Tak wyglądało dzisiejsze spotkanie z jeleniem. Nie jakiś dorosły gigant, ale też nie młode. W ostatniej chwili udało się go wziąć tak, by poleciał w bok, a nie szybę. Uderzenie przy ok. 100 km/h było na tyle silne, że zwierzowi złamało szyję i rozerwało wnętrzności - krew mu się lała z każdego otworu.
A Dinożaur ma kilka rysek od rogów na słupku A, lusterko do przemalowania, szkiełko do wymiany i wgniotkę do wyciągnięcia. Błotnik, przedni zderzak, maska oraz lampa bez uszczerbku.
Sporo szczęścia, ale w sumie jakby ktoś się zastanawiał nad bezpieczeństwem czołgowych 75 to... to niech jeszcze raz przeczyta o obrażeniach rogacza i zerknie na fotki.
Ja to Ci MD w sumie zazdroszczę, zniszczenia w zasadzie minimalne. Mi się trafiła sarna tydzień temu i choć udało się ją wziąć bokiem zderzaka, to sporo nabroiła.
Przy akcji spękał zderzak, grill i reflektory przeciwmgielne rozwalone, chłodnica wspomagania uszkodzona, łapki reflektora pourywane, osłona chłodnicy pęknięta...
Żeby chociaż zdechła po tym wypadku to nie, dała nogę z miejsca zdarzenia.
Na szczycie łuku był żwir. Dohamowałem przed zakrętem, więc prędkość nie była duża, ale 75 i tak lubi wierzgąć tyłem. Dzięki temu, że nie zapieprzałem to nie wpadłem z impetem do rowu, ale i tak się do niego zsunąłem... W efekcie uszkodzone są: tylny zderzak, który miałem wymieniać już wcześniej, ale tego nie zrobiłem. I to koniec listy. Rys na prawym progu oraz lewej feldze nie liczę, bo to pierdoła. Zawieszenie ok, auto jedzie prościutko, choć miałem robić amory w przyszłym tygodniu, to i tak siłą rzeczy geometria będzie ustawiona.
Niestety. Przecież jak ktoś ma źle, to aż żal mu nie dopieprzyć. Policję mi wezwali, no bo mandat musi dostać, skoro już i tak ktoś ma z tym kłopot. Całe szczęście panowie byli ludzcy. Jak zobaczyli moją minę i to, jak na siebie byłem zły, to jeden wypisywał mi 50zł, a drugi wyszedł ze mną choć chwilę pogadać na odstresowanie.
Ciekawie było, jak ten czołg musiano jakoś wytargać z rowu o głębokości dorównującej długości Dinożaura. 6 kołowa, półciężarowa laweta nie dała rady. Sunęła po asfalcie z klinami pod kołami, a samochód dalej tkwił. Dopiero z pomocą strażaków jakoś udało się powoli samochód wyciągnąć. Zderzak wpiąłem w zatrzaski, mechanik PZU sprawdził wszystko i pojechałem dalej...
Markzo, Pirelli Cinturato P7 i Saetta, ale nie pamiętam jaki model - na pewno któryś z tych wyższych, opinie miały rewelacyjne.
dzelo23, nom. Właściwie to całkiem mało się stało. Choć tak sobie myślę, że gdyby podczas wyciągania strzeliła stalowa lina... ciekawie, jak wyglądałby przód auta.
tommasino, nieważne, czy najedziesz na żwir, lód czy cokolwiek: poślizg=niedostosowanie prędkości do warunków na drodze. A wezwanie do czegoś takiego musi zakończyć się mandatem, nie wolno im za to wykroczenie pouczyć. I jak Nanab pisał, "siem limuzyny dorobił to stać go bendzie na mandat - Halina, kręć na milicje".
MD, zawsze mogłeś policji powiedzieć, że tak sobie wjechałeś do rowu. Naprawdę nie rozumiem takiego zamysłu, przyjechali to muszą mandatem ukarać.
Uważasz, że należał ci się mandat? Ja uważam, że nie
_________________ .: Podpis użytkownika wymaga
edycji :.
tommasino, dura lex sed lex i tyle z tematu. Grunt, że byli ludzcy, dali tylko 50zł.
Zigg, jak pisałem, 6 kołowa laweta z podłożonymi klinami przysuwała siebie do Rovera, zamiast go wyciągać. Zdjęcie jest zrobione pod kątem i tego nie widać, ale rów miał ok. 40-45 stopni nachylenia. Coś słabo widzę tutaj Landa.
Nie rozumiem tylko, po co robić je aż tak głębokie...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum