Wysłany: Nie Sty 25, 2009 18:58 Naprawa przegrody... nosowej :D
Jakis czas temu okazalo sie ze mam bóle głowy... Jak przez 3 tygodnie dzien w dzien bolala mnie glowa poszedlem do lakarza . Najpierw laryngolog:
1. przeswietlenie
2. leczenie na zatoki
3. zidentyfikowany kolec na przegrodzie nosowej - jak pani stwierdzila "krotki, prosty zabieg 10 minut"
Wybralem szpital KGHM w Lubinie, 22 stycznia mialem termin. Przyjechalem ale okazalo sie ze nie ma lozek przyjeli mnie do szpitala, zrobili badania ( od 7 rano do 16) i wyslali na przepustke do domu. Mialem byc 23 o 7 rano na zabieg.
Przyjechalem o 7 rano okazalo sie ze nie ma jeszcze lozka... o 11 zwolnilo sie lozko . 20 minut pozniej przyszla piguła - dostałem 4 zastrzyki domięśniowe i na blok...
Głupi jaś zaczął działać, dostałem znieczulenie i sie zaczeło... mialo byc 10 minut... następnie jak zapytałem to sie okazało ze taki zabieg trwa 40 minut.... Operowali mnie 1,5 h...
Ogolnie to masakra piła mechaniczna... Wszystko na live, jak tna, stukaja itp... Słychać tylko :
- siostro dłuto
- siostro nóż itp.
Miałbyć kolec a zrobili mi :
- przestawienie przegrody
- usuniecie małżowiny
- usunięcie ślimakow (pani pigułka stwierdziła, że nadaja się do panierki i na patelnie )
- przeczyscili mi kanały dolotowe az do gardła
Na koniec dostałem czopa, zastrzyk i po 2 metry tamponady do każdej dziurki... Noc tragedia... w sobote juz bylo ok... dzisiaj wypscili mnie do domu...
Dzieki Bogu sie skończyło ale krew mi ciagle spływa brrr a jutro 2 egzaminy w szkole.
Niech żyje NFZ
_________________ Sentyment do r200 silverstone pozostanie na zawsze...
SPAMU¦
Wysłany: Nie Sty 25, 2009 18:58 Post o charakterze reklamowym. Każde Twoje kliknięcie zwiększa nasze szanse przeżycia ;)
Ostatnio kumpel z pracy to przechodził, ale on potem miał 2 tyg. zwolnienia i mówił, że pierwszy tydzień - do zdjęcia wszystkich tamponów itp - nie był fajny.
_________________ Pozdrawiam, Maciek (podWawa - WPR)
Obecnie MX-5 NC '07, XC60 'Słoń 2' i wózek na zakupy (Fabia III)
Były 2*R623Si Lux '95 LPG, R827Si '93 LPG, R416 Si '99 LPG, MX-5 '92 i kilka innych nieroverków
weź chłopie nie strasz ja mam krzywa przegrodę od urodzenia, rodzice chcieli mnie do lekarza wysłać ale sie nie dałem i piernicze nigdzie nie ide!!!!
wracaj szybko do zdrówka!
_________________ to boost or to boost even more - that's a question
Markzo, przemyśl to, boten kumpel mówi, że warto się było ten tydzień przemęczyć.
Jeszcze szczęśliwsza jest jego żona, bo przestał chrapać.
_________________ Pozdrawiam, Maciek (podWawa - WPR)
Obecnie MX-5 NC '07, XC60 'Słoń 2' i wózek na zakupy (Fabia III)
Były 2*R623Si Lux '95 LPG, R827Si '93 LPG, R416 Si '99 LPG, MX-5 '92 i kilka innych nieroverków
generalnie to nie moge oddychać przez kinola, do tego jestem alergikiem, z alergia na wszytko = wieczny katar. Michone, to taka na żywo widać jak mi młotkiem w kinola naparzają?? nie można jakiejs narkozy czy cuś??
_________________ to boost or to boost even more - that's a question
Narkozy nie daja bo trzeba sciekajaca krew ze znieczuleniem polykac inaczej bys sie udusil Na glowe zarzucaja takie przescieradlo z dziura na nos ja zamknelem oczy i jakos zlecialo .
Ale moze sie okazac ze po naprawie przegrody wieczny katar Ci ustąpi. W sumie to dzisiaj trzeci dzien, jeszcze tam wszystko chore i ale juz sie lepiej oddycha...
Najgorsze ze brak smaku czy pije kawe czy wode tak samo smakuje
Ogolnie to ostra jazda bo w srode bylem u okulisty i okazalo sie ze mam -1.0 i -1,25 i musze okulary nosic... a ja bylem przekonany ze swietnie widze...
Czlowiek myslalze jest w 100% zdrowya tu sie okazalo ze moze byc duzo lepiej... Jeszcze tylko alergolog mnie czeka i z banki
_________________ Sentyment do r200 silverstone pozostanie na zawsze...
Hehe... człowiek czuje się zdrowy, a potem idzie do lekarza.
Ten mój kumpel miał narkozę, bo jemu jeszcze coś przy zatokach poprawiali i chyba wszystko odsysali na bieżąco.
_________________ Pozdrawiam, Maciek (podWawa - WPR)
Obecnie MX-5 NC '07, XC60 'Słoń 2' i wózek na zakupy (Fabia III)
Były 2*R623Si Lux '95 LPG, R827Si '93 LPG, R416 Si '99 LPG, MX-5 '92 i kilka innych nieroverków
Dołączył: 17 Cze 2007 Posty: 387 Skąd: Ruda Śląska
Wysłany: Nie Sty 25, 2009 20:38
Markzo napisał/a:
generalnie to nie moge oddychać przez kinola, do tego jestem alergikiem, z alergia na wszytko = wieczny katar. Michone, to taka na żywo widać jak mi młotkiem w kinola naparzają?? nie można jakiejs narkozy czy cuś??
Zdecydowanie polecam taki zabieg. Ja nie wspominam wcale zle .
Jezeli chodzi o rodzaj znieczulenia, to mnie sie anestezjolog zapytal czy wole miejscowe czy narkoze. Wybralem miejscowe, ale po konsultacji z lekarzem ktory mial przeprowadzac zabieg razem doszli do wniosku ze w tym konkretnym przypadku lepiej bedzie mu sie pracowalo ze spiacym pacjentem .
Po wybudzeniu sie z narkozy zrozumialem dlaczego niektorzy doradzali znieczulenie miejscowe jesli tylko jest taka mozliwosc... .
Pzdr,
Mariusz
roboo [Usunięty]
Wysłany: Nie Sty 25, 2009 21:18
W listopadzie 2006 roku poszedłem do WCM-u na remont nosa wraz z zatokami. Z racji konieczności wycięcia cysty z zatok poddano mnie znieczuleniu ogólnemu.
Zabieg trwał 3 godziny Pamiętam, jak przy wybudzeniu krzyczeli na mnie, żebym oddychał, a ja sobie leżałem, było mi bardzo fajnie i miałem wszystko gdzieś; aż w końcu wkurzyłem się na nich i zacząłem dla spokoju oddychać, bo mi się spać chciało strasznie, a nie pozwalali. To jak już sobie poszli, to zaglądałem po sali pooperacyjnej czy nie jestem sam, jak już zobaczyłem koło mnie faceta w czerwonym uniformie (kojarzącym mi się z ratownikiem medycznym), usnąłem.
Pamiętam jak mnie przywieźli z powrotem dopiero w 5 godzin po uśpieniu przez anestezjologa.
Jak się okazało, zatok nie ruszyli, nastąpiły komplikacje w postaci nadzwyczaj wysokiego ciśnienia oraz krwotoku. Założyli obowiązkowe tampony na nos, okropnie się spożywa pokarmy w takim stanie Po kilku (2-3) dniach chirurg zdjął tampony, ale coś tam nie było OK, więc do jednego otworu znów na żywca wsadził wacik i zaczął w środku go nawijać Okropieństwo, wróciłem na salę na wózku Po następnych 3 dniach zdjęli mi wszystkie tampony.
W samym szpitalu leżałem aż 10 dni. Do pracy wróciłem po miesiącu. W międzyczasie musiałem chodzić do kontroli oraz udać się na zdjęcie szwów nosa, poszło nadzwyczaj gładko; nie wszystkie szwy były wykonane z nici samowchłanialnych.
Podsumowując: nos bolał cały miesiąc, natomiast o operacji zapomniałem jakoś dopiero po roku, kiedy to podczas kataru nie miałem już krwii w nosie, a sam nos przestał nareszcie zupełnie boleć. Dodam, że nie miałem nigdy krwotoków z nosa i choć podpisałem klauzulę, że mogą one nastąpić, niczego takiego nie mam.
Opłacało się - nos się już nie zatyka, mogę swobodnie oddychać (dadając wieloważną alergię i astmę oskrzelową) i katar nie siedzi już w nosie, ładnie spływa nie powodując zatykania zatok.
jakimś cykorem nie jestem ale po tym ostatnim poście to chyba jednak podziękuje wystraczy, że jak kumpel mnie wyparkował z rowerka, tak, że skasowałem 1/2 buźki o krawężnik, a to pewnie boli podobnie
_________________ to boost or to boost even more - that's a question
nie tyle co boli co strasznie upierdliwe nie licze ile to juz paczek husteczek zuzylem Ogolnie to caly czas takie uczucie jakbys pilka dostal w nos troche swedzi troche boli/piecze... najgorsze oddychanie ciagle przez usta
a przez pierwszy dzien jak byla tamponada w nosie to ani sie napic, ani zjesc...
a jeszcze zapomnialem dodac ze operowal mnie laryngolog pochodzenia azjatyckiego ale nazwiska nie kojarze
_________________ Sentyment do r200 silverstone pozostanie na zawsze...
operowal mnie laryngolog pochodzenia azjatyckiego ale nazwiska nie kojarze
napewno był to mr. "tnij-mój-nos" znam jednego osobnika z klubu, którego też to czeka ... pewnie nie będzie szczęśliwy czytając ten temat A co do samego zabiegu to też słyszałem, że warto się przemęczyć
A co do samego zabiegu to też słyszałem, że warto się przemęczyć
Potwierdzam, że w ogólnym rozrachunku warto, chociaż wrażenia miałem podobne do wyżej opisanych. Ja oprócz wrodzonego skrzywienia przegrody "dołożyłem sobie" spadając z bojera i uderzając twarzą o lód. Natomiast nigdy nie zapomnę wrażenia, po wyjęciu tamponów z nosa po zabiegu, bo od urodzenia nie zdawałem sobie sprawy, że można tak swobodnie oddychać. Uboczną korzyścią było to, że przy okazji rzuciłem w miarę bezboleśnie palenie, bo i tak przez parę dni po zabiegu nie byłbym w stanie zapalić papierosa i tak już swobodnie oddycham i nie palę od 16 lat.
Kurde no to ladnie. Swego czasu dostalem ze tak powiem bęcki. Tak mi sie jakos zachcialo bronic kolegi, ktory niestety mi sie tym nie odwdzieczyl Dostalem niespodziewanie z lokcia prosto w nos od dolu. Bylem wtedy lekko na cyku wiec nie bylem swiadomy do konca co sie stalo. Oczy mi zsinialy, nos zapuchl i troszke wygladalem jak bullterier Zamiast idiota pojsc do lekarza to pozwolilem na samoistne wygojenie. Tak mi sie wygoilo ze mam krzywa przegrode nosowa i bardzo slabo oddycham na lewa dziurke. Powinienem to naprawic, ale takie tematy nie napawaja optymizmem Tak wogole to juz od tego feralnego dnia minelo z 10 lat na pewno. Czesto mam suchy katar - moze to od tego. Slyszlaem tez opinie ze nos to nie taki prosty narzad i grzebanie w nim tez nie jest za bardzo wskazane. Chodzi o jakies sprawy odpornosciowe czy cus.
_________________ Above all, it's a Rover
Rover 820Si 96' & FSO 1500C 83' & MG ZS180 05' & Renault Espace IV 09'
Nosz kur.... jego je... mać.
Musiałes to napisać, dopiero co sie wyleczyłem bo zrobił mi sie ropień tuz przy chrząstce.
Dziś ostatniego strupa zdjąłem bo się paprało (skaleczyłem się w nos i wdała się infekcja)
To się nazywa wyczucie.
2 tyg z obolałym nozem, krew z ropą wychodziła a ten z takim tekstem.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum