Śliczniutki jeszcze jakby by czerwony (ognisty) to wygladal by prawie jak moja 600 (jeden z pierwszych produktów).
Jeszcze na wloskich częsciach. Jak z ojcem wyciągalismy (ot taki tuning elektryczny) prądnice (18letnią - dziąjącą) to sąsiad aż zdębial.
Samochodzik nie wygladal na swój wiek , i często wspominam te mie chwile
No więc byłem w klasie 0 jak kupiliśmy malucha a potem drugiego ale o nich no comenct.
Po tem mielismy Łade Samare ale bylem wtedy szczylem i mnie motoryzacja nie interesowała więc nie za wiele pamiętam.
Potem kupiliśmy Ukochaną OPLA ASTRE 1.6i 75 koni. I dzięki temu zaiteresowałem sie motoryzacją. Mam teraz 15 lat. i w tym samochodzie nauczyłem sie jeździć. W wieku 14 lat umiałem już wchodzić w zakręt na ręcznym tym oto samochodem. Obawiam sie że gdyby nie asterka nie było by mnie na tym forum bo bym nie interesował sie samochodami. Powiem wam że tych ASTR w Radomiu jest tylko 2. Jest to wersja składa w Belgi i miała takie wykończenie że Rover ledwo ją przewyższa. Była piękna, zwinna i objechała wiele samochodów. Po wymienie tłumika w 2002r. wkładają palec do rury w luty 2007r. wyjmowałem go leciutko leciusieńka przyszażony. Naprawde jest mi jej żal. Ale jestem wdzięczny temu samochodowi za wprowadzenie mnie w świat motoryzacji.
Miała 179000km przebiegu i była z 92 roku. chodziła jak pszczółka a zwłaszcza przy 5000obr/min Napiszcie co o niej sądzicie.
Zdięcia Rovera dam niedługo tylko nie wiem gdzie.
Ps. Prosze mi nie wytykać błędów bo pisałem to naprawde ze łazami w oczach!!!
_________________ był od 13 Kwietnia Rover 220SD ...
A ja zacząłem od aktualnie posiadanej 75-ki .
Oczywiście wcześniej trochę jeździłem maluchem i Peugeotem 306, ale to były auta rodziców. Dodam tylko, że zanim nie kupiłem Roverka miałem wręcz wstręt do motoryzacji i totalnie mnie nie interesowało jak to się dzieje, że auto jeździ. Samochód miał po prostu jeździć i tyle. Może mi nie uwierzycie, ale jak kupowałem swoją 75-kę i zaglądałem pod maskę (no bo przecież wypadało zajrzeć) to nie wiedziałem gdzie jest skrzynia biegów, a gdzie silnik - naprawdę!
Tak więc mój Roverek ma dla mnie szczególne znaczenie. Nie dość, że jest moim pierwszym i w dodatku tak pięknym autem, to wprowadził mnie w świat dotychczas nieznany. Wyleczył (i nadal to czyni) z niewiedzy motoryzacyjnej i sprawił, że w moim garażu oprócz niego pojawiły się również narzędzia (z tego akurat żona jest niezadowolona, bo spędzam tam sporo czasu) . Nie bez znaczenia jest również fakt, że dzięki Roverkowi trafiłem na to forum (dawniej grupę) i mogłem poznać Was.
Już teraz martwię się co będzie jak nadejdzie ten dzień, że będę musiał go sprzedać - tyle włożonego serca i czasu.... Ach, aż strach pomyśleć...
moi rodzice jezdzili z początku maluszkiem takim żółciutkim, potem fordem escortem 1.1 coz to maszyna następnie był VW Passat z silnikiem1.6 potem był peugeot 406 z silnikiem 2.2 HDI potem kupiliśmy VW passata prosto z salonu i tata nadal niem jezdzi. Ja poszedem do policji cięzkie początki 400zl na miesiąc na szkółce wziąłem kresyt kupiłem moje wymazone BMW 318 i starszne auto miałem pół roku i sprzedałem kupiłem sobie roverka 600SDI jezdzilem nim dluuugo skonczylem szkole dostałem sie do policji zacząłem studia dostałem awans kupiłem sobie BMW 730Diesla z 98 roku i tak sie ciesze 2 samochodami.
PS:Jak byłem młodszy to jeżdziłem pierw nowiu tkim simsonkiem s51, A potem yamaha DT80 a teraz mam suzuki DR
Na początek maluch i chyba po miesiącu sprzedałem,to nie było auto na miasto.
Następny to Fiat Uno 1.0 włoch,trzeba przyznać że oszczędny i wygodny.
Kolejny to Fiat cc 700 young,straszny golec.
Daewoo Matiz to kolejny nabytek.Jak na 900 cm3 to latał jak marzenie.CC sporting nie miały
szans i praktycznie bezawaryjny.Niestety ktoś postanowił pojezdzić moim Matrixem i zapomniał
poinformować mnie o tym fakcie.Ktoś dzwignął mi Matizka.Zeby było smieszniej pojechałem w niedziełę na giełdę(auto zginęło z piątku na sobotę) i znalazłem u goscia z częsciami zegary
z identycznym przebiegiem.Oczywiscie odpusciłem sobie.
Kolejny Fiat Siena 1.4 8v porażka.Po zamontowaniu instalacji gazowej silnik padł.
Następny nabytek,najlepszy to Hyundai Lantra 1.6 16v 115 km,import z niemiec.Do dzis śmiga nim teść
i grosza nie dokłada.Bardzo wdzięczne autko,brak klimy zmusił mnie do sprzedania Hyundaia.
Obecnie R420 SDI
_________________ Były RoVerki ,Saab 9-3, Bertona Cabrio
Ja swoja przygode z motoryzacja zaczolem tak, jak wiekszosc malolatow, od maluszka z 79r. Byl stary pordzewialy i zdezelowany Wymienilem w tym samochodzie prawie wszystko co mialo zwiazek z mechanika, lacznie z silnikiem. Jedynym plusem byl nieograniczony, darmowy dostep do uzywanych czesci
Po maluszku mialem lade 1200 ZYGULI z 72r. Jezdzilem nia do momentu pekniecia bloku.
Nastepnym cudem byl ford granada ghia 2.0 V6 z 83r. To byl dopiero smok na bezyne, nigdy go nie tankowalem do pelna . To byl jedyny samochod jaki widzialem ze stalowymi glowicami.
Po nim milem tabanta 601 kombi . Trzymalem go po ojcu, dla podtrzymania znizki w PZU. Najlepsze w tym pojezdzie bylo tankowanie, poniewarz zbiornik wraz z wlewem znajdowal sie pod maska, tak samo trzeba bylo pilnowac kranika od paliwa po wylaczeniu silnika.
Nastepnie kupilem fiata pande 1.0 na gazniku z 85r. To byl prawdziwy odkurzacz, idealny pojazd do jezdzenia po miescie.
Po nim byla omega kombi diament 2.0 115 km z 88r.Do pelnego wyposarzenia brakowalo w niej tylko klimatyzacji i skory. Bardzo wygodny samochod. Mialem w niej nawet kontrolki od przepalonych zarowek stopu i reflektorow, czyli jak na tamte lata opel mial ciekawe wyposarzenie, ale jak to w oplu bywa blachy byly slabe. Do pozbycia sie go zmusila mnie awaria komputera. Uzywany kosztowal wiecej, niz wartosc samochodu( dodam tylko, ze w tamtym czasie pracowalem i mieszkalem w Niemczech).
Nastepnie kupilem w Niemczech z ogloszenia w gazecie escorta 1.4i z 89r za 50 euro . Jezdzilem nim przez 1,5 roku tylko go tankujac i wymieniajac olej. Auto ogulnie ekonomiczne i bezawaryjne, na temat komfortu jazdy sie nie wypowiem, bo tu o komforcie mozna pomazyc
Rover-em zarazil mnie kolega. Koniecznie chcial miec R600 z jasnym welurem, czesto o nim wspominal, az sie sam zainteresowalem i wybralem sie do paru chandlazy w celu oceny tego samochodu. Przyznam szczeze, ze balem sie kupic samochod o kturym nic nie wiedzialem, ale troche poczytalem w necie i sie przekonalem, znalazlem odpowiednia wersje i kupilem Moje sczescie jednak nie trwalo dlugo, bo jak sie okazalo przy wymianie paska rozrzadu, znaki byly przestawione/nie zgadzaly sie. Kazalem mechanikom ustawic tak, jak fabrycznie powinno byc. Ustawili wedle mojego rzyczenia, silnik byl mocniejszy, ale po jakis 2000 km(nie pamietam dokladnie) sie rozsypal. Koszta naprawy siegaly kupna nowego/innego ROVERka i tu pomogla mi brac roverkowa. Znalazl sie silnik, szybka przekladka i do dzisiaj tylko jezdze i tankuje Jest pierwszym samochodem, ktorego naprawde szanuje
_________________ .: Podpis użytkownika wymaga
edycji :.
Aut w mej rodzinie nie było zbyt wiele. Na początek rodzice nabyli Ladę 1500 z 1977r. którą zaliczałem pierwsze kangury i "szaleńczą" jazdę na II biegu w wieku lat 12-stu. Następnie był Nissan Micra z 1984r. - na nim przygotowywałem się z tatą do egzaminu na prawo jazdy w ramach dodatkowych lekcji. Potem przyszła kolej na Toyotę Corollę z 1991r., którą mogłem od czasu do czasu poprowadzić oraz Corollę z 1997r., którą również sporadycznie jeździłem.
Pierwsze własne autko nabyłem na spółkę z bratem - był to Zaporożec 968M z 1988r. z siedzeniami od pf125p, zderzakami od VW golfa mk1 oraz bezwładnościowymi pasami z Audi. Dodatkowo miał 3-cie światło stopu oraz ciemne klosze tylnych lamp i przednich kierunkowskazów Części zamienne były dostępne jedynie w sklepie w Białymstoku oraz na złomowcu. Jeździliśmy nim 2 lata nim skończył jako dawca części dla swego młodszego braciszka po tym, jak urwał mu się tylny prawy wahacz.
Skoda 125L z 1989r. to był znaczący skok naprzód. Jeździłem nią przez 4 lata a mój braciszek - przez kolejne 2. Władowaliśmy w nią ponad 10tys. zł (plus 4tys. zł na zakup w 1998r.) a sprzedana została w 2004r. za... 500zł W 2002 r. pokonaliśmy z żoną tym autem trasę Gdańsk-Słupsk-Poznań-Zakopane-Kraków-Zakopane-Słupsk-Gdańsk. Jak na 13-letnie wówczas autko rodem z "demoludów" - istny maraton (bez przykrych niespodzianek).
Zakup Toyoty Corolli z 1991r. był rezultatem dobrych doświadczeń wyniesionych z użytkowania tego modelu przez mych rodziców. Był to mój pierwszy nie kawalerski samochód i wiernie służył przez 4 lata przechodząc do nowego włąściciela w o wiele lepszym stanie technicznym niż w momencie gdy go kupowałem. Tylko cena znacząco posła w dół...
No i wreszcie 2 czerwca 2006r. przyszła kolej na Roverka. Zakup, który wyniknął trochę z przekory, trochę z faktu, iż auto wizualnie mi się podobało (pierwotnie miał to być R200) a odrobinę z fascynacji silnikiem K, która trwała od momentu kiedy o nim usłyszałem po raz pierwszy (artykuł H. Jezierskiego w "Przeglądzie Technicznym" z 1994r. nt. Poloneza wyposażonego w tą jednostkę). A że akurat napatoczył się w okolicy ładny R25...
Było jeszcze w mej motoryzacyjnej "karierze" kilka innych aut, które nie były mą własnością ani nikogo z mej rodziny, ale z którymi z różnych powodów wiążą się me wspomnienia. Wymienię tu jedynie Chevroleta Luminę w wersji sedan z 1997r. którego miałem przyjemność prowadzić z Los Angeles do Filadelfii (to ten w avatarze). Na tamte lata (2000r.) i dysatnse był to dla mnie prawdziwy kosmos
_________________ Rover 25 1.4 1999/2001r. midnight blue 1.06.2006 - 7.05.2012
Dołączył: 18 Mar 2007 Posty: 56 Skąd: Warszawa-Wesoła/Łódź
Wysłany: Sro Cze 27, 2007 23:38
BubuZR napisał/a:
moje pierwsze auto to było Daewoo Tico, które odziedziczyłem po matce
BubuZR napisał/a:
Auto skasowałem po jakichś dwóch miesiącach kiedy to pewien jegomość wymusił mi pierwszeństwo i wkomponowałem się w jego bok (no cóż, nie wszyscy muszą wiedzieć, że Tico nie ma hamulców)
normalnie jakbym sam to pisał - moja historia jest identyczna - Tico - to było pierwsze samodzielne auto, i nie dam na nie złego słowa powiedzieć, tylko jak się okazało przy stłuczce dość delikatne
w międzyczasie przewinął się czerwony maluch mojej mamy i Renault Scenic taty..
piter34 napisał/a:
Cinquecento 700 Young, czyli absolutny golas. Paliło to mało.
Przez 25kkm zepsuła się tylko jedna rzecz! Urwała się linka od gazu.
Cienkasa kupiłem po Tico z racji braków funduszy i była to pomyłka.. po prostu nie było to auto dla mnie nie wytrzymywał przeciążeń..pękały jakieś przewody ciśnienia czy coś takiego dwa razy przepaliłem wydech..trochę się działo - chociaż mój dziadek jeździ i nie narzeka..
kolejnym pojazdem, który kocham do dziś i mam do niego sentyment, a raczej do niej to była moja hania [HONDA CRX 1.6i ED9 D16Z5] od tego momentu zaczęła się moja przygoda z modami - Car Audio itd Niestety ze względu na brak przestrzeni w aucie i rosnące potrzeby jakiejś namiastki komfortu postanowiłem z żalem ją sprzedać- o dziwo trafiła do jakiegoś taksówkarza
i tak pojawił się Rover 416 si 1998r, kupiony w komisie z Niemiec, początkowo miała być jakaś honda Civic, jednak honda nie oferowała takiego wyposażenia Roverek na pierwszy rzut oka wydawał się w niezłym stanie- jak łatwo się domyślić tak nie było ale to już inna historia..
Do tej pory mój Roverek wzbogacił się o instalacje LPG, ciemne szybki i konkretne Audio, teraz zmienia koła z 15" na 17". a co do dalszych modów- wszystko jest już skrupulatnie obmyślone i prace ciągle trwają.. Obecnie jestem zadowolony z mojego Anglika
Wracając jeszcze do samochodów to oprócz Roverka poruszam się Polo 1.2 2006 mojej dziewczyny i od czasu do czasu Hondą Crv 2.0 mojego taty oraz firmowym Renault Traffic
_________________ .: Podpis użytkownika wymaga
edycji :.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum