Forum Klubu ROVERki.pl :: [R75]Opinie użytkowników 75-ki
GarażTechniczny FAQSzukajFAQRejestracjaZaloguj





Poprzedni temat «» Następny temat
[R75]Opinie użytkowników 75-ki
Autor Wiadomość
thomassonss 



Dołączył: 30 Wrz 2018
Posty: 68



Wysłany: Pon Mar 25, 2019 08:37   

Hellz napisał/a:
Dziękuję panowie za opinie.
Przy jakim przebiegu można spodziewać się większych awarii? Jasna sprawa, że wszystko zależy jak się użytkuje, ale tak statystycznie - kiedy spodziewać się problemów? Mam możliwość zakupu z potwierdzonym przebiegiem 191 000 km z 2001r, benzyna 1.8.


Ty nie patrz tak na ten przebieg! Z doświadczenia Roverovego i z innymi wozami doradzam ci że w takim wieku patrzy się tylko na stan a nie ile (rzekomo) km przejechało. Nawet jeśli faktycznie przebieg byłby fair (a jak nie masz książki serwisowej to nie wiem jak to udowodnisz), to są usterki neizależne od przebiegu a w Roverze to chyba naliczyłem ich najwięcej: oksydująca gąbka przez co każdy welur odpada, palące się silniczki w zamkach, rdza progów, wahacze (zwłaszcza tył drogie!) ogólnie zaśniedziałe styki i elektryka. Więc o ile auto nie było pod kocem w garażu, to przebieg 180tys nie uratuje cię bardziej niż 250tys.

Co do silnika to też chciałem benzynę, ale stanęło na dieslu. Pali mało, mozna go prosto podkręcać, bezawaryjny. Dużo szukam części z odzysku i nigdy nie było na szrocie diesla, za to mnóstwo benzyn.
 
 
SPAMU¦






Wysłany: Pon Mar 25, 2019 08:37   Post o charakterze reklamowym. Każde Twoje kliknięcie zwiększa nasze szanse przeżycia ;)




 
 
MD 




Pomógł: 30 razy
Dołączył: 22 Lut 2013
Posty: 946
Skąd: Krzepice

Rover 75

Wysłany: Pon Mar 25, 2019 14:55   

thomassonss, nie sposób to podważyć. Mój samochód był cofnięty. Nie jestem w stanie dokładnie powiedzieć ile, ale między 70 i 100 tysięcy, czyli może mieć najechane prawie 400 tysięcy w sumie. I co z tego? W Niemczech przebieg raczej autostradowy, w Polsce jeździł nim starszy pan, bez jakiejś ogromnej eksploatacji. Dzięki temu, że większość tych kilometrów przypada na trasy (tak jak u mnie), wnętrze wygląda świetnie. Owszem, tkanina na boczkach nieco odłazi przez kruszejącą gąbkę, ale przecież przebieg nie ma na to wpływu. Silniki to też nie są konstrukcje z poldolotów i innych polskich wyrobów samochodopodobnych, które ledwie toczyły się do 100 tysięcy. Przebieg dwustu w dieslu? Chyba po 3-4 latach za zachodnią granicą. Pół miliona to wcale nie jest przerażająca liczba i skręcenie przebiegu z niej do magicznych dwustu niekoniecznie odbywa się tylko raz. Niemniej, te samochody jakoś jeżdżą. Owszem, turbawka wymaga wymiany, komuś uszczelka się ewakuuje, lecz zasadniczo pojazd kula się dalej.

Inna sprawa: Citroen Saxo mojego dziadka, ma go prawie od nowości. Okolice 95 roku, 69 tysięcy kilometrów przebiegu i... stan kiepski. Jeżdżony po małej miejscowości, co chwilę więc do niego wsiadano oraz z niego wysiadano, najeżdżał na krawężniki, silnik pracował niedogrzany. Wnętrze przypomina poprzecierany obraz nędzy i rozpaczy, pompa wspomagania wyje tak, że lepiej koło cmentarza wieczorem nie jechać, bo starsze panie zawału dostaną.

Gdybym u siebie wymienił przetartą kierownicę i postawił kogoś przed tymi samochodami mówiąc, że jedno ma mniej więcej 340-370 tysięcy, drugie zaś niecałe sto, to zapewne każdy by wskazał Roverka jako tego rodzynka.

Samochód z miasta, używany roboczo, na krótkich dystansach, po dziurach itd., mimo posiadania niższego przebiegu, będzie w gorszym stanie od auta autostradowego. Po prostu.

Ale niestety, u nas jak się poda szczerze "400 tysięcy przebiegu, pełna historia serwisowa, wszystko sprawne", to będą Janusze kręcić nosem albo jeszcze się czepiać takich rzeczy, jak wymieniona szyba czołowa (iks de de). Ale Paseratti 190 tysięcy (OKAZJA!) to już miodzio. Co prawda trzeba trochę przy nim zrobić i w sumie oleju nieco bierze, ale NISKI PRZEBIEG!
_________________
Jam jest MD, władca Dinożaurów
 
 
thomassonss 



Dołączył: 30 Wrz 2018
Posty: 68



Wysłany: Wto Mar 26, 2019 07:59   

MD dokładnie. Kupiłem za młodu Audi A4 sprowadzone od cwaniaczków na giełdzie w Poznaniu. Było cofnięte o... 230tys km do popularnych w Polsce 180tys km. Poza niesmakiem do takich typków pozostały same dobre wspomnienia. Auto zrobiło w 5 osób Anglię i Norwegię. Przez 30tys nie miało ŻADNEJ usterki.

Skończyło z motocyklem w przedniej szybie przy przebiegu chyba 450tys. Stan był idealny. A teraz patrze na takie auta z przebiegami 260tys. i nadają się tylko żeby wozić nimi pustaki na budowę. Tak jak mówisz, w Polsce wsiadanie/wysiadanie, jazda po dziurskach, jeżdżę po małopolsce/śląsku to każde przejechane 10km tutaj to z 5-10 ruszań od zera.. w mieście to już w ogóle. No i przebieg po 15 latach 160tys. Ale co to daje?

Przebieg jest sugestią! Tylko na stan auta patrzeć!
 
 
Dziadek 




Pomógł: 54 razy
Dołączył: 22 Maj 2008
Posty: 957
Skąd: Dąbrowa Górnicza



Wysłany: Wto Mar 26, 2019 08:55   

Zawsze powtarzam że przy zakupie używki ważny jest stan i przebieg, ale najważniejsze to mieć też trochę szczęścia. Ono akurat nigdy mnie nie opuszczało, a od mojego pierwszego nabytku w 1976 roku trochę tego różnego złomu przez moje ręce przeszło i mam skalę porównawczą. Temat niby dotyczy benzyniaka, a ja mam diesla, ale generalnie chodzi o całokształ auta, więc R75 miło mnie zaskakuje już od 11tu lat. Dlaczego piszę o szczęściu? Bo trzeba trafić na coś czego racjonalnie nie da się wytłumaczyć w seryjnej produkcji. Mój stary w głębokiej komunie złożył zamówienie na 125p i po prawie dwuletnim oczekiwaniu pojechaliśmy odebrać ten kredens z polmozbytu. Na parkingu stało ponad 30 nówek i ojciec wbrew mojej intuicji wybrał żółty, a jego kumpel z pracy brązowy który stał obok. Brązowy zjeździł pół Europy i właściciel kompletnie o niego nie dbał, a mój ojciec jeździł od warsztatu do warsztatu i auto ciągle stało na kanale. W zasadzie wszystko się sypało i kiedy ojciec złomował zółtego to brązowy właśnie wracał z kolejnej wyprawy w Alpy z ogromnym przebiegiem. Tak samo jest z moim R75- kiedy go kupowałem to wszyscy moi kumple, w znacznej części mechanicy samochodowi, pukali się w czoło. Ich aut już nie ma, a mój R75 nadal dostaje w dupę jak pociągowy koń, wozi mnie w dalekie trasy bez żadnego przygotowania i jak dotąd miał mniej znaczących usterek niż nowe auta sąsiadów. Na początku traktowałem go jak prawdziwą limuzynę, ale teraz to narzędzie pracy i środek lokomocji który ciężko będzie zastąpić czymś nowszym i pewniejszym, więc ma u mnie zapewnione dożywocie bo jest trwalszy niż moje poprzednie "zdobycze" i nie wydałem na naprawy więcej niż moi znajomi ze swoimi audikami i fałwejami.
_________________
Sprawdzajka pisowni nie boli.
 
 
 
Nagash 




Dołączył: 05 Lip 2017
Posty: 87
Skąd: Baczyn

Rover 75

Wysłany: Pon Kwi 01, 2019 17:51   

MaReK, straszny pesymista z Ciebie wychodzi ;) Znajomy był zakupił 3 lata temu Audi A6 rocznik 2016. Dziś cieknie olej z silnika, ASO bezradne. A w moim eRze silnik suchy, choć także V6. Więc nie taki znowu żużel.

Niemniej prawdą jest, że te samochody albo się kocha, albo nienawidzi. A jeśli się kocha, to miłość to trudna.

Osobiście posiadam V6 2.0, żona jeździ 2.0 CDTi. Jeśli chodzi o benzynę, to sprawy silnikowe, poza takimi oczywistościami jak wymiana olejów & Co, czy rozrząd, stanowią ułamek kosztów. Termostat, czujnik położenia wału, poduszki silnika. To wszystko.

Prawdziwie kosztowne jest utrzymanie blacharki, bo zawieszenie, to jeszcze w jakiś tam normach się mieści. Z progami się uporałem, ale po ostatnich wiosennych oględzinach widzę już ogniska rdzy na rantach błotników. I nie tylko tam. I to jest największe - IMHO - zmartwienie.

Rdzewiejące elementy zawieszenia i podwozie to tez pewien ból głowy (zwłaszcza tylne wahacze).

Reszta to właściwie drobnostki, które przy odrobinie zacięcia można ogarnąć własnym sumptem. Zacinające się zamki, odklejająca się tapicerka, etc. - nic, czego nie da się naprawić z jakimiś tam minimalnymi wydatkami. Ba - nawet cholerna podsufitka przy oddaniu do tapicera to nie jest jakiś majątek, bo raptem u mnie 200 zeta.

Za to otrzymuje się naprawdę wygodne autko z niebanalnym wyglądem i o to tutaj właściwie chyba rozchodzi się najbardziej. O niebanalność. Bo wiele można Roverowi zarzucić, ale nie to, że wygląda banalnie, czy źle się prowadzi.

A awarie zdarzają się niezależnie od przebiegu, wiadomo, że czym większy, tym więcej elementów może kleknąć. Na ten moment mam 308.000 na liczniku i nie dzieje się silnikowo nic, co by przyprawiało o ból głowy. Skrzynia biegów tylko czasem terkoce (co wcześniej brałem za klękający kolektor), aczkolwiek nie jest to rzecz pierwszej potrzeby.

Tak jak wspominałem wyżej - największym bólem jest ruda. Poza tym nie mam do czego się przyczepić, ale ja już wydałem na mój bolid ok. 15 tysiaków ;)

Do niczego nie namawiam, ale jeśli decydujesz się na zakup tego samochodu, to trzeba mieć na uwadze, że wymaga pieszczenia i wolnych środków, mniejszych, większych, ale zawsze :)
 
 
thomassonss 



Dołączył: 30 Wrz 2018
Posty: 68



Wysłany: Pon Kwi 01, 2019 19:44   

Nagash napisał/a:

Prawdziwie kosztowne jest utrzymanie blacharki, bo zawieszenie, to jeszcze w jakiś tam normach się mieści.


Kurcze blacharka to ogólnie ogromny problem ale akurat progi czy nadkola to ogarnie ci byle mądrzejszy blacharz. Trochę szpachli i tyle. Zawieszenie, co prawda łatwiejsze w robocie ale jest cholernie drogie. Tylne wahacze nowe 800zł, używki cenę trzymają.

Nagash napisał/a:

Reszta to właściwie drobnostki, które przy odrobinie zacięcia można ogarnąć własnym sumptem. Zacinające się zamki, odklejająca się tapicerka, etc. - nic, czego nie da się naprawić z jakimiś tam minimalnymi wydatkami.


Znowu nie rozumiem co dla ciebie jest drobnostkami. Ja przy zamkach (chyba wszystkich!) robiłem w sumie więcej niż przy wszystkim innym razem wziętym i jak po tygodniu nie działał to miałem ochotę pójść po siekierę. Jak masz boczek ściągać od wewnątrz to też współczuję. Zamki to była jedyna robota w tym aucie do której zabierałem się z wkurwem od początku. W końcu zregenerowałem siłownikiem zewnętrznym a i tak 1/5 razy się zatnie.

Nagash napisał/a:

Ba - nawet cholerna podsufitka przy oddaniu do tapicera to nie jest jakiś majątek, bo raptem u mnie 200 zeta.


Tym mnie najbardziej zaskoczyłeś. U mnie tapicer chciał 500zł za samo obicie bez ściągnięcia! Zrobiliśmy na własną rękę ale sam materiał kosztował ze 100zł, więc albo coś pokręciłeś albo masz goscia co robi za darmo.

Nie pisze tego zeby się żalić/chwalić/narzekać, kocham moje auto natomiast nie jest ono dla wszystkich i jak nie masz 2giego pewnego to za kupno Rovera się nie ma co brać :razz: części tanie (używki) ale już czas i niedostępność auta bezcenny. Zresztą ceny to tez kwestia sporna, niby 500zł za naprawę to mniej niż płacisz za przegląd byle nowego auta segmentu B w ASO, ale dla auta za 3-4tys zł to 10% wartości!
 
 
dawidd 




Pomógł: 44 razy
Dołączył: 02 Wrz 2007
Posty: 3433
Skąd: Czestochowa/Radomsko



Wysłany: Pon Kwi 01, 2019 20:23   

mój ma 360 tys km, nic jeszcze w nim nie malowałem z blacharki, nie ruszałem podsufitki, nigdy mi sie zamki nie zacinały, raz tylko wymieniłem 1 silniczek w drzwiach kierowcy na jakąś używkę z opla i śmiga bez zająknięcia. Chyba nie każdy rover się tak sypie jak piszecie
_________________
Ekspresy do kawy, serwis 504602363
juz nie mój MG ZR160: https://forum.roverki.eu/viewtopic.php?t=108158
 
 
thomassonss 



Dołączył: 30 Wrz 2018
Posty: 68



Wysłany: Pon Kwi 01, 2019 20:43   

Potwierdza to 2 tezy tu stawiane:
1. liczy się stan a nie przebieg (twoje auto pruło gdzies gdzie nie ma soli, dziur i gdzie nie trzeba zamykać auta co 5 min :D ).
2. Teza Dziadka że 2 auta "z jednej linii" mogą być kilka klas komponentów oddalone od siebie :-)

Jedynie podsufitka mi tu nie pasuje.. widziałem dziesiątki Roverów, a ostatnio jeden jak z fabryki i.. podsufitka wisiała.
 
 
dawidd 




Pomógł: 44 razy
Dołączył: 02 Wrz 2007
Posty: 3433
Skąd: Czestochowa/Radomsko



Wysłany: Wto Kwi 02, 2019 06:44   

Jeżdżę swoim 7 lat, fakt ze go garażuje a to już pewnie duzo daje. Co do podsufitki to nie ma się do czego doczepić, mam kombi i z tylu trochę mi sie odkleiła, ale to dlatego ze miałem przez jakiś czas pęknięty wężyk spryskiwacza w tym miejscu i sobie parę razy ją zalałem, jak go wymieniałem to tez musiałem jaj mocno odchylić co tez jej nie pomogło. Ale poza tym jednym miejscem na całości trzyma się jak nowa
_________________
Ekspresy do kawy, serwis 504602363
juz nie mój MG ZR160: https://forum.roverki.eu/viewtopic.php?t=108158
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum

Wersja do drukuWersja do druku
Dodaj temat do ulubionych

Skocz do:  

Podobne Tematy
Temat Autor Forum Odpowiedzi Ostatni post
Brak nowych postów [R75]Potrzebne opinie i porady użytkowników Roverka :)
proroverek Rover serii 75, MG ZT 4 Pon Wrz 23, 2013 12:53
proroverek
Brak nowych postów [R75] Tuleje wahacza opinie
Gacurro Rover serii 75, MG ZT 18 Pon Lut 19, 2018 12:14
czarek236
Brak nowych postów [R75] Grzejnik samochodowy opinie
markozalko Rover serii 75, MG ZT 6 Czw Lis 20, 2014 23:28
longer86
Brak nowych postów [R75/ZT] - Wysprzęglik TAZU - opinie, spostrzeżenia...
MaReK Rover serii 75, MG ZT 36 Wto Maj 28, 2024 20:45
maciejk1980
Brak nowych postów [R75] Nvox zmieniarka usb mp3, czy ktos ma? opinie?
Fiedia Rover serii 75, MG ZT 4 Nie Wrz 22, 2024 00:45
maciejk1980



Forum Klubu ROVERki.pl  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group | © klub ROVERki.pl
Hosted by NETLink