Tak sobie studiuję schemat elektryczny tej klimatyzacji i w jednym miejscu mam małą zagwozdkę: otóż jeden z przewodów idących z komory silnika do kabiny jest opatrzony następującym podpisem: to terminal No 1 in original fuse box located under the dashboard. Niby wszystko jasne - trzeba podłączyć przewód do złącza nr 1 w skrzynce bezpieczników pod deską. Ale co to jest „złącze nr 1”? Czy przewody wchodzące do skrzynki przytwierdzone są do ponumerowanych złączy? Szczerze powiedziawszy nie oglądałem jeszcze skrzynki dokładnie, więc tylko gdybam.
Czy chłodnicę klimatyzacji w R200/25 można założyć po zdjęciu zderzaka i belki wzmacniającej, czy też może trzeba ją wkładać od dołu odkręcając belkę zawieszenia? Wydaje mi się że zdjęcie zderzaka powinno wystarczyć…
I jeszcze jedno pytanie do posiadaczy R200/25 z klimatyzacją oryginalną bądź dokładaną: w którym miejscu macie osuszacz? W prawym dolnym rogu pod maską? Jeśli tak, to czy zbiorniczek z olejem do układu wspomagania jest wyżej, w okolicach kielicha amortyzatora?
_________________ Rover 25 1.4 1999/2001r. midnight blue 1.06.2006 - 7.05.2012
Pomógł: 26 razy Dołączył: 09 Gru 2007 Posty: 587 Skąd: Civitas Kielcensis
Wysłany: Wto Cze 23, 2009 14:18
Nic nie podlączalem pod skrzynke bezpiecznikow w kabinie. Poprostu wpiąłem sie w instalacyjną kostke pod schowkiem. Ale ostatnio mialem dziwny przypadek - klima sama mi sie wlaczyla na swiatlach i nie moglem jej wylaczyc;/ musialem wylaczyc i wlaczyc silnik, teraz od kilku dni jest wszystko jak nalezy. Tylko troche ta klima zamula ten 1,4.
Chlodnice klimy wrzycasz po zdjeciu zderzaka, odpinasz jdynie ramie od zamka maski i wchodzi elegancko. Osuszacz masz pod reflektorem od strony kierwocy. Z dokladana klima jest obok zbiorniczka wspomagania - nie zmienia swojej pozycji.
Ja z kostki pod schowkiem nie będę mógł skorzystać, mam całą osobną wiązkę.
Problem "złącza/zacisku nr 1" został rozwiązany - po otworzeniu skrzynki bezpieczników okazało się, że są tam trzy wolne złącza do podłączenia konektorów oznaczone numerami 1, 2 i 6.
Co do miejsca zamocowania zbiorniczka oleju do pompy wspomagania to po obejrzeniu zdjęć od wwekol'a oraz organoleptycznym badaniu ustaliłem, że musi on być rzeczywiście przeniesiony trochę wyżej, pod kielich - mocowanie w R200 różni się jednak trochę od tego w R25. Zamieszanie wynikło z tego, że na jednym z rysunków w instrukcji zamieszczono układ z R200, stąd miałem zagwozdkę z lokalizacją tego miejsca pod maską - pomogły dopiero zdjęcia wwekol'a.
O rurce odprowadzającej skropliny z parownika pamiętam - mam ją nawet na rysunku
_________________ Rover 25 1.4 1999/2001r. midnight blue 1.06.2006 - 7.05.2012
Pomógł: 1 raz Dołączył: 17 Maj 2007 Posty: 141 Skąd: Tarnów
Wysłany: Sro Cze 24, 2009 11:26
ash napisał/a:
Aha, nie zapomnijcie o wypuszczeniu tego węzyka odprowadzajacego wode z parownika. ja zapomnialem i po dniu jazdy mialem bajoro pod fotelem pasazera
Hehe. Ja byłem w trasie .. zjechałem na stacje. Podchodze pod samochód, patrze a tu mokra plama pod autem i ciągle coś kapie. Sobie myśle cholera pewnie jakiś płyn chłodniczy czy inne cholerstwo i już stres, zwłaszcza że byłem w połowie autostrady. Ale płyn bez koloru ani żadnego zapachu. Posmakowałem i czuje że woda, popatrzyłem dokładnie pod maske, a tam właśnie z kawałka wężyka kapie. Dopiero się zorientowałem, że to teraz z klimy kapie hehe
Witajcie po 3 dniach urlopu, podczas którego nie miałem za bardzo czasu zajrzeć na forum. Powodem były, rzecz jasna, intensywne prace związane z montażem klimatyzacji do mego auta Oto nieco przydługie kalendarium wydarzeń:
Piątek:
1. Zdemontowałem osłonę termiczną kolektora wydechowego oraz starą łapę mocującą alternator.
2. Zamontowałem nową łapę, sprężarkę oraz alternator.
3. Zamontowałem napinacz, założyłem i naciągnąłem pasek.
Trudności: Przy próbie demontażu starej łapy ukręciłem redukcję 3/8 ma ¼ cala – pożyczyłem od sąsiada nasadkę na ½ cala i praca ruszyła dalej. Ponadto musiałem odkręcić założoną już łapę, gdyż kazało się, ze uprzednio muszę przykręcić do niej zmontowany napinacz.
Czas pracy: 8 godzin.
Sobota:
1. Przełożyłem wiązkę alternatora na nowe miejsce – do tej pory szła wzdłuż prawego boku miski olejowej, teraz aby sięgnęła alternatora musiałem ją puścić górą – obok pokrywy paska rozrządu. Konieczne było również wysupłanie z wiązki przewodów czujników ciśnienia oraz temperatury oleju oraz dosztukowanie do nich po około 30 cm przewodu. Całość zaizolowałem taśmą oraz zamocowałem w odpowiednich miejscach za pomocą taśmy i opasek energetycznych.
2. Zamontowałem przycisk klimatyzacji oraz wiązkę elektryczną w kabinie auta.
3. Zamontowałem parownik wraz z rurką odprowadzającą skropliny na zewnątrz auta oraz modułem elektronicznym.
Trudności: zrezygnowałem z dołączonych do zestawu pozwalających się wpiąć do instalacji elektrycznej auta szybkozłączek i wybrałem tradycyjną ale sprawdzoną metodę – lutowanie. Przy montażu parownika nie obyło się bez pomocy wiertarki i pilnika – dolne, wykonane z płaskownika mocowanie za nic nie chciało wejść na przeznaczone dla niego miejsce (fabryczna „śruba” bez łba), konieczne było nawiercenie wyżej nowego otworu. Dodatkowo górne prawe mocowanie również stawiało opór – aby uniknąć niepotrzebnych naprężeń wykonany w płaskowniku otwór przerobiłem na „fasolkę”.
Czas pracy: 9 godzin.
Niedziela:
Dzień święty, czas odpoczynku. Ograniczyłem się zatem do dokończenia montażu instalacji elektrycznej wewnątrz auta (wpięcie się pod I bieg dmuchawy oraz do jej zasilania, montaż termistora, podłączenie wszystkich wtyczek, poprowadzenie i zamocowanie przewodów, kontrola połączeń oraz montaż schowka).
Czas pracy: 1 godzina.
Poniedziałek:
1. Po uprzednim przesunięciu w kierunku grodzi zbiorniczka płynu pompy wspomagania układu kierowniczego na zwolnionym miejscu zamontowałem osuszacz.
2. W miejsce oryginalnego wiatraka zamontowałem nowy – bardziej wydajny.
3. Zamontowałem skrzynkę z przekaźnikami i bezpiecznikiem, rozprowadziłem wiązkę elektryczną po komorze silnika, przeprowadziłem przez gródź przewód ze skrzynki bezpieczników w kabinie pod maskę sprawdziłem połączenia, zamocowałem przewody.
Czas pracy: 7 godzin.
Wtorek:
1. Po uprzednim zdemontowaniu zderzaka zamontowałem skraplacz (chłodnicę klimatyzacji), podłączyłem wszystkie 5 przewodów oraz tłumik z zaworem.
2. Pojechałem do serwisu klimatyzacji. „Kto to panu założył – tak z ciekawości pytam” – zapytał serwisant. „Ja sam” – odrzekłem skromnie, zgodnie zresztą z prawdą. Pan był pod wrażeniem. Zapytał tylko czy instalacja elektryczna jest sprawna. Powiedziałem, że wszystko robiłem zgodnie ze schematem, połączenia dokręciłem, więc powinno być porządku… Po sprawdzeniu szczelności azotem i oczyszczeniu układu z wilgoci pan napełnił całość czynnikiem chłodzącym i olejem po czym kazał uruchomić silnik i klimatyzację. Chwila niepewności i… usłyszałem szczęk załączanego sprzęgła sprężarki oraz wyczułem wzmożone obciążenie silnika – jego obroty na chwilę spadły aby zaraz podnieść się do stanu nominalnego. Z kratek nawiewu zaczął lecieć miły chłód…
Trudności: Demontaż zderzaka, a konkretnie plastikowych kołeczków mocujących plastikowe nadkola (wyrobione wycięcia na śrubokręt krzyżakowy) oraz czterech śrub M6 (na klucz 10mm) mocujących zderzak po bokach do błotników – nie dość, że dostęp mimo zdjęcia koła fatalny, to po prawej (zwyczajowo bardziej narażonej na wpływ czynników atmosferycznych) stronie założone były nieoryginalne śruby – aby je odkręcić, od góry trzeba było przytrzymywać ich łby drugą nasadką. Bez pomocy taty nie dałbym rady. Ponadto okazało się że w pasie czołowym nie ma otworów do zamontowania skraplacza – po wymierzeniu i napunktowaniu wywierciliśmy odpowiednie dziurki, niezbędne okazało się jednak danie jeszcze podkładek (użyliśmy nakrętek większej średnicy) między uszy skraplacza a pas czołowy w celu przesunięciu go bardziej w głąb auta – inaczej nie dałoby się bez naprężeń przykręcić pionowej belki przed chłodnicą i zamka maski. Ponadto przy dokręcaniu przewodu do skraplacza przeżyliśmy chwile grozy widząc jak jedna z aluminiowych rurek zaczyna się obracać wraz z wężem. Zapomnieliśmy przytrzymać rurki drugim kluczem. Po dokładnym obejrzeniu rurki stwierdziłem, że nie widać na niej żadnych mikropęknięć – skończyło się (oby) jedynie na strachu.
Czas pracy: 7 godzin plus napełnianie około 20-30 minut.
Problemy wynikłe po zamontowaniu klimatyzacji:
1. Konieczność przerobienia osłony termicznej kolektora wydechowego – w obecnej formie nie zmieści się na swe miejsce, ponadto nie ma szans na użycie lewego górnego mocowania (obecnie użyte jest ono do zamontowania górnej łapy alternatora a ze względu na użyte dodatkowe podkładki o których pisałem wcześniej, nie ma szans na wciśnięcie tam dodatkowego płaskownika na którym mogłaby oprzeć się osłona). Zapewne przymocuję jakiś dorobiony płaskownik do jednej ze śrub mocujących kolektor do głowicy – one mają jeszcze sporo wolnego gwintu.
2. Problemy z wymianą przepalonych żarówek świateł mijania – o ile z lewej strony wystarczy odkręcić płaskownik mocujący skrzynkę z przekaźnikami, to z prawej trzeba wyciągnąć zbiorniczek układu wspomagania kierownicy, odkręcić mocowanie węża idącego ze skraplacza do osuszacza, wysunąć osuszacz oraz odkręcić mocującą go obejmę. I wszystko to zrobić bez odkręcania węży idących do osuszacza… No chyba że luz między osuszaczem a dekielkiem reflektora pozwoli na jego wykręcenie – jeszcze tego nie sprawdzałem.
3. Napinacz paska klinowego. Rolka napinacza porusza się w podłużnej szczelinie wykonanej z grubego płaskownika przymocowanego do boku łany mocującej sprężarkę i dół alternatora. Regulacji dokonuje się dodatkową śrubą od dołu. Śruby przechodzącej przez rolkę niemożna zakręcić do oporu (jak początkowo to uczyniłem – 25Nm) gdyż musi istnieć możliwość przemieszczania rolki w górę i w dół w celu napięcia i zluzowania paska. O ile dostęp do nakrętki jest jeszcze możliwy od góry, to dostęp do śruby po drugiej stronie rolki jest tylko w teorii i do tego od dołu (placem można dotknąć łba śruby. Myślałem bowiem o tym, aby po naprężeniu paska dokręcić śrubę na Maksa, ale to raczej niewykonalne. Póki co skręciłem więc śrubę rolki tak, aby mogła ona poruszać się z dużym oporem w zakresie swej regulacji a na gwint dałem klej anaerobowy. Pod łbem śruby oprócz zwykłej jest też podkładka sprężysta, której zadaniem jest zapobieganie samoczynnemu odkręcaniu się połączenia. Dodatkowo zaznaczyłem farbą wzajemne położenie śruby i nakrętki w celu kontroli ewentualnego procesu samoodkręcania. Jeśli nie uda mi się dociągnąć połączenia na kanale, zamierzam jeszcze po odtłuszczeniu zalać końcówkę śruby i czoło nakrętki klejem do metalu.
Łączne koszty: zestaw Alex Original wraz z przesyłką - 1550zł, 35 roboczogodzin poświęconych na instalację (32 moje i 3 mojego taty), napełnienie układu - 150zł.
Jednocześnie dziękuję Wam za wszelkie rady które pomogły mi w zakupie oraz montażu całej instalacji.
_________________ Rover 25 1.4 1999/2001r. midnight blue 1.06.2006 - 7.05.2012
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum