Wysłany: Pon Lis 09, 2009 08:43 [r416Si 95'] Problem z elektryką
Witam serdecznie
Dzisiaj w trakcie podróży zaświeciła mi się kontrolka ładowania aku w aucie. Po paru kilometrach padły światła, zegary ogółem wszystko. Autko jechało, wspomaganie działało. Po dotoczeniu się do pracy i wyłączeniu silnika sprawdziłem wszystkie bezpieczniki - są ok. Auta nie da się ponownie odpalić - w ogóle nie słychać rozrusznika (nawet charakterystycznego "cykania" kiedy aku jest kompletnie rozładowany). Zmierzyłem napięcie na akumulatorze - odłączonym, wynosi ono 11,44V. Co ciekawe zaczął mi wariować alarm - auta nie dało się zamknąć z pilota, po przekręceniu kluczykiem, i ponownym otwarciu drzwi alarm zaczął wyć. Dodam jeszcze że z okolić alternatora (w momencie kiedy był włączony silnik) dochodziło ciche wycie.
SPAMU¦
Wysłany: Pon Lis 09, 2009 08:43 Post o charakterze reklamowym. Każde Twoje kliknięcie zwiększa nasze szanse przeżycia ;)
Pomógł: 248 razy Dołączył: 18 Cze 2009 Posty: 1651 Skąd: Maciejowa, Nowy Sącz
Wysłany: Pon Lis 09, 2009 09:40
zmierz napięcie na aku po włączeniu stacyjki ew świateł - pomiar na sucho wskazuje na mocno rozładowany aku - przyczyn może być kilka - od paska jak pisze Lechos po uszkodzenie alternatora, na pewno warto sprawdzić klemy, masy do silnika i nadwozia ,kable na alternatorze i główne bezpieczniki pod maską
_________________ .: Podpis użytkownika wymaga
edycji :.
Bezpieczniki sprawdziłem - są ok, pasek naciągnięty. Świateł w tym momencie nie jestem już w stanie włączyć. Co do alternatora - będę go męczył po pracy. Kable masowe owszem są wymęczone (zamierzałem je wymienić w środę) ale nie powinny być przyczyną. Natomiast zastanawia mnie ten gwizd dochodzący z okolic alternatora podczas gdy silnik jeszcze pracował.
to chyba jakaś epidemia tak jak świńska grypa w moim 414 zdarzenie identyczne, tylko zrobiło się zimniej, 1 dzień brak ładowania akumulatora, słychać tylko cykanie ,o światłach i zamknięciu z pilota można zapomnieć
Alternator wymontowany, byłem w najbliższym zakładzie gdzie za naprawękrzyknęli sobie 250 zł . Czy ktoś z forumowiczów zna dobry i w miarę przystępny warsztat w Krakowie zajmujący się naprawą alternatorów?
Sam sobie napraw - a cóż jest w alternatorze skomplikowanego, którego nie da się dwoma rękami zrobić?
Sprawdź najpierw uzwojenia stojana - pomiędzy wszystkimi trzema końcówkami jego faz powinno być "przejście" a zarazem, z każdej z nich nie powinno być "przejścia" do masy stojana (magnetowodu).
Potem sprawdź uzwojenie wirnika alternatora, ma on tylko dwie końcówki. I tak samo, uzwojenie musi mieć ciągłość i zarazem, nie może być przebić do jego masy.
Płytka prostownika ma dziewięć diod - sześć prostowniczych - po dwie na fazę i trzy diody wzbudzania, zblokowane w jeden element, takie prostokątne "cóś".
Sprawna dioda prostuje prąd, tj. w jedną stronę przewodzi go (ma oporność małą, rzędu 700 - 800 omów) a w drugą nie powinna. Diody prostownicze z jednej płytki powinny mieć odwrotną polaryzację (przewodzić prąd w drugą stronę i w odwrotną go blokować) niż z drugiej. Diody wzbudzania to samo, w jedną powinny przewodzić prąd, w drugą blokować.
Jeśli dioda będzie przewodzić w obie strony - to jest przebita, a jeśli w żadną - to ma przerwę i cały zespół prostownika jest do wymiany, gdyż nie da się ich na sztuki wymienić. Koszt - max 80 PLN za kompletny zespół prostowniczy. Robią go np. Lucas, jest dość dobrze dostępny.
Jeśli uzwojenia alternatora będą OK, brak przerw i przebić do masy, wszystkie diody w prostowniku też OK a alternator będzie dawał za małe napięcie (lub za duże) - to wina może leżeć po stronie regulatora napięcia. Jest on też nienaprawialny i wymienia się go na nowy, jeśli są podejrzenia, że pracuje nie tak, jak trzeba. Koszt - do 80 PLN max też.
Ja w 2006 roku dawałem za regulator 45 PLN, a za płytkę prostownika 40. Hurtownia w Warszawie, w al. Prymasa Tysiąclecia niedaleko Dworca Zachodniego.
Jak będziesz rozkręcał alternator, to uważaj na tulejki izolacyjne, które izolują śruby kontrolne, które wystają na korpus alternatora, jak się je pomiesza, to jest potem układanka-zgadywanka jak siedziały.
Regulator trzyma się na dwóch śrubkach na nasadkę nr 5 czy 6. To samo regulator. Jest on lutowany do końcówek faz i jest dość kłopotliwe wylutowywanie go. Ja robiłem to za pośrednictwem dwóch lutownic naraz. Da się to zrobić.
Sam alternator ściśnięty jest trzema szpilkami na nasadkę nr 8. Nie skręcaj tego przesadnie mocno, bo potrafi gwint na takiej strzelić.
Przy rozbieraniu go warto też sprawdzić pierścienie ślizgowe (to nie komutator) przez które zasilane jest uzwojenie twornika (wirnika) i w razie potrzeby przetoczyć je, gdy są już bruzdy. No i długość szczotek regulatora napięcia warto sprawdzić. Są one znormalizowane, powinny pasować szczotki od szeregowych silniczków komutatorowych z młynków do kawy, odkurzaczy, mikserów, itd..
Nie ma w alternatorze niczego, z czym normalny człowiek nie dałby sobie rady.
Nie daj się naciągnąć tym cwaniakom i napraw go sobie sam.
_________________ Człowiek pochodzi od małpy. W czerwonym.
Oprawca1978 Niestety jest. Po pobieżnych oględzinach alternatora zauważyłem pęknięcie obudowy.... Gdyby nie to, zapewne spróbowałbym chociaż zdiagnozować co konkretnie poszło w alternatorze. Niestety w takim przypadku wolę wymienić całość niż próbować spawać ustrojstwo.
Zdaję sobie z tego sprawę, ale po pierwsze - był to pierwszy lepszy mechanik, po drugie mieszkam w Krakowie gdzie za sam tylko ten fakt płacisz automatycznie więcej za usługę.
EDIT: Jak poprawnie napiąć pasek od alternatora (napinany jest alternatorem)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum