Zobacz temat - Kolejna stłuczka w gronie Roverkowiczów
 
Forum Klubu ROVERki.pl

Offtopic - Kolejna stłuczka w gronie Roverkowiczów

MaReK - Nie Lis 25, 2007 04:15
Temat postu: Kolejna stłuczka w gronie Roverkowiczów
Witajcie...

czekałem, kiedy takie zdarzenie przytrafi się mnie.
No i sie przytrafiło... i co z tego, że wiedziałem, że heblowanie do konca to błąd, skoro właśnie zachowałem się jak klasyczna blondynka ;)

Moje zdarzenie miało miejsce w sobote 24.11.2007 w Warszawie na ul. Bukowińskiej.
Jechałem sobie jakieś 50/60 km/h (nawierzchnia kostka bauma) i nagle widze, jak
z prawej mojej wyjeżdża gość. Wiem jednak, że on wyjeżdża z bramy, z drogi wewnętrznej więc nie hamuje tylko jade na pewniaka, że gość o tym wie, ale... on nie wie, mało tego nie widzi albo nie chce mnie widzieć... Wcisnąłem hamulec, a że na kostce piach, to lece sobie na niego... gdybym puścił, odbił w lewo to nic by nie było, ale stało się jak stało.
Wychodze i mówie ze jest na wewnętrznej, a gosc do mnie "A ty na jakiej niby?". No więc ja twardo ze na glownej, a on aha... jasne... no ale zobaczymy.
Ja w stresie patrze, że nawierzchnie takie same, on niby z prawej, może ten znak gówno daje w tym momencie. Przyjedzie policja, spiszą mnie, mandat będzie i pkt. których i tak mam pod dostatkiem... przyjąłem więc winę na siebie i spisałem oświadczenie.
Ale w drodze do domu zacząłem się zastanawiać raz jeszcze, że ja przecież na swojej drodze takiego znaku jak "droga wewnętrzna" nie miałem... No więc dawaj jeszcze raz tam. Potwierdziło się, znalazłem patrol policji na drodze, poprosiłem ich grzecznie zeby ze mna podjechali i oni rowniez przyznali, że wina ewidentnie po stronie Opla!
No to szybko na Waliców do wydziału ruchu drogowego i musiałem napisac zawiadomienie i rano jade złożyć, a dochodzeniowcy będą oglądać mi auto.
Do zawiadomienia dołączyłem rowniez zdjecia, ktore dzieki uprzejmości mojego wspolnika, ktory przyjechal na miejsce zdarzenia i przywiózł aparat, udało mi się zrobić. Dwa z nich załączam ponizej. Bilans strat jest taki, że opel nie moze sam jechac (laweta), a Roverek ma troche zdefasonowany przód ;(

Pozdrawiam wszystkich :)

sTERYD - Nie Lis 25, 2007 07:32

Współczuję :(

rzeczywiście straty nie duże, ale tak czy inaczej trzeba naprawić :sad:

Niestety na buraki trzeba uważać :???:

KRYS - Nie Lis 25, 2007 08:25

ale to jak stukneliscie sie i rozeszliście sie do domu??
MaReK - Nie Lis 25, 2007 08:28

wziąłem winę na siebie... podpisałem mu oświadczenie.
A potem na spokojnie przeanalizowałem systuacje i pojechałem po patrol policji ;)
Policjant wyszedl i stwierdzil ze ja mialem pierszenstwo przejazdu....

Chociaz sam juz nie wiem czy to jest istotne ze ten znak tam stal.
Czy on mowi tylko o tym ze droga zarzadza kto inny czy jednak wyjezdzajac zza takiego znaku włączamy sie do ruchu i nalezy ustapic pierszenstwa.

[ Dodano: Nie Lis 25, 2007 08:56 ]
Znalazlem w sieci, ze jednak ten znak informuje o wlaczaniu sie do ruchu i nalezy bezwzglednie ustapic pierszenstwo.

eszet - Nie Lis 25, 2007 10:48

MaReK napisał/a:
Chociaz sam juz nie wiem czy to jest istotne ze ten znak tam stal.

Jak najbardziej ma .Tutaj jest trochę o tym:
http://www.hotelarze.pl/hot/drogi-wewnetrzne.php

walkie - Nie Lis 25, 2007 11:06

No ładnie! Wam się nudzi chyba do jasnej anielki!!!
W tyłek dostanie jeden z drugim ;)

Mam nadzieję, że żadnego uszczerbku na zdrowiu nie doznałeś!

A tak na poważanie, mając typa po prawej stronie w życiu bym mu się do winy nie przyznała. Fakt, faktem mam konto punktowe czyste (chyba?!? ;) ) i wzywałabym od razu policmajstrów, gdyby koleś się burzył.
Mam nadzieję, że z viollą poszło lekko ;)

Brt - Nie Lis 25, 2007 11:18

powiem tyle: współczuję :(
walkie napisał/a:
Mam nadzieję, że z viollą poszło lekko

no własnie ;)

maciej - Nie Lis 25, 2007 11:22

Współczucia MaRKu - mam nadzieję, że policja wszystko załatwi, a Krówka bez problemów wróci do zdrowia.
Chyba oświadczenie można bez problemu wycofać, jeśli masz opis zdarzenia z Policji - Twój ubezpieczyciel będzie zachwycony, że nie musi płacić, tylko nie wiem, czy nie warto go o sprawie poinformować pisemnie (!!!), żeby gość nie próbował być cwany i wykorzystać oświadczenie mimo decyzji Policji.

Kozik - Nie Lis 25, 2007 11:27

MaReK napisał/a:
wziąłem winę na siebie... podpisałem mu oświadczenie.


Ja miałem zrobić podobnie ale stwierdziłem, że jednak zadzwonie po policję, a oni ku mojemu zdziwieniu uznali, że wina jest po stronie żuka.
Jechalem lewym pasem ok 110km/h w miescie a z prawego pasa wpdał na mnie żuk.
Prawie mi przetłumaczył, że za szybko jechałem i to moja wina.
Ale ja:
1 jechałem swoim pasem
2 nie widziałem kierunkowskazu.

Policjant powiedział gościowi z żuka, że mógłbym jechać 150 ale on musi sie upewnić że nic nie jedzie tym pasem

MaReK - Nie Lis 25, 2007 13:01

Byłem na Waliców, złożyłem wniosek, zostałem przesłuchany i poinformowano mnie ze sprawa trafi na drogę sądową. Powiedziano mi takze, ze lepiej byloby zadzwonic do goscia i sprobowac z nim zmienic oswiadczenie.

Ale gosc byl tak pewien siebie, ze nie wiem czy bedzie chcial zalatwiac cos polubownie ...

Pewnie sprawa sie przeciagnie...

Bede dawal znac jak i co ;D

Pozdrawiam,

walkie - Nie Lis 25, 2007 13:05

Trzymam kciuki i nie daj się!
Facet wykorzystał Twoją niepewność i tyle. Na Twoim miejscu zgłosiłabym jeszcze do ubezpieczyciela, że taki wniosek może trafić, żeby kolesiowi kasy nie wypłacili!

eszet - Nie Lis 25, 2007 13:15

walkie napisał/a:
A tak na poważanie, mając typa po prawej stronie w życiu bym mu się do winy nie przyznała.
:shock:
Mogła byś rozwinąć trochę to stwierdzenie?

walkie - Nie Lis 25, 2007 13:36

eszet napisał/a:
A tak na poważanie, mając typa po prawej stronie w życiu bym mu się do winy nie przyznała.
:shock:
Mogła byś rozwinąć trochę to stwierdzenie?


Kobiety mylą strony :D miało być po lewej :)

Valander_wwa - Nie Lis 25, 2007 13:53

czyli kolega Tomek który przyjechał do nas po wszystkim miał racje. Mnie też dziwiło że przyjechała sfurstrowana panienka która zaczeła się pluć, po czym 5sek. rozmowa z kolesiem i poleciała do auta z którego przyjechała i siedziała do momentu przyjazdu holownika. Za chiny nie byłem przekonany do tego że Bukowińska to droga wewnętrzna, a co dalej z tym idzie:

z Kodeksu Ruchu Drogowego:

"Wyjazd ze strefy zamieszkania na drogę traktowany jest jako włączanie się do ruchu (art. 17 ust. 1 pkt 1 p.r.d.) więc kierujący wyjeżdżający ze strefy zamieszkania na drogę jest zobowiązany ustąpić pierwszeństwa innemu uczestnikowi ruchu"

IInvit - Nie Lis 25, 2007 14:06

strasznie mi przykro z powodu krówki :( ale dobrze że wam nic się nie stało
MaReK - Nie Lis 25, 2007 14:33

Nam? Mnie i temu czlowiekowi ;D ?
maniaq - Nie Lis 25, 2007 15:13

:| oj cos pechowo ostatnio . dobrze ze kierowcy cali. teraz bedzie troche zamieszania z papierami :/
MaReK - Nie Lis 25, 2007 15:20

Mnie najbardziej zalezy na tym, zeby sie potwierdzilo ze ja jesetm niewinny ;)
Owszem jestem lamerem, ktory zablokowal kola i poszedl jak na sankach w auto ;)

Zalezy mi tez na tym zeby Violla nie tracila znizek.

thef - Nie Lis 25, 2007 15:49

MaReK napisał/a:
Mnie najbardziej zalezy na tym, zeby sie potwierdzilo ze ja jesetm niewinny ;)
My wiemy, że nie jesteś ;) No jakby to było, żebyś miał być winny ;) ?
MaReK napisał/a:
Owszem jestem lamerem, ktory zablokowal kola i poszedl jak na sankach w auto ;)
MaReK, 90% osób w momencie zagrożenia nie podejmuje decyzji wynikających z logicznego myślenia tylko działa intuicyjnie (tym bardziej, że zima się dopiero zaczęła i nie jesteśmy jeszcze przyzwyczajeni do wszechobecnych poślizgów. A tak apropos, co się z ABSem stało?
maniaq - Nie Lis 25, 2007 15:54

to nie chodzi o lamerstwo , tylko to jest odruch i abs jest po to zeby niwelowac i przeciwdzialac odruchowi jakim jest pedal w podloge i sanki ;) z absem sie wybronisz a bez to suniesz. no to walcz o swoje racje. sprawa mojej mamy napewno sie znajdzie w sadzie , wiec.... powalczymy :)
marcin8c - Nie Lis 25, 2007 15:55

jak jest piasek i kostka bauma to nic ni pomoze bo jest jak na lodzie
MaReK - Nie Lis 25, 2007 16:31

Faktem jest, ze auto Violli nie ma absu. Wystarczylo puscic pedal i skrecic w lewo... nie bylo by sprawy ;) Ale sie zachowalem jak sie zachowalem, zabraklo zimnej krwi i poszlo...

Slady na kostce wskazuja jakbym jechal 130 km/h :) Jechalem pomiedzy 50/60 km/h nie idzie sie rozpedzic wiecej na tym odcinku.

Dzwonilem do tego czlowieka, opowiezdialem mu o wszystkim. Stwierdzil pozniej, ze radzil sie prawnika i to ze ja mu cos napisalem to jednak mnie do czegos zobowiazuje ;)
No i ze nie sprawdzili mnie na alko. wiec moglem byc pijany i nie wzywal policji idac mi na reke.

Wiec mu powiedzialem, ze gdyby przyjechali to by sie inaczej skonczylo.

thef - Nie Lis 25, 2007 16:46

Nie odpuszczaj burakowi, zgrywa cwaniaka. Radził się prawnika? Oczywistym jest, że wymusił pierwszeństwo więc jest winny. To, że napisałeś oświadczenie nic tu nie znaczy, bo sugerowałeś się przekonaniem o swojej winie. Zawsze możesz się tłumaczyć, że koleś Ci tak wciskał kit o Twojej winie, że aż uwierzyłeś, a że nie chciałeś dodatkowych problemów podpisałeś oświadczenie. Przecież na tym oświadczeniu jest opis i miejsce zdarzenia, a skoro tak, to jest też dowód winy gościa. Dogaduj się z gumisiami skoro ten koleś Cię olewa. Co do alkotestu, to jesteście obaj w tej samej sytuacji. Trzymam kciuki !!
uhu - Nie Lis 25, 2007 16:52

MaReK napisał/a:
Stwierdzil pozniej, ze radzil sie prawnika i to ze ja mu cos napisalem to jednak mnie do czegos zobowiazuje


A gdybyś mu napisał że jesteś królową angielską to co? Klęczałby przed Tobą? :P

Obaj jesteście uczestnikami ruchu drogowego i musicie się stosować do kodeksu.

To tak jakby on jeździł autem bez prawka bo tata mu napisał oświadczenie że synek może jeździć... A to chyba trochę nie tak i oświadczenie oświadczeniem ale wina była jego.
Byłoby dla mnie conajmniej paranoją gdybyś jednak miał z powodu tego oświadczenia jakieś problemy, chociaż żyjąc w tak pięknym kraju niczego nie można być pewnym :D

A co do tego że gość Ci mówił że mogłes być pijany to trzeba było mu powiedzieć że równie dobrze on mógł być pijany bo przecież jego też nie przebadali alko.



Nie daj się cwaniakom, walcz o swoje :razz:

MaReK - Nie Lis 25, 2007 17:02

Ja na razie nie twierdze, ze gosc byl cwaniakiem.
Po prostu przebil mnie swoja pewnoscia siebie, a ja zasugerowalem sie ta sama nawierzchnia jezdni i bylem przekonany ze obaj jedziemy po tej samej drodze wewnetrznej... dostalem jeszcze ochrzan od jego nazeczonej ze se rajdy urzadzam i pewnie jestem nawalony ;) Nie komentowalem tego jednak...

Ja nie chce nikomu robic problemow, ale dlaczego mam byc winny czegos czego nie jestem... Moja wina jest tylko nieudolna reakcja, ktora dowodzi tego, ze pomimo wszystkich sztuczek na sniegu, placu itp... wciaz wygrywa instynkt ;) Jeszcze duzo nauki przede mna.

Coz to jednak jest do sytuacji z trasy A4 wypadku autokaru i zderzeniu karetki z tirem ;/

maniaq - Nie Lis 25, 2007 17:05

:D rozbaiwl mnie ten txt z tym alko>> bo to obaj braliscie udzial w zdarzeniu drogowym.

z tego co mi wiadomo po przyjeciu - TAK przyjeciu - mandatu od policji tez mamy tydzien na zmiane zdania i odwolaniu sie od tego . wiec tutaj takie orzeczenie o twojej winie moze rowniedobrze byc odrzucone przez ciebie i policje ajko ze nie ty byles sprawca , winowajca kolizji.


bo mozesz sobie napisac orzeczenie, ze pieszy potracaony przez auto najechal na stojacy samochod :D a policja ma prawo orzec kto byl faktycznym winowajca ;) wiec wszystko zalezy od interpretacji policji i wyroku sadu ... czyli lata procesowania niestety :/

Michaelp - Nie Lis 25, 2007 17:14

Raaanyyy, Marecki, przecież Krówka nie tak dawno miała polakierowany i prostowany ryjek.
Teraz znów musi przechodzić skomplikowane operacje, ech co za życie :wink:
Ale dobrze, że Tobie nic sie nie stało, bo Twój ryjek to byłoby już o wiele trudniej wyprostować :smile:
Pozdrowienia dla Violli :wink:

MaReK - Nie Lis 25, 2007 17:42

Ja i tak jestem mocno skrzywiony ;)
Viollka jak juz pisalem, kiedy wrocilem jako sprawca wypadku, zalowala mnie i wspolczula.
A jak pozniej wrocilem jako ofiara wypadku to dostalem ochrzan ;)

Spoko nie ma wielkiej tragedii... pogiela sie tylko blacha i na pewno zrobimy lepiej niz bylo ;)

Brt - Nie Lis 25, 2007 18:29

MaReK napisał/a:
Viollka jak juz pisalem, kiedy wrocilem jako sprawca wypadku, zalowala mnie i wspolczula.
A jak pozniej wrocilem jako ofiara wypadku to dostalem ochrzan


hmmm czy moja logika jest pokopana :hm: , czy cos tu się nie zgadza :hahaha: :D
ehhh te nasze Panie :P :D

eszet - Nie Lis 25, 2007 20:26

O ile mi wiadomo,to on - jako rzekomo poszkodowany - będzie musiał się zwrócić do Twojego ubezpieczyciela o likwidację szkody.Zatem nic nie może załatwić poza Twoimi plecami i bez Twojej zgody.

Miałem w tym roku wypadek w którym byłem poszkodowanym i tak było.Sprawca musiał potwierdzić na druku zgłoszenia szkody,że faktycznie tak było,pomimo tego,iż miałem jego oświadczenie z dokładnym opisem wypadku i uwzględnieniem zakresu szkód.
Ubezpieczycielem była UNIQUA.
Moim zdaniem wystarczy jak zawiadomisz swojego ubezpieczyciela,że zmieniłeś zdanie co do swojej winy i wstępujesz na drogę sądową Ale może się mylę.

Valander_wwa - Nie Lis 25, 2007 22:08

sprawa prosta:

zawiadomienie o wypadku drogowym (stłuczce) poszło na waliców. Patrol Policji zrobił oględziny i przekazał sprawe dalej do wyjaśnienia, MaRecki był na komisariacie złozył zeznania, złoży w poniedziałek pismo do ubezpieczyciela o zmianie zeznań oraz zasądzenie winnego po stronie kierowcy Zaifry, przedłoży iż sprawa jest skierowana na policję.

A w tym wypadku:

- KOLEŚ nie ma nic do gadania, gdyby to ON zgłosił się pierwszy na policje i złożył takie zawiadomienie iż to MaRek jest sprawcą wypadku I (podkreślam ....ORAZ) policja rozsądziła by winę mareckiego to wówczas było by po ptakach, ale tak nie jest.
- posiadacz zafiry sugeruje że MaRecki nie był sprawdzany alkomatem, a w momencie składania zeznań w czynnościach rutynowych zakłada się (policjant sprawdza wizualnie, jeżeli ma podejrzenie kieruje na test na alko/krew/śr. odużające), żę zeznania składane są pod pełną świadomością zeznającego.
- ubezpieczycielowi nie ma prawa wypłacać odszkodowania, w momencie kiedy toczy się postępowanie wyjaśniające (orzekanie o winie) przez Policje. Ubezpieczony ma obowiązek poinformować o toczącym się postępowaniu wyjaśniającym.
- sprawa trafi na drogę sądową, są ślady hamowania, jest protokół spisany przez policję, są zdjęcia.

Więc on teraz to może sobie straszyć, i na tym jego moc rozkazywania się kończy :) :wink: Wiem co mówię, gadałem dzisiaj ze znajomym policjamstrem z drogówki -> st. aspirant raczej wałków nie wkręca ;)

AndrewS - Wto Lis 27, 2007 01:03

no kurde tluczemy cos te rovery
ale na oko chyba mniej ucierpial niz moj
przykra sprawa niedawno to przechodzilem

maniaq napisał/a:
z absem sie wybronisz a bez to suniesz


no tak tylko do tego jest jeszcze potrzebny odruch odbicia kierownica
ciekawe czy taki odruch byl u Marka??
podejzewam ze jesli by byl, to w jego nastepstwie byloby i puszczenie hamulca

maniaq - Wto Lis 27, 2007 12:09

AndrewS napisał/a:
no tak tylko do tego jest jeszcze potrzebny odruch odbicia kierownica
ciekawe czy taki odruch byl u Marka??
podejzewam ze jesli by byl, to w jego nastepstwie byloby i puszczenie hamulca


No wlasnie o tym sie rozpisywal marek, ze nie odbil tylko dal pedal w podloge , bez absu to kola zblokowane i sunie z abesem by mogl hamujac uciekac, ale to takie gdybanie, bo wogole nie skrecil.
Jednak nie da sie ukryc ze gdyby odbil na hamulcu to niewiele by to pomoglo ;) a takie gdybanie gdyby odbil i puscil hamulec... a gdyby tamtedy nie jechal ...

Mowie o odruchu, ktory wystepuje u czlowieka. Pedal hamulca w podloge, a czy kierakiem sie kreci czy nie to inna sprawa , z pedalem w podlodze abs + krecenie pomoze, a bez samo krecenie nie. Wiadomo ze najlepiej by bylo gdyby odbil i uciekl .... on teraz tez to wie ;)

MaReK - Sro Lis 28, 2007 09:38

na pewno bym odbil ale kierownica nie reagowala - poprostu lecialem na zblokowanych kolach. Poniewaz lewa noga hamowalem, a prawa chcialem dodawac gazu (taki pseudo abs jaki robilem w swoim 8v). Zapomnialem jednak, ze w krowie sie obroty zmniejszaja po ncisnienieciu hamulca... a lewa noga mi sie tak zaparla ze nie zdazylem jej zdjac... skrecilem lekko w lewo odruchem, ale nic to nie dalo.

Moja wina jest bezapelcyjnie jesli chodzi o zachowanie sie w sytuacji krytycznej :)
Natomaist prawo o ruchu drogowym stwierdza, ze nie jestem winien kolizji.

Pozdrawiam,

maciej - Sro Lis 28, 2007 10:00

No ja mam odruch puszczenia hamulca przy skręcie w aucie bez ABSu - sprawdzone wielokrotnie, na szczęście bezstłuczkowo (aczkolwiek czasem było "ciepło") w czasie gdy w R800 miałem uszkodzony czujnik ABS i wyjęty na wszelki wypadek bezpiecznik.

Ten odruch, wyrobiony przez mojego ojca, w czasie niekończących się szkół jazdy na wspólnych wyjazdach (na Skodzie S100, FSO 125p i Skodzie Felicji combi), ma niestety skutek uboczny - jako, że rzadko doprowadzam do sytuacji, gdzie muszę cisnąć hamulec "do deski" to ciągle nie przyzwyczaiłem się, że w aucie z ABSem (a teraz w domu mam 2:1 na rzecz ABSu, a 90% jeżdże jdnym z autek z ABSem) należy cisnąć do oporu i się nie przejmować brakiem sterowności, bo to załatwi komputer - w takiej sytuacji, w momencie, gdy czuję pierwsze "kopnięcia" ABSu odruchowo czuję, że auto traci przyczepność i odpuszczam hamulec, żeby móc kierować, co wydłuża drogę hamowania.
Na szczęście dotychczas zawsze w takiej sytuacji miałem miejsca z boku na tyle, że wydłużona w ten sposób droga hamowania nie była problemem, ale zdaję sobie sprawę, że kiedyś może być - jeśli np. na sąsiednim pasie będzie miejsce, ale tylko o 5 m dłuższe, a ja odpuszczę hamulec. :(

PHJOWI - Sro Lis 28, 2007 20:49

dlatego w takich przypadkach pomocny jest system ubezpieczeń polis DAS , mój kumpel z drogówki mówi tak: nigdy nie zgadzaj się aby nie było policji , zawsze wołaj nawet gdy masz ryse po stłuczce . Ubezpieczyciel zawsze lepiej paczy i nie może kombinować . Po drugie jak już wszystko zrobisz to pilnuj aby wszystko było dobrze wyliczone w ubezpieczalni . Wiesz jak kantują . Liczą tobie najgorsze podróby. A powinni orginały.
tomq - Sro Lis 28, 2007 23:11

Valander_wwa napisał/a:
...z Kodeksu Ruchu Drogowego:

"Wyjazd ze strefy zamieszkania na drogę traktowany jest jako włączanie się do ruchu (art. 17 ust. 1 pkt 1 p.r.d.) więc kierujący wyjeżdżający ze strefy zamieszkania na drogę jest zobowiązany ustąpić pierwszeństwa innemu uczestnikowi ruchu"


100% racji.
O to właśnie chodzi, że droga będąca strefą zamieszkania jest zawsze podporządkowana do drogi "normalnej", tak jak drogi gruntowe.
MaReK miał pierwszeństwo i wybroni się przed każdym sądem :) .

Pozdrawiam,
tomq

MaReK - Czw Lis 29, 2007 18:02

Pewnie i tak bedzie tomq, ale walke trzeba przejsc. Moze sie nie skonczyc na jednej sprawie i moze to ciagnac sie przez rok albo i dluzej. Narazie nie wiem jak to zrobic, zeby auto naprawic z wlasnej kasy, a potem ew. zadac odszkodowania.
Ma ktos moze jakis pomysl, albo doswiadczenia ?

PHJOWI - firmą DAS postraszyłem HDI Asekuracja (samopomoc) ale nie robili sobie zbyt wiele z tego. Oczywiscie nie wiedzieli, ze nie jestem z nimi zwiazany, ale sie rozesmiali w twarz jak powiedzialem, ze sprawa bedzie sie zajmowal ktos z firmy DAS :)
Narazie to jest tak, ze po tamtej stluczce, gdzie byla wina pana X dostalem juz pieniadze na konto, a jeszcze im nie dostarczylem faktur za naprawe ;/ I teraz nie wiem co zrobic?
Uzupelnic im faktury, czy jak?

Pozdrawiam,

PHJOWI - Czw Lis 29, 2007 18:14

oni zawsze się śmieją , a potem jak się zanich das weżmie to już im minki opadają, też tak było w moim wypadku wogóle nie musiałem na sprawy sądowe jeżdzić . I zapadł wyrok korzystny.
MaReK - Czw Lis 29, 2007 19:01

No tak... ale ja i tak jestem w d. z tym bo w DASie trzeba sie ubezpieczyc wczesniej.

[ Dodano: Czw Lis 29, 2007 19:07 ]
Ps. JOWI masz moze czujnik ABSu do 75/ZT na tyl? (lewy) ? ;D

maryba - Czw Lis 29, 2007 19:12

Witaj w klubie Marko :) , coś ci sie przytrafiło jak mnie - tyle że jak jak następnego dnia podjechałem na skrzyżowanie - to niestety żadne znaki ustąp pierszeństwa nigdzie sie nie pojawiły, skrzyżowanie jakbyło tak jest równorzędne - no cóż niestetty



ja mojego malacza wstawiam 10 na warsztat - brakuje mi drzwi - może zamienisz sie drzwiami - napiszesz ze ci dołożył w prawy bok :lol: :)

gnusman - Czw Lis 29, 2007 22:26

Wyrazy współczucia a jeszcze parę dni temu widziałem go w całości :(
MaReK - Pią Lis 30, 2007 00:17

Nie no drzwi sa cale.
dzisiaj go umylem i powiem Wam ze najbardziej boli jak sie patrzy na ten zbity przodzik... jest taki biedny, taki zbity, zmarzniety jakby staral sie mowic ... "wyyyproostuuujciieee mnieee" ;)

piter34 - Pią Gru 07, 2007 14:27

MaReK napisał/a:
Narazie nie wiem jak to zrobic, zeby auto naprawic z wlasnej kasy, a potem ew. zadac odszkodowania.
Ma ktos moze jakis pomysl, albo doswiadczenia ?

Wiesz gdzie gościu był ubezpieczony? Masz jakieś dane jego?
Jeżeli tak, to uderzaj do jego ubezpieczyciela i zgłaszaj szkodę. Jako załącznik dajesz notatkę z Policji. Potem czekasz...
Gościu dostanie zawiadomienie od swojego TU i będzie musiał wypełnić protokół. Pewnie się nie przyzna... czekasz...

Tu oczywiście nie przyznajesz się do winy u swojego TU. Twoje TU się cieszy, bo nie będzie nic wypłacać.
Moim zdaniem nie ma tutaj powodów do zmartwień, bo niby jakie?

MaReK - Pią Gru 07, 2007 15:47

Tak ale:

1. dostalem juz notatke z pzu zebym potwierdzil zdarzenie (po jego mysli)
zadzwonilem, powiedzialem ze nie potwierdze, pojade i zloze wyjasnienia w jego TU.

2. nie dostalem notatki z policji jeszcze.

3. musze jechac ze swojego oc w ubezpieczalni zrobic ogledziny pojazdy i wycene.

4. zrobic auto z wlasnej kieszeni

5. po wyjasnieniu sprawy moj obecny ubezpieczyciel OC zdejmie sobie z jego ubezpieczalni.

Policja w tym przypadku, potwierdza tylko czyja byla wina. Potem jest sad itp.

piter34 - Pią Gru 07, 2007 15:54

MaReK napisał/a:
1. dostalem juz notatke z pzu zebym potwierdzil zdarzenie (po jego mysli)
zadzwonilem, powiedzialem ze nie potwierdze, pojade i zloze wyjasnienia w jego TU.

Czegoś nie rozumiem. Czy jego TU to PZU?
Jak wyglądało to składanie wyjaśnień?

MaReK napisał/a:
3. musze jechac ze swojego oc w ubezpieczalni zrobic ogledziny pojazdy i wycene.

Ze swojego OC?
Przecież z Twojego OC szłoby na naprawę szkody u tamtego Opla, no ale nie pójdzie, bo przecież nie przyznajesz się do spowodowania kolizji.
Czy masz na myśli AC?
Twoja szkoda powinna być naprawiana z OC sprawcy.

MaReK napisał/a:
4. zrobic auto z wlasnej kieszeni

Moim zdaniem to na początek powinieneś zgłosić szkodę w TU sprawcy i zrobić oględziny pojazdu. Znasz dane sprawcy?
Po oględzinach naprawiasz na faktury/rachunki z własnej kieszeni.

MaReK napisał/a:
5. po wyjasnieniu sprawy moj obecny ubezpieczyciel OC zdejmie sobie z jego ubezpieczalni.

Ja tego nie rozumiem. Robisz ze swojego AC z regresem na OC sprawcy, tak?

MaReK - Pią Gru 07, 2007 16:13

piter34 napisał/a:
Czegoś nie rozumiem. Czy jego TU to PZU?
Jak wyglądało to składanie wyjaśnień?

Tak, jego TU to PZU.
Wyjasnien jeszcze nie skladalem nigdzie, oprocz rozmowy telefonicznej
z likwidatorem szkody w PZU i wizyta na policji.

piter34 napisał/a:
Ze swojego OC?
Przecież z Twojego OC szłoby na naprawę szkody u tamtego Opla, no ale nie pójdzie, bo przecież nie przyznajesz się do spowodowania kolizji.
Czy masz na myśli AC?
Twoja szkoda powinna być naprawiana z OC sprawcy.

Nie,
jest taki przepis, ze jesli jest spor o winie, to moge do swojego ubezpieczyciela OC pojsc i poprosic o wycene i opis szkody mojego auta. Dostane wszystko co potrzeba oprocz wyplaty pieniedzy. Jesli sprawa zakonczy sie pozytywnie moj ubezpieczyciel OC zabierze co swoje ze jego ubezpieczenia. Jesli sie zakonczy negatywnie, strace 10% znizki ze swojego OC.
piter34 napisał/a:
Moim zdaniem to na początek powinieneś zgłosić szkodę w TU sprawcy i zrobić oględziny pojazdu. Znasz dane sprawcy?
Po oględzinach naprawiasz na faktury/rachunki z własnej kieszeni.

Nie mam zadnych danych, oprocz numeru rej. auta i marki pojazdu oraz imienia kierowcy.
Wiem juz od policji ze auto jest zarejestrowane na mame kierujacego.
Nie wzialem zadnych danych, gdyz uznalem siebie w poczatkowej fazie za winnego zdarzenia.

Ja nie mialem AC.
Zeby zrobic swoj samochod z OC jego musze czekac na zakonczenie sie procesow itp. Co moze potrwac kilka miesiecy. Zeby auto naprawic, musze miec opis rzeczoznawcy. Normalnie taka usluga kosztuje ok. 800 zl wiec majac ubezpieczenie OC moge z niego zrobic sobie taka ekspertyze u swojego OCczyciela ;)

piter34 - Pią Gru 07, 2007 16:23

MaReK napisał/a:
Nie,
jest taki przepis, ze jesli jest spor o winie, to moge do swojego ubezpieczyciela OC pojsc i poprosic o wycene i opis szkody mojego auta. Dostane wszystko co potrzeba oprocz wyplaty pieniedzy. Jesli sprawa zakonczy sie pozytywnie moj ubezpieczyciel OC zabierze co swoje ze jego ubezpieczenia. Jesli sie zakonczy negatywnie, strace 10% znizki ze swojego OC.

Ooo. O tym nie wiedziałem. :lol:

MaReK napisał/a:
Zeby zrobic swoj samochod z OC jego musze czekac na zakonczenie sie procesow itp. Co moze potrwac kilka miesiecy. Zeby auto naprawic, musze miec opis rzeczoznawcy. Normalnie taka usluga kosztuje ok. 800 zl wiec majac ubezpieczenie OC moge z niego zrobic sobie taka ekspertyze u swojego OCczyciela

Kumam, kumam. ;-)

MaReK - Pią Gru 07, 2007 16:24

piter34 napisał/a:
Ooo. O tym nie wiedziałem. :lol:

Ja tez, ale mama mi juz dawno o tym mowila, a wczoraj dowiedzialem sie od blacharza/lakiernika wyceniajac swojego MG :)

maciej - Sob Gru 08, 2007 12:14

MaReK napisał/a:
1. dostalem juz notatke z pzu zebym potwierdzil zdarzenie (po jego mysli)
zadzwonilem, powiedzialem ze nie potwierdze, pojade i zloze wyjasnienia w jego TU.

Czyli jednak zgłosił...
A to #@!$!@#...
A wysłałeś swojemu ubezpieczycielowi pismo, jak Ci mówiłem?
MaReK napisał/a:
Nie wzialem zadnych danych, gdyz uznalem siebie w poczatkowej fazie za winnego zdarzenia.

?? ?
Jak się spisuje oświadczenia, to robi się to w dwóch kopiach i z wszystkimi danymi obu stron...
Przynajmniej ja tak robiłem...

piter34 - Pon Gru 10, 2007 09:35

maciej napisał/a:
Jak się spisuje oświadczenia, to robi się to w dwóch kopiach i z wszystkimi danymi obu stron...

maciej. "Mądry Polak po szkodzie". Niestety czasu się nie cofnie. Stało się jak się stało. MaReK na pewno ma nauczkę na przyszłość ;-)

MaReK - Pon Gru 10, 2007 09:39

Gdybym nie mial tylu punktow ile w/g mnie mam (bo w/g drogowki ktora mnie kontrolowala ostatnio nie mam nic) to bym wezwal. A tak spekalem i mam...
Yog-Sothoth - Wto Gru 11, 2007 20:43

No i niestety ja dolaczam do grona "stluczkowiczow" ;) Dzis mi wlasnie czlowiek wjechal centralnie w tylek, gdy stalem i czekalem na wolna droge zeby skrecic w lewo. Wbil sie dosc mocno, zderzak wklesly, klapa od bagaznika wgieta, lampy tez ale cale na szczescie i dzialaja, takze moge jeszcze jezdzic. Stalem raptem z 2-3 sek, gosc chyba sie zbyt mocno rozpedzil i nie wyrobil z hamowaniem, choc szczerze mowiac nie slyszalem zeby to robil :)
Oczywiscie bez dyskusji przyznal sie do winy, spisalismy oswiadczenie i sie rozjechalismy.
I teraz pytanie co dalej, ubezpieczony jest w HDI, o ktorej slyszalem juz dosc sporo niepochlebnych opinii odnosnie wyplacania szkod. Do kogo mam zglosic szkode, do swojego ubezpieczyciela (Link4), czy jego? Samochod zapewne bede robil u znajomego w warsztacie, wiec bede chcial kase za faktury.

piter34 - Wto Gru 11, 2007 20:53

Yog-Sothoth napisał/a:
I teraz pytanie co dalej, ubezpieczony jest w HDI, o ktorej slyszalem juz dosc sporo niepochlebnych opinii odnosnie wyplacania szkod. Do kogo mam zglosic szkode, do swojego ubezpieczyciela (Link4), czy jego?

Szkodę musisz zgłosić w jego TU, bo przecież to leci z jego OC.

Yog-Sothoth napisał/a:
Samochod zapewne bede robil u znajomego w warsztacie, wiec bede chcial kase za faktury.

Najpierw poczekaj jak Ci to rozliczą, bo bardzo możliwe, że będzie szkoda całkowita.
Wtedy masz prawo naprawiać na kwotę nieprzekraczającą oszacowanej przez nich wartości Twojego pojazdu w stanie sprzed szkody.

Panna_Migotka - Wto Gru 11, 2007 21:49

to że sobie ktoś mówi że byłęś pijany to... jak miał takie podejrzenie to powinien wezwać policje bo jazda po pijaku to przestępstwo jest

A prawnik to przeprszam biegłego z RD już powołał czy sam jest?

A to że napisałeś to nie jest wiele bo w szoku byłeś i nie mogłeś ogarnąc sytuacji gdyz ponieważ przejąłeś się. Sąd zna takie przypadki...

Masz takie prawo.

ogólnie nie panioruj :smile:

Nie popuszczać cwaniakom z opli (bleeeee) :evil: :evil: :evil: :!: :!: :!: :!:

MaReK - Sro Gru 12, 2007 08:43

Tak... co do tego szoku to Pan na ktory mnie przesluchiwal spojrzal w moj dowod i mowi tak "Jaki szok? Nie w tym wieku chyba" ;)
Yog-Sothoth - Sro Gru 12, 2007 09:47

Same cwaniaczki jak widac.. ja na szczescie trafilem na normalnego goscia, ktory przyznal sie bez bicia ;) No i teraz bez samochodu przynajmniej tydzien :(
maciej - Sro Gru 12, 2007 10:04

uuu... Wyrazy współczucia... :(
lala_s - Sro Gru 12, 2007 10:12

a mi tak smutno i źle :cry: wczoraj, jako,że po narkozie byłam, musiałam powierzyć swojego R Tacie... jedziemy może 12 km ze szpitala i trach..... ja nie wiem o co chodzi ( bo jeszcze nie do końca kontaktuję), tata trzyma się za głowę....wysiada z auta.... mi też się jakoś udało. patrze( powoli dotarło do mnie :neutral: ), a przód roverka zmasakrowany :beczy: . patrze w bok, w drugą stronę, chwila zastanowienia o co chodzi i w końcu dotarło do mnie. Przyczyna tej masakry-sarna- w rowie. Bilans szkód: maska do roboty, halogen prawy z ramką poszedł w drobny mak,zderzak chyba się będzie dało uratować, i dość konkretna rysa z lewego boku na karoserii (gałąź przychacznona przy omijaniu tej sarny). :beczy: . teraz to już nie wiem czym się bardziej przejmuję- roverkiem czy sobą...

[ Dodano: Sro Gru 12, 2007 10:14 ]
ale Tata widzę też się przejął, bo od 6 rano go słyszę w garażu... maska już sie robi :roll: .

Brt - Sro Gru 12, 2007 10:16

nie martw się ;) Roverka się naprawi ;) Mój ze śladami po sarnie już rok śmiga ;) Będzie dobrze i z Tobą i z roverkiem :)
xROnx - Sro Gru 12, 2007 10:16

a ja pozwole sobie dodax fajny link do aukcji/ogloszenia sprzedazy roverka 400
koles walnal w drzewo(albo jak nie ktorzy mowia drzewo weszlo mu w droge) i jak tylko doeszedl do siebie albo w jeszcze byl w szoku wyciagnal aparat i .... auto na sprzedaz :)
Rover 400 swiezo po wypadku :-)
:)

maciej - Sro Gru 12, 2007 10:20

lala_s napisał/a:
jedziemy może 12 km ze szpitala i trach..... ja nie wiem o co chodzi ( bo jeszcze nie do końca kontaktuję), tata trzyma się za głowę....wysiada z auta.... mi też się jakoś udało. patrze( powoli dotarło do mnie ), a przód roverka zmasakrowany . patrze w bok, w drugą stronę, chwila zastanowienia o co chodzi i w końcu dotarło do mnie. Przyczyna tej masakry-sarna- w rowie.

Ważne, że Wam się nic nie stało - autko się naprawi.

[ Dodano: Sro Gru 12, 2007 10:23 ]
xROnx napisał/a:
koles walnal w drzewo(albo jak nie ktorzy mowia drzewo weszlo mu w droge) i jak tylko doeszedl do siebie albo w jeszcze byl w szoku wyciagnal aparat i .... auto na sprzedaz
Rover 400 swiezo po wypadku

6500 zł - :rotfl:

Za '96 z przestawionym przodem i strzelonymi poduchami - chyba tylko na części...

Yog-Sothoth - Sro Gru 12, 2007 10:25

Mozna powiedziec ze nie marnuje czasu :lol:

Dzwonilem do HDI, mam do nich podjechac na Ciasna, zeby rzeczoznawca porobil fotki i wycenil szkode, jak mysliscie ile mniej wiecej czasu bedzie trwac cala sprawa, az do wyplaty odszkodowania?

piter34 - Sro Gru 12, 2007 10:45

Yog-Sothoth napisał/a:
jak mysliscie ile mniej wiecej czasu bedzie trwac cala sprawa, az do wyplaty odszkodowania?

Maksymalnie 30 dni od momentu zgłoszenia szkody.
Z reguły wypłacają tydzień wcześniej (jeżeli sprawca szybko odeśle papiery).

rovero - Sro Gru 12, 2007 12:14

MaReK ale Ty pechowy chłopak jesteś.. ja co prawda z racji przebiegów tez mam pecha ale do awarii ale takie historie jak ta z ZT są po prostu niesamowite :D

Sąd sądem ale sprawiedliwość musi być po Roverkwej stronie!

MaReK - Sro Gru 12, 2007 19:51

Dzisiaj byl dzien, w ktorym Violla po mojej stluczce jej autem, stwierdzila ze albo cos z nim zrobie albo ona go zostawia i bedzie jezdzic moim ;)

Wzialem sie za biedną krówkę i się okazało że:

- zapiekły się ślizgi od zacisków ham. przednich, stąd słabe hamowanie i te przeraźliwe piski ;)

- sluczka na pozor niegrozna, ale uszkodzilo sie jednak sporo elementow. Powierzchownie mozna powiedziec, ze pas przedni, maska i zderzak.
Dzisiaj jednak zajrzalem głebiej i..

1. chłodnica (wgięta)
2. bałwanki (trzymające krzyzak od zderzaka) pogięte w chinske S
3. krzyzak połamany
4. dolna czesc przedniego pasa głęboko weszła do komory i ocierała
o pasek alternatora. Mocowanie chlodnicy zacielo wiatrak od klimy.
5. mocowania swiatel popekaly zarowno w lewym i w prawym reflektorze.

Zawizalem sie i postanowilem zreanimowac ile sie da krowke ;)
Mialem wczesniej kupione balwanki i krzyzak wiec poszly na wymiane.
Gorna czesc przedniego pasa niemal w rekach mi sie wyprostowala ;)
Gorzej bylo z dolna czescia, ale nic to dla pomyslowego domorslego blacharza ;)
Przywiazalem line holownicza do pasa z drugiej strony do slupa od latarni i dawaj
ze wspolnikiem na wstecznym ;) Jeden trzyma line naprezona, a drugi skokami napreza :)
Wyprostowal sie jak fabryka kazala ;) No moze troche przesadzam, ale pasi.
Najgorzej bylo zdewastowany zderzak doprowadzic do kultury ale po paru kopach poddal sie :) Reflektory poszly na poksiline, oraz na tasme patexa - dziala nawet swieci tam gdzie powinno ;)

No i to tyle, jak bedzie okazja to podrzuce fotki ;)
Pozdrawiam,

DEBEC - Sro Gru 12, 2007 19:58

Nic tylko "Pomysłowy Dobromir" z ciebie.
MaReK - Sro Gru 12, 2007 20:01

No coz mozna zrobic majac domowe narzedzia, podnosnik, line, latarnie... w koncu firma internetowa a nie warsztat blach-lak. ;D

Walka trwala od 12:15 do 15:30 :)

Zdjecia:

AndrewS - Sro Gru 12, 2007 20:42

wszystko ok ale......

musze przyczepic sie do dwoch spraw, konkretnie BHP
pierwsza sprawa to ja bym sie bal podejsc do naprezonej linki, a co dopiero po niej skakac, gdyby sie zerwala to potrafi w najlepszym wypadku rozciac skore

druga sprawa to podnosnik, nic nie widze pod samochodem, wiec sadze ze niczym nie jest zabezpieczony
zasada jest taka, ze podnosnikowi nigdy nie wolno ufac !! zawsze trzeba cos dodatkowego podstawic najlepiej drewnianego klocka, pustaki i cegly sie nie nadaja bo pękną , jeśli nic nie ma w poblizu, to chociaż trzeba podłozyc zdjete kola
zawsze lepsza uszkodzona felga, niz zmiazdzona reka !! !!!!!!!!!!
tym bardziej jesli samochodem szarpiecie przy prostowaniu i naciaganiu elementow

a BTW gratulacje pomyslow !

piter34 - Sro Gru 12, 2007 20:47

MaReK napisał/a:
Zawizalem sie i postanowilem zreanimowac ile sie da krowke ;)

Tzn., że auto wycenione w TU?

MaReK - Sro Gru 12, 2007 22:08

AndrewS napisał/a:
pierwsza sprawa to ja bym sie bal podejsc do naprezonej linki, a co dopiero po niej skakac, gdyby sie zerwala to potrafi w najlepszym wypadku rozciac skore

No i wlasnie w tym sek. Dlatego nie ma zdjec, bo musielismy udac sie na odludne miejsce osiedla, gdzie nie ma prawie pieszych ktorym mozna wyrzadzic krzywde.
Troche to wyolbrzymiles. Nie skakalem po linie jak auto cofalo w finale. Trzymalem ja do pierwszego naciagniecia, potem juz obserwowalem z bezpiecznej odleglosci...
Wyobraznia mi pozwolila na ocenienie co sie moze stac gdybym dostal takim hakiem w leb ;)

Ze strony przy ktorej gmeram stoi sobie "kobylka" domowej roboty, ze starego stolka ;)
A z przodu nie bylo juz nic robione pod autem, stoi tylko sobie grzecznie zebym mial wygodnie wyciagac elementy przodu.

Cytat:
Skokami

Nie moimi skokami, tylko skokami auta do tylu... zabką ;)

piter34 napisał/a:
Tzn., że auto wycenione w TU?

Jeszcze nie. Ale moje zabiegi nie umniejsza wyceny.
Maski nie naprawilem, zderzaka nie wymienilem, nie polakierowalem.
Swiatla poklejone, moga nie zostac uznane, poniewaz juz wczesniej
byly klejone i tak jak w poprzedniej sltuczce ubezpieczyciel nie wyplacil kasy za reflektor.

Pozdro ;)

thef - Sro Gru 12, 2007 22:15

Polak potrafi :D . No i ten kubeczek "Nescafe" pod maską - hehe, jakbym siebie widział przy moim poprzednim wozidełku ;) .
MaReK - Sro Gru 12, 2007 22:16

Wspólnik wyniósł mi gorącą herbatkę ;)
Zimno bylo a mnie przy tej robocie troche sie rozgrzalo. Spocilem sie, czulem ze bedzie niedobrze jak sie czegos goracego nie napije ;D

thef - Sro Gru 12, 2007 22:21

Ano właśnie, w takich warunkach (koło bloku czy domu) to fajnie się w autku grzebie w lecie. Choć i wtedy kubeczek z czymś gorącym to podstawa ;) . Jak jest zimno i rączki zmarznięte, to zawsze się boję, że machnę w coś łapką i stracę kawałek skóry, jak to onegdaj często się zdarzało przy ciągłym demontażu i montażu akumulatora w maluszku ;) .
MaReK - Sro Gru 12, 2007 22:41

Dlatego dzialam w rekawiczkach z Orlenu ;)

Jeszcze jedno wazne udalo sie osiagnac... maska zamyka
sie jak powinna, a nie wisi na blokadce ;)
Czyli nie ma szans zeby sie przy wiekszej predkosci
zawinela na szybie ;) Oczywiscie nie nalezy nim rozwijac
zawrotnych predkosci...

Wrzucam tu zdjecia wieczorne po reanimacji:

kruszon - Sro Gru 12, 2007 22:56

MaReK napisał/a:
Wrzucam tu zdjecia wieczorne po reanimacji:


O jaki szczerbulek-roverek biedactwo. Marku, no grats za taka robote :)

Yog-Sothoth - Czw Gru 13, 2007 14:55

Bylem dzis w HDI, wypelnilem papiery, gosc na ogledzinach tylko zobaczyl tylek to powiedzial ze niepotrzebnie przyjezdzalem, bo zapewne bedzie szkoda calkowita. Generalnie podluznica ruszona, gosc ktory mnie walnal z tylu, zatrzymal sie az na kole zapasowym, sa szpary w drzwiach tylnich.. ech do tego jeszcze mi sprzeglo sie konczy wlasnie i tez do wymiany, bo juz ledwo wrzucam biegi :sad:
maciej - Czw Gru 13, 2007 15:24

Niestety, przy starszych autkach tak to jest - teraz musisz walczyć, żeby Cię nie oszukali na wycenie...
piter34 - Czw Gru 13, 2007 15:29

Yog-Sothoth napisał/a:
gosc na ogledzinach tylko zobaczyl tylek to powiedzial ze niepotrzebnie przyjezdzalem, bo zapewne bedzie szkoda calkowita.

Zapewne...?
Ich obowiązkiem jest wykonanie kosztorysu. Muszą to zrobić, aby była podstawa do orzeczenia szkody całkowitej (gdy wartość szkody przekracza wartość pojazdu).

Yog-Sothoth - Czw Gru 13, 2007 15:39

To byly tylko ogledziny, gosc porobil fotki i zapisal co z widoku jest uszkodzone. Rzeczoznawca bedzie jeszcze ogladal samochod w przyszlym tygodniu. Teraz generalnie samochod juz musze odstawic do warsztatu, bo z tym sprzeglem nie dam rady jezdzic, a zrobi sie je pozniej podciagajac pod naprawe tylu.

[ Dodano: Sro Gru 19, 2007 12:27 ]
No i po wycenie. Szkoda calkowita - wycenili na 4900zl i na tyle sie zgodzilem.. teraz trzeba w takim razie szybko robic.

faecd - Sro Wrz 15, 2010 08:40

I jak sie historia skonczyla...tak z ciekawosci? :) Marek wygrales?
MaReK - Sro Wrz 15, 2010 10:25

Ale odkopałeś temat ;)
Tak historia skończyła się wyceną PZU, sądem, policją itp. itd.
samochód został polakierowany cały, wymienione wszystko co uszkodziło się podczas dzwona. Dodatkowo wymieniliśmy całe zawieszenie praktycznie, tak dla pewności :)

Ponad rok trwała walka o kasę. W końcu PZU wypłaciło z należnymi odsetkami.

Lakiernik trochę spieprzył robotę, ale to już nie o tym tutaj.
Jeden działkowy dzień i poskładałem jak trzeba.

Auto jeździ do dzisiaj u rodzinki Violli i ma się b. dobrze.
Dbają o niego lepiej niż o samych siebie ;)

A Violla ujeżdża póki co Toffika - MG TF ;)