Zobacz temat - [R 214i] ALTERNATOR - padają podczęści :/:/
 
Forum Klubu ROVERki.pl

Rover serii 200/25, MG ZR i Streetwise - [R 214i] ALTERNATOR - padają podczęści :/:/

bonus89 - Pią Lip 03, 2009 19:48
Temat postu: [R 214i] ALTERNATOR - padają podczęści :/:/
Witam mam problem z alternatorem może ktoś miał coś podobnego, zacznę od początku: Od dawna miałem problem z ładowaniem i z akumulatorem słabym zmieniłem go jakieś 3 tyg. temu (miałem 60 ah zmieniłem na 55 ah) po wymianie zrobiłem jakieś tys. kilometrów i zaświeciła kontrolka od ładowania, w tym miejscu było wyciąganie alternatora co się okazałop szczotki były prawie zerowe a pierścienie pościerane prawie do plastiku więc to zmieniłem, złożyłem go i.... kontrolka wogóle się nie zapalała przy uruchomieniu zapłonu, wyciągam okazało się że diody na moście spalone, wymieniłem most, pojeździłem 2 dni wszystko do końca było ok ładowanie itp trzeciego dnia rano odpalam i kontrolka od ładowania świeci... więc znów wyciąganie okazało się że regulator napięcia padł i przy okazji znów popalił diody, nowy regulator ze szczotkami i nowy most i znów to złożyłem pojeździłem 3 dni do końca było ok a tu z rana 4tego dnia znów nie zapala się kontrolka. Według mnie to samochód ma wade bo do końca samego dania jest ok wszystko a po nocy (2 lub 3 itd...) alternator jest uszkodzony, może ktoś się z tym spotkał coś może doradzić? Dodam że sprawdzałem mase do alternatora wszystko wykręcałem przeczyszczałem i połączenia w kablach do alternatora są nienaruszone i w bardzo dobrym stanie.
staf - Pią Lip 03, 2009 19:59

Może to ci coś wyjaśni i pomoże.

http://forum.roverki.eu/viewtopic.php?t=40736

bonus89 - Sob Lip 04, 2009 09:41

u mnie przewody są w porządku, myśle że samochód gdzieś coś wali :/ nikt nie ma pomysłu? bezpieczniki oczywiście posprawdzałem 3x
sknerko - Sob Lip 04, 2009 15:50

może akumulator dawać zwarcie i palić wszystko spotkałem sie kiedyś z takim przypadkiem że drut łązcący cele w aku odlutował się od jednej siatki i spadł w dół dotykająć w środku aku mniał niższe napięcie i dawał zwarcie chwilami
bonus89 - Sob Lip 04, 2009 23:32

a nie wiecie czy jest wtedy możliwość reklamacji aku? wydaje się że z nim wporządku napięcie daje dobre i nic nie widać ale może rzeczywiście w jakimś momencie coś mu się kopie
sknerko - Nie Lip 05, 2009 10:31

jeżeli jest na gwarancji to powinni go wymienić oczywiście jeżeli on jest przyczyną, podmienić na inny i się okaże
oprawca_1978 - Nie Lip 05, 2009 11:00

Chodź dalej do "szpecjalistów, to wyjdziesz na tym jak Zabłocki na mydle..
Weź wydłub alternator z silnika, to niewielka robota, popuszczasz pasek, odkręcasz dolne mocowanie, górne, ściągasz złączkę prądową i już, bo regulator napięcia ma jedną złączkę, którą podłącza się na samym alternatorze. Jak nie będzie się dawał wyciągnąć (tak przynajmniej miałem w Poldoroverze), to bierzesz łom, zapierasz o budę i kolektor wydechowy, odginasz silnik i już.
Sam alternator rozbiera się szybko, trzeba tylko uważać na te porąbane tulejki izolujące śrubki, wychodzące na zewnątrz alternatora.
W alternatorze masz dolutowany do faz stojana prostownik, zblokowany razem z diodami wzbudzania. Diod prostowniczych jest sześc, po dwie, odwrotnej polaryzacji, na każdą z trzech końcówek faz. Diodę prostowniczą sprawdza się w banalny sposób, taki sam, jak i diodę wzbudzania, acz tą pierwszą warto, by mieć całkowitą pewność jej działania, lepiej sprawdzić większym prądem (teoretycznie prostują do max. 25 A prądu ciągłego). Można też miernikiem elektronicznym, nastawionym na zakres oporności rzędu max. 1 kilooma. Normalnie, sprawna dioda działa jak zawór zwrotny. W jedną stronę przewodzi prąd, a w druga nie powinna. Oporność w kierunku przewodzenia (prostowania) to jakieś sto parę omów, czy trochę wiecej, nie pamiętam już. W drugą stronę rzędu setek mega omów, czyli można zakładać, że nie przewodzi (przewodzi, tzw. prąd wsteczny to się nazywa, który też jest określony i nie powinien być większy niż kilkanaście mimiamperów).
Diody prostownicze sprawdza się po kolei, przykładając końcówki miernika do ich wyprowadzeń, lub końcówki obwodu sprawdzającego, złożonego z żarówki co najmniej 5 W, a lepiej 21W i akumulatora. W jedną stronę dioda ma przewodzić (żarówka będzie świecić lub miernik wykazać powinien niewielką oporność) a w drugą nie.
Jak dioda będzie przewodzić w obie strony - to jest przebita i trzeba ją wymienić, co w przepadku tego alternatora polega na wymianie prostownika kompletnego. Jeśli w żadną ze stron nie będzie przewodzić, to dioda ma przerwę i patrz wyżej.
Diody wzbudzania sprawdza się tak samo, ale jakoże przystosowane są one do pracy z mniejszym prądem, to sprawdza się je raczej już tylko miernikiem, który powoduje znikome jej obciążenie. I tak samo, jak wyżej, ma w jedną stronę przewodzić, a w drugą nie. Diody wzbudzania w tym alternatorze zblokowane są w jedno takie prostokątne coś, ma toto cztery wyprowadzenia, wspólną masę dla zatopionych tam trzech diod i trzy wyjścia - na każdą z końcówek faz stojana.
Regulator napięcia w zasadzie sprawdzić się nie da i jeśli alternator jest OK (fazy stojana mają przejście i nie mają zwarć do masy, czy zwarć międzyzwojowych), prostownik i diody wzbudzania również są OK, a alternator źle działa (daje za duże albo za małe napięcie) to pozostaje wtedy wymienić regulator napięcia.

Wyjęcie i sprawdzenie alternatora to jest pół godzinki nieskomplikowanej roboty, każdy średnio kumaty kierowca dać sobie z tym powinien z powodzeniem.

Acha - koszt prostownika (Lucas, oryginał) to jakieś max. 60 PLN. Regulatora max. 70 PLN. Nowy stojan powinien kosztować max. 100 PLN. Łożyska to koszt max. 20 PLN sztuka.

bonus89 - Nie Lip 05, 2009 22:57

Oprawca chyba nie przeczytałeś dokładnie, ja sam wyciągałem ten alternator 4 razy zmieniłem mostek szczotki pierścień potem regulator i znów kilka diód z mostka zmieniłem bo się spaliło wczoraj złożyłem było ok a dziś dym z alternatora na stojanie nie ma przebicia wirnik ok a jednak co chwile coś pada. a co do twojej wypowiedzi z diodami to chyba proste i logiczne jest że DIODA przewodzi tylko w jedną stronę... oporność to 520 ohm na jednej i tak jest na każdej każdą sprawdzałem z osobna a potem w mostku i było ok
oprawca_1978 - Pon Lip 06, 2009 10:13

bonus89 napisał/a:
Oprawca chyba nie przeczytałeś dokładnie, ja sam wyciągałem ten alternator 4 razy zmieniłem mostek szczotki pierścień potem regulator i znów kilka diód z mostka zmieniłem bo się spaliło wczoraj złożyłem było ok a dziś dym z alternatora na stojanie nie ma przebicia wirnik ok a jednak co chwile coś pada. a co do twojej wypowiedzi z diodami to chyba proste i logiczne jest że DIODA przewodzi tylko w jedną stronę... oporność to 520 ohm na jednej i tak jest na każdej każdą sprawdzałem z osobna a potem w mostku i było ok


Acha, no tak, nie wczytałem się za mocno. Bardzo dobrze, dwa plus.
Jeśli cztery razy zmieniałeś mostek, to ewidentnie coś nie tak jest. One, choć co prawda są dziadowskie i potrafią siąść, to jednak cztery razy z rzędu to mocno nie za bardzo coś z nimi jest.
Ale napisałeś, że zmieniałeś diody. Otóż w tych alternatorach nie ma takiej możliwości, producent nie przewidział możliwości wymiany pojedynczej diody, ale, niestety, cały prostownik kompletny, który zresztą nie jest za drogi, do 60 PLN powinien kosztować, ja ponad dwa lata temu, w Warszawie, dawałem za taki, oryginał Lucasa, 40 PLN i działa mi po wymienieniu do dziś dobrze, nic się nie dzieje, a przejechałem jakieś dobre ponad 55 kkm.
Jeśli wymieniałeś dody pojedynczo, to możliwe, że dla tego się palą, bo mają za słabe chłodzenie, albo ich korpusy dotykają czegoś w prostowniku i od tego idzie zwarcie i kopci się stojan.
Ja próbowałem, gdy pierwszy raz padł mi prostownik, wymieniać te diody, miałem kilka radzieckich, ale miały one większą nieco średnicę i były wyższe, musiałem rozwiercać ich gniazda na płytkach prostownika, ale potem i tak nic to nie dało, bo dotykały one się korpusami, czego najpierw nie sprawdziłem i po złożeniu alternator zakopcił i stojan się trochę nadwyrężył, ale nie ma przebić, całe szczęście.
Diody prostownicze muszą być z dobrym wciskiem osadzone w płytce prostownika, bo przez korpus do niej się chłodzą, jak będzie za słaby wcisk, to diody będą się za mocno grzały, za małą ilość ciepła będą oddawać do płytek i raz-dwa się zwędzą.
W alternatorach fiatowskich było lepiej, diody ujemne można było wymieniać na sztuki i były one prasowane w tylny korpus alternatora. Dodatnie co prawda, były na wspólnym mostku, ale jakby ktoś się uparł, to można było i dodatnią na sztuki zmienić. Co ciekawe, ja osobiście nie spotkałem się, żeby diody prostownicze w tych alternatorach wysiały. W rodzinie był od nowości FSO 1500 rocznik 1987, do 1999 roku, jeździłem ja nim z rok i alternator był w nim niezniszczalny, tylko się szczotki razy wymieniło. Co ciekawe, była to wersja 70 A o mocy prawie 1 kW (zdaje się, takie pakowano w karetki i wozy milicyjne).

Ja na Twoim miejscu sprawdził bym dokładnie stojan raz jeszcze, może gdzieś gad dostaje przebicia i diody od tego puchną. No i prostownik też do szczegółowego sprawdzenia, może zapałętał się tam jakiś drucik i zwiera, albo diody dotykają tam, gdzie nie powinny.
Także jak się źle poskłada te dziwne tulejki izolacyjne na te śrubki, które wychodzą na alternator i nie są do niczego podłączone, to będzie się zwierało do masy, a jedna na pewno prowadzi od płytki diod, nie pamiętam już, czy dodatnich, czy ujemnych, ale też warto to sprawdzić. Ja miałem z tym zabawę i dopiero po paru dobych zabawach poskładałem te tulejki, jak być powinny.

sknerko - Pon Lip 06, 2009 10:24

jak się drucik zapałęta wewnątrz to mało prawdopodobne zeby on spowodował zwarcie i spalił diody, bo prędzej sam sie spali, tam idzie mega prąd. może coś dotykać, to już prędzej poszukał bym śladów wewnątrz alternatora powinny być albo okopcenia albo hiper czyste miejsca
oprawca_1978 - Pon Lip 06, 2009 10:41

sknerko napisał/a:
jak się drucik zapałęta wewnątrz to mało prawdopodobne zeby on spowodował zwarcie i spalił diody, bo prędzej sam sie spali, tam idzie mega prąd. może coś dotykać, to już prędzej poszukał bym śladów wewnątrz alternatora powinny być albo okopcenia albo hiper czyste miejsca


Maksymalny prąd w tym alternatorze to 65 A, a jakoże dzieli się on przez trzy, to będzie jakieś 22 A max. Diody wyrabiają wg katalogu, ciągły prąd prostowany do wartości 25 A.
Nie jest to za duży prąd. Duże prądy to nadzorował mój dziadek, pracując w PWPW, tam na kadziach w galwanizacyjnych prądzik był np. 4000 A i szedł sobie szynami o przekroju większym, niż szyna kolejowa. Pomimo takiego przekroju, szyny owe się grzały, dziadek opowiadał.

sknerko - Pon Lip 06, 2009 13:39

ja też pracowałem przy szynach zasilających miedzianych na napięciu 48V :razz: może szyna to nie była ale...
Drucik który jest w stanie zmieścić się w alternatorze podejrzewam że przy 20A stopi się jak nic