Wysłany: Pią Paź 18, 2013 11:48 Wypadki - pierwsza pomoc
Mialem ostatnio watpliwa przyjemnosc bycia swiadkiem potracenia. Wyjechalem ze wsi i moze ujechalem 1km, moze nie, jak w sznurku 40-50 km/h, na dosc sporej drodze we wsi, kilka aut przede mna potracono pieszego. Ja widzialem tyle, ze przebiegl jakis pies i padl czlowiek na pas w przeciwnym kierunku ruchu. Nie wiedzialem co sie stalo, bo nie bylem bezposrednio przy zdarzeniu. Ale... ludzie zaczeli omijac to miejsce, lezacego czlowieka i... odjezdzac. Chlopina- sprawca potracenia- na srodku drogi przy poszkodowanym nie wiedzial co ma robic. Zatrzymalem sie i podszedlem wogole jako jedyny do poszkodowanego, zeby zobaczyc czy wogole zyje, co sie z nim dzieje. Ludzie omijali miejsce zdarzenia wystarczajaco szybko , zeby sie nie zatrzymac, a wystarczajaco wolno, by sie popatrzec.
Poszkodowany udusilby sie wlasna krwia, a ludzie by tak jechali i patrzyli.
Na moje szczescie, bo gosc byl krazeniowo oddechowo sprawny, ale bardzo duzy krwotok mial ( Bez wdawania sie w szczegoly, bo to nie kazdy moze czytac takie opisy ) , jechala karetka i zatrzymali sie, zaczeli pacjenta intubowac, podpinac pod sprzet ratownictwa, nosze, kolnierz itp.
ALE ! Bylem jedyna osoba, ktora podeszla do poszkodowanego.Smiem twierdzic, ze minelo miejsce zdarzenia jakies kilkadziesiat aut. Oprocz mnie zatrzymal sie z boku facet jadacy bezposrednio za kierowca oraz chlopak jadacy jeszcze kilka aut za mna. Chlopak, swiadek stal z boku, zostawil jedynie pozniej telefon do siebie, bo widzial cale zdarzenie i potwierdzil ze ten pieszy wtargnal nie wiadomo czemu na droge - bez przejscia, pasow itp. Drugi co sie zatrzymal, nie podszedl do poszkodowanego, ale pomogl mi kierowce odciagnac, wyjal swoj trojkat i rozstawil jak stwierdzilismy, ze nie ma zadnego zabezpieczenia. Co prawda w korku nikt nie pedzil, kazdy widzial co sie stalo, stala karetka na srodku na kogutach, ale zawsze cos . ALE ! Co z reszta ?!
Nie wiem skad taka znieczulica. Pomyslalem, ze jakbym tak tam lezal i plul krwia, to nikt by palcem nie kiwnal. Czy my jako narod mamy tak wy#&#$%& na to co sie dzieje obok nas ? Narzekamy na fotoradary, drogi, ruch, korki, a sami nie potrafimy sobie pomoc na drodze.
Jeden facet specjalnie zjechal na pobocze i zaczal krecic film- nie wiem po co komu film jak poszkodowany pluje krwia i jest potezny krwotok, ale ... na pewno nie podszedl sprawdzic, czy jest przytomny, czy oddycha. Mialem ochote "dac mu w ucho" za taka beszczelnosc, ale ... byly wazniejsze sprawy. Kierujacy, tez pan +60 lat, lapal sie za serce i balem sie, ze on tez zaraz padnie i bedzie 2 do reanimacji.
Generalnie, zle z nami jako spoleczenstwem
Tak moze cos ku lepszemu, zeby nie wialo tylko "umiarkowanym realizmem" jak mawial Lem, a pesymizmem, jak nazywaja pozostali
Jakiś czas temu dziennikarze zrobili eksperyment.W centrum Warszawy przy wejsciu/wyjsciu z metra na trawce polozyli człowieka.Celem było sprawdzenie ile osob zareaguje.Nie pamiętam dokładnie wyników, ale były słabiutkie.
_________________ Był R 216 Gti, później R 600 SDI, a teraz Opel Vectra C
Może nie jestem ideałem może mam ostra szajbę i jestem dorosłym dzieciakiem, ale 2 ludzi zawdzięcza mi życie i to buduje w tym szarym i smutnym jak .... Świecie
No niestety to typowe i polskie
Ja sama jak miałam wypadek to nikt się nie zatrzymał, żeby pomóc, zapytać się czy wszystko w porządku. Był to środek dnia, środek Wrocka, ruch jak sto pięćdziesiąt i tylko ludzie zniecierpliwieni mijali nas, że ruch tamujemy. Co więcej, jeden pajac otworzył okno i wydzierał się, żeby auta usunąć z drogi bo korek się tworzy. A wisienką na torcie była policja, przy której wypadek się zdarzył i panowie odjechali jak im się światło zmieniło...
A "każdy pijak to złodziej". Nie całe społeczeństwo jest złe Dużo osób chyba nie wie/boi się jak postępować w takich wypadkach i dlatego jest brak zaangażowania.
To ja trafiałem chyba na "inne" społeczeństwo, sam miałem wypadek i na brak zainteresowania nie mogłem narzekać, wśród gapiów wiele osób na swój sposób pomagało Nie zdarzyło się też abym, będąc świadkiem kolizji/wypadku/zasłabnięcia sam pomagał, zawsze ktoś się znalazł w bardzo krótkim czasie, lub był przede mną. Jak do tej pory nie mogę narzekać na nasze społeczeństwo
Nie obrażając nikogo zauważyłem że szybciej pomogą w małych miasteczkach i wsiach niż w dużym mieście.
Rok temu jedna Pani upadła na chodniku a ja akurat stałem na światłach.
Widać było że ostro przywaliła. Na przystanku chyba ze 20 osób nikt nie reaguje, no to jak światła się zmieniły to ja cyk i parkuję na trawie, awaryjne i się pytam co się stało jak się czuje.
Dopiero wtedy ktoś zareagował ja oglądam babinkę, głowa rozwalona ten co doleciał nogę maca a ta krzyczy - Już wiadomo noga złamana.
Chłopak krzyczy - Ludzie pomóżcie noga złamana, dopiero wtedy podeszły 2 kolejne osoby.
Ja w aucie zawsze wożę kilka reklamówek zwiniętych.
Popodkładaliśmy pod babinkę bo leżała na chodniku a z -15 było.
Telefon i na szczęście karetka była mega szybko bo już po 5-10 minutach.
Ale wnerwia mnie to że jak bym nie zjechał to może by tak leżała ze 20 min zanim ktoś by się zorientował że chyba jednak wymaga pomocy.
Ja raz się zagapiłem i wszedł bym pod tramwaj ale na szczęście dziewczyna złapała mnie za plecak aż jej ręka spuchła potem.
Kto wie może uratowała mi życie.
Zaprosiłem do kina i na dobre ciacho i kawę i teraz jesteśmy dobrymi kumplami.
No jak miałem kolizje na autostardzie to mimo ze nic sie nie stało zaraz zatrzymały sie dwa auta z pomocą . Hmm Poznań może ma więcej checi pomocy.
_________________ wcześniej PoldoRover 10 lat złego słowa nie powiem
Rover 220SDi "szedł jak pocisk"
LR Freelander 1.8 Hard top PB/LPG będę tęsknił
teraz Rover 75 2.0 V6 Charme [mruczek] zobaczymy kupiony 13 w niedzielę
LR Freelander 1.8 SCAPA Sport
MG TF 160 srebrny pocisk
Dołączył: 09 Kwi 2009 Posty: 307 Skąd: Grabów nad Prosną
Wysłany: Czw Paź 24, 2013 19:17
Niestety znieczulica i 'ciekawość' naszego społeczeństwa na miejscach zdarzenia to temat rzeka. Wielokrotnie już na miejscu zdarzenia miałem styczność z ludźmi, tzw. gapiami, którzy nie tylko ekipie z pogotowia, ale i nam najlepiej weszli by na łeb jakby się dało. Ale oczywiście wcześniej nikt nic nie widział, nic nie wie, ale żeby popatrzeć na ludzkie nieszczęście czy cierpienie i pokomentować, że jechał tyle i tyle, że zrobił to czy tamto, jakby to w tym momencie było najważniejsze podczas gdy ktoś cierpi. Szok i masakra. Na szczęście najlepszy i najskuteczniejszy sposób z mojej strony, jeśli ktoś nie chce opuścić miejsca zdarzenia, jest jedna prośba, góra dwie a później delikwenta wziąść na świadka. Momentalnie ludzie odchodzą tam, gdzie im się pokaże. Ale temat znieczulicy naszego społeczeństwa jest niestety smutny i przykry. Nie wiem co kieruje osobami, którzy widzą co się dzieje a nie pomogą. Wydaje mi się, że wygrywa ciekawość i NIESTETY nieumiejętność udzielenia pierwszej pomocy. To co maniaq opisujesz prawdziwe i smutne.
Dołączył: 09 Kwi 2009 Posty: 307 Skąd: Grabów nad Prosną
Wysłany: Pią Lis 01, 2013 22:40
Może troche nie na temat, ale tak odnośnie wypadków.. Wczoraj u nas miał miejsce wypadek, gdzie auto najechało na leżącego mężczyznę pod wpływem %. Pecha miał leżący takiego, że poza rozerwaną nogą do tego stopnia, że cały mięsień był widoczny, to w dodatku stracił jądra i z 3/4 penisa... ;x
Ja niestety jestem w tej grupie pt."znieczulica" Dla mnie nawet kilka minut pobytu w szpitalu, na odwiedzinach wymaga dużego samozaparcia i najlepiej czegoś na uspokojenie, i dlatego wolę nie myśleć jakbym miał kogoś ratować z wypadku na drodze. Wydaje mi się, że pewnie musieliby i mnie cucić o ile bym wcześniej nie "zszedł"
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum