Wysłany: Sob Lut 07, 2009 10:45 Poślizg w samochodzie FWD.
Znalazłem gdzieś ciekawy wątek na temat radzenia sobie z poślizgiem w samochodach FWD. Jak radzić sobie z takim poślizgiem? Jakie odruchy w sobie wyrobić, aby radzić sobie z takim poślizgiem?
Ciekaw jestem waszych zachowań gdy mamy doczynienia z poślizgiem podsterownym, a jakie w przypadku nadsterownego poślizgu.
Wątek był nie na tym forum, jadnak dało mi to trochę do myślenia (a Roverki w znaczniej większości są właśnie FWD)
SPAMU¦
Wysłany: Sob Lut 07, 2009 10:45 Post o charakterze reklamowym. Każde Twoje kliknięcie zwiększa nasze szanse przeżycia ;)
Chetnie bym sie wypisal na ten temat, ale nie potrafie tego przelozyc na teorie
W praktyce mam wyrobione pewne odruchy i zazwyczaj sie sprawdzaja, ale... sa sytuacje ze kompletnie auto mnie zaskakuje - na szczescie jest to wtedy plac i nic sie nie dzieje strasznego
Zima sie konczy, a my nie latalismy w tym roku nic a nic
_________________ Chiptuning: R25, R45, R75, 200/600 SDi, BMW (tuning, dpf serwis), VW Group (tuning, dpf serwis)
ROVER 75/ZT: diagnostyka, kodowanie, adaptacja zegarów, dodawanie kluczyków: używane piloty, nowy transponder (immo)
Kontakt: PW, 512 208 367, marek@roverki.eu
Chetnie bym sie wypisal na ten temat, ale nie potrafie tego przelozyc na teorie
W praktyce mam wyrobione pewne odruchy i zazwyczaj sie sprawdzaja, ale... sa sytuacje ze kompletnie auto mnie zaskakuje - na szczescie jest to wtedy plac i nic sie nie dzieje strasznego
Zima sie konczy, a my nie latalismy w tym roku nic a nic
Ano nie lataliśmy. W kwestii zaskakiwania przez samochód, przypomina mi się Alfa 146, którą kiedyś miałem kupić (parę lat temu - była praktycznie nowa). Samochód praktycznie nie chciał się ślizgać tyłem. Nawet po pdcięciu go ręcznym, po chwili odzyskiwał przyczepność i wtedy przód zaczynał żyć swoim życiem
[ Dodano: Sob Lut 07, 2009 10:57 ]
Fakt, że nie lataliśmy (przynajmniej w moim przypadku), wynika chyba z faktu, że sie starzeję. Kiedyś nie przepuściłbym ani jednego dnia śniegu... a w tym roku...
No ja sie troche powyglupialem w tym roku. Zmusilem w koncu swoja fure do obrotu o 360 stopni, ale balem sie cholernie bo nie mam AC, a zeby tego dokonac musialem sie rozbujac do 70 km/h Latarnie, krawezniki... no ale sie udalo.
Poza tym mysle bardziej o jakis gumowych slupkach porozstawianych i jakies takie male OESy niz durne krecenie sie w kolko na recznym
_________________ Chiptuning: R25, R45, R75, 200/600 SDi, BMW (tuning, dpf serwis), VW Group (tuning, dpf serwis)
ROVER 75/ZT: diagnostyka, kodowanie, adaptacja zegarów, dodawanie kluczyków: używane piloty, nowy transponder (immo)
Kontakt: PW, 512 208 367, marek@roverki.eu
Ciekaw jestem waszych zachowań gdy mamy doczynienia z poślizgiem podsterownym, a jakie w przypadku nadsterownego poślizgu.
Jeśli przód "ucieka", to odejmuję gazu nie ruszając kierownicy, w końcu złapie przyczepność i skręci, jeśli tył zarzuca, no to odpowiednia kontra i delikatny gaz. Na asfalcie raz próbowałem kiedyś i zerwałem linkę ręcznego; to sobie odpuściłem, na piachu dość często sobie takie poślizgi ćwiczę, ale najlepsza zabawa jest na śniegu. Oczywiście wszystko autem z ręczną skrzynią, bo automat to jednak nie do takich zabaw
Ogólnie staram się nie doprowadzać do sytuacji, że poślizg mnie zaskakuje ale życie jest okrutne i były takie jaja nie raz. Na szczęście "odruchy" zadziałały.
Kiedyś jechałem jako pasażer z kolegą, co twierdził, że jestem głupi niszcząc auto po piachu i na śniegu jeżdżąc bokiem. Na skrzyżowaniu "T" skręcaliśmy w zimie w lewo i kolega przy prędkości 15-20km/h, chciał zabłysnąć zaciągając ręczny niestety zapomniał (albo nie wiedział), że przed krzyzówką zazwyczaj jest w zimie ślizgawka i jego odruch pamiętam do dziś. Auto na lodzie nie skręciło, tylko poleciało prosto, ręczny nic nie dał, a odruch kolegi polagał na panicznym wciśnięciu hamulca do dechy i tak przelecieliśmy przez krzyżówkę idealnie prosto przodem w rów - gdyby nie spanikował, auto po wjechaniu na poprzeczną drogę złapałoby przyczepność i najwyżej o pobocze byśmy się otarli.
Najgorsze co może byc za kierownicą, to chyba właśnie spanikowany kierowca... Takie odruchy lepiej sobie wyrobić, choćby podstawowe - nie od razu jakieś rajdowe triki
_________________ Lincoln Continental `77 *** M-B 320E *** M-B E500
Thrillco [Usunięty]
Wysłany: Wto Lut 10, 2009 19:30
Najgorszy z tego wszystkiego co nas może spotkac jest "test łosia" i to niezaleznie od nawierzchni trzeba sobie umieć z nim poradzic. W tym celu bardzo dobrze wyrabia odruchy...symulator typu rFactor.
Mi się w ubiegłym roku zdazyła sytuacja jedna kiedy byłem zmuszony do wykonania takiego manewru ale nie z powodu łosia tylko "kierownika" VW Golfa, który wymusił mi na 8ce pierwszenstwo, potem zamulał a jak go chciałem wyprzedzic to zaczał cisnąc tak, że zaczał mi uciekać. W pewnym momencie kiedy byłem już niexle napedzony i miałem się zabierac do wyprzedzania gościu depnał po heblach i musiałem naprawde szybko reagowac, zeby nie wyciąc mu pół tyłu, wiec szybko w lewo, w prawo, kontra do lewej (tył uciekał z racji bardzo szybkiej zmiany obciążeń). Sytuacja miała miejsce przy ok 130km/h i przez moment było naprawde nieciekawie...ale wielokrotne opanowywanie bezwładnosci pojazdu w takim momencie w głupiej by się zdawało grze bardzo pomogło.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum