Wysłany: Wto Lis 29, 2011 20:42 Smutna Historia Moja i mojego Roverka.
Smutna Historia Moja i mojego Roverka
Witam wszystkich
Chciałbym się podzielić moja, mojej żony i naszego roverka smutną historią.
A tak to się zaczęło...
Rozdział 1
Zakup Auta
Na wakacje 2010 r. zakupiłem mój pierwszy samochód Ford Mondeo MK1 1.8 TD.
Od samego początku się sypał. Przez pierwsze 2 - 3 miesiące byłem zadowolony.
Później wychodziły problemy na zimę. Brał olej, rozładowywał akumulator, blacharka, ogrzewanie, szyber, el.szyby, wspomaganie wszystko siadło na zimę. Postanowiłem sprzedać dziada. W grudniu 2010 wystawiłem go na allegro, gummtre itp. Było ciężko.
Czekałem długo, aż w końcu 9 lutego 2011 znalazł się nabywca. Patrząc na tego Pana łezka mi się zakręciła w oku. Dresik, czapeczka z daszkiem ze zbójnickim zarostem. Pomyślałem że to on własnie kupi to auto. Patrząc na niego myślałem, ze to jakiś laik co nie zna się na samochodach. Nic podobnego!!! Stary wyjadacz!!! Mechanik blacharz mi się trafił co mi powiedział o rzeczach o których bym sobie nie śnił! Po godzinie oględzin mocno cenę mi stargował. Byłem bardzo zły , a zarazem kamień spadł mi z serca.
Rozdział 2
Poszukiwania wymarzonego samochodu
Luty 2011. Zimno jak cholera. Ja i moja żoneczka szukamy naszego "nowego" autka.
Wcześniej zasililiśmy nasz domowy budżet małym kredytem w banku co by poszerzyć krąg poszukiwania naszego auta. Dokładnie jak dziś pamiętam gdy już podłamany szukaniem auta żona przejęła kompa i szukała za mnie auta. I to było najlepsze co nas spotkało.
Znalazła auto marki Rover. Byłem zaskoczony tą decyzją gdyż nie wiedziałem nic o tej marce. Popatrzyłem na opis auta w internecie i w ogłoszeniu. Przyznam , ze byłem zmieszany bo to auto nie podobało mi się z zewnątrz zbytnio, ale nie mogłem sobie odmówić sprawdzenia ogłoszenia tym bardziej ze auto znajdowało się w mieście w którym mieszkam(Wrocław).
Rozdział 3
Oględziny
Po wyruszeniu z domu jadąc tramwajem miałem miłe odczucia. Kupno auta, zadowolenie mojej żony, że zaufałem jej w wyborze, było miło. Gdy wysiedliśmy z tramwaju oboje byliśmy podekscytowani. Dochodzimy na miejsce , a przed garażem stało auto. Przepiękny Rover 416 SI. Oglądałem to auto ze zdumieniem. Piękny Kolor zielony mettalic, 4x el. szyby, el. lusterka, poduszka powietrzna, beżowa welurowa tapicerka. Dla mnie to były rzeczy o których mogłem sobie pomarzyć w moim starym fordzie. Spotkanie ze sprzedawcą auta było miłe, ale długie.
Po prezentacji auta miałem okazje się nim przejechać. Czułem się jak pączek w maśle. Długo sie nie zastanawiałem nad decyzją. Zdecydowaliśmy się na kupno auta. Po prezentacji i jeździ epróbnej ja i moja żona udaliśmy się do pierwszego bankomatu wypłacić pieniążki. Jaja były jak berety. Z bankomatu można było wypłacić połowę pieniędzy które auto było watrę, i co tu dalej robić. Rozmowy z właścicielem trwały długo, ale dał się przekonać by połowę zapłacić przelewem , a połowę gotówką. Zadowolony z transakcji wsiadłem z żoną do naszego "wozu" i udaliśmy się w przejażdżkę po mieście.
Rozdział 3
Było różowo
Po zakupie auta odrazu na 14 lutego wybraliśmy się naszym autkiem w góry na narty. Było super. Autko sprawowywało się wyśmienicie. Później wyjazdy do czech, niemcy. Kurde ja nie miałem Rovera... Ja miałem auto z kosmosu przygotowane specjalnie dla mnie! Pokochałem to auto odrazu. Łączyło wszystko. Dynamika, ekonomia, ergonomia, wszystko było jak by stworzone dla mnie i dla mojej żony na zamówienie. Moja druga miłosć...
Rozdział 4
Wszystko co piękne szybko się kończy
Nastały dla mnie i dla mojej żony złe czasy. Ona straciła prace, mnie się też finansowo pogorszyło. Wszystko naokoło drożało (drożeje nadal ). Do tego od października br. nasz Rover też zaczął być kapryśny. Na początku zaczęło się dziwnie falowały obroty. Od razu by znaleźć odpowiedź na dręczący mnie problem zasięgnąłem porad użytkowników forum roverki.pl.
Problemu nie rozwiązałem. Sam się rozwiązał i nie wiem co mu było. Jedyne co wypatrzyłem po ustąpieniu problemu to ze zaczęło mi brakować oleju. Następnie zaczęło mi trzeszczeć coś w zawieszeniu z tyłu. Kolejno dalej dwururka tam gdzie jest łącznik elastyczno-gumowy do rury tłumika się przepalił, potem tłumik końcowy , a na koniec hamulce przednie tarcze i klocki do wymiany. Po tym jak moja żona straciła prace cięzko było nam znaleźć środki na jaką kolwiek przyjemność, nie można było wspomnieć o choćby groszu wydanym na samochód. Gdy żona po dwóch miesiącach znalazła prace zaczęliśmy wychodzić powoli na prostą, dajemy jakoś rade. Niestety dalej nie mam środków na naprawienie auta. Dzisiaj rover stoi pod blokiem nieużywany i marnieje.
Kto wie co będzie dalej. Mam nadzieje, że znajdą się środki by naprawić moje autko i przywrócić jego dawny blask i uśmiech z przyjemności jego używania u mnie i u małżonki.
To takie streszczenie mojej historii z tym autkiem.
P.s. Jak toś ma coś do sprzedania/oddania to chętnie porozmawiam
Pozdrawiam trius
SPAMU¦
Wysłany: Wto Lis 29, 2011 20:42 Post o charakterze reklamowym. Każde Twoje kliknięcie zwiększa nasze szanse przeżycia ;)
Taa, jak się sypie to na wszystkich frontach
Mam nadzieję jednak, że wszystko Wam się już teraz będzie układać powoli, tego z całego serca życzę!
A swoją drogą wkurza mnie to,że dwoje ludzi pracuje a musi się spinać aby utrzymać auto, niestety żyjemy w takim kraju
Powodzenia!
co do napraw to trzeba się lepiej rozpisać co trzeba naprawić i koledzy z forum doradzą co i jak a może i jacyś dobrzy ludzie oddadzą jakieś części które im zbywają...
Te usterki które opisałeś to może się okazać nic poważnego i może nic tak kosztownego.
Olej ucieka ? Może tylko uszczelka pod miską albo inny mały wyciek, załatać i śmigać dalej Wcale nie jest tak źle jak musi być
Pozdro i powodzenia
_________________ Bo fruwać jest generalnie nieroztropnie, więc nie pijcie przy otwartym oknie!
Glowa do gory Bedzie dobrze.Wiem to po sobie.W dwoch Roverkach od razu po zakupie nastapila usterka :
Zakup kanciaka : Dlugo zastanawialem sie nad zakupem od kolegi.Wkoncu po ok dwoch mc zdecydowalem sie.Podpisanie umowy, kaska do reki i w droge z pragi na bemowo.
Bylem tak zafascynowany jazda, ze zapomnialem o tankowaniu.Zrobilem ok 25 km, parkowanie pod domem i do domu.Dnia nastepnego ide do auta, przekrecam kluczyk a tu cisza-nie zalacza sie pompa paliwa.Mysle " no tak brak paliwka".Po dolaniu nadal nic wiec oddalem do warsztatu.Okazalo sie, ze radio zrobilo spiecie .Naprawa ok 50 zl.
Od tego czasu bezawaryjnie od ok 15 tys.
Zakup 620 SDI.Kolega sprzedawal, bo zmienil auto na klase wyzej.Bez zastanawiania sie kupilem, bo auto zadbane, od 3 lat bez usterek.Po 270 km jadac do Halinowa rozleciala mi sie tarcza oraz docisk.Auto ponad miesiac stalo w warsztacie.Obecnie jezdzi i ma sie dobrze.Tak wiec raz jeszcze napisze: glowa do gory
_________________ Był R 216 Gti, później R 600 SDI, a teraz Opel Vectra C
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum