Dołączył: 31 Sty 2006 Posty: 134 Skąd: Góra Kalwaria
Wysłany: Czw Kwi 12, 2007 14:17
Cytat:
To co tam się kisi?
W przewadze jabolki - półwytrawne 13% z Antonówki i renety ale doszły też ostatnio wisniowe i rodzynkowe (gronowe białe). zakupiłem teraz 2x25L baniaczki więc zwiększam produkcję
To ze zdjęcia to już kończące się półwytrawne z renety 13% - oj dobre było ojoj. Zostąło już tylko 5 butelek
Dołączył: 31 Sty 2006 Posty: 134 Skąd: Góra Kalwaria
Wysłany: Czw Kwi 12, 2007 14:55
Cytat:
Do Spiża to ja na chleb ze smalcem bardziej, no chyba że małe karmelowe lub miodowe. Reszta mi nie podchodzi, wali jak skisłe.
Ano! Widzisz koleżanko, domowi browarnicy uważają z kolei że to co kupujemy w sklepach to nie zasługuje na miano piwa ze względu na ich skład, nie wspominając o znikomj ilości mikroelementów odrzywczych - w przeciwieństwie do domowego/z małego, tradycyjnego browaru.
Polecam artykuł z Polityki przedostatniej. scan tegoż mogę przesłać w pdf-ie zainteresowanym na priva
Dołączył: 31 Sty 2006 Posty: 134 Skąd: Góra Kalwaria
Wysłany: Czw Kwi 12, 2007 15:06
A więc wino, wino, wino! I ja na to stawiam.
Zapomniałem dodać - moje jabolki nie mają ani miligrama siarki (w przeciwieństwie do 99% win sprzedawanych w sklepach!)
Kiedyś był żywiec, żywiec, żywiec ale przestał mi smakować. Ostatnio częściej zapodaje wódki niż piwo. Po piwie okrutnie cierpię na drugi dzień ( mówię oczywiście o ilościach nieco większych)
Dołączył: 06 Kwi 2007 Posty: 64 Skąd: Koło koło Konina
Wysłany: Czw Kwi 12, 2007 21:23
Dzenson napisał/a:
No to śmiało, mam cztery.
rozumiem, śmiało idę po jeszcze cztery
Dzenson napisał/a:
Kiedyś był żywiec, żywiec, żywiec ale przestał mi smakować. Ostatnio częściej zapodaje wódki niż piwo. Po piwie okrutnie cierpię na drugi dzień ( mówię oczywiście o ilościach nieco większych)
ja też żywiec i nie żeby mi przestał smakować ale wole doga ostatnio, dobra vodka tez nie jest zła
u mnie kluczem do braku porannych cierpień lub chociaż ich złagodzenia jest wódka z red bullem jako starter po tym mogę mieszać wszystko bez ryzyka przygód żołądkowych i ciężkiego poranka
Ludzie Co Wy robicie... świństwa jakieś chlacie.. karbit dodajecie... zajzajeru dolewacie... A przeciez można inaczej.. po chrześcijańsku... wystarczy tylko kilo drożdży, dwa kilo gruszek bergamutek, trzy kilo cukru... i zalac to wszystko pięcioma litrami wody.. przegotowanej ma sie rozumieć... i nikt nie wyczuje... sam w domu pędziłem...
Dołączył: 31 Sty 2006 Posty: 134 Skąd: Góra Kalwaria
Wysłany: Pią Kwi 13, 2007 08:09
A ja panowie, po niedawnych wojażach firmowych do ojców naszych bryczek - wyspiarzy, zasmakowałem w Cydrze zwanym cider no i... zrobiłem sobie swój cydr, nie ustępujący (bez zbędnej skromności) wyspiarskiemu. Toż to nic innego jak cienkie winko jabłkowe. No i takież jest (było właściwie bo już zniknęło) moje tyle że nastawiłem sobie nieco mocniejsze bo 6%
To ja tradycyjnie co mi po czym jest. Wino - fajnie się pije, łatwo lekko i przyjemnie co jest zgubne a poranek następnego dnia generalnie nie jest zły tylko w żołądku czuję jakbym połknął komórkę z wibracją na którą ktoś dzwoni...
Lubię czerwone wino wieczorem a do przekąski różnego rodzaju sery pleśniowe. Na markach się nie znam. Tak samo z wódkami. Tu ważne aby rwało papę z dachu i nie trzepało nadmiernie po pierwszych strzale
Dołączył: 31 Sty 2006 Posty: 134 Skąd: Góra Kalwaria
Wysłany: Pią Kwi 13, 2007 09:03
Cytat:
Lubię czerwone wino wieczorem a do przekąski różnego rodzaju sery pleśniowe. Na markach się nie znam. :
No to do serów to przede wszystkim dobre ale białe. Tyle że z białymi to cięzko trafić- większość na rynku to kwasoty. Byle mało słodkie, mało kwaśnie i nie owocowe - to sie do serów nada.[/quote][/code]
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum