Forum Klubu ROVERki.pl :: [R214i '99] HGF? co robic?
GarażTechniczny FAQSzukajFAQRejestracjaZaloguj





Poprzedni temat «» Następny temat
[R214i '99] HGF? co robic?

dopadlo i mnie!
Autor Wiadomość
oprawca_1978 




Pomógł: 143 razy
Dołączył: 09 Lip 2008
Posty: 1515
Skąd: Zegrze



Wysłany: Sro Paź 22, 2008 14:02   

No to widzę, że nie jestem przysłowiowym wsiokiem ze wsi. Miło. Zważywszy, że mam krew błękitną w żyłkach moich - zgadza się i nawet.
Gdy mi padł HGF - robiłem go nawet nie w szopie a na chodniku pod blokiem, dawałem fotki głowicy leżącej na szmacie na chodniku.
Nie zauważam, żeby w tym silniku było cokolwiek skoplikowanego - poza jego egzotyczną konstrukcją - a konkretnie - śruby silnika, które mają 430 mm, z tego, co pamietam i gwint ze 14, nie większy.
A skąd te konkretne dane, że 80%? Ja powiedziałbym - każdy silnik, który był katowany, albo każdy, który dostał HGF'a i został nieumięjetnie naprawiony (czyli pewnie tak z 80% z tych 80%).
Mi wyskoczył HGF przy przebiegu silnika 102 kkm (listopad 2006). Teraz mam przebieg 151 kkm (koniec października 2008). Przejechałem więc 50 kkm bez paru setek. Z silnikiem NIC wymienianego powyżej się nie dzieje, płynu nie ubywa, silnik nie ma żadnych przecieków, olej nie emulguje, korek jest czyściusieńki. Silnik zagrzany trzyma ciśnienie smarowania w zimie tak od 2200 a lato od około 2500 rpm ciśnienie (tak na oko) - 0,45 MPa. Co to oznacza przy oleju w silniku syntetycznym 5W40 (Lotos) - niech sobie każdy pomyśli.
Silnik na pewno ja pierszy otwierałem i w jego 12 letnim wieku oraz 150 kkm przebiegu miało to miejsce raz jedyny - za moim pośrednictwem.
I wydaje mi się, że to jest właśnie źródlem tego tak znienawidzonego na tym forum faktu - że wszystko z nim jest OK pomimo 2 lat i 50 kkm przebiegu. Dostaje się i mi.
No bo przecież to taki "specjalny" silnik.. Tylko można go w warsztatach naprawiać..
Ja nie zmieniałem śrub, nie sprawdzałem ich długości, nie dawałem głowicy na "specjalną" maszynę do dotarcia, nie sprawdzałem jej na "specjalnych" urządzeniach, itp..
Rozkręciłem silnik, dotarłem głowicę, blok, dałem nową uszczelkę i skręciłem go.
NIE STOSUJĄC SIĘ CAŁKOWICIE DO RAVEA - pisałem o tym - przy odkręcaniu, przy dokręcaniu, przy dogładzaniu głowicy, itd.. I patrz, cholera, działa bez zarzutu.

Wiem, że jestem przez to nielubiany - i bardzo mnie to motywuje. Mój mózg przede wszystkim.

ps. porobię wam fotki silnika dookoła, żeby pokazać jak on wygląda.

ps 2 - pasek rorządu ma 110 kkm przebiegu - zakładając, że prawdą jest twierdzenie poprzedniego właściciela, że przy 42 kkm go zmienił. Jak nie - to ma 150 kkm.
I też nie chce mi trzasnąć, chć go nie zmieniam, a jedynie kontroluję pewne urządzenie przy nim.

Kolejny fenomen?

Otrząśnijcie się ludzie z kompleksów i zacznijcie naprawiać i dbać o wasze samochody osobiście, to się na prawdę opłada, z baaardzo wielu względów.
_________________
Człowiek pochodzi od małpy. W czerwonym.
 
 
SPAMU¦






Wysłany: Sro Paź 22, 2008 14:02   Post o charakterze reklamowym. Każde Twoje kliknięcie zwiększa nasze szanse przeżycia ;)




 
 
buja4 



Pomógł: 2 razy
Dołączył: 17 Lip 2008
Posty: 94
Skąd: Szczecin



Wysłany: Sro Paź 22, 2008 14:42   

ps 2 - pasek rorządu ma 110 kkm przebiegu - zakładając, że prawdą jest twierdzenie poprzedniego właściciela, że przy 42 kkm go zmienił. Jak nie - to ma 150 kkm.
I też nie chce mi trzasnąć, chć go nie zmieniam, a jedynie kontroluję pewne urządzenie przy nim.

Kolejny fenomen?

Poczekamy i zobaczymy ile jeszcze zrobisz na tym pasku. Już kiedyś jeden gość na forum punto się chwalił jak to 130 kkm zrobił (kontrolując cały czas napięcie rolki) i że reszta to frajerzy bo zmieniają przy 90 kkm. A później był tylko płacz pasek pękł głowica do remontu.
W 16 zaworowych silnikach nie ma co oszczędzać na takich rzeczach jak pasek rozrządu
(w końcu to koszt około 200zł z rolką napinającą).
 
 
AndrewS 
Klubowicz





Pomógł: 159 razy
Dołączył: 27 Lut 2001
Posty: 3632
Skąd: Puławy

Rover 800

Wysłany: Sro Paź 22, 2008 20:23   

oprawca_1978 napisał/a:
No bo przecież to taki "specjalny" silnik.. Tylko można go w warsztatach naprawiać..
Ja nie zmieniałem śrub, nie sprawdzałem ich długości, nie dawałem głowicy na "specjalną" maszynę do dotarcia, nie sprawdzałem jej na "specjalnych" urządzeniach, itp..


no ale jest jedna bardzo wazna rzecz, Ty go rozkrecales po raz pierwszy, i nikomu nie udalo sie jeszcze nic w nim popsuc, dlatego np. sruby z powodzeniem mogles zastosowac jeszcze raz, a inni czesto nie maja takiego szczescia i sruby sa np. po krecaniu momentem 100Nm :-)

a preparat jaki stosowalem pod pokrywe walkow rozrzadu,

oprawca_1978 napisał/a:
pasek rorządu ma 110 kkm przebiegu - zakładając, że prawdą jest twierdzenie poprzedniego właściciela, że przy 42 kkm go zmienił. Jak nie - to ma 150 kkm.
to loctite 510


oj tu bym uwazal nasz strzelil po 60 tys. zeby mozna bylo odrywac palcami
nie wiem sparcial, stary byl zalozony czy jak
_________________
Pozdrawiam Andrzej
Rover 800, byl 214 Si 95
FSO 125p 1.4 16V MPI
Jawa 350
 
 
 
oprawca_1978 




Pomógł: 143 razy
Dołączył: 09 Lip 2008
Posty: 1515
Skąd: Zegrze



Wysłany: Sro Paź 22, 2008 21:20   

AndrewS napisał/a:
oprawca_1978 napisał/a:
No bo przecież to taki "specjalny" silnik.. Tylko można go w warsztatach naprawiać..
Ja nie zmieniałem śrub, nie sprawdzałem ich długości, nie dawałem głowicy na "specjalną" maszynę do dotarcia, nie sprawdzałem jej na "specjalnych" urządzeniach, itp..


no ale jest jedna bardzo wazna rzecz, Ty go rozkrecales po raz pierwszy, i nikomu nie udalo sie jeszcze nic w nim popsuc, dlatego np. sruby z powodzeniem mogles zastosowac jeszcze raz, a inni czesto nie maja takiego szczescia i sruby sa np. po krecaniu momentem 100Nm :-)

a preparat jaki stosowalem pod pokrywe walkow rozrzadu,

oprawca_1978 napisał/a:
pasek rorządu ma 110 kkm przebiegu - zakładając, że prawdą jest twierdzenie poprzedniego właściciela, że przy 42 kkm go zmienił. Jak nie - to ma 150 kkm.
to loctite 510


oj tu bym uwazal nasz strzelil po 60 tys. zeby mozna bylo odrywac palcami
nie wiem sparcial, stary byl zalozony czy jak



oj tu bym uwazal nasz strzelil po 60 tys. zeby mozna bylo odrywac palcami
nie wiem sparcial, stary byl zalozony czy jak[/quote]

Zawsze doceniałem ludzi myślących. Masz u mnie rundę piva na mój koszt - bo myślisz i wnioski wyciągasz, a nie patrzysz na "mistrzów" z warsztatów jak w relikwię, a w Rave'a jak w brewiarz.
OTÓŻ TO, WŁAŚNIE! Udało mi się ten silnik zrobić - bo NIKT WCZEŚNIEJ się do niego nie dotykał - czytaj: żaden przepity Zenek nie skręcił go na 100 Nm (czy inaczej, jak to było: 5kg a potem trzy razy po 90 stopni, tak, dobrze pamiętam, tak?)
To jest właśnie geneza mojego powodzenia z naprawą HGF'a, co sugerowałem już parę razy.
Ja nie twierdzę, że mam 'jedyniesłuszną' słuszność - acz - moim atutem był fakt, że NA PEWNO ja po raz pierwszy ten silnik rozkręcałem. Nikt wcześniej nie miał "przyjemności naprawiać" w nim HGF'a.
WYDAJE mi się, że poczyniając z nim podejście, które opisałem (po wielokroć i nie tylko na tym forum), podszedłem doń wielce ostrożnie i profilaktycznie (skręcanie na SIEDEM etapów, kierując sie momentem dokręcania śrub a nie kątem wkręcenia, a zarazem, dogładzanie czoła głowicy i bloku ręczne, papierem nr 1000 i szkłem od wagonu, itd...) co w połączeniu z faktem, że ja pierwszy raz go rozkręcałem i skręcałem, dając dobrą uszczelkę (FAI, porządna rzecz, choć zamiennik) dało efekt sukcesu, który trwa już dwa lata i 50 kkm.
Wydaje mi się, nieskromnie, że po tym czasie i po takim kilometrażu mogę (ostrożnie) zakładać, że jednak mi się z tym udało - zważywszy zarazem na kolejne, pozytywne aspekty zagadnienia - a to w postaci tego, że nie mam "majonezu" na korku olejowym, cieczy chłodzącej mi nie ubywa, oleju również (a zmieniam go co około 25 kkm , a nie co 20, jak radzi rave), silnik na styku głowica - blok nie cieknie zupełnie (jest teraz zakurzony typowo po "silnikowemu", itd...

Oczywiście, jeśli ktoś mi nie wierzy, jeśli mu(im) się wydaje, że bajdurzę - gotów jestem udostępnić do organoleptycznego wglądu serce mojego leciwego pojazdu. Szkoda tylko, że nie porobiłem przy naprawie HGF'a dużo fotek, waliłem je z mojego starego Siemensa C75. Teraz mam cyfrówkę, Sony S700. Jakbym miał ją wtedy - rzuciłbym wam na pożarcie cały stos zdjęciowej chronologii nych zmagań.

ps. zapraszam do atakowania mojej osoby i mych wypowiedzi. Zwłaszcza przez "zawodowych" mechaniorów.

ps 2. O pasek się nie martwię. Sprawdzałem niedawno jego naprężenie, wyciągnięcie i stan uzębienia. Zatwierdziłem go na dalsze co najmniej 10 kkm.
_________________
Człowiek pochodzi od małpy. W czerwonym.
 
 
walassios 



Dołączył: 16 Paź 2008
Posty: 7
Skąd: ldz



Wysłany: Czw Paź 23, 2008 08:09   

powiem Wam tak :)


Jeśli ktoś się poczuł urażony moim poprzednim tekstem to zapewniam że tak się czuć nie powinien - mimo wszystko przepraszam jeśli kogoś dotknęły moje zarzuty: "przysłowiowy kmiotek ze wsi" :lol: które odnosiły się do przeciętnych mechaników których jest pełno w całej Polsce :roll: .

Przyznam Ci rację! Na pewno wymiana uszczelki pod głowicą nie jest aż tak skomplikowana!!! W końcu to jest normalna czynność serwisowa!!!!! Tyle tylko zauważ że przeciętny kierowca nie ma takich umiejętności i wiedzy jak Ty! Mogę tylko pogratulować i zazdrościć bo to co Ciebie kosztuje trochę roboty i zamienniki mnie by wyszło 4-5x więcej pieniędzy, masę nerwów i niepewność po załatwieniu problemu.

I na tym polega to całe wielkie zagadnienie HGF.

Hah! A ja dalej szukam samochodu i nic nie mogę znaleźć :/ A upatrzony roverek czeka na mnie. I czeka. I czeka........... :lol: :lol: :lol:
 
 
oprawca_1978 




Pomógł: 143 razy
Dołączył: 09 Lip 2008
Posty: 1515
Skąd: Zegrze



Wysłany: Czw Paź 23, 2008 09:14   

walassios napisał/a:
powiem Wam tak :)


Jeśli ktoś się poczuł urażony moim poprzednim tekstem to zapewniam że tak się czuć nie powinien - mimo wszystko przepraszam jeśli kogoś dotknęły moje zarzuty: "przysłowiowy kmiotek ze wsi" :lol: które odnosiły się do przeciętnych mechaników których jest pełno w całej Polsce :roll: .

Przyznam Ci rację! Na pewno wymiana uszczelki pod głowicą nie jest aż tak skomplikowana!!! W końcu to jest normalna czynność serwisowa!!!!! Tyle tylko zauważ że przeciętny kierowca nie ma takich umiejętności i wiedzy jak Ty! Mogę tylko pogratulować i zazdrościć bo to co Ciebie kosztuje trochę roboty i zamienniki mnie by wyszło 4-5x więcej pieniędzy, masę nerwów i niepewność po załatwieniu problemu.

I na tym polega to całe wielkie zagadnienie HGF.

Hah! A ja dalej szukam samochodu i nic nie mogę znaleźć :/ A upatrzony roverek czeka na mnie. I czeka. I czeka........... :lol: :lol: :lol:


Dla tego też wracam do punktu wyjścia i powtarzanego przeze mnie zdania - jeśli chcesz mieć dobrze zrobionego HGF'a - ZRÓB TO SAM.

ps. Pozdrawiam wszystkie załogi warsztatów samochodowych, zajmujących się silnikami Rovera.
_________________
Człowiek pochodzi od małpy. W czerwonym.
 
 
and_rzej 



Dołączył: 20 Wrz 2007
Posty: 22
Skąd: Oświęcim



Wysłany: Czw Paź 23, 2008 11:58   

Wiem, że nudzę przerywając kolegom dyskusję gdzie jest lepiej naprawiać ale mam pytanie z natury technicznej. Czy przy naprawie HGF-u trzeba wymieniać pasek rozrządu??? Coś takiego się doczytałem w RAVE (że przy każdym ściągnięciu paska trzeba go wymienić na nowy - chyba że źle przetłumaczyłem z angielskiego na polski a z polskiego na mój :))) ). Pozdrawiam
 
 
oprawca_1978 




Pomógł: 143 razy
Dołączył: 09 Lip 2008
Posty: 1515
Skąd: Zegrze



Wysłany: Czw Paź 23, 2008 12:34   

and#rzej napisał/a:
Wiem, że nudzę przerywając kolegom dyskusję gdzie jest lepiej naprawiać ale mam pytanie z natury technicznej. Czy przy naprawie HGF-u trzeba wymieniać pasek rozrządu??? Coś takiego się doczytałem w RAVE (że przy każdym ściągnięciu paska trzeba go wymienić na nowy - chyba że źle przetłumaczyłem z angielskiego na polski a z polskiego na mój :))) ). Pozdrawiam


A po co? A po co wogóle patrzeć w Rave?
Ja robiłem HGF'a w swoim Poldim dwa lata temu - miałem stary pasek.
Teraz minęło dwa lata, przejechałem 50 kkm i mam nadal ten sam.
Mam nowy od pół roku, ale nie chce mi się z tym szarpać, nie mam gdzie i jak, a znów na chodniku szarpać się z nim nie mam ochoty, zimno już się robi.
Jeśli paseczek jest w dobrym stanie, nie wymęczony, nie ma pociętych zębów, nie jest wyciągnięty - to dla czego nie, niech się kręci nadal.
_________________
Człowiek pochodzi od małpy. W czerwonym.
 
 
MaReK 
Instytucja wspierająca


Pan
Wszechomogący :)


Pomógł: 131 razy
Dołączył: 08 Kwi 2005
Posty: 7983
Skąd: Warszawa/Mokotów

MG ZT

Wysłany: Czw Paź 23, 2008 14:03   

oprawca_1978 napisał/a:
jeśli chcesz mieć dobrze zrobionego HGF'a - ZRÓB TO SAM.

Co Ty piszesz ;) ?

Poniewaz mam odrobine rozumu i wiem, ze moje umiejetnosci i wiedza na temat mechaniki samochodowej nie siegaja nawet podstaw, wiec w zyciu sam za zrobienie powyzszych opisanych przez Ciebie czynnosci bym sie nie wzial.
Od tego mam zaprzyjazniony i sprawdzony warsztat, ze moge na nim polegac.
Nie oddaje auta do naprawy "kmiotkom" czy "zapijaczonym henkom" tylko tam
gdzie nie raz pomogli mojemu autu, a ja moglem przy kazdej tej pomocy uczestniczyc
jako wierny widz.

Gdybym jednak byl laikiem i zawierzyl w slowa, ktore tu opisales zaczalbym sam zabierac sie za naprawe HGF'a i ... pewnie bym narobil jeszcze gorzej i jeszcze
wiecej by mnie to kosztowalo.

Twoja teoria moglbym sie tez podeprzec kiedy potrzebowalbym pomocy medycznej.
"Zlamales noge? Poskladaj sie sam" ;) i to mialoby nawet sens przy obecnym stanie naszej sluzby zdrowia.

Jesli chciales sie pochwalic swoimi umiejtnosciami, to gratuluje ;)
Na mnei zrobiles wrazenie... jestes gosc, masz wiedze i doswiadczenie
oraz niezbedne umiejetnosci ktore pozwalaja Ci dokonywac wiekszosci
napraw swojego samochodu na wlasnym podworku.

Ja jednak wiem, jak wielu innych uzytkownikow/wlascicieli aut, ze
moja ingerencja w rejony mechaniki pojazdowej - silnik - zakonczylaby sie
dramatem finansowym. Dlatego korzystam jak juz wczesniej napisalem
z uslug kogos, kto moglby napisac to samo co Ty... czyli takiego Ciebie,
moze ciut bardziej skromnego ;) I auto po HGF robione przez niego
do ddzisiaj jezdzi jak zloto. A to juz 2 lata beda i kawalek.

Pozdrawiam,
_________________
Chiptuning: R25, R45, R75, 200/600 SDi, BMW (tuning, dpf serwis), VW Group (tuning, dpf serwis)
ROVER 75/ZT: diagnostyka, kodowanie, adaptacja zegarów, dodawanie kluczyków: używane piloty, nowy transponder (immo)
Kontakt: PW, 512 208 367, marek@roverki.eu

dolny śląsk:marcin.misek
wielkopolska: longer86
 
 
 
oprawca_1978 




Pomógł: 143 razy
Dołączył: 09 Lip 2008
Posty: 1515
Skąd: Zegrze



Wysłany: Czw Paź 23, 2008 15:09   

Moje sugestie, na okoliczność "zrób to sam" nie są sztywnymi zaleceniami.
Dla mnie jest oczywisty, że jeśli ktoś nie ma pojęcia o mechanice lub nie czuje się aż tak na siłach, by włożyć w to ręce, to niestety, jedyny jego ratunek jest w warsztacie samochodowym.
Niemniej jednak, ja zawsze gorąco sugeruję, że jeśli ktoś się waha, czy ma to sam zrobić, czy dać do serwizu - to bezsprzecznie powinien robić to sam.

Zarazem nie rozumiem zupełnie tekstów typy ww - złamiesz nogę - sam ją złóż, itd..
Kompleksy jakieś z Was wychodzą, czy inne problemy?

Ja dałem sobie radę sam, od początku nie chciałem z tym iść do warsztatu.

A odnośnie mnie - nie mam wiedzy żadnej, oprócz tej ogólnej, wyniesionej dawno temu ze szkoły. Doświadczenia nie mam żadnego, jakoże w zawodzie nie pracowałem jeszcze ni sekundy. Jak robiłem HGF'a to nawet nie wiedziałem, że coś takiego jak Rave istnieje. Wiedziałem tylko, że to jest zmorą tych silników i że często oznacza to ich koniec, co nie było budującą motywacją.
Po prostu - zakasałem rękawy, kupiłem nasadkę Torx nr 14 (po odkręceniu dekla rozrządu dopiero zobaczyłem, że śruby nie mają łbów klasycznych) i wziąłem się za to. Wiedziałem, że te śruby są b. długie i często trzaskają, co też mi humoru nie polepszyło.
Silnik rozkręciłem i skręciłem po swojemu, czyli po prostu tak, jak mi się wydawało, na gorąco, patrząc nań, nie obmyśliwałem wcześniej jakichś większych strategii.
Przy tym, rozwaliłem tylną obudowę rozrządu, bo nie wiedziałem, że jest przykręcona za kołami pasowymi wałków. Wyłamałem ją niechcący (i tak jest po dziś). Uszkodziłem też kopułkę aparatu zapłonowego, wyłamałem jedno mocowanie, bo też nie wiedziałem, że jest przykręcona z jednej strony do jednego korpusu a z drugiej do drugiego. Potem kleiłem ją Distalem, okręciwszy nitką, mam ją zresztą po dziś dzień, na awarię, leży pod zlewem w kuchni, przejechałem na niej po naprawie ponad rok.
Pamiętam zresztą mój szok i nieufność wobec sprzedawcy, który sprzedawał mi nową uszczelkę pod głowicę - patrzę, a to blaszka na kartonie ze ścieżkami silikonowymi. Dla mnie wtedy wyglądało to jak podkładka pod ceratę na stół, a nie uszczelka silnika. Cena też była piękna - 160 PLN (klasyczny Polonez - dobra uszczelka to 12 PLN).
To samo dotarcie głowicy. Wziąłem ją po zdjęciu do domu i dopiero tam się zastanawiałem, jak to zrobić i czym. I wymyśliłem, żeby zrobić to papierem nr 1000 (kupiłem go wcześniej, żeby lakier po poprawkach polerować, do których zresztą nie doszło po dziś dzień, maska na nosku rdzewieje), znalazłem w szafce szkło od reflektora wagonowego i tyle. Na kolana, szkło z papierem w łapy i szuru-buru kolistymi ruchami, pierwszy etap na sucho, potem na mokro (wziąłem płyn do naczyń, pierwsza sensowna substancja, która mi się nawinęła, po prostu). Dawałem gdzieś tu fotki głowicy po polerowaniu, jak leży w przedpokoju na terakocie, pod lampką.
Wyczyściłem komory spalania z nagaru (mało go było) szczotką do rąk i starą pastą do zębów, a z czół zaworów wydechowych zdrapałem kamień żyletką (ssące były błyszczące). Przylgnie zaworów sprawdziłem, obracając wałek kluczem i wkręconą śrubą od koła pasowego - teraz wiem, ze tak robić nie można, bo się może urwać.
Chciałem zawory doszczelniać (docierać), docierając je pastą do zębów, bo pasty zaworowej nie miałem, a użyć proszku do szorowania się bałem, jest za ostry. Ale nie trzeba było, zaworki były (i są pewnie po dziś dzień) w bardzo dobrym stanie, ślad (cień) na zaworze i przylgni równomierny, bez wżerów, skaz, żadnego wtupania, itd..
Szklanek zaworów nie wyciągałem i nie czyściłem, nie miałem już na to czasu, ale teraz żałuję, bo na gorącym oleju ze dwie mi lekko pukają (nie przejmuję się zresztą, to tylko dyskomfort, od 1500 rpm cichną nawet na zagrzanym oleju - Lotos 5W40).
To samo potem z dokręcaniem głowicy. Wymieniłem te tulejki, które siedzą w bloku.
Wtedy zdawało mi się, że są od oleju (patrząc na magistrale i otwory w głowicy) - teraz juz wiem, że to jest to. Oryginalne były plastikowe, przednia się rozsypała przy ściąganiu głowicy (stąd moje przypuszczenie, że były oryginalne - czytaj - do silnika nikt się jeszcze nie dobierał). Nowe nie chciały wchodzić i musiałem je strugać o chodnik (tak samo robiłem potem z przednimi klockami, gdy jeden nie chciał wchodzić w jarzmo). Wbijałem je gumowym młotkiem i nasadką nr 12 czy 14, jako zastępczy prowadnik, by centralnie się umieściły i wbiłem aż do oporu. Dość duży ścisk był, tak więc na pewno nie popuszcza olej pomiędzy tulejką a jej gniazdem w bloku, bo inaczej jego ciśnienie (do 0,45 MPa, to jest już coś) pójdzie pomiędzy głowicę a blok i zaraz zdmuchnie ścieżki silikonowe (MOŻE STĄD jest ten odwieczny problem z mieszaniem się oleju z wodą, pomimo szczelności połączenia głowica - uszczelka - blok, co? POMYŚLCIE.. Ja tu już nieco mam pomyślane..).
Głowicę po założeniu opukałem młotkiem gumowym, a potem po prostu wlazłem na silnik i pouciskałem nogami, dosłownie, buciorami. Potem powkręcałem rękami śruby, wcześniej czyszcząc z oleju ich gwinty, palcami do oporu, wziąłem stary ruski klucz z siłomierzem wychyłowym (taka strzałka, pokazująca ugięcie ramienia klucza), to nawet nie jest klucz dynamometryczny), krótką przedłużę, nasadkę Torx nr 14 i zacząłem jazdę z dokręcaniem.
Nie pamiętałem (bo nie znałem) kolejności wg zaleceń Rave. Wiedziałem tylko, że głowicę skręca się zaczynając od "środka" silnika, a potem na "zewnątrz" i na pewno w kilku etapach. Czując, jak te śrubki wędrują w gwinty, zdecydowałem, że będę jechał co 10 Nm. I sru, zabawa. Widziałem tylko, wyczytałem gdzieś, że te silniki skręca się na mniej więcej "połowę" siły względem "normalnych". Moment dla głowicy Poloneza pamiętałem - 108 Nm (110). No to zdecydowałem - będę kręcił do 55 Nm. I już. Po etapie 40 Nm, czując, że śruby mają już wielki kąt skręcenia, zanim "popłyną" w gwint, zdecydowałem kręcić etapami do 5 Nm. Czyli 40, 45, 50 i koniec na 55 Nm.
Wiedząc, że ma ona taką długość, NIGDY nie wkręcałbym ich jak rover radzi czyli co 180 stopni (wtedy i tak o tym nie wiedziałem). Nie ukrywam, byłem cały spocony, ale nie od wysiłku - a ze strachu, że śruba trzaśnie. Jeśli chodzi o kąt ich przemieszczeń przy etapach, to było to nie więcej, jak 45 stopni na pewno, jakieś 30 max. Pod koniec już mniej, ledwo co się przemieszczały.
I tyle z tego, co pamiętam. Miałem potem kłopot z przewodami emulatora wtrysków, bo pociąłem je, by zdjąć głowicę (razem z kolektorem ssącym ją ściągałem, kolektor NIE DAŁ się odkręcić od niej, a wydechowy -połowa śrub [szpilek] wyszła z bloku.)
Poskładałem to, zarazem ukręcając czujnik temp. cieczy (o dziwo, polski, Pafal), musiałem go potem dokupywać (25 PLN).
Acha - NIE BLOKOWAŁEM niczym wałków rozrządu. Po prostu popatrzyłem, jak są położone wałki, gdy są one "na znakach" razem z wałem korbowym. I okazało się, że jest wtedy otwarty całkowicie zawór ssący na trzecim garze, a na wydechowym na czwartym (warto to teraz wiedzieć, no nie?) i już, nie blokowałem kół niczym. Napisałem na każdym śrubokrętem W - dla wydechowego, S dla ssącego i tyle. Było to i tak bez sensu, bo koła są identyczne, a mają oznaczenia i dwie możliwości założenia względem kołka, to też jest bardzo proste.
Nie zmieniałem paska rozrządu (jest on zresztą po dziś dzień ten sam), ani pompy wody, nic. Potem, za jakiś rok, padł napinacz paska, łożyska zaczęły hałasować, to na Allegro znalazłem taki za 30 PLN (coś za tani), założyłem rok temu i mam na nim już 25 kkm. Stary, zdaje się, był od nowości, tak więc 102 kkm zrobił (o ile poprzedni właściciel nie kręcił coś z licznikiem, ale nie, jakiś taki poczciwy był). I tyle, co się będę produkował dalej.

Po prostu robiłem to, co każdy człowiek powinien - MYŚLAŁEM. Bałem się, ale robiłem. Najnormalniej w świecie - używałem tego organu, co to się między uszami znajduje.
Ryzyko+myślenie = powodzenie.
_________________
Człowiek pochodzi od małpy. W czerwonym.
 
 
walassios 



Dołączył: 16 Paź 2008
Posty: 7
Skąd: ldz



Wysłany: Czw Paź 23, 2008 16:53   

Kolego od HGF :) Oprawca_1978

mam sytuację taką jak http://forum.roverki.eu/viewtopic.php?t=31883

na moim miejscu pakowałbyś się w to?

no i ta osoba od tego rovera zarzeka się że było to zrobione, nawet jest mnie w stanie zawieźć do mechanika który to robił to wytłumaczy mi to co zostało naprawione/wymienione, chłopak mowi ze naprawa + wymiany kosztowaly go 1400PLN, wymienil dodatkowo popychacze i costam

dzisiaj oglądałem następny samochód i znowu porażka :( :(

[ Dodano: Czw Paź 23, 2008 16:56 ]
moge jeszcze kupić gołą almere 96r. i 180tyś na karku

powiedzmy najbardziej pasuje mi opcja około 6 tyś bo praktycznie kupie za 7 i tak samo może paść jak ten za 6 tyle tylko że od razu mam tysiaka na ew. zabawe , a naprawa samochodu za 7k by bardziej bolala niz tego za 6 :P
 
 
MaReK 
Instytucja wspierająca


Pan
Wszechomogący :)


Pomógł: 131 razy
Dołączył: 08 Kwi 2005
Posty: 7983
Skąd: Warszawa/Mokotów

MG ZT

Wysłany: Czw Paź 23, 2008 22:48   

oprawca_1978 napisał/a:
Zarazem nie rozumiem zupełnie tekstów typy ww - złamiesz nogę - sam ją złóż, itd..
Kompleksy jakieś z Was wychodzą, czy inne problemy?


Hmm wiesz co to sa kompleksy ;D ?
Bo ja nie wiem jakie kompleksy moga wynikac z powyzszego mojego zdania?

Chodzilo mi o porownanie w skali problemu i jego zloznosci.
Jak sie przeziebie, kicham, mam katar i kaszel, to nie lece od razu do lekarza, tylko probuje sie leczyc homeopatycznymi lekami.
Kropelki, fervexy, gripexy, witamina C, rutinoskorbin.

To jak zmiana bezpiecznika, wymiana zarowki, poprawa polaczen i stykow
za pomoca WD-40. Czy zmiana kol na zimowe... to faktycznie moge sobie
zrobic sam pod blokiem bo zajmuje to malo czasu i jest proste.

Natomiast jesli zlamie noge, reke to skorzystam z pomocy lekarza,
bo sam raczej sie za to nie wezme... chociaz znam takich, co sie sami skladali ;)

Jak opisujesz powyzej cala swoje procedure naprawy, to wynika z niej
ze byla to pewnego rodzaju przygoda i loteria moze sie uda, a moze nie :)
Cos polamales, o czyms nie widziales. Zrobiles uzytek z przedmiotow, ktore
gdzies znalazles w szafce. Mac Gyver ;D

Wychodze z zalozenia, ze nie musze tracic czasu na uczenie sie robienia
czegos, kto inny robil to juz nie raz i ma wieksze ode mnie doswiadczenie.
Bede tez pewny, ze on zrobi to zgodnie ze sztuka i da mi na to jakas gwarancje.

To co Ty opisujesz, udawalo mi sie kiedys w maluchu z moim zapalonym kolega.
Oczywiscie w formie asysty i pomocy bo mozgiem operacji byl on.
Wtedy byla to fajna zabawa, teraz - szkoda byloby mi mojego czasu i pieniedzy.

walassios napisał/a:
moge jeszcze kupić gołą almere 96r. i 180tyś na karku

Mozesz tez kupic miesieczny na okaziciela :)
No daj juz spokoj, zdecyduj sie na cos ;)
Tutaj na pewno otrzymasz pomoc zwiazana z marka Rover i MG :)
W odpowiednim dziale takze i pomoc zwiazana z zakupem auta i jego ocena techiczna.

Pozdrawiam,
_________________
Chiptuning: R25, R45, R75, 200/600 SDi, BMW (tuning, dpf serwis), VW Group (tuning, dpf serwis)
ROVER 75/ZT: diagnostyka, kodowanie, adaptacja zegarów, dodawanie kluczyków: używane piloty, nowy transponder (immo)
Kontakt: PW, 512 208 367, marek@roverki.eu

dolny śląsk:marcin.misek
wielkopolska: longer86
 
 
 
oprawca_1978 




Pomógł: 143 razy
Dołączył: 09 Lip 2008
Posty: 1515
Skąd: Zegrze



Wysłany: Pią Paź 24, 2008 13:22   

walassios napisał/a:
Kolego od HGF :) Oprawca_1978

mam sytuację taką jak http://forum.roverki.eu/viewtopic.php?t=31883

na moim miejscu pakowałbyś się w to?

no i ta osoba od tego rovera zarzeka się że było to zrobione, nawet jest mnie w stanie zawieźć do mechanika który to robił to wytłumaczy mi to co zostało naprawione/wymienione, chłopak mowi ze naprawa + wymiany kosztowaly go 1400PLN, wymienil dodatkowo popychacze i costam

dzisiaj oglądałem następny samochód i znowu porażka :( :(

[ Dodano: Czw Paź 23, 2008 16:56 ]
moge jeszcze kupić gołą almere 96r. i 180tyś na karku



powiedzmy najbardziej pasuje mi opcja około 6 tyś bo praktycznie kupie za 7 i tak samo może paść jak ten za 6 tyle tylko że od razu mam tysiaka na ew. zabawe , a naprawa samochodu za 7k by bardziej bolala niz tego za 6 :P



Nie sprzedaje się dobrego samochodu.
Wg mnie, gość chce się go pozbyć bo ma już go dość. Dla tego też zupełnie nie wierzę w to, że HGF został zrobiony, a tym bardziej - dobrze zrobiony. Może tylko przetarli silnik z zewnątrz, żeby nie było widać przecieków i tyle.
Gdybym miał pewność, że silnik był nie otwierany przez nikogo jeszcze, to nawet gdyby miał HFG'a - to bym go wziął od razu, ale każąc odpuścić z ceny CO NAJMNIEJ 1000 PLN - właśnie na poczet tej naprawy i zrobił bym go sam.
Ale - zarazem - jaką masz pewność, że silnik nie był przegrzany :bezradny: (wtedy wichruje się na wszystkie strony jak stara szafa i już nie jest tym, czym był wczesniej). Bardzo mało ludzi umie właściwie korzystać we wskaźników kokpitu samochodu, no może poza wskaźnikie paliwa. Na taki cuś jak temp cieczy chłodzącej mało kto wogóle patrzy - a w przypadku tych silników - TO PODSTAWA.

Ja bym w to nie wchodził. Tym bardziej byłbym na nie, o ile bardziej by mnie nagabywano na zakup. Gość po prostu chce się pozbyć problemu na czterech kołach.
_________________
Człowiek pochodzi od małpy. W czerwonym.
 
 
walassios 



Dołączył: 16 Paź 2008
Posty: 7
Skąd: ldz



Wysłany: Pią Paź 24, 2008 15:01   

niby tak

ale silnik caly rovka nie jest drogi, takze ja p****lnie to na przeszczepy czeka cala masa angoli


no i w dodatku ten koles robil to rok temu - 15kkm temu, nie mam powodow zeby mu nie wierzyc, on mowil ze wpakowal w niego 3tysie, sa papiery od salonu do dzisiaj a zmienia bo kupil golfa 2 z gazem zeby tanio jezdzic do pracy a na codzien ma nowego pasata

na pewno wiekszosc roverow z lat 95-99 miala robiona ta uszczelke wiec kupujac gdzie indziej nie mam pewnosci czy bylo robione w szopie czy oborze

tutaj koles mnie zaprowadza do warsztatu w centrum lodzi i mechanik wytlumaczy co bylo robione i jak

no i to nie jest handlarz, a wiesz boje sie tej uszczelki tylko, reszte widzialem, uwierz mi ze nie widzialem lepiej utrzymanego silnika,po odkreceniu korka NIE MA ŻADNYCH PRZEDMUCHÓW - tego nie widzialem w zadnym samochodzie!!! ba , wszystkie mazdy 323c co ogladalem po prostu dmuchaja spod korka jak odkurzacz na wstecznym,to ma kopa ostrego, na prawde pracuje jak pszczółka , cala reszta tez jest super utrzymana, zadna fuszerka, no i widac ze samochod bezwypadkowy, zaden samochod ktorego ogladalem nie umywa sie do tego rovka, tak sobie mysle ze jak sie popaprze wszystko to moge wymienic caly silnik fpiz***uu i tyle

tutaj za 6200 dostaje samochod o niebanalnym wygladzie, takim wygladzie ze porownywalny jest on do samochodow z lat 2000 i nowszych, w tej cenie moge dostac honde civic V gen czyli stara z przebiegiem pow.200kkm lub fiata bravo jesli poszukam

juz nie liczę tego ze duzo jest smieci na rynku i zanim bym znalazl bravo , suzuki baleno albo 323 C/P to bym osiwiał , wydał 500zł na telefony i benzyne

moge jeszcze kupic gola almere 96 za 7tysi, silnik ma 180 jesli byl krecony z 240 to chla juz olej , kupie opony , alufele, wymienie paski filtry oleje i mam koncowa cene 9tys

a tutaj mam samochod: alufele+letnie stalowe+zimowe caraudio pionier zadbany samochod pelna elektryka, wymieniony rozrzad oleje i filtry, zarejestrowany, udokumentowana historia od wyjscia z salonu (cale zycie w PL)

tyle tylko ze uszczelka uszczelka dalej to niebezpieczenstwo

ale po prostu moge wymienic caly silnik, w tysiacu bym sie zamknal, znalazlbym angola 99r. z takim silnikiem i wymienil po prostu jakby cos walnelo

honda civic w nowej budzie <95r. bez takiego wyposazenia to 7-8tys do rejestracji wiec moim zdaniem gra warta swieczki :)

mimo wszystko nadal sie zastanawiam :rotfl:

[ Dodano: Pią Paź 24, 2008 15:41 ]
aha, blok silnika i calosc pasuje od poloneza chyba co?

[ Dodano: Pią Paź 24, 2008 15:42 ]
bo do poldka takie silniki sa po 400 zl :D na dobra sprawe moglbym kupic taki silnik i poldka gratis:D
 
 
AndrewS 
Klubowicz





Pomógł: 159 razy
Dołączył: 27 Lut 2001
Posty: 3632
Skąd: Puławy

Rover 800

Wysłany: Pią Paź 24, 2008 23:28   

oprawca_1978 napisał/a:
Bardzo mało ludzi umie właściwie korzystać we wskaźników kokpitu samochodu


no z drugiej strony trudno jest gapic sie przez 500km drogi co 5 min na temp silnika, czasami sie czlowiek zgada, zamysli, albo sytuacja na drodze na to nie pozwala,
dlatego pisalem juz kiedys ze fabryka powinna umiescic przy tych silnikach obowiazkowo, czujnik minimalnego poziomu plynu w ukladzie chlodzenia, plus sygnalizacja akustyczna

ale po co to robic przeciez czesci tez musza sie sprzedawac :-(
_________________
Pozdrawiam Andrzej
Rover 800, byl 214 Si 95
FSO 125p 1.4 16V MPI
Jawa 350
 
 
 
oprawca_1978 




Pomógł: 143 razy
Dołączył: 09 Lip 2008
Posty: 1515
Skąd: Zegrze



Wysłany: Pon Paź 27, 2008 10:00   

AndrewS napisał/a:
oprawca_1978 napisał/a:
Bardzo mało ludzi umie właściwie korzystać we wskaźników kokpitu samochodu


no z drugiej strony trudno jest gapic sie przez 500km drogi co 5 min na temp silnika, czasami sie czlowiek zgada, zamysli, albo sytuacja na drodze na to nie pozwala,
dlatego pisalem juz kiedys ze fabryka powinna umiescic przy tych silnikach obowiazkowo, czujnik minimalnego poziomu plynu w ukladzie chlodzenia, plus sygnalizacja akustyczna

ale po co to robic przeciez czesci tez musza sie sprzedawac :-(


Słusznie prawisz!

Ale niestety - nie po to jest kokpit i na nim lampek różnych i wskaźników multum, żeby same dla siebie były. Większość ludzi patrzy tylko na prędkościomierz i wskaźnik paliwa.
A jazda samochodem, jeśli powozi nim prawdziwy kierowca, a nie naciskacz pedałów, polegać powinna na równoczesnym śledzeniu wskaźników. W przypadku Roverka - przede wszystkim wskaźnika temp. silnika. W moim Poldku dochodzi również płynny wskaźnik ciśnienia oleju, rzecz zupełnie egzotyczna w seryjnych samochodach.
Prowadzenie samochodu to nie tylko patrzenie przed siebie, trzeba patrzeć na wskaźniki, po to one są przecież.
HGF w Roverze to zmora straszna, to są na prawdę dobre silniki, mocne i ekonomiczne, ale mają ten nieszczęsny feler, którego zarazem, mało kto potrafi dobrze zrobić.
Do tego silnika nie wolno podchodzić z "seryjnym" podejściem, to wyjątkowy silniczek.
_________________
Człowiek pochodzi od małpy. W czerwonym.
 
 
walassios 



Dołączył: 16 Paź 2008
Posty: 7
Skąd: ldz



Wysłany: Pon Paź 27, 2008 10:06   

dlatego przed ew. kupnem rovera jade oglądać mistubishi galanta 94 sedan 1,8gaz i cos w czym pokladam bardzo duze nadzieje, peugot 306`94 xsi 2.0 121HP HB 5D na alu, 3 lata u jednego wlasciciela i.....cena 4800

[ Dodano: Pon Paź 27, 2008 10:14 ]
a co do HGF

powiem Wam że jak jedziesz to zawsze się skupisz na tym żeby nie przy***walić w kogoś, zawsze z kimś się gada, słucha radia, miałem w życiu dwa samochody, mitsubishi colt CA0 1,3 i nissana sunny hb 1,4, w obu sprawa z układem chłodzenia wyglądała tak: cokolwiek byś nie robił, zima czy lato, wciskanie/stanie w korkach czy jazda 100km/h w chłodny dzien , wskazówka zawsze na srodku, wystarczyla chwila i samochodzik sie nagrzewal i trzymal stala temperature, po prostu nie musisz sie martwic o nic bo wszystko zostalo zaprojektowane po prostu extra, lejesz i jedziesz

rover to super samochod, wykonanie, moc silnika ale HGF skutecznie mnie odstrasza, z reszta bardzo wiele innych osob takze, poza tym zdaje mi się że układ chłodzenia w polonezie jest skuteczniejszy - z tego co widziałem po opiniach na www.autocentrum.pl to w poldkach tyle przypadkow HGF, tzn, odsetek zgłoszonych usterek HGF w polonezach w stosunku do ogolnej ilosci opinii jest duzo mniej niz w roverach, w roverze to co 2-3 osoba pisala o HGF :roll: :roll:

moze kupie sobie diselka w roverze bo bardzo mi sie podobaja i chyba sa duzo bardziej niezawodne od K, za pol roku chyba ze mi sie spodoba to co kupie ale watpie
 
 
oprawca_1978 




Pomógł: 143 razy
Dołączył: 09 Lip 2008
Posty: 1515
Skąd: Zegrze



Wysłany: Pon Paź 27, 2008 10:52   

E, komunały.

Ja też w Polonezie miałem problem z chłodzeniem, nie za wielki, wg mnie, za długo włączał się wentylator w lato (2007), gdy stałem w korkach. Oczywiście, moja to wina była, bo jak przeciekał zawór od nagrzewnicy, do pan Oprawca chrzanił sysytem i dolewał doń kraniczanki. No i układ lekko przykamieniłem (dawałem tu fotki zrzuconej na chodnik głowicy, widać, że kamienia nie ma za wiele, ot nalocik taki), ale w chłodnicy już było gorzej, bo tam małe prześwity są.
No to pan Oprawca nie myśląc za długo, wkurzył się na to i z racji tego, że samochód musiał (i musi) być NON STOP pod parą, kupił dwie flaszki octu spirytusowego 10% i zamiast wody, dolał je do układu (wcześniej odpuszczając nieco chłodziwa) i tak pojeździł miesiąc (jakieś ponad 2 tys km, dość dużo jeżdżę). Po miesiącu odpuściłem tą zupę i wylała się mętna breja. Po odstaniu z dobra garść kamienia w pył rozmoczonego by była.
Po przepłukaniu układu wodą pięc razy (do zagotowania się silnika na luzie) zalałem zwykłym różowym borygiem (wcześniej było zielone, widać na fotach, które tu wrzucałem).
Jak ręka odjął problem zniknął, w lato 2008 (korek, upał 30+) wentyl włączał się na 30 sek, nie więcej - z zegarkiem w ręku sprawdzałem, a do tego, zawór nagrzewnicy PRZESTAŁ KAPAĆ ! - co mnie dziwi po dziś dzień. Ocet to piękna sprawa na kamyk.
_________________
Człowiek pochodzi od małpy. W czerwonym.
 
 
AndrewS 
Klubowicz





Pomógł: 159 razy
Dołączył: 27 Lut 2001
Posty: 3632
Skąd: Puławy

Rover 800

Wysłany: Pon Paź 27, 2008 17:04   

walassios napisał/a:
odsetek zgłoszonych usterek HGF w polonezach w stosunku do ogolnej ilosci opinii jest duzo mniej niz w roverach


moze dlatego ze roverow z tym silnikiem jezdzi znacznie wiecej niz poldoroverow, nie widze tez roznic miedzy tymi ukladami, inaczej sa poprowadzone rurki
_________________
Pozdrawiam Andrzej
Rover 800, byl 214 Si 95
FSO 125p 1.4 16V MPI
Jawa 350
 
 
 
walassios 



Dołączył: 16 Paź 2008
Posty: 7
Skąd: ldz



Wysłany: Pon Paź 27, 2008 18:07   

AndrewS napisał/a:
walassios napisał/a:
odsetek zgłoszonych usterek HGF w polonezach w stosunku do ogolnej ilosci opinii jest duzo mniej niz w roverach


moze dlatego ze roverow z tym silnikiem jezdzi znacznie wiecej niz poldoroverow, nie widze tez roznic miedzy tymi ukladami, inaczej sa poprowadzone rurki


nie

oczywiscie ze sprawdzalem poldki tylko i wylacznie z roverami 1,4
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum

Wersja do drukuWersja do druku
Dodaj temat do ulubionych

Skocz do:  

Podobne Tematy
Temat Autor Forum Odpowiedzi Ostatni post
Brak nowych postów [R200 1.4i 99r] HGF co robić?
Francuz Rover serii 200/25, MG ZR i Streetwise 21 Sob Lis 15, 2008 21:16
Zukowaty
Brak nowych postów [Rover 200] nie pali :( co robic???
Mariasob Rover serii 200/25, MG ZR i Streetwise 22 Pią Wrz 24, 2010 23:36
eva.
Brak nowych postów [rover 214] zalany co robić?
Anna20 Rover serii 200/25, MG ZR i Streetwise 4 Sro Lis 27, 2013 16:28
robsson78
Brak nowych postów [R200 1.4 '98] Kontrolka ręczenego co robic?
kaligula797 Rover serii 200/25, MG ZR i Streetwise 3 Wto Wrz 09, 2008 15:37
Paul
Brak nowych postów [rover 25 mg zr 14,16V] prędkościomierz nie działa co robić
mass411 Rover serii 200/25, MG ZR i Streetwise 14 Sro Paź 28, 2009 19:16
mass411



Forum Klubu ROVERki.pl  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group | © klub ROVERki.pl
Hosted by NETLink