Zobacz temat - [R416 '98] uklad wydechowy
 
Forum Klubu ROVERki.pl

Rover serii 400/45, Honda Civic i MG ZS - [R416 '98] uklad wydechowy

west - Pią Cze 26, 2009 09:22
Temat postu: [R416 '98] uklad wydechowy
Witam,

To nie tyle opis samej usterki, co opis objawow, co pomoglo i ogolna cala sytuacja. mam potrzebe radosnie sie uzewnetrznic,a myslke, ze kilku Roverkowiczow chetnie poczyta historie z happy endem:)

Zaczne od tego, ze moj bolid ostatnimy czasy zaczal miec problemy. Jezdze niewiele, najczesciej w korkach krakowskich, dlatego tez gazu nigdy nie montowalem, bo bylo to nieoplacalne. Jednak jakos od miesiaca-dwoch zaczal miec poranne problemy. Przy odpalaniu troche skakaly obroty, na wolnych lubil czasem nawet zgasnac, zdarzylo mu sie nawet pare razy 'zadlawic' (dajac gazu dawalem gazu, a on zamiast jechac to robil kangura i gubil obroty)
martwilem sie bardzo o moja dziewczynke. na poczatku myslalem, ze to wina pompy paliwowej. ubzduralem sobie, ze moze gdzies cos nie trzyma i paliwo splywa, przez co rano ma takie problemy z odpaleniem. pozniej doszly problemy w trakcie jazdy, wiec splywanie paliwa to nie bylo to. podjerzane bylo tez ssanie, bo w sumie akcja najczesciej na zimnym miala miejsce. lubil tez sie troche zagrzac. dodatkowo ostatnimi czasy odnioslem wrazenie, ze subtelnie zmienil sie odglos z wydechu. na poczatku nie bylem pewien, ale pozniej pomruk stawal sie coraz bardziej basowy, i przestal dochodzic z tylu autka, a gdzies po srodku. bas narastal, wiec modlilem sie tylko, zeby przezyl nastepny tydzien, byle do urlopu. zabiore go do wsi pod mielcem, gdzie jest jeden mechanik, ktory zna rowerki na wylot. jestem na tym punkcie wyczulony, bo moje cudo przy problemie z glowica trafilo w rece jakiegos partacza-niedorostka i do dzis czasem cos wylazi w zwiazku z tym. no wiec, przedwczoraj, tj sroda, wracalem sobie do domciu z pracy, przez Krakow, radosny, ze tak male korki, ze czasem nawet 'trojke' wrzucic mozna. Ku mojemu przerazeniu na wysokosci dworca glownego nagle moje autko zaczelo brzmiec jak rasowe autko rally, ewentualnie jak 'tuningowana' 20letnia 'beemka' zakompleksionego szczeniaka, do tego spod auta zaczely dochodzic odglosy jakbym ciagnal kawal metalu po ziemi...
zjechalem na jakas wysepke, poprzeklinalem, zajrzalem nizej. uklad wydechowy 'byl ciagniety'. trudno, wydzwonilem znajomego mechanika, powiedzial, ze przed piatkiem nie ma szans i nie wiadomo na kiedy zrobia. wsiadlem w autko i zaczalem powoli sie toczyc. wyjechalem na aleje na wysokosc nowego kleparza. tam panowie policjanci akurat trzepali wszystkich, ktorzy jada pasem dla autobusow. zajechalem tam do nich, przytkali troche uszy jak podjechalem. bylem przekonany, ze zaraz wylapie mandacik, wiec zagralem troche. polamentowalem, ze te polskie drogi to takie przesrane, ze moglem zostac na miejscu i ich wezwac, zeby udokumentoiwac zdarzenia. przytakneli, wyraznie niezainteresowani wklejaniem mi mandatu, za glosna prace autka. podpytalem o warsztat i okazalo sie, ze 500metrow stad jest warsztat, gdzie gosc, ktory robi tylko wydechy:)
normalnie szczescie w nieszczesciu. potoczylem sie wiec korkiem w tamta strone, wydzwaniajac wszystkich znajomych i chwalac sie praca silnika.
warsztat okazal sie garazem na 2 auta w parku kolo nowego kleparza. na odglos mojego auta, smiejac sie wyszedl maly staszy pan, a obok niego wielki czarny wilczur z ... kamieniem w pysku. Dziadzisu bez zbednych slow pokierowal na wjazd, autko do gory podniosl i zaczal ogladac.

popatrzyl, powiedzial, ze moze mi to od reki pospawac, ale wroce niedlugo, bo to przegnita, przerdzewaila ruina. zdecydowalem sie wiec na wymiane. Dziadzius wzial 'dobra ksiege' do reki, wynalazl moje autko, posprawdzal numerki, podzwonil. powiedzial, ze na ta chwile nie ma dokladnie pasujacych czesci, ale ladnie dopasowal zamienniki do hondy, mowiac, ze jest tylko do hatchbacka na ta chwile, ale to zaden problem, on dopasuje. bedzie na .... jutro. troche nie rozumialem co do mnie mowi, bo nigdy nie slyszalem mechanika, ktory mowi 'zrobione na jutro' (znam tylko prosze dzwonic jutro).

24h pozniej, wracajac z pracy zajechalem na miejsce. autko zrobione, gotowe na podnosniku, zebym mogl obejrzec wszystkie nowe czesci. obok tez lezaly stare grzechotki, ktore sie w rekach praktycznie sypaly. dostalem wyklad na temat ukladu wydechowego i jak wazny on jest, dziadzius poradzil, zebym na jakiejs prostej go lekko rozbujal, zredukowal do 3ki i dobrze przegazowal, co by nowe warunki spalania sie ustawily. do tego dal roczna gwarancje na czesci, plus na swoja prace... wilczur dalej ganial z wielkim kamieniem w pysku:)

wsiadlem do mojego cuda, odpalilem... no nie jestem pewien, czy zdarzylem kluczyk przekrecic, czy zapalil na sam moj zamiar:P ale spoko, rozgrzany, zadna rewelacja, pojedziemy, zobaczymy.... inne auto, inna praca, inne przyspieszenie, po prostu przesiadlem sie do INNEGO samochodu. mam go 2 lata i nigdy tak slicznie nie chodzil. wstrzymalem sie do dzisiejszego ranka, zeby zobaczyc co pokaze po nocy...

odpalil bez problemow, grzecznie skoczyl na niecale 1.5k na zimnym, popracowal troche, zszedl do jakis 0.9 na cieplym, pojechal grzecznie, rowniutko jak nigdy.

narzekalem, chcialem grzebac we wszystkim, czym sie da, a wystarczylo uklad wydechowy zrobic i autko chodzi jak marzenie. nie moge sie doczekac wikendu, jak wypadne za miasto posluchac najfajniejszej muzyki, tj moje 1.6 zredukowane do 3ki i wyprzedzajace ciezaroweczke:)


PS: jesli ktos wie w jakim warsztacie to robilem, to niech mnie pokieruje jak dac opinie. nie wiem jak umiejtnosci tych panow (bo dwoch ich. jeden od wydechu, drugi ogolnie mechanik) za to bardzo mi podeszla 'stara szkola' pracy. mowia, ze cos zrobia i to robia. nie ma gdybania, zgadywania. znaja swoj fach. jest dobrze wykonana robota.


pzdr

oprawca_1978 - Pią Cze 26, 2009 09:49

W zasadzie jak się zna podzespoły silnika, odpowiedzialne za jego właściwą pracę, to nic dziwnego, że silnik po założeniu właściwego wydechu, zaczął wreszcie pracować dobrze.
Dziura w wydechu, zaraz za katalizatorem powodowała, że wydech miał za małe dławienie, przez co sonda lambda, czy sondy były niewłaściwie omywane spalinami, których część na pewno uciekała bokiem, zamiast wpływać na stężenie składników spalin przy sondzie, przez co ich wskazania wpływały na pewno na niewłaściwe dozowanie paliwa, na zapłon, itd.. i od tego praca silnika była zakłócona.

Mapy w kompie silnika wtryskowego opracowane zostały dla silnika, posiadającego wszystkie zwyczajowe elementy, takie jak m.inn. katalizator, tłumiki i wydech. Paradoksalnie może dojść w silniku wtryskowym, wyposażonym w sondę, po zdjęciu wydechu czy wycięciu katalizatora do pogorszenia jego kultury pracy, utraty ekonomii, itd..
Niestety, ale tu nie sprawdza się reguła z silników gaźnikowych, w których, by nieco zwiększyć moc silnika, wystarczyło wywalić czy powiększyć wydech.

Tu potwierdzę moje doświadczenia z wydechem z moim Poldoroverem. Swego czasu, w Warszawie, na ul. Łojewskiej rozwaliłem rurę zaraz za katalizatorem, zresztą kostką od zatoki autobusowej, którą autobus bądź wyrwał czy jakiś młodzieniec wyskubał. Rurę rozdarło zaraz na kolanku za katalizatorem. Silnik od razu było słychać, strasznie strzelał, oczywiście, łącznie z oglądaniem się przerażonych ludzi, niemniej jednak, przejeździłem tak rok (nigdy żaden milicjant nic mi nie powiedział złego, dwa razy mnie przez ten czas zatrzymywali, ale bez mandatu, za światła, oczywiście, bo nie uznaję palenia świateł mijania gdy słońce lepiej świeci). Silnik zaczął chodzić inaczej, wyraźnie dało się to odczuć przy mocniejszym depnięciu, zaczął szarpać, krztusić się no i nieco więcej palić gazu (na LPG tylko już chodzi), z litr co najmniej.
Po wymianie rury (lipiec 2008), tej od katalizatora do pierwszego tłumika, szarpanie przy przyśpieszaniu zniknęło, silnik się uciszył (wiadome).
Obecnie, po pospawaniu rok temu, wydech rozwalił pierwszy tłumik, na szwie, przerdzewiał od środka na spawie. Silnik, oczywiście buczy i to mocno (tłumik robi za swoje przeciwstawieństwo, jest teraz rezonatorem i tubą). Niemniej jednak, zachowanie samochodu się zmieniło, tym razem, dynamika i przyśpieszenie jest lepsze niż wtedy, gdy miał dziurę za katalizatorem. Przy kręceniu silnika do 60 km/h na drugim biegu (cirka 4500 rpm) czy do 80 na trzecim wydech tak wali, że czuć na podłodze polonza, jakby ktoś młotkiem stukał, ale kopyto Poldeusz ma teraz fantastyczne, niedawno jakiś dresoid chciał mnie minąć jakąś 316-tką i spuchł, bo zachciało mi się gazu docisnąć..
Sprawna sonda oraz sprawny wydech w silniku wtryskowym niestety, ale ma duże znaczenie.

west - Pią Cze 26, 2009 10:01

Cos podobnego uslyszalem od dziadziusia. poczynajac od bledych wskazan na sondzie, po zwiekszonej tempreaturze pracy silnika (na innym cisnieniu pracuje, bo musi sie 'przepchnac' przez przytkany uklad), co za tym idzie, wzmozonej pracy ukladu chlodzenia. niby mialem mgliste pojecie, ze wydech ma duzy wplyw, ale nie sadzilem, ze bedzie taka roznica.

no jestem zachwycony praca autka i nie zaluje wydanej kasiurki.

BoloSr - Pią Cze 26, 2009 11:35

ostatnio sprawdzilem przy okazji robienia sprzegla ze mam grzechotke w plecionce czy ona moze byc przyczyna tego ze lapie mi bledy na 2 sondzie ?? ?
czy to poczatek tego ze plecionka sie rozwala ?? ?

maciej - Pią Cze 26, 2009 13:48

west, znajdź jakiś namiar na ten warsztat, bo to cenna informacja i warto ją dodać do "Warszatów" na stronie.

W Warszawie mamy warsztat pana Tomali na Ochocie - bardzo podobnej klasy fachowiec od tłumików, więc warto, zeby Kraków też kogoś takiego miał. :)
BoloSr napisał/a:
ostatnio sprawdzilem przy okazji robienia sprzegla ze mam grzechotke w plecionce czy ona moze byc przyczyna tego ze lapie mi bledy na 2 sondzie ?? ?

Jeśli jest szczelna, to raczej nie... :(
A jakie to błędy?
BoloSr napisał/a:
czy to poczatek tego ze plecionka sie rozwala ?? ?

Możę być, ale nie do końca rozumiem co rozumiesz przez "grzechtkę w plecionce"...
Coś tam lata?

west - Pią Cze 26, 2009 14:29

Maciej,

pojezdze troche i zobaczymy. fakt jest faktem, ze tak dobrze jeszcze nie jezdzil, no ale caly uklad wymienilem na nowy, takze moze to zadna filozofia. ale pewnie nie jeden raz byles u mechanika i po sposobie w jaki mowi i jak sie zachowuje mozna troche poznac. sprawia wrazenie czlowieka, ktory odpowiada za wlasna prace i jak juz mowi, ze wie jak cos zrobic to znaczy, ze wie.
poczekam, posprawdzam i namiary zdobede. to jest samo centrum krakowa, wiec tez warto wiedziec w razie naglych wypadkow.
24h na zalatwienie czesci i wymiane. dla mnie mistrz.

edit: aha, no i pan policjant z dorgowki mnie tam pokierowal, wiec juz w ogole reklame maja git:)

morris - Pią Cze 26, 2009 14:52

Cytat:
Zielone cudo na lubelskich blachach wozace sie po pieknym miescie Krakow
edit: Zielone cudo na lubelskich blachach stojace w korkach w pieknym miescie Krakow

:cool:

am_k - Pią Cze 26, 2009 15:54

morris, Taki OT
Kiedy nas odwiedzisz??

bob1987 - Pią Cze 26, 2009 20:36

"zabiore go do wsi pod mielcem, gdzie jest jeden mechanik, ktory zna rowerki na wylot."


Kolego West jeśli można wiedzieć to o jakiego mechanika Ci chodziło i z jakiej wsi ? :)

Pozdrawiam :)

xtek - Sob Cze 27, 2009 15:42

bob1987 napisał/a:
"zabiore go do wsi pod mielcem, gdzie jest jeden mechanik, ktory zna rowerki na wylot."


Kolego West jeśli można wiedzieć to o jakiego mechanika Ci chodziło i z jakiej wsi ? :)

Pozdrawiam :)


Tez bym sie chetnie dowiedzial ;)

O ten krakowski zaklad z reszta tez. Moze sprobuj zlokalizowac na mapach google i wyslij linka?

oprawca_1978 - Sob Cze 27, 2009 21:20

Ja nie mam tego problemu. Naprawiam mego Poldorovera sam.

I niech mnie kule bilardowe biją, jeśli kiedykolwiek będzie inaczej !

KuBaB - Nie Cze 28, 2009 11:09

Domyślam się, że to pewnie chodzi o te garaże z myjnią, które widać na tej mapce
west - Pon Cze 29, 2009 09:51

Witam,

Pradnicka 7 adres tego zakladu. A co do Mielca, to nie mam bladego pojecia. Gosc sie nazywa Grzesio i bede mial jego numer tel od tescia. A wiocha nazywa sie Przeclaw.

ale spokojnie. ja sie zawsze jaram jak autko dobrze pojedzie i mechanik staje sie dla mnie pol-bogiem. musze sie nauczyc troche cierpliwosci.


Zrobilem ten wydech i autko chodzi jak marzenie ale dopiero na rozgrzanym silniku, natomiast jak teraz postal 2 dni na deszczu to mi znow zrobil rzeznie na zimnym. nie wiem chyba ssanie. odpalam na dotyk, obroty wyzsze lapie na ssaniu jak trzeba. delikatnie slysze nierowna prace, ale nie widac tego na zegarze, tylko na sluch slychac troszeczke. natomiast w momencie jak chce dodac gazu to gasnie, tak jakby sie dlawil, albo cos takiego. zeby pojechac na zimnym, to musze ze sprzeglem mu dodac troche obrotow (2.5-3) i powoli zdjemujac noge ze sprzegla delikatnie go wprowadzac w ruch. obstawiam ssanie, bo kiedy sie nagrzeje i ssanie wylacza to robie z nim co chce.


pojade z tym do 'Grzesia' i sprawdze co zrobi. bede tam za tydzien i zobaczymy jak pojdzie. wtedy tez opisze wrazenia.

pzdr

xtek - Pon Cze 29, 2009 18:21

ja wszystkie naprawy robie u swojego mechanika w mielcu ;) mojego roverka tez zna na wylot ;)
faecd - Pon Cze 29, 2009 18:59

west, moze cos z powietrzem (filtr) albo z iskra....mozesz miec np przewody WN do wymiany stad nie rowna praca na sluch bo cos przebija...ale powiem Ci, ze ja mam nowy aparat zaplonowy (nowe swiece, nowe przewody, nowa kopulka, nowy palec i nowa cewka zapolonowa) i tez czasami na poczatku na sluch nie rowno pracuje;)

PS wymieniles caly uklad wydechodzy? czy tylko czesc? i jakie koszta lacznie z czesciami jak i robocizna? Pozdrawiam!

bob1987 - Pon Cze 29, 2009 19:26

Sorry za OT...

xtek napisał/a:
ja wszystkie naprawy robie u swojego mechanika w mielcu ;) mojego roverka tez zna na wylot ;)


Kolego pochwal się tym mechanikiem ;)

xtek - Pon Cze 29, 2009 19:37

bob1987 napisał/a:
Sorry za OT...

xtek napisał/a:
ja wszystkie naprawy robie u swojego mechanika w mielcu ;) mojego roverka tez zna na wylot ;)


Kolego pochwal się tym mechanikiem ;)


To moj ojciec. Kiedys byl mechanikiem i naprawial powypadkowe auta a teraz czasem zajrzy do mojego jak cos nie gra ;)

west - Wto Cze 30, 2009 08:08

codzien przed wyjazdem do pracy rano troche sie bawie i sprawdzam jak jest.
odpalilem bez problemu. wskoczyl na wyzsze na ssaniu bez problemu. delikatnie nacisnalem gaz, zgubil obroty. odpuscilem, wrocil na ~1.5k. znow delikatnie przycisnalem, zgubil obroty, puscilem, wrocil. trzeci raz delikatnie, obroty ida w gore. na wyzszych wytoczylem sie z parkingu i juz normalnie pojechalem. troche strachliwie przy zmianie biegow i na przegazowaniu ale jechal. zagrzal sie po paruset metrach i juz jechal jak ta lala.
byle do wikendu. juz sie umowilem z mechanikiem.


co do wydechu. wymienialem caly. jak dobrze pamietam do kupienia byly 3 elementy. z nazwy pamietam tylko szyszka:)
w sumie za nowe czesci i robote 600zl. zjechal troche, bo mowil, ze robota bedzie kolo 120zl kosztowala + czesci, ale jakos tak mu sie zaokraglio. no dochodzi jeszcze kwestia katalizatora. u mnie nie istnial prawie, nowy 400zl... wiesz jak jest:)