Zobacz temat - [rover 200 1.4 16v ] robie gaz
 
Forum Klubu ROVERki.pl

Rover serii 200/25, MG ZR i Streetwise - [rover 200 1.4 16v ] robie gaz

ryba1947 - Czw Cze 25, 2009 13:27
Temat postu: [rover 200 1.4 16v ] robie gaz
chce założyć gaz w swoim roverku byłem u gazownika powiedział ze pół sekwencja będzie dobra koszt nie powiem ze niski bo prawe 3000 tys ale takie mamy ceny na opolszczyznie :beczy: :beczy: może ktoś ma taki gaz i może powiedzieć czy to dobry wybór
szoso - Czw Cze 25, 2009 13:35

ryba1947 napisał/a:
bo prawe 3000 tys

u mnie 2200 sekwencja kosztuje

zouza - Czw Cze 25, 2009 13:57

na śląsku u skalika sekwencja 2000zł
oprawca_1978 - Czw Cze 25, 2009 14:07

A ja w takim silniku od prawie pięciu lat mam instalację II genracji, opartą o pozdespoły Tomasetto i polską elektornikę. Przejechałem na niej ponad 96 tysięcy kilometrów, a to zwykły Polonez z silnikiem Rovera jest i tylko raz mnie ona zawiodła, z mojej winy, zresztą, trzasnęła cienka membrana w parowniku z powodu nie wymieniania przeze mnie filtra gazu i nieczyszczenia parownika w środku. Naprawiłem sam, koszt zestawu membran do parownika 56 PLN, godzinka roboty, łącznie z rozbebeszeniem parownika na części pierwsze, wyszyczeniem, złożeniem go, założeniem w komorze silnika i wyregulowaniu go, oczywiście, bez żadnych "pomocy naukowych", jedynie na "oko i ucho i nos".
Działa bezbłędnie i pali silnik od razu z samego gazu, nie ma zmiłuj, zima lato. Średnie spalanie tego samochodu na gazie, w codziennej eksploatacji (dojazdy do pracy z z powrotem, NDM - W-wa) w lato, palił mi regularnie po 7,5 litra gazu, a czasami i mniej, wszystko zależało od jakości gazu, jakim go nabiłem.

Instalacja kosztowała mnie w sierpniu 2004 roku dokładnie 1700 PLN a obecnie taką można mieć i za 1500. Oczywiście, z pełnym zestawem kwitów, homologacjami, fakturami, gwarancją i pocałowaniem w rękę.

Na koniec będę brutalny, ale szczery. Nikt nie założy Ci instalacji IV generacji poprawnie, tak, by działała bezbłędnie, była trwała, niezawodna, ekonomiczna i był z nią spokój na lat parę. To będzie droga przez mękę i ustawiczne jeżdżenie po "warstatach", od jednego "szpecjalisty" do drugiego "gaziarza". Instalacja II generacji jest tak prosta w swej budowie i działaniu, że aż niezawodna, co potwierdzam, bazując na swoim doświadczeniu, i to powstałym przy eksploatacji zwykłego, trzynastoletniego, ponoć non-stop psującego się Poloneza, co oczywiście, nie jest zupełnie nawet półprawdą.
Jak mi nie wierzysz, to poczytaj to forum. Zwłaszcza o mankametach z silnikami Rovera serii K-16, wynikającymi z ich nietypowej budowy, a także i jakie ludzie mają problemy po założeniu gazowni IV generacji.

ps. Przez prawie pięć lat eksploatacji, koszta, jakie wpompowałem w utrzymanie gazowni to 56 PLN. brutto, na zestaw naprawczy membran parownika. Nawet filtra gazu w niej nie zmieniłem i mam go cały czas, od nowości, ten sam.

ryba1947 - Czw Cze 25, 2009 16:13
Temat postu: gaz
ale i tak dalej nie wiem co mam robić myślicie ze się sprawdzi ten gaz
oprawca_1978 - Czw Cze 25, 2009 16:34
Temat postu: Re: gaz
ryba1947 napisał/a:
ale i tak dalej nie wiem co mam robić myślicie ze się sprawdzi ten gaz


Jeśli robisz rocznie co najmniej 15 tysięcy kilometrów to się sprawdzi gaz na pewno. Pod względem ekonomicznym, chociażby, zaoszczędzisz złotówek całkiem sporą ilość.
Lepiej jest płacić 1.7 PLN za litr paliwa niż 3.66, nieprawdaż? Ponad dwa razy taniej, a dobrze założona gazownia w silniku spowoduje, że będzie on spalał gazu do max. 20% więcej, niż analogicznie, benzynki.

maciej - Czw Cze 25, 2009 16:37

Kolega oprawca_1978, zapomniał niestety wspomnieć, że on ma ten silnik w Poldolocie, gdzie jest metalowy kolektor i "strzał LPG" mu nie groźny. U Ciebie jest plastik i taki strzał kończy się odholowaniem do warsztatu i wymianą kolektora.

Z II generacją jest tak, że do tego silnika w Roverku, nie Poldku, albo ktoś założy dobrze i będzie śmigać albo tak zepsuje, że będziesz w serwisie codziennie, bo będzie się dławił, strzeli Ci w kolektor - kolektor do wymiany itp, więc moja rada to koniecznie załóż pełną sekwencję VI generacji.

Sam mam 4 auto na LPG i zakładam instalacje 80 km od Warszawy, bo do gości mam 100% zaufania, a do tego są średnio 600-700 zł tańsi niż gazownicy w Wawie, ale to rzecz drugorzedna, bo jak masz dobrze zrobioną instalację, to te 600 zł więcej i tak Ci się zwróci w świętym spokoju, a jak Ci źle założą instalację, to 600 zł wydasz na wymianę kolektora, spalanie na poziomie 15 l LPG itp.

Moim zdaniem może Ci się nawet opłacać wycieczka do zouzy. ;)

oprawca_1978 - Pią Cze 26, 2009 07:19

Nawet, żebym miał kolektor dolotowy z porcelany rosenthalowskiej, to i tak nic to nie zmienia, gdyż mam poprawnie założoną gazownię w Poldasie (a to wręcz ewenement, zwłaszcza, jeśli chodzi o podejście mechaniorów do tych samochodów) i nie wiem, co to jest "strzał gazu" w dolot. Jak mam go prawie pięć lat i przejechałem nim prawie sto tysięcy km, nigdy nie strzelił, a układ zapłonowy miałem do zeszłego roku praktycznie oryginalny, przewody zapłonowe przebijały nawet w plastikowe elementy komory silnika, a gaz nigdy nie strzelił.

Jakby nie patrzeć, pakowanie się w IV generację do Roverka to trochę bezsens. Po piersze, za drogie są te instalacje względem całościowego sensu ich zakładania, bo istota leży w tym, żeby jak najszybciej zwróciły się koszta jej założenia, a potem zmalały nakłady na paliwo do pojazdu. Po drugie - nie łudźmy się, założenie instalacji IV generacji poprawnie udaje się niewielkiemu odsetkowi zakładów, które to montują, a z tego, też niewielkiemu procemtowi z poprzedniego odsetka, udaje się ją poprawinie zestroić z silnikiem, abstrahując, że ta instalka wymaga o wiele częstszej obsługi, serwisowania i wymiany podzespołów, co godzi bezpośrednio w cel, jaki przyświeca gazowni w samochodzie, tj. jak wspomniałem wcześniej, szybkiemu zwrotowi poniesionych kosztów i zmniejszenia nakładów na paliwo. I tyle tego wszystkiego.
Poza tym - gaz LPG jest tak pięknym i doskonałym paliwem dla silników o zapłonie iskrowym, że nie ma sensu ubierać go w hybrydy, zwane instalacjami IV generacji.
Mój leciwy, umierający z godnością Polonez dowodem tego jest soczystym. Chodzi doskonale, ma moc, do tego jest ekonomiczny (a waży 1100 kg i ma tylny, paliwożerny napęd), gdyż udaje mi się regularnie zejść ze spalaniem gazu poniżej ośmiu litrów, co jest wg mnie, wynikiem wręcz zaskakującym.
Co ważne też - instalację II generacji, gdy mamy na prawdę szczątkową wiedzę, ale za to dużą potrzebę czy chęć, możemy własnoręcznie, czy wyregulować, czy naprawić, bez konieczności angażowania w to "szpecjalistów" z zabawkami w postaci komputerów i innych gażdżetów, a to też jest niezmiernie ważne w naszych polskich, siermiężnych realiach. To oczywiście moje zdanie.

maciej - Pią Cze 26, 2009 10:05

oprawca_1978 napisał/a:
Nawet, żebym miał kolektor dolotowy z porcelany rosenthalowskiej, to i tak nic to nie zmienia, gdyż mam poprawnie założoną gazownię w Poldasie (a to wręcz ewenement, zwłaszcza, jeśli chodzi o podejście mechaniorów do tych samochodów) i nie wiem, co to jest "strzał gazu" w dolot.

Tak, ale instalację II gen. dużo łatwiej założyć źle i jeśli chcemy, żeby kolega był zadowolony ze swojego Roverka, to warto go ostrzec przed potencjalnymi problemami.

Też zakładałem II gen. do Roverków 623 i 827, Felicji 1.3 i Nubiry 1.6 (wtedy różnica II, a IV gen. to bylo 2500, a nie 400 zł) i, oprócz sytuacji, gdy w Nubirze pękł izolator świecy i wogóle iskry nie było na jednym cylindrze, to też nie wiem co to "strzał gazu", ale jak chcesz rzetelnie informować, to informuj o wszystkich aspektach takiej instalacji.

Do tego plusy instalacji IV gen. są oczywiste - lepsze dawkowanie paliwa, co daje:
* pewność, że mieszanka nie będzie za uboga - ochrona zaworów przed wypaleniem
* mniejsze spalanie
* żadnych problemów z regulacją
* brak utraty mocy przy przełączeniu na LPG
* brak zwężki w układzie dolotowym (mikser), która powoduje utratę mocy nawet na benzynie (przecież wersje silników serii K 1.4 16V 84KM były "tłumione" ze 103 KM właśnie przez zwężenie przepustnicy

I ostanie, a w sumie najważniejsze - BEZPIECZEŃSTWO!!!

Gdy w II gen. kończy się LPG samochód zaczyna szarpać i przestaje przyspieszać, a dzieje się to zwykle w czasie ostrzejszego przyspieszania, czyli przy wyprzedzaniu - trzeba wtedy pamiętać co się dzieje, sięgnąć ręką i przełączyć na benzynę - czas 1-2 sekundy, co przy wyprzedzaniu możę być dużo.
Instalacja IV gen. wykrywa wcześniej spadek ciśnienia w listwie wtryskowej i automatycznie, "wtrysk za wtrysk" przełącza zasilanie spowrotem na benzynę - oprócz sygnału dźwiękowego jest to dla kierowcy niezauważalne - auto nadal JEDNOSTAJNIE i płynnie przyspiesza.

Chyba nie muszę tłumaczyć co to znaczy.

Jak dla mnie, obecnie różnica około 400 zł między II, a IV generacją, jest uzasadniona - jeśli liczysz tylko "zwrot inwestycji", to obecnie jest to różnica 2000 km.

Natomiast zakładając, że lepsze zasilanie spowoduje oszczędność około 1 l/100 km (pomijając kwestie bezpieczeństwa, zużycia silnika, straty mocy itp.) zwróci się po 30 000 km od założenia.

A ja nie pomijam kwestii bezpieczeństwa, zużycia silnika, straty mocy i nie pominie ich nikt, kto ma auto, którym chce jeszcze pojeździć, bo nie kupił go, zeby go zaraz wyrzucić, a nie umierającego Poldolota...
oprawca_1978 napisał/a:
Po drugie - nie łudźmy się, założenie instalacji IV generacji poprawnie udaje się niewielkiemu odsetkowi zakładów, które to montują, a z tego, też niewielkiemu procemtowi z poprzedniego odsetka, udaje się ją poprawinie zestroić z silnikiem, abstrahując, że ta instalka wymaga o wiele częstszej obsługi, serwisowania i wymiany podzespołów, co godzi bezpośrednio w cel, jaki przyświeca gazowni w samochodzie, tj. jak wspomniałem wcześniej, szybkiemu zwrotowi poniesionych kosztów i zmniejszenia nakładów na paliwo. I tyle tego wszystkiego.

Teraz to już chyba naprawdę żartujesz...

Z doświadczeń moich znajomych (ja takich nie mam, bomam jednych gości, u których robiłem i II i IV gen. i robią "bez pudła"), jest wręcz przeciwnie - znacznie łatwej źle założyć II niż IV gen., a nie każdy jak Ty, chce i umie grzebać się sam w instalacji LPG.

Znacznie trudniej jest poprawnie założyć instalację II gen., szczególnie tak, żeby NIGDY nie zdarzył się "strzał" i nie rozwaliło kolektora ssącego.

Poza tym nie wiem co rozumiesz przez "o wiele częstszą obsługę, serwisowanie i wymianę podzespołów"?

Ja co 15 tysięcy km, zwykle razem z wymianą oleju, wymieniam filtry LPG i tyle, więc nie wiem o dlaczego piszesz "o wiele częstrzej obsłudze", no chyba, że należysz do ludzi, którzy traktują auto w stylu "póki jedzie to się nie dotykam". Ja należę do ludzi, którzy uważają, że jak producent przewidział okres obslugowy, to należy tego przestrzegać i tyle.

Teraz po 76 tys. km muszę sprawdzić listwę wtryskową, bo czasem na jałowym biegu coś mi przerywa, ale koszt takiej listwy to maksymalnie 250 zł.

Brak utraty mocy i święty spokój - bezcenne. :)
Cytat:
Poza tym - gaz LPG jest tak pięknym i doskonałym paliwem dla silników o zapłonie iskrowym, że nie ma sensu ubierać go w hybrydy, zwane instalacjami IV generacji.

To wytłumacz proszę po co się stosuje wtrysk benzyny...
Przecież możnaby ciągle stosować gażniki i byłoby fajniej - są tańsze i łatwiejsze do naprawy "młotkiem"...

Instalacje LPG bardzo łatwo można porównać z etapami modernizacji instalacji zasilania benzyną i o ile się da powinno się zakładać odpowiadające sobie układy.

W przypadku silników z komputerami samoadaptującymi instalacja IV generacji ma duży sens, bo pozwala na identyczną pracę układu zarówno na LPG, jak i na benzynie i nie ma problemów ze złą adaptacją po powrocie na benzynę.
oprawca_1978 napisał/a:
Mój leciwy, umierający z godnością Polonez dowodem tego jest soczystym.

Ale niektórzy chcą, żeby ich auta jeździły, a nie umierały...

I może tu jest między nami różnica. ;)
oprawca_1978 napisał/a:
Co ważne też - instalację II generacji, gdy mamy na prawdę szczątkową wiedzę, ale za to dużą potrzebę czy chęć, możemy własnoręcznie, czy wyregulować, czy naprawić, bez konieczności angażowania w to "szpecjalistów" z zabawkami w postaci komputerów i innych gażdżetów, a to też jest niezmiernie ważne w naszych polskich, siermiężnych realiach.

To ja już nie wiem o czym Ty mówisz. ;)

W instalacji II generacji masz komputer (najbardziej typowy w Polsce jest Bingo-S) podłączony do sondy lambda oraz emulator sondy oszukujący komputer benzynowy.
Komputer steruje silnikiem krokowym dawkującym ilość LPG dostarczaną do miksera.
Żeby to wogóle wysterować też musisz podłączyć komputer Bingo-S do programu diagnostycznego, bo samo kręcenie śrubą na parowniku nie da pełnych efektów.

No chyba, że masz instalację I generacji ze śrubą zamiast silnika krokowego, ale wtedy możesz sobie regulować, ale to już wogóle pomyłka w tym silniku, poza tym nie wiem jak ustawisz parametry spalania i skład spalin bez analizatora.

W przypadku instalacji IV gen. istnieje możliwość samodzielnej regulacji - wystarczy przejściówka za 19 zł, a producent najpopularniejszego w Polsce sterownika STAG udostępnia soft i instrukcje na swojej stronie:
http://www.ac.com.pl/down...nd-manuals,409/
laptopy są już chyba na tyle w Polsce popularne, że każdy może pożyczyć lapka na pół godziny i zrobić to samemu, jeśli bardzo potrzebuje i nie ufa swoim gazownikom.

spider666 - Pią Cze 26, 2009 10:44

popieram, jeśli różnica tylko parę stów to lepiej IV generację kupić.
dla przeciętnego użytkownika to mniej kłopotów.

oprawca_1978 - Pią Cze 26, 2009 10:44

Tu się zgodzę, o wiele łatwiej jest zrąbać montaż instalacji II generacji niż IV-tej, to prawda zupełna. Ja akurat w poldziaku mam dobrze założoną, zresztą miało to miejsce za pośrednictwem firgy GasPol w Jabłonnie, który to zakład nie cieszy(ł) się dobrą opinią, o nie. (wystarczy w Google wpisać). Ale ja z tymi ludkami zagadałem (m.inn. z jednym panem, posługującym się wschodnim językiem, w jego mowie, jakoże rosyjski znam komunikatywnie, umiem się dogadać i pożartować) i możliwe, że dla tego nie zrąbali mi tej, nomen-omen, dość prostej sprawy (liczy się bardzo przede wszystkim umiejscowienie parownika oraz dobór i umiejscowienie misera, u mnie jest jak być powinno).
Mam komp polski, LechoLpg, typ MiniLambda. Tam żadne komputerowe strojenie nie musi być robione, to układ całkowicie analogowy. Regulować można tylko włączenie się gazowni (obroty silnika) oraz reguluje się też dodatkowe otwarcie gazu przy depnięciu na pedał (funkcja sterowana położeniem TPS'a, ja nie chciałem tego, silnik miał i ma wystarczającą moc i dynamikę, a dodatkowy gaz w dolocie to właśnie prawdopodobieństwo niekontrolowanego bum). Obie regulacje potencjometrami, funkcja dodatkowego gazu sygnalizowana jest diodą. Do tego można przełączać rodzaj pracy z sondą lambda (1 albo 5V, symulacja falą 50% wypełnienia albo czytanie sondy, 1 czy 5 V) albo zwarcie sygnału sondy do masy. Ja miałe do masy zwartą, ale przełączyłem na czytanie sygnału (sonda 1V).
Odnośnie kończenia się gazu - to chyba każdy w miarę normalny i rozsądny, prawdziwy kierowa wie, ile jego samochód pali, ile przechał i kiedy może mu się czad skończyć. Jak skończy się mu podczas wyprzedzania, to i nawet lepiej, żeby ten manewr drogowy miał tragiczny skutek, skoro kierowca pojazdu tragnicznie nic nie wie o swoim samochodzie i pozwala, żeby wypalić paliwo do "sucha".
W mojej gazowni wszystko działa, sprawdzałem kiedyś, odłączając wtyczkę krokowca czy centralkę od sondy i były różnice, co nie oznacza, że nie można wyregulować tego samemu bez posiadania niczego więcej, niż dwóch rąk, oczu, uszu i nosa. Regulowałem sobie gazownię, reguluję i nic się nie dzieje, nic nie strzela, a nie ukrywam, że mam ją ostro przykręconą, register na maxa, ile się dało, a parownik do chwili szarpania silnika od słabej mieszanki + pół obrotu odkręciłem, dla spokoju ducha. A samochód idzie 150 bezproblemowo, a przez te całe pięć prawie lat i prawie sto tysięcy przekulanego dystansu, jak zawory wydechowe się nie "wypaliły", tak "wypalić" nie mogą..
Odnośnie ostatniego - wypalały się zawory, i owszem, ale w starych silnikach fiata i poloneza, nieprzystosowanych do spalania benzyn bezołowiowych, do których "gminni ekonomiści" zakładali gazownie I generacji. Jak ktoś ma wiedzę, czym różniły się te silniki (dla ułatwienia dodam, że konkretnie w materii zaworów wydechowych i ich gniazd), to nie zdziwi się, że taki silnik wypalił zawory nie tylko na gazie, ale i na bezołowiowej.

maciej - Pią Cze 26, 2009 11:07

oprawca_1978 napisał/a:
Odnośnie kończenia się gazu - to chyba każdy w miarę normalny i rozsądny, prawdziwy kierowa wie, ile jego samochód pali, ile przechał i kiedy może mu się czad skończyć.

Zwłaszcza jeżdżąc po tak nieprzewidywalnym pod względem korków środowsku, jak polskie miasta.
Przykład - ta sama trasa dom-praca w Wawie - mój Roverek waha się między 13,5, a 16 l LPG i zalezy to wyłącznie od ilości korków.

Poza tym, czy nigdy nie zdarzyło Ci się zagapić?

Albo pożyczyć auta - co jeśli z takich przyczyn zabije się Twoja dziewczyna, bo ona nie była "prawdziwym kierowcą" i nie wiedziała ile akurat tego dnia, przy takiej prędkości i w takich korkach spala Twoje auto?

Przecież wiadomo, ze wskaźniki poziomu LPG są baaarrddzoooo niedokładne.

Przepraszam, ale trochę dziurawa, i jak dla mnie absurdalna, a przede wszystkim lekceważąca ludzkie życie, ta Twoja argumentacja.
oprawca_1978 napisał/a:
Jak skończy się mu podczas wyprzedzania, to i nawet lepiej, żeby ten manewr drogowy miał tragiczny skutek, skoro kierowca pojazdu tragnicznie nic nie wie o swoim samochodzie i pozwala, żeby wypalić paliwo do "sucha".

Wow... No to już kolego pojechałeś. Nie chciałbym spotkać na swojej drodzie ludzi z takim podejściem do życia innych ludzi.
No i szczerze Ci życzę, żeby nigdy gaz nie skończył się "temu z przeciwka".

Poza tym, to co napisałeś, to bardzo słaby kontrargument do mojego argumentu nt. większego bezpieczeństwa dawanego przez instalację IV generacji, bo nie dość, że taka instalacja zabezpiecza przed skończeniem się LPG, to zabezpiecza też przed wszelkimi innymi możliwymi awariami układ - jeśli COKOLWIEK jest nie tak, to automatycznie, "wtrysk za wtrysk" następuje przełączenie na benzynę i kierowca dostaje sygnał alarmowy "coś jest nie tak".
oprawca_1978 napisał/a:
W mojej gazowni wszystko działa, sprawdzałem kiedyś, odłączając wtyczkę krokowca czy centralkę od sondy i były różnice, co nie oznacza, że nie można wyregulować tego samemu bez posiadania niczego więcej, niż dwóch rąk, oczu, uszu i nosa.

Już napisałem - nie każdy lubi, chce i umie to robić, tak jak nie każdy chce robić HGF na chodniku planując głowicę o asfalt.

Kompletnie ominąłeś temat zwężki w dolocie i ograniczenia mocy auta, a np. dla mnie to dość istotny aspekt - po to kupuję dość mocne auta, żeby cieszyć się ich mocą.

piter34 - Pią Cze 26, 2009 11:23

maciej napisał/a:
Kompletnie ominąłeś temat zwężki w dolocie i ograniczenia mocy auta, a np. dla mnie to dość istotny aspekt - po to kupuję dość mocne auta, żeby cieszyć się ich mocą.

Pominięto również aspekt ekologiczny. Wprowadzanie nowych systemów zasilania jest bezpośrednio związane z ograniczaniem emisji toksycznych spalin do atmosfery.

Przypominam, że kolega oprawca_1978 jeździ na maksymalnie ubogiej mieszance. :wink:

[ Dodano: Pią Cze 26, 2009 11:25 ]
oprawca_1978 napisał/a:
Mój leciwy, umierający z godnością Polonez dowodem tego jest soczystym. Chodzi doskonale, ma moc,

...moc mniejszą od każdego Poldolota 1.4 z poprawnie zamontowaną i wyregulowaną instalacją gazową IV generacji :ok:

oprawca_1978 - Pią Cze 26, 2009 11:26

Jeżdżę w korkach codziennie, przewalam się przez Warszawę prawie co drugi dzień i poldek pali regularnie 7,5 - 8,5 gazu, jak tankuję w BP. Jak łyknę gaz u "partyzanta" to silnik 'pali' średnio 9 - 10 - 11, wiadomo, o co chodzi.
Nie udało mi się nigdy zagapić - bo nie mogę sobie na to pozwolić, silnik chodzi już tylko na gazie od października zeszłego roku.
Samochodu nie pożyczam, pomijając fakt, że nikt poa mną w zasadzie nie będzie umiał go odpalić (trzeba umiejętnie operować gazem, oraz kręcić też "systemem", bo akumulator mam parę razy rozładowany do maxa i nie ma już swojej pojemności i sprawności, osłabł po tym mocno. Kobita moja prawka nie ma, wiecznie je robi, ale i tam mam z nią spokój, bo ona Poloneza boi się jak białogwardzista komisarza ludowego.
Szkiełko rezerwy mam zdjęte (znaczy się samo kiedyś sobie spadło) i dioda pokazuje cłąy czas "rezerwę". Nie zwacam na to uwagi. Zakładać go i regulować nie ma senu, gdyż butla nie odbija (albo zatarła się ośka pływaka wielozaworu, albo nie wiem co, dwa lata temu wielozawór wyciągałem, działał na sprężarce jak trzeba, teraz nie chce mi się tego robić, bo trzeba się nachylać przy wyjmowaniu bańki).

Odnośnie cieszenia się z mocy samochodu. Gdybym na prawdę miał taki zamiar, to po pierwsze, nie montowałbym doń gazu.. Pomyślałbym raczej o jakimś BMW 750 z jakimś podrasowanym, ośmiocylindrowym szatanem pod maską, zbliżającym się mocą do silnika z T-72 albo lepiej, z T-80. Ale jakoś niespecjalnie mnie ciągnie do tego.
Odnośnie ludzi - jest ich na Ziemii dwadzieścia razy za dużo, dla tego wypadłoby, żeby się zredukowali z tą ilością, i to drastycznie. Jakaś wojenka by się przydała, albo jakaś pandemia..
Odnośnie HGF'a - nie szlifowałem głowicy o asfalt, ale w domu, ręcznie, papierkiem ściernym korundowym i płaską stroną szkłą od wagonu kolejowego, tak sobie doraźnie wymyśliłem tą zabawę, gdy mnie ten problem dopadł.

piter34 - Pią Cze 26, 2009 11:41

Cytat:
Odnośnie cieszenia się z mocy samochodu. Gdybym na prawdę miał taki zamiar, to po pierwsze, nie montowałbym doń gazu..

Dzięki instalacjom LPG IV generacji (i nowocześniejszym) można mieć i jedno, i drugie. :ok:

Jeśli ktoś nie ma zamiaru cieszyć się nominalna mocą (jakiegokolwiek) samochodu, to oczywiście może założyć LPG I lub II generacji i jeszcze dodatkowo skręcać śrubę w parowniku lub na wężu ;)

maciej - Pią Cze 26, 2009 12:15

Kolego oprawca_1978 pytanie było:
ryba1947 napisał/a:

chce założyć gaz w swoim roverku byłem u gazownika powiedział ze pół sekwencja będzie dobra koszt nie powiem ze niski bo prawe 3000 tys ale takie mamy ceny na opolszczyznie :beczy: :beczy:
może ktoś ma taki gaz i może powiedzieć czy to dobry wybór

Na razie nie napisałeś nt. sekwencji, nic oprócz rzeczy oczywistej - większego kosztu samej instalacji, żadnego argumentu przeciw sekwencji, a ja podałem kilka za sekwencją, które prawdopodobnie dla większości ludzi spowoduje, że opłaca się ponieść nieco większy koszt na wejściu, zeby potem jeździć spokojnie i bez problemów.

Zeby skrócić - zyski II gen.:
* koszt założenia (400-600 zł różnicy na 2000 zł)
* wątpliwa (brak analizatora spalin itp.) możliwość samodzielnej regulacji - jak ktoś lubi, a łatwo źle ustawić i auto wtedy kiepsko jeździ i pali jak smok

Zyski IV generacji:
* mniejsze spalanie
* brak utraty mocy przy przełączeniu na LPG
* brak utraty mocy wogóle (zwężki w układzie dolotowym)
* bezpieczeństwo w przypadku awarii instalacji lub skończenia się LPG
* ekologia - czystszy skład spalin
* brak problemów przy przeglądzie rejestracyjnym i policyjnych kontrolach czystości spalin
* mniejsza szansa na złą instalację przez "gazowników"
* brak możliwości uszkodzenia kolektora dolotowego
* pewność, że mieszanka nie będzie za uboga - ochrona zaworów przed wypaleniem
* brak lub mniejsza szansa na problemy z regulacją

Myślę, że każdy może sam ocenić co wybrać. :)
oprawca_1978 napisał/a:
Nie udało mi się nigdy zagapić - bo nie mogę sobie na to pozwolić, silnik chodzi już tylko na gazie od października zeszłego roku.
Samochodu nie pożyczam, pomijając fakt, że nikt poa mną w zasadzie nie będzie umiał go odpalić (trzeba umiejętnie operować gazem, oraz kręcić też "systemem", bo akumulator mam parę razy rozładowany do maxa i nie ma już swojej pojemności i sprawności, osłabł po tym mocno. Kobita moja prawka nie ma, wiecznie je robi, ale i tam mam z nią spokój, bo ona Poloneza boi się jak białogwardzista komisarza ludowego.
Szkiełko rezerwy mam zdjęte (znaczy się samo kiedyś sobie spadło) i dioda pokazuje cłąy czas "rezerwę". Nie zwacam na to uwagi. Zakładać go i regulować nie ma senu, gdyż butla nie odbija (albo zatarła się ośka pływaka wielozaworu, albo nie wiem co, dwa lata temu wielozawór wyciągałem, działał na sprężarce jak trzeba, teraz nie chce mi się tego robić, bo trzeba się nachylać przy wyjmowaniu bańki).
Odnośnie ludzi - jest ich na Ziemii dwadzieścia razy za dużo, dla tego wypadłoby, żeby się zredukowali z tą ilością, i to drastycznie. Jakaś wojenka by się przydała, albo jakaś pandemia..
Odnośnie HGF'a - nie szlifowałem głowicy o asfalt, ale w domu, ręcznie, papierkiem ściernym korundowym i płaską stroną szkłą od wagonu kolejowego, tak sobie doraźnie wymyśliłem tą zabawę, gdy mnie ten problem dopadł.

Tylko, jeśli jeszcze nie zauważyłeś, to jesteś na tym forum chyba jedynym przedstawicielem frakcji użytkowników samochodów, która hołduje hasłu:

"Szrotem jeżdżę, jestem z tego dumny i będę namawiał innych do tego".

Odnośnie głowicy - to była ironia, odnośnie kobiety to był przykład, bo jednak większość ludzi pożycza samochody, poza tym zdarza im się zagapić i jeśli może być bezpieczniej, to powinno tak być, a pisząc:
oprawca_1978 napisał/a:
Jeżdżę w korkach codziennie, przewalam się przez Warszawę prawie co drugi dzień i poldek pali regularnie 7,5 - 8,5 gazu, jak tankuję w BP. Jak łyknę gaz u "partyzanta" to silnik 'pali' średnio 9 - 10 - 11, wiadomo, o co chodzi.

sam poparłeś moje zdanie - nie zawsze "markowość" stacji gwarantuje idealne paliwo.
Nawet jeśli paliwo będzie "średnie" i auto spali Ci zamiast 8 litrów 10, to na butli 50l (wchodzi 40l przy dobrze działającym wielozaworze) różnica w przebiegu to 100 km - jesteś pewny, że ZAWSZE zauważysz jaki gaz zalałeś?

Gratuluję pewności siebie. ;)

Z resztą patrząc na to:
oprawca_1978 napisał/a:
butla nie odbija (albo zatarła się ośka pływaka wielozaworu albo nie wiem co

To chyba jesteś na najlepszej drodze, żeby pomóc matce Ziemi w rozwiązaniu problemu, który opisujesz:
oprawca_1978 napisał/a:
Odnośnie ludzi - jest ich na Ziemii dwadzieścia razy za dużo, dla tego wypadłoby, żeby się zredukowali z tą ilością, i to drastycznie. Jakaś wojenka by się przydała, albo jakaś pandemia..

Bo wielozawór ma kilka zadań w instalacji LPG w tym zadanie kontrolowanego wypuszczania gazu do atmosfery w przypadku pożaru lub przegrzania butli, tak, by nie doprowadzić do wybuchu.

piter34 - Pią Cze 26, 2009 12:33

maciej napisał/a:
Zeby skrócić - zyski II gen.:
* koszt założenia (400-600 zł różnicy na 2000 zł)
* wątpliwa (brak analizatora spalin itp.) możliwość samodzielnej regulacji - jak ktoś lubi, a łatwo źle ustawić i auto wtedy kiepsko jeździ i pali jak smok

Nie zgodzę się ;)

W przypadku regulacji IV generacji analizator jest tak samo potrzebny, jak w przypadku II generacji.

maciej napisał/a:
Zyski IV generacji:
* mniejsze spalanie

Dobrze wyregulowana II generacja będzie spalać podobnie jak IV-ta ;)

Cytat:

* brak problemów przy przeglądzie rejestracyjnym i policyjnych kontrolach czystości spalin
* mniejsza szansa na złą instalację przez "gazowników"
* pewność, że mieszanka nie będzie za uboga - ochrona zaworów przed wypaleniem
* brak lub mniejsza szansa na problemy z regulacją

W powyższych przypadkach wg mojej wiedzy II i IV generacja są "takie same", tzn. jedną i drugą można źle zamontować oraz wyregulować. Co więcej, montaż i regulacja IV generacji muszą być bardziej precyzyjne :ok:

Instalację IV generacji powinny zakładać przede wszystkim osoby "technicznie świadome", które nie chcą utraty mocy na LPG, liczą się z ryzykiem strzałów gazu i mają jakąś tam świadomość "ekologiczną". ;)

maciej - Pią Cze 26, 2009 12:46

piter34 napisał/a:
W przypadku regulacji IV generacji analizator jest tak samo potrzebny, jak w przypadku II generacji.

Masz rację, tylko w przypadku raczje nic sam nie wyregulujesz, chyba, że z kompem. :)
piter34 napisał/a:
Dobrze wyregulowana II generacja będzie spalać podobnie jak IV-ta ;)

Podobnie. ;)
Dokładniejsze dawkowanie, szybsze reakcje na lambdę... :)
piter34 napisał/a:
W powyższych przypadkach wg mojej wiedzy II i IV generacja są "takie same", tzn. jedną i drugą można źle zamontować oraz wyregulować. Co więcej, montaż i regulacja IV generacji muszą być bardziej precyzyjne :ok:

Oczywiście - wszystko można zrobić źle, ale w przypadku regulacji IV generacji są systemy autodapatacyjne, a reszta to, jak ze wszystkim - umiejętności i doświadczenie mechanika.

Do tego nie słyszałem o tak źle założonej inatalacji IV generacji, żeby "strzeliła", rozerwała plastikowy kolektor itp, a przy instalacjach II generacji takie przypadki są dość częste...

Poza tym może opieram się na własnym doświadczeniu, a może to efekt skali - instalacji IV generacji jest ciagle mniej, ale słyszałem o bardzo wielu samochodach z problemami z instalacjami II generacji, a bardzo niewiele takich problemów słyszałem nt. IV generacji.

A może to moje osobiste odczucie. ;)

piter34 - Pią Cze 26, 2009 13:00

maciej napisał/a:
Masz rację, tylko w przypadku raczje nic sam nie wyregulujesz, chyba, że z kompem. :)

W IV generacji też jest śruba przy reduktorze ;)

maciej napisał/a:
Oczywiście - wszystko można zrobić źle, ale w przypadku regulacji IV generacji są systemy autodapatacyjne, a reszta to, jak ze wszystkim - umiejętności i doświadczenie mechanika.

Tak, są autoadaptacyjne, ale one się adaptują do warunków takich, jakie "stworzył" gazownik. Jeśli ten założy np. za duże dysze wtryskiwaczy albo dobierze złe ciśnienie reduktora, to oprócz fatalnej jazdy na LPG będziemy jeszcze mieć w perspektywie "rozstrojenie" kompa benzynowego ;)

maciej napisał/a:
Do tego nie słyszałem o tak źle założonej inatalacji IV generacji, żeby "strzeliła", rozerwała plastikowy kolektor itp, a przy instalacjach II generacji takie przypadki są dość częste...

:ok:

maciej - Pią Cze 26, 2009 13:18

piter34 napisał/a:
W IV generacji też jest śruba przy reduktorze ;)

A w diesel'u można założyć opornik za 7 zł. ;)

A tak poważnie, to samo kręcenie śrubą tylko zepsuje, więc nikt tego nie robi, bo bez kompa nie będzie miał wpływu ma wtrysk, trochę jak w dobrej II gen. nie będzie się miało wpływu na nastawy sterowania silniczka krokowego - samo kręcenie śrubą, o ile nie zepsuje, to nic nie da.

Jak już pisałem - wszystko można zepsuć, ale po co to robić na własne życzenie? ;)
piter34 napisał/a:
Tak, są autoadaptacyjne, ale one się adaptują do warunków takich, jakie "stworzył" gazownik. Jeśli ten założy np. za duże dysze wtryskiwaczy albo dobierze złe ciśnienie reduktora, to oprócz fatalnej jazdy na LPG będziemy jeszcze mieć w perspektywie "rozstrojenie" kompa benzynowego ;)

Jw. ;)

Mimo wszystko jednak cześciej słyszy się o złej instalacji II generacji, a nie IV.

Mam wrażeniej, że mimo wszystko do IV gen. wytyczne co do instalacji są dokładniejsze i tylko umyślnie można coś źle dobrać, ale tu wracamy do tematu nierzetelnych lub głupich monterów, a jedyną opcją, żeby to ominąć, to wybrać polecany warsztat, niezależnie, czy zakładamy II, czy IV generację.