Wysłany: Nie Maj 16, 2010 19:37 [R] Kilka przemyśleń - sprzedaż samochodów
Około miesiąc temu rozbito mi mojego kochanego Roverka 220 SDi. Facet przywalił mi w tył tak, że samochód się złożył trochę z prawej strony. Szkoda całkowita. Naprawa polegałaby tylko na wspawaniu innej ćwiartki samochodu, a że nie chciałem jeździć tak bitym samochodem postanowiłem sprzedać go za rozsądną cenę. Po kontakcie telefonicznym (wszystko opisałem ze stanem faktycznym) przyjechał kupiec wziął, ja byłem zadowolony on raczej też. Z ubezpieczalni przyznano mi zadowalającą kwotę. Tak myślałem co teraz sobie kupić. Rozglądałem się w samochodach o podobnych cenach i doszedłem do wniosku że jednak Rover jest najlepszy, a że na swojego nie narzekałem, tylko naprawy eksploatacyjne to zacząłem szukać tego samego modelu. No i tak do dzisiaj, znalazłem "fajny" egzemplarz (fajnie wyglądał na zdjęciach). Skóra, przyciemniane tylne szyby. Oczywiście dzwonie dopytać się co i jak autko się prezentuje. Właściciel mówi, klocki i tarcze trzeba wymienić i klima do nabicia. Oczywiście zasugerował że na te rzeczy zejdzie trochę z ceny. Ogólnie pytam się o stan, czy nie był bity, jak lakier, skóry itp. Jeszcze dodałem, że miałem takiego samego to wiem co je "boli" i znam się na nich. Właściciel mówi że wszystko jest ok, że na pewno będę zadowolony. Dogadaliśmy się cenowo. No to ucieszony dzisiaj rano po niego wyruszam (200 km). Dojeżdżam na miejsce i oczywiście euforia szybko mi opadła. Otwieram drzwi... skóry powycierane, w samochodzie totalnie nieposprzątane, drzwi kierowcy od wewnątrz wgniecione, pokrętła ułamane (kręciły się w kółko), klimatyzacja się załączała (a w przypadku nie nabicia nie powinna), regulacja kierownicy nie trzyma, meszek na drążku od biegów powycierany, tak samo jak kierownica. Jedyne co było fajne to radio i sprzęt grający (tuba+wzmacniacz i głośniki na tylnej półce) Tyle wewnątrz. Z zewnątrz to tu rysa to tam rysa. Klapa tylna źle leży, dokładnie nie można było ocenić ale myślę, że jakąś przygodę tył miał. Otwieram maskę przednią i oczywiście też był bity, maska malowana ( od spodu nawet komuś do końca nie chciało się malować - prześwit białego podkładu), siatka co jest na dole w zderzaku nawet nie była przymocowana, zderzak nie dokładnie przymocowany. Domyślam się, że klima oberwała przy uderzeniu i dlatego nie działa. Nawet nie chciałem nim się przejechać, bo miałem już dość oglądania go. Rozczarowany i zdenerwowany wracam do domu. Wieczorem znowu przeglądałem ogłoszenia i akurat trafiłem na podobny egzemplarz (ten sam silnik, skóry) i tylko 20 km od domu. Trochę poprawiło mi to humor, bo pomyślałem, że znowu nie mogę trafić na taki trefny egzemplarz. Dzwonię dopytać się co i jak z autkiem. I tak samo jak w pierwszym przypadku "wszystko ok" właściciel zaznaczył , że jest rysa na tylnym zderzaku i jakiś prześwit pomiędzy przednią maską a zderzakiem. No ale za tą cenę co się dogadaliśmy wstępnie pomyślałem, że mogę dołożyć do tych napraw lakierniczych. Za jakieś 30 min jestem już na miejscu i oczywiście tak jak w pierwszym przypadku kompletne rozczarowanie. Zderzak tylny do wymiany (był obdarty, a nie rysa), pełno uszczerbków lakieru. Maska przednia sztukowana na rogach. Po otwarciu maski widać, że przodem puknięty. Właściciel potem mówił , że miał kilka przygód z obiciem samochodu. W środku stan ogólny ok, jedyne co było dziwne to to że klima się załączała kiedy chciała. Chwila oglądania i znowu będąc rozczarowany wracam do domu. A teraz do sedna. Nie rozumiem jak można tak aż podkolorować stan samochodu, czy ludzie po prostu myślą że inni poza nimi są głupi...? Że jak przyjadą to nie dopatrzą się tak rażących uszkodzeń... Przecież tym bardziej jak powiedziałem "znam ten model" to taka osoba powinna wiedzieć, że go nie wezmę. Poprzez tę sytuację doszedłem do wniosku że jednak "biznes is biznes" i ukrywanie stanu faktycznego samochodu jest u nas na porządku dziennym. Ważne tylko żeby sprzedać i co raz trudniej trafiać na uczciwych sprzedawców, którym nie tylko pieniądze w oczach. Może pierwszy właściciel myślał, że jak przejade te 200 km to już go wezmę w takim stanie. Jednak się rozczarował... drugi również nie zaznaczył, że miał kilka stłuczek i jest do dużych poprawek lakierniczych... Po dzisiejszych wypadach po samochody pozostała tylko złość i stracony dzień. Tak tylko chciałem podzielić się z wami moimi spostrzeżeniami, trochę się przynajmniej rozładowałem
_________________ Jak pomógł to pomógł
SPAMU¦
Wysłany: Nie Maj 16, 2010 19:37 Post o charakterze reklamowym. Każde Twoje kliknięcie zwiększa nasze szanse przeżycia ;)
Jak zaczynałem czytać to już myślałem, że znalazłeś "bezwypadkowego" Rovera, przyjechałeś, a tu Twój były R
Ogólnie niestety tak jest w Polsce... Cwaniactwo i nic więcej.
dosc czesto tacy 'cwaniacy' licza na to ze jak ubarwia stan auta a chetny kupujacy przemierzy pol Polski to zagryzie wargie i kupi ten zlom co to mial byc jak IGŁA .....
Cr0c0p, dodaj te auta do tematu: http://forum.roverki.eu/v...15685&start=220
zaoszczędzisz komuś czasu
podaj linki do ogłoszenia i zrzuty ekranu
przy okazji jak bedziesz wybierał sie na ogledziny kolejnego samochodu możesz zobaczyć czy ktoś go już nie oglądał i nie opisał
jeżeli auto bedzie daleko od Ciebie to możesz poprosić kogoś kto mieszka bliżej żeby go wstepnie zobaczył dla Ciebie
powodzenia w poszukiwaniach
Ja nie skomentuje zachowania sprzedawcow powiem tylko tak.
Jak na Rovera 200, który jest autem 10-15 letnim w zaleznosci od rocznika nie ma co liczyc na ideal. Moim zdaniem 99% Roverow z tamtych lat a to byly bite a to rysniete a to jakies wgłebienie sie znajdzie.
Ruda w tych autach dopadła 99,99% przypadkow wiec na bank malowane a moze i szpachlowane one byly.
W najlepszym wypadku mozesz trafic na zadbane auto o które ktos dbal. Naprawial co trzeba, malowal wymianial itd itp. Lecz CI ludzie znaja stan auta wiedza ile w nie wlozyli i nie sprzedadza takiego samochodu za 6000-7000 zł. Takie egzemplarze na bank maja jakies przygody, a to wnetrze zniszczone, a to spasowanie a to malowanie itd itp.
Chcesz miec idealny woz, wyłóz 30 tys i kup jakiegos nowego fiata czy hyundaia.
Idealne i tanie egzemplarze rovera to naprawde rzadkosc. Bo nikt nie bedzie sprzedawal auta w swietnym stanie za psie pieniadze. Niestety pietno kryzysu jeszcze na nas ciazy i kazdy doslownie kazdy swoje pieniadze liczy...
Pozdrawiam
_________________ .: Podpis użytkownika wymaga
edycji :.
Raczej w wieku 19 lat wyłożyć 30 tys na samochód jest chyba nie realne, no chyba że wygrałbym w lotka Mój Rover też był bity (na pierwszy rzut oka nie było widać) ale zrobiony fachowo (a nie tak jak te na odpie***) i wiedziałem, że można go wziąć, Chodzi mi tez o to, że właściciel opisując samochód może coś wspomnieć, że kiedyś była stłuczka czy coś podobnego. Wtedy przynajmniej wiadomo czego można się spodziewać. No ale nic, zostało mi szukać dalej
Nie rozumiem jak można tak aż podkolorować stan samochodu, czy ludzie po prostu myślą że inni poza nimi są głupi...? Że jak przyjadą to nie dopatrzą się tak rażących uszkodzeń...
niestety wielu daje się nabrać ba zapewnienia "handlarzy" a później płacze...
_________________ 'Mówią o mnie, że jestem wariat
ale ja to nieźle ogarniam...':P
Zakup samochodu to emocje i jeśli się nie ma ze sobą kogoś, kto spojrzy na auto trzeźwym okiem to prosta droga do problemów. Jak się ktoś napali na auto to naprawdę wielu rzeczy nie dostrzega. Wiem z doświadczenia i wtedy przydaje się kumpel który wyleje kubeł zimnej wody na głowę.
Jak zaczynałem czytać to już myślałem, że znalazłeś "bezwypadkowego" Rovera, przyjechałeś, a tu Twój były R
Ogólnie niestety tak jest w Polsce... Cwaniactwo i nic więcej.
hehe dokładnie, też myślałem że zaraz padnie coś w stylu "proszę pana znam ten mode, to chyba mój" hehe
faecd napisał/a:
W najlepszym wypadku mozesz trafic na zadbane auto o które ktos dbal. Naprawial co trzeba, malowal wymianial itd itp. Lecz CI ludzie znaja stan auta wiedza ile w nie wlozyli i nie sprzedadza takiego samochodu za 6000-7000 zł
za jakieś półtora roku może sprzedam swój, opis pasuje
wszystko wymieniane na bieżąco, ruda atakowała w miejscach standardowych ale kontratakowałem, na razie skutecznie. Wnętrze pedantyczne, zawias idealny, silnik po remoncie...
...tylko ktoś zobaczy maskę nową i dach lakierowany, nową szybę i pokręci głową...a co ja poradzę że maska otworzyła mi się w czasie jazdy
a to przecież zaleta, stoisz centralnie przed samochodem i patrząć z góry wszystko co widzisz jest nowe
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum