiej sprzedaje niż Golfy) i naprawia ją przy pomocy używanych części ze starego Golfa... bo tanio można kupić... a najlepiej jakby były z kradzionego samochodu, bo to największa okazja.
drlubicz napisał/a: | jeżeli ktoś to czyta i wydaje mu się że kupił auto w ropie z Niemiec z przebiegiem 98 tyś jak np. mój znajomy (pozdrawiam Cię Pawełku) to niech od razu uda się do odpowiedniej poradni zaryzykujE pewne stwierdzenie że NIE KUPI SIĘ W POLSCE SPRAWNEGO AUTA W DIESLU DO 15 TYS ZŁ |
I z tym jestem się w stanie zgodzić... co nie zmienia całokształtu wypowiedzi... a to jest smutne
Z mojej strony EOT
P.S. Do Admina: To się nadaje na nowy wątek p.t. "Mentalność właściciela"
drlubicz - Czw Paź 09, 2008 08:32 Temat postu: Mentalność właściciela Chciałem dokończyć temat sprzedaży i kupna auta w Polsce bo nie wiem czy do końca zostałem dobrze zrozumiany, jeżeli chodzi o to moje auto w którym mi licznik się sam przestawił , nikt z kupujących nie narzekał na cenę , nie padło ani jedno słowo typu opuści pan i biorę , każdy tylko narzekał ze 230 tyś to bardzo dużo i chodzi mi tu o fakt że nie ma co patrzeć na kilometry przejechane bo to o niczym nie świadczy a zrobić korektę jest bardzo prosto. Co do zmiany auta , na pewno są takie osoby które zmieniają auto bo im się znudziło ale jest ich jednak bardzo mało , niech każdy który miał kilka aut się cofnie i pomyśli dlaczego sprzedał swój samochód . Pomijając ludzi którzy mają kasę i zmieniają fury , pomijając też handlarza ze Słomczyna, chce kupić jakiś samochód udaje się do sprzedającego i zakładając oczywiście w teorii kupuję auto jakie chce za cenę jaką sprzedający chce. To idealna sytuacja ale bardzo rzadka że kupujący odnajdzie właśnie tego swojego sprzedającego i się dopasują jak idealne małżeństwo . Pomijam fakt że takie sytuacje są bardzo rzadkie i nawet jak by taka wystąpiła to gdzie tu zysk ? Część z Was powie : no jak gdzie, kupiliśmy auto takie jakie chcieliśmy , i to prawda ale raz ze to żadna sztuka kupić cos za tyle co kosztuje, a dwa że takie sytuacje prawie nie istnieją gdzie chcący kupić auto odnajduje takiego sprzedającego co właśnie takie auto mu chce sprzedać, bo drogi ich prawie nigdy się nie zejdą ,a właśnie tu leży pies pogrzebany, i góra złota dla tego co wymyśli sposób na skojarzenie sprzedających i kupujących stworzonych dla siebie. Proszę pomyśleć kupujemy auto takie jakie chcemy za cenę taką jakie to auto jest warte, to PRZECIERZ ŻADNA ŁASKA , tak powinno to wyglądać , ale jeżeli nawet tak się uda to co zyskujemy ? nic , zupełnie nic , to jest zwykła konsumpcja, idziemy po chleb kupujemy go, jemy i już. Chciał bym tak konsumpcyjnie kupować auta w Polsce ale się nie da jeszcze przez długi czas, więc za każdym razem szukam zysku w zakupie, by coś z tego mieć że wydałem ciężko zarobione pieniądze na to co chciałem . To moje bardzo subiektywna opinia i nie musi się z nią nikt zgadzać ale ja tak podchodzę do tematu i mam nadzieje że zostanę dobrze zrozumiany a jak nie to na pocieszenie pozostaje mi tylko to że zawsze mam cos więcej z zakupu auta niż tylko to że to auto kupię. Opuszczam już fakt sprzedaży mojego auta bo zastane całkiem wykluczony z forum
drlubicz - Czw Paź 09, 2008 08:34
Interesuje cię temat trzy posty wyżej to zaglądnij tutaj
Tomi - Czw Paź 09, 2008 09:00
No i może właśnie tym się różnimy, że ja nie szukam zysku, zawsze i wszędzie. Nie będę podciarał sobie tyłka szkłem, bo taniej. Gdyby wszyscy tak myśleli, nie byłoby rynku wtórnego, bo nikt nie zdecydowałby się na zakup nowego samochodu.
Z własnego doświadczenia, powiem, Ci, że obracam się od wielu lat wśród osób, które handlują, sprowadzają samochody, itd. I prawdę mówiąc jedyne o czym można z nimi porozmawiać (podejmują rozmowę), to opłacalność zakupu... czyli generalnie rozmowa jest małoopłacalna. Z reguły jeżdżą świeżymi samochodami (wrakami), kupionymi okazyjnie... co powoduje, że gdy trzeba gdzieś dalej pojechać... "Tomek, potrzebujesz może "klekota"?? Muszę pojechać na Śląsk, a swoim trochę się boję, bo sporo oleju bierze"
A klekot, pomimo, że ma przejechane już grubo ponad 200 kkm., jest nadal fantastycznym samochodem, o który kłucimy się z żoną, kto ma nim jechać... bo jest po prostu zajebisty.
Dla pokazania mojej mentalności, mogę powiedzieć Ci tylko, że gdy w Cabrio miałem do wymiany drążki kierownice (końcówki były O.Ki.), wymieniłem drążki, końcówki, łączniki stabilizatora i dumy na drążkach reakcyjnych. Wszystko to tylko po to, aby nie zastanawiać się, czy i ile jeszcze wytrzyma. Po prostu wychodzę z założenia, że jeśli mam coś robić, to staram się robić raz a dobrze.
[ Dodano: Czw Paź 09, 2008 10:03 ]
P.S. Zapomniałem dodać, że rozmowa z "pasjonatem" jest duzo duzo przyjemniejsza, rozwijająca niż z "księgowym".
drlubicz - Czw Paź 09, 2008 09:15
Masz bardzo zdrowe podejście do auta tylko, że to działa przy założeniu że będziesz jeszcze jeździł tym autem przez dłuższy czas , ja nie handluje autami tylko często do tej pory zmieniałem auto i przy Twoim super oczywiście toku myślenia stracił bym na każdym aucie które miałem krótko , od roku jestem wierny pewnemu citroenowi bo okazał się ideałem w każdym calu i mam nadzieje ze rover którego kupiłem też ze mną zostanie na dłużej bo naprawdę fają zabawkę można z niego zrobić. Ale jak by mi odpukać przyszło sprzedać cytrynę to już bym był w plecy ale nie lubię tracić pieniędzy. Może ktoś z Was gra na giełdzie lub bawi się akcjami i jakoś tam każdy patrzy by zarobić to dlaczego nie zarobić na aucie jak np. cena zakupu mojej cytrynki pięciokrotnie przekraczała moja małe zakupu akcji na giełdzie.
MikeLD - Czw Paź 09, 2008 09:43
Temat - rzeka.
Ja gram na giełdzie od paru lat, i wiem, że na wszystkim zarobić się nie da. Od zawsze wiem, że w auto się wkłada. Ma służyć, ma być bezpieczne, ma jeździć i do tego cieszyć właściciela. Zadbać trzeba.
Świadomie tez kupiłem roverka, wiedząc, że trzeba włożyć... a to, że wyszło mi więcej niż się spodziewałem. Jakoś to przeżyję. Za pół roku niejeden mi pozazdrości jak już się porobi to i owo.
Ale mentalność to chyba narodowa cecha. Swój swojego okradnie.
Kupiłem jakiś czas temu clio. Właśnie do jeżdżenia aż koła się urwą. Tyle tylko, że od rodziny i wg zapewnień po generalnym remoncie silnika. Przy podpisywaniu umowy nawet mu nie zajrzałem w morde, bo zaufałem. No i błąd. Zostałem wydymany jak się patrzy. Żadnego remontu nie było tylko ostateczne naprawy, żeby tylko auto żyło. Jak mi się zaczęło sypać - to w oczach się rozpadało. Afera z 'rodziną' trwa do dziś. I taka to jest mentalność.
Uważam, że trzeba bez litości takich sprzedawców ciągać po sądach. Trwa to i nigdy nie wychodzi tak jak by się chciało, ale nie wolno odpuszczać oszustom. Każdy kto nie dochodzi swojego interesu przyczynia się do rozzuchwalenia kanciarzy, i sam sobie winien, że kolejny raz wbije się na minę - szanse rosną.
A to, że każdy chce kupić okazyjnie z małym przebiegiem... to ludzka natura.
O auto trzeba zadbać, a jeśli nie, to przy odsprzedaży przynajmniej przyznać się, że auto służyło tylko do wyciskania kilometrów.
drlubicz - Czw Paź 09, 2008 09:46
Właśnie z ciekawości zrobiłem mały rachunek sumienia i porównując ceny giełdowe jak sprzedam citroen za dwa lata to stracę bardzo fajną wycieczkę do Egiptu i jak tu nie mieć mieszanych uczuć , z jednej strony cieszę się że znalazłem auto które mi odpowiada i będzie ze mną kilka lat a z drugiej szlak mnie trafia ze przez to moje zamiłowanie do niego stracę kilka tysięcy , to takie uczucie jak by moja teściowa spadała moim autem w przepaść
Nie jestem sknerą ale znam przyjemniejsze metody tracenia pieniędzy niż tracenia ich na przywiązaniu do auta
Tomi - Czw Paź 09, 2008 09:54
drlubicz napisał/a: |
Nie jestem sknerą ale znam przyjemniejsze metody tracenia pieniędzy niż tracenia ich na przywiązaniu do auta |
... ja również, n.p. nocny wypad do Sopotu, tylko po to aby się przejść w nocy po molo
... ale do tego trzeba być pewnym samochodu, że w każdej chwili mogę wsiąść w auto i przejechać 500 czy 1000 km.
[ Dodano: Czw Paź 09, 2008 10:59 ]
drlubicz napisał/a: | Właśnie z ciekawości zrobiłem mały rachunek sumienia i porównując ceny giełdowe jak sprzedam citroen za dwa lata to stracę bardzo fajną wycieczkę do Egiptu |
Jest jedno rozwiązanie tego problemu. Wystarczy nie kupować samochodu. Zobacz ile oszczędzisz na samym ubezpieczenie... nie mówiąc o paliwie
drlubicz - Czw Paź 09, 2008 10:12
Tomi napisał/a: | Jest jedno rozwiązanie tego problemu. Wystarczy nie kupować samochodu. Zobacz ile oszczędzisz na samym ubezpieczenie... nie mówiąc o paliwie |
hehe
Szymon - Czw Paź 09, 2008 11:13
mam mały przykład co do mentalności niektórych osób. Kolega miał do sprzedania Arosę, biała, lekko poobcierana, '99 rok 180 tyś przejechane. Sprzedał w końcu autko do salonu Fiata za siedem tysiaków, dołożył nawet zimówki na felgach. I teraz auto jest do kupienia za prawie 11 tyś. bez zimówek i z przebiegiem ok. 80 tyś. I jak tu kupić auto w salonie...
paff - Czw Paź 09, 2008 11:37
A ja to na przyklad inaczej podchodze Kupilem R400 i robie w nim wszystko co trzeba i po prostu posmigam nim kilka lat o ile (tfu tfu wypluć) nikt mi go nie rozbije. Stwierdzilem ze tak bedzie taniej niz ciagle auta zmieniac i sie z nimi uzerac. nigdy na naprawy nie wydam tyle co stracie ciagle zmieniajac auta. Poza tym moge byc pewien ze to co juz zrobilem mi sie nie rozleci i spokojnie moge od zaraz pojechac nim w dluga trase:)
drlubicz, - powinienes dodac ze czesto sprzedajac auta tracisz kupe czasu w urzedachi nie tylko.
Kupowianie czeste aut ma sens jak ma sie dostep do uzywanych aut na zachodzie z drobinymi/mniej drobnymi usterkami. wtedy mozna wyjsc in plus albo na zero. Bo na przyklad kupie z DE Roverka 400 po HGF okazyjnie, zrobie go dla siebie na ile trzeba, posmigam rok i na sprzedazy nie strace. Prosze pamietac ze podany scenariusz nie zaklada oszustwa tylko calkowite usuniecie wady. W ten sposob mozna uczciwie poswiecajac swoj czas i wysilek nie tracic na autach, ale kto moze sie tego podjac
Brt - Czw Paź 09, 2008 11:53
chce sie jeździć trzeba płacić (zarówno na bieżąco jak i liczyć się ze spadkiem wartosci), a auto to nie inwestycja (poza wyjątkami) tylko wydatek (mnijeszy lub większy) Pozatym no własnie czy to strata czy hmm opłata za wygodę
kpt - Pią Paź 10, 2008 07:42
piekne dlugie wywody, ale krecenie licznika nadal pozostanie oszustwem, mimo dorabiania do tego niewiadomo jakiej ideologii...
tom214Si - Pią Paź 10, 2008 08:19
drlubicz napisał/a: | Chciałem dokończyć temat sprzedaży i kupna auta w Polsce |
To gdzie się on zaczął? Bo trochę to dziwne zdanie jak na początek wątku
argail - Pią Paź 10, 2008 08:34
kpt napisał/a: | piekne dlugie wywody, ale krecenie licznika nadal pozostanie oszustwem, mimo dorabiania do tego niewiadomo jakiej ideologii... |
Zgadzam się z tobą w całej rozciągłości, ale .... ludzie właśnie tego chcą
Nie kupią samochodu z przebiegiem 200tyś, ale kupią TEN SAM samochód z przebiegiem 150tyś - mimo iż inne parametry nie ulegną zmianie, a logika mówi iż dany samochód musiał by większość czasu stać a nie jeździć .
W tamtym roku sprzedawałem swój poprzedni samochód - Opla Vectrę 1,6 16V - samochód dopieszczony, remontowany, po renowacji lakieru, na oryginalnych aluminiowych felgach + komplet 6-cio miesięcznych opon zimowych na stalówkach.
Samochód kupiłem z przebiegiem 124tyś od właściciela prywatnego (z papierami) sprzedawałem po 2 latach z przebiegiem 151tyś (mało jeździłem wówczas) - Boże, ile to było gadania ... bo samochód 10-ci letni .. z takim DUŻYM (???) przebiegiem, a bo w sieci to są też w tym wieku a z przebiegiem 80tyś, a bo to, a bo sro .... Na nic tłumaczenia i wyjaśnienia - ludzie wolą kupić starego trupa byle by miał niski przebieg i nowe nakładki na pedałach (i ew. niezniszczone dywaniki) - ogarnia mnie nerwowy chichot na myśl o ludziach którzy na podstawie takich właśnie kryteriów decydują się na zakup 1,4 tonowego bloku stali i aluminium które będzie poruszać się po ulicach ze średnią prędkością 50km
W końcu trafił się normalny człowiek, który kupując auto dla syna, zaczął przegląd od wjechania na kanał a nie oglądania stanu kierownicy - ba, dziwił się że mały przebieg (na szczęście miałem udokumentowany zakupowy).
Ludzie CHCĄ mieć stare trupy, składane przez turków na podwórkowym warsztacie w Monachium - ale ma mieć niski przebieg. I nie jest to dorabianie teorii do dyszla, po prostu tak jest - a nieuczciwi z tego korzystają....
kpt - Pią Paź 10, 2008 09:35
tom214Si napisał/a: | To gdzie się on zaczął? |
http://forum.roverki.eu/viewtopic.php?t=31611
drlubicz - Pią Paź 10, 2008 15:15
paff napisał/a: |
drlubicz, - powinienes dodac ze czesto sprzedajac auta tracisz kupe czasu w urzedachi nie tylko.
|
Przecież nie przerejestrowywałem tych aut, jak się kończyło ubezpieczenie które teraz przechodzi z autem to auto się sprzedawało , a auta z Niemiec , giełda w Berlinie ma jeden duży plus który przysłania wszystkie minusy, większość aut jest zameldowanych i ma ważny tuf i tablice , przegląd w Niemczech jest na dwa lata.
Poruszę jeszcze jeden temat a właściwie zadanie które często gości w ogłoszeniach : „auto przejechało na polskich drogach tylko 300 kilometrów” koledzy zapraszam do dużych miast w Niemczech, aktualnie są tam takie remonty że gps nie działa a drogi nasze są w sto razy lepszym stanie wiec to kolejny mit warty obalenia że auto które przejechało w Niemczech 100 tyś. km to jest w takim stanie jak auto które zrobiło w Polsce 30 tyś km , g…wno prawda
piter34 - Pią Paź 10, 2008 20:47
Złączyłem wątek z postami z tego wątku.
morris - Czw Paź 16, 2008 19:44
Kręcenie licznika zawsze i w każdych okolicznościach będzie oszustwem. A usprawiedliwianie tego tym, że dzięki temu można łatwiej i drożej sprzedać auto jest moim zdaniem o tyle bez sensu, że przecież każde oszustwo z założenia ma być dochodowe - inaczej nikt by go nie popełniał więc w ten sposób można usprawiedliwiać wszystko...
dareke - Czw Paź 16, 2008 21:51
MikeLD- Od zawsze wiem, że w auto się wkłada. Ma służyć, ma być bezpieczne, ma jeździć i do tego cieszyć właściciela. Zadbać trzeba. - zgadzam się tutaj w 100 %
Tomi-ale do tego trzeba być pewnym samochodu, że w każdej chwili mogę wsiąść w auto i przejechać 500 czy 1000 km. - wychodzę z takiego samego założenia.
Śmieją się niektórzy ze mnie gdy wiedzą że robię przegląd auta 2 razy do roku. wymiana filtrów ,olejów itp jak jest napisane w instrukcji. Powie ktoś , niepotrzebne wywalanie kasy. OK niech robi po swojemu. Póki co auto mnie nie zawiodło (poprzednie zresztą też) na nowe mnie nie stać , a to co mam dbam o nie , ale i wymagam od niego gotowości do jazdy.
Ostatnio, wtorek wyjazd , niedziela powrót 1150 km. bez problemów .
Sądzę że prawdziwy znawca samochodów nie patrzy w dzisiejszych czasach na wskazania licznika , są inne elementy które sie przegląda. Ale życie i doświadczenie uczy , nikt kto nabywa samochód nie będzie do końca w 100 % pewny co wybrał.
Thrillco - Czw Paź 16, 2008 22:59
Tak czytam wyrywkowo bo na całośc nie mam siły i wy tu gadu gadu...ale nikt chyba nie zauwazył, ze przez nasza mentalnośc narodową (i tu jestesmy chyba lepsi od "żydków") na wszystkim musimy zarabiac i to tak, zeby sie czuc dobrze z tym zarobkiem. Popatrzmy dookoła (wyłaczając Słowacje i Ukraine). przez nasza mentalność mamy jeden z najdroższych rynków wtórnych w europie jeśli chodzi o samochody. Notabene nie tylko, ale zostajemy przy samochodach.
Kiedyś tłumaczyło się ,że podaz, popyt, niska zamożnośc klienta itp. No ale od tamtego czasu mineło trochę latek i co. I np w Czechach czy na Litwie tez juz mozna kupić auta taniej!. Litwy nie polecam, bo tam jest teraz coś takiego jak u nas parę lat temu, więc dostaniemy auto, które być może było trzema autami wczesniej ale np w Czechach za "salonowego" Focusa 2001 dostaniecie max 10k zł kiedy w Polsce trzeba dołozyć co najmniej 3-5 tysiaków. I...ten Czeski będzie lepiej wyposazony !
Oczywiscie sami sobie jestesmy winni, bo dopuscilismy do sytuacji, w której w tym kraju samochód mentalnie nadal funkcjonuje jako dobro luksusowe i nie gra wielkiej roli ze jest to 15 letni sypiacy się Ford Escort. Może w mieście furory nim nie zrobisz ale jak pojedziesz na wiejskie włości to łooo...panisko, nowe auto kupił. To jest makabryczne ale smutnie prawdziwe i chyba musi wymrzec cała generacja jeszcze by Komiserzy zauwazyli, ze ich nowy klient nie kupi już bele g...a za wór kasy...bo sa już tacy nawet wśród nas...ale jeszcze stanowimy odsetek.
Kiedys podobny temat poruszany był na pewnym forum motocyklowym i zapytałem wtedy - dlaczego kiedy kupowałem Suzuki GS500 to płaciłem 5500 zł i od tamtego czasu mineło 7 lat i...nie starciłem nawet grosza na wartości. Dla mnie super ale tylko jako sprzedającego. Boz pozycji kupujacego uważam za chory fakt, ze za pojazd, któremu przybyło i lat i kilometrów ( i możliwosci potencjalnych usterek) mam zapłacić tyle samo co wtedy gdy był on o wiele nowszy, miał niewielki przebieg i własciwie gwarantował co najmniej 1-2 sezony jazdy bezawaryjnej. Ceny nawet jak spadają to mimo wszystko zatrzymują się na pewnym poziomie i to wcale nie takim niskim. Bo np. w niemczech za naprawde starego trupa to po prostu wstyd krzyczeć kase, która jest wielokrotnąścia miesięcznej wypłaty. Ba...zazwyczaj cena takiego pojazdu (nawet w dobrym stanie) to kwota 2-3 dniówek...i ak jest prawie wszedzie..a u nas nie..płacz i płac jakes głupi. Dlatego ( i z wielu innych powodów) zaczynam mieć serdecznie dosyć tej paranoi panującej dookoła i planuje na stałe opuszczenie ojczyzny. Niedaleko...do Czech...bo już tam mają i normalne drogi i o wiele normalniejszych kierowców (jak wróciłem po tygodniu pobytu to miałem wrażenie na trasie Jelenia Góra - Wrocław, ze wszyscy inni chca mnie zabić), o wiele prostsze i praktyczne przepisy prawne dotyczace prowadzenia biznesu a do tego przy zachowaniu obecnych zarobków gwarantuje mi to wyższa stope zyciową...już nie wspomnę, że mieszkanie 80m/4 pokoje itp w odpicowanym bloku to wydatek ok 160tys zł...a jak ktoś się zuci na głebsza wode to w nowym budownictwie 103m z przepięknym widokiem nie na okna sasiada dostanie za 260-300tys. Ah...czy wspomniałem o domu 300m z dodatkowym ogródkiem 350m za całe 80 tysi..owszem że do remontu...ale dom...własny i nie taki ciasny. I to wszystko max 45min. od stolicy...nie dlatego, ze blisko tylko dlatego, że z podwórka 15min. do autostrady i poszedł Ah...i sporo rzeczy mozna dostać takich które u nas dostepne sa wyłacznie dla mieszkanców Warszawy..a i to niekoniecznie.
piter34 - Wto Paź 21, 2008 16:23
morris napisał/a: | Kręcenie licznika zawsze i w każdych okolicznościach będzie oszustwem. |
Czy jeśli zmienię sobie całe zegary (z dowolnego powodu), to mogę w nowych skorygować licznik tak, aby pokazywał taki sam przebieg jaki widniał na starych? Czy to będzie oszustwo?
michone - Wto Paź 21, 2008 16:32
Co fakt to fakt... Ja jak cos sciagam to nie krece liczniokow ale przy sciaganiu ograniczam sie do aut które mają przebiek w granicach 150000 albo mniej. Jak przywiozlem megane coupe z przebiegiem 167000 i dalem dobra cene to mimo niedogodnosci i paru mankamentów (które przekazałem kupującej) autko poszlo w 3 dni...
Moglem zdrutowac swiatla i przekrecic licznik na 110000 bo wyglad autka by sie zgadzal... moglem kupic za 50zl pelna dokumentacje tego przebiegu z ksiazka serwisowa z niemiec lacznie z pieczatkami serwisowymi...
Ale tego nie zrobilem... Przywiozlem rovera 200 i mimo tego ze naprawa okazala sie drozsza niz zakladalem to nie balem sie sprzedac auta znajomemu ktory jest bardzo zadowolony mimo ze w aucie zostalo wymieniony caly bok, ale na calym aucie jest z 10g szpachli ...
Ale ja spie spokojnie, kupujacy spi spokojnie a i jeszcze poleci mnie znajomym... a to ze ja zarobie 200 zl mniej jakos przebboleje...
paff - Wto Paź 21, 2008 17:50
Thrillco, - podales za przyklad Czechy, ktore wyszly bardzo korzystnie na rozwodzie ze Słowacja, to tak jakby Polska sie pozbyla swoich najskromnijeszych wojewodztw typu tzw "Sciana wschodnia" (tak mowia statystyki)
sa kraje takie jak Polska w ktorych handlowanie ma swoje zasady i rytual, i do tych zasad nalezy uparte targowanie, tak bylo jest i bedzie, chyba ze uzywane samochody stana sie na tyle bezwartosciowe ze nie bedzie sensu i zysku by sie wysilac. jak na razie to sprzet AGD RTV i inna elektronika uzytkowa stal sie tak dostepny, ze nawet nie ma mowy o jakis biznesach na tym, a jeszcze pare lat temu ludzie handlowali niemieckim zlomem z wystawek...nadejdzie i czas na auta, kiedy to cena uzywanych aut spadnie jako ze potencjalne naprawy (koszt roboczogodziny) bedzie morderczy. Na to trzeba jeszcze ladnych pare lat zanim pokolenie mechanikow-cudotworcow-dorabiaczy za grosze skonczy swoje dzialania i nie bedzie mial kto wskrzeszac trupow.
morris - Wto Paź 21, 2008 20:42
piter34 napisał/a: | morris napisał/a:
Kręcenie licznika zawsze i w każdych okolicznościach będzie oszustwem.
Czy jeśli zmienię sobie całe zegary (z dowolnego powodu), to mogę w nowych skorygować licznik tak, aby pokazywał taki sam przebieg jaki widniał na starych? Czy to będzie oszustwo? |
Przyznaję, ze nie wpadłem na to. A można jeszcze prekręcić liczni a potem poinformować o tym potencjalnego kupującego - to też nie bedzie takie całkiem oszustwo
Eddek - Sro Paź 22, 2008 06:30
"Ma pan tu dokumenty, kluczyki i wkretarke do cofania licznika"
Ktos chyba nawet tutaj na forum pisal, ze kupil chyba swetra III czy cos i po zdjeciu zegarow wisiala na nim karteczka "ja cofnalem o 100k a ty?"
Ja teraz se skladam pomalu na Omege A, i jak widze po ogloszeniach 1991 rok i 170k przelotu i to jeszcze w kombiaku z hakiem, to juz mnie placz ze smiechu bierze
wild_weasel - Sro Paź 22, 2008 08:27
Eddek, pozamiatałeś
Jest tu gdzieś wątek o R75 po liftingu z zerowym przebiegiem - równie dobrze można "wyprodukować" 200 kanciaka z zerowym przebiegiem...
Zastanawiający jest kult przebytych kilometrów w sprzedawanych samochodach. Nikt już nie patrzy na wnętrze, zużycie materiałów, stan zawieszenia, itd., tylko "Czy uważacie, że XYZ z roku 1998 z przebiegiem 99kkm to dobre auto?". Tak jakby przebieg decydował o terminie przydatności do spożycia
Jest popyt na auta z zaniżonym przebigiem, to znajdzie się i podaż. Dlatego kupując auto wyłącznie w oparciu o stan licznika klient czuje się potężnie oszukany, gdy zorientuje się, że rzeczywisty przebieg jest większy. To prawie tak, jakby zafałszować rok produkcji auta
Thrillco - Sro Paź 22, 2008 15:48
hmm..znam dobrze 4 osoby posiadajace auta kupione w salonie jako nowe. I terazx uwaga - podaje roczniki i dotychczas uzyskane przebiegi..przy okazji szacowany wiek uzytkowników.
Pablo (54l) - Opel Corsa 1995r. - 36000km...sprawdzane tak w okolicy czerwca.
Bożenka (44l) - Fiat Uno 1990r. - 24000km wybiło...przedwczoraj.
Isia (32l) - Opel Corsa 1997r. - 26000km miesiac temu pękło.
Dziadowuj - Nissan Micra CC - 2006r. - 4600km w sierpniu...przypuszczalnie do dziś skoczyło albo o 0 albo o jakieś 20-30km.
Znam jeszcze kilka takich osób, które nieprawdopodobnie "katują" auta przebiegami.
Czyli czasem może byc to prawda ale jak zauwazymy pewna zalezność...nie sa to kombi z hakiem i zaden z nich nie ma silnika diesla
Eddek - Sro Paź 22, 2008 17:09
Thrillco napisał/a: | Dziadowuj - Nissan Micra CC - 2006r. - 4600km |
Jako facet, teb bym sie wstydzil tym jezdzic Ale to tak poza tematem
W poniedzialek moj kolega z pracy zrobil prawko i w efekcie szuka sobie jakiegos auta an pierwsze szlifty. Z jakiegos powodu uparl sie wydac na ten cel az 8-10k PLN, ale niech mu tam bedzie, jego kasa i nie w tym rzecz. Jak dzis siedzielismy na alledrogo, otobloto i autogieldzie D., on podswiadomie w pierwszej kolejnosci, cena, pozniej rok, pozniej przebieg, pozniej zdjecia, pozniej wyposazenie i na koniec opis ogolny auta. Zauwazylem, ze ludzie faktycznie maja tendencje do patrzenia na ten rzad cyferek na blacie, malo tego, jak samochod mial wiecej jak 140k, to kolega juz kreci nosem, a jak ma ponad 180k, "to juz zajechany...". Ja rozumiem, ze producenci przewiduja w dzisiejszych czasach samochod na 5 lat, zeby ludzie czescej je wymieniali, ale dalej technologia jest taka, ze dobrze poskladany silnik, w typowej eksploatacji powinien trzasnac 250-350kkm bez pierdniecia. Klekoty jeszcze wiecej. Ostatnio znajomek sprzedal Espero 1.8 96rok z ponad 280k przelotu i auto smigalo jak zegarek, a to tylko dełu na bebechach opla.
PTE - Wto Paź 28, 2008 08:48
Eddek napisał/a: | Thrillco napisał/a: | Dziadowuj - Nissan Micra CC - 2006r. - 4600km |
Jako facet, teb bym sie wstydzil tym jezdzic Ale to tak poza tematem |
No to ja też poza tematem. Kiedyś mój ojciec miał micrę rocznik 1984, silnik 1.0 50KM. 14 lat temu w ramach "dodatkowych lekcji" uczyłem się nim jeździć, bo ustawowe 20 godzin na kursie to było trochę mało przed egzaminem (no i dało to efekt, bo zdałem za pierwszym razem). Powiem tylko, że kiedy pierwszy raz siadłem za kierownicą rzeczonej micry, to miałem wrażenie, ze przyspieszenie wgniata mnie w fotel - na kursie jeździłem bowiem polonezem przejściówką 1.5 z gazem...
A co do meritum, to tutaj mamy wypowiedź typowego cwaniaka (niejki "Batman.."), który bez zażenowania rozpisuje się o swoim postępowaniu. Zero jakiejkolwiek refleksji.
rav1984 - Wto Paź 28, 2008 11:26
PTE napisał/a: | A co do meritum, to tutaj mamy wypowiedź typowego cwaniaka |
heh mają ludzie pomysły na życie
MikeLD - Wto Paź 28, 2008 11:45
W dzisiejszych czasach najbardziej uczciwy sprzedawca w rubryce przebieg wpisuje: do negocjacji.
Brt - Wto Paź 28, 2008 11:47
MikeLD napisał/a: | W dzisiejszych czasach najbardziej uczciwy sprzedawca w rubryce przebieg wpisuje: do negocjacji. |
chociaż właściwie to smutne
Eddek - Wto Paź 28, 2008 18:20
PTE, ciagnac OT, ty widiales jak wyglada 2006 Micra CC? Toz to nawet torebka nie jest, to jest... kurde nie wiem pod co to zaklasyfikowac... Moja skala kobiecosci tak daleko nie siega, nawet moja przyszla malzonka sie smieje z tego auta
Ostatnio krece si epo komisach troche, bo laze pomalu za Omega B, to wpada mi w oko od czasu do czasu taki np, firmowy samochod Rockwoola - Ford Focus. 2.0 DOHC, 2004 rok i na liczniku 160kkm No litosci Po wnetrzu widac, ze ma duuuzo wiecej, kierownica gladka jak lustro, schowek sie nei zamyka, pod tylkiem dolek w fotelu, mieszek na dzwigni porwany... Pol roku temu trafilem innego takiego, przebieg 290kkm, juz bardziej realne
Raptile - Wto Paź 28, 2008 18:57
MikeLD napisał/a: | W dzisiejszych czasach najbardziej uczciwy sprzedawca w rubryce przebieg wpisuje: do negocjacji. |
haha dobre
PTE - Wto Paź 28, 2008 20:02
Eddek napisał/a: | PTE, ciagnac OT, ty widiales jak wyglada 2006 Micra CC? |
No racja, miałem na myśli stare, dobre kanciaki
mpg - Wto Paź 28, 2008 21:01
Thrillco napisał/a: | Znam jeszcze kilka takich osób, które nieprawdopodobnie "katują" auta przebiegami. |
Mój tata miał od nowości dużego Fiata rocznik 1980. Pamiętam jak na początku lat 90-tych dziwowałem się, że miał już przejechane jakieś 50-parę tys. km -- przecież to było więcej niż obwód kuli ziemskiej! W chyba '97 roku samochód przejął mój starszy brat i przez rok, dwa dojeździł chyba do 80 kkm, po czym sprzedał go za 800 zł koledze-sąsiadowi. Strasznie mi było smutno i obiecywałem sobie, że jak dorosnę, to odkupię to auto. Bowiem Fiacik był dla mnie czymś w rodzaju domowego zwierzaka, który był w rodzinie od zawsze i miałem nadzieję, że kiedyś go odziedziczę. Sąsiad się po jakimś czasie wyprowadził, i przez lata słyszałem tylko, że samochód został rozbity. W zeszłym roku dowiedziałem się jednak, że mimo to nadal żyje i otrzymał Roverowski silnik od Poloneza. Kiedyś go może odwiedzę.
|
|