Zobacz temat - [R200] brak prądu?
 
Forum Klubu ROVERki.pl

Rover serii 200/25, MG ZR i Streetwise - [R200] brak prądu?

namiko - Pią Lut 13, 2009 09:18
Temat postu: [R200] brak prądu?
:beczy: Wczoraj jeszcze jeździł!
Przeszukałam forum i coś nawet znalazłam, ale potem Panowie zaczęli się wdawać w takie zawiłości, że się pogubiłam. A ja potrzebuję rady dla blondynki.... :głupek2:
Dałam kilka dni temu autko do Norauto do sprawdzenia układów, ładowania itp. i powiedzieli mi, że alternator słabo ładuje. Powiedzieli, że kupno nowego to za droga sprawa i żeby jechać do elektryka to on go zregeneruje. ?? ? Zdarzało mi się już, że musiałam ładować akumulator po 3-4 dniach stania. Ale wtedy działały światła, świeciły się kontrolki itp. A dziś!! Nie zadziałał pilot, otworzyłam go kluczykiem, nie świeci się kontrolka immo i zero prądu. Nie ma świateł, ledwo żarzy się kontrolka oleju i akumulatora. Poza tym nic nie działa. Po przekręceniu kluczyka zero odgłosów. Może to coś innego? Coś z centralką immmo? Znalazłam coś takiego:
http://www.allegro.pl/ite..._gwarancja.html
To drogo? Regeneracja byłaby tańsza? No i czy to w ogóle alternator? Pomocy! :beczy:

Brt - Pią Lut 13, 2009 09:31

no właśnie ... najpierw diagnoza a potem kupno czegokolwiek ;) Po pierwsze odepnij szybko ( !! ) akumulator i daj go do ładowania. Kolejny etap to sprawdzenie czy nie masz ubytku prądu na postoju (jakiegoś "złodzieja" w aucie) oraz sprawdzenia czy alternator ładuje i jakie napiecie łądowania daje. Po wynikach tych "eksperymentów" bedzie można stwierdzic z grubsza co się dzieje z autem. Standardowo profilaktycznie warto sprawdzić wiązkę tylnej klapy - ona często jest przyczyną problemów z elektryką w całym samochodzie.
Jesli nie masz możliwości (sama lub przydatny mężczyzna domowy) to naładuj akumulator (lub poproś kogoś o użyczenie prądu ze swojego autka kablami) i auto powinno udać sie normalnie odpalic i dojechać do jakiegoś magika elektryka.
Jest jeszcze opcja śmierci akumulatora, ale to też wyjdzie po naładowaniu ;)

Powodzenia i pamietaj o synchronizacji pilotów po ponownym podłączeniu akumulatora w aucie. :)

oprawca_1978 - Pią Lut 13, 2009 09:31

Słabo ładuje? I tylko tyle powiedzieli? To niegrzeczne chłopaczki..

Alternator - to nic innego jak samowzbudna prądnica trójfazowa prądu przemiennego, wyposażona w prostowniki krzemowe, posiadająca twornik w obrotowym wirniku.

Paul - Pią Lut 13, 2009 09:33

Na początek sprawdź klemy na akumulatorze i przewody masy.
Podjedź do jakiegoś elektryka, niech sprawdzi jeszcze raz ładowanie i stan aku oraz pobór prądu na postoju. I w zależności od okoliczności -> dalsze postępowanie - wymiana/regeneracja alternatora albo nowy aku ew. naprawa instalacji.

namiko - Pią Lut 13, 2009 09:35

oprawca_1978, och dziękuję za wyjaśnienie. Tak właśnie przypuszczałam.... :strzela: :evil:
Brt - Pią Lut 13, 2009 09:35

Cytat:
Alternator - to nic innego jak samowzbudna prądnica trójfazowa prądu przemiennego, wyposażona w prostowniki krzemowe, posiadająca twornik w obrotowym wirniku.

Nooo namiko to teraz wiesz wszystko :hahaha: :rotfl:

namiko - Pią Lut 13, 2009 09:41

Cytat:
dojechać do jakiegoś magika elektryka

Alternator 250 z przesyłką, akumulator drugie 250. Montaż jakieś 50 zł. Razem 550 zł. Elektryk wyjdzie taniej? Zważywszy, że wmówić mi może, że to cokolwiek.... Mężczyzna domowy zaraz wyjmie akumulator i podładuje. Zawiezie Toto do elektryka. Powie to co sam wie i to co powiem mu po Waszej pomocy. Zobaczymy. Dam znać co i jak.

Paul - Pią Lut 13, 2009 09:43

namiko napisał/a:
Powie to co sam wie i to co powiem mu po Waszej pomocy. Zobaczymy. Dam znać co i jak.
:ok:
namiko - Pią Lut 13, 2009 09:44

Brt, A dlaczego trzeba SZYBKO odłączyć akumulator? Nie wiem kiedy padł prąd. Teoretycznie mogło minąć nawet 10 godzin. Czy to ma znaczenie?
Paul - Pią Lut 13, 2009 09:47

namiko napisał/a:
Czy to ma znaczenie?
Jeżeli masz jakiegoś złodzieja, to wyładuje Ci aku 'do dna' a to zdrowe nie jest. A jeśli to jakieś zwarcie, to może się pożarem skończyć :(
namiko - Pią Lut 13, 2009 09:49

Paul, no to mnie uspokoiłeś. Jestem w pracy i wiele mogę teraz załatwić..... :cry:

[ Dodano: Pią Lut 13, 2009 09:51 ]
Jedynie podładuję akumulator i jak odpali to ktoś mi go zawiezie do elektryka.

Paul - Pią Lut 13, 2009 09:51

namiko napisał/a:
Mężczyzna domowy zaraz wyjmie akumulator i podładuje.
Czy ta operacja nie załatwi problemu? ;>

[ Dodano: Pią Lut 13, 2009 09:52 ]
namiko napisał/a:
Jedynie podładuję akumulator
Koniecznie ODŁĄCZONY, jak nie wiadomo co się dzieje :(
namiko - Pią Lut 13, 2009 09:55

Cytat:
Mężczyzna domowy zaraz wyjmie akumulator i podładuje.
Czy ta operacja nie załatwi problemu?

Skoro rzekomo alternator słabo ładuje to może nie wystarczyć. Dodam, że auto robi dziennie 8 km!!! Niecałe 4 w jedną i tyleż samo w drugą stronę. Może to też ma wpływ?

Paul - Pią Lut 13, 2009 09:59

namiko napisał/a:
Skoro rzekomo alternator słabo ładuje to może nie wystarczyć.

Pisałem w kontekście tego:
namiko napisał/a:
Jestem w pracy i wiele mogę teraz załatwić.....
:P
namiko napisał/a:
Może to też ma wpływ?
Na pewno jakiś ma, i to pewnie większy, jak mniejszy :) Nie zmienia to faktu, że aku po nocy zdechnąć nie powinien :(
namiko - Pią Lut 13, 2009 10:04

Ok. Bez elektryka się nie obejdzie... Jak zrobią dobrze to dam namiary na porządnego elektryka w Toruniu. :wink:
Brt - Pią Lut 13, 2009 10:06

Paul napisał/a:
Nie zmienia to faktu, że aku po nocy zdechnąć nie powinien

Dokładnie. Odpiąć, naładować i zawieźć auto do elektryka. Co do ładowania to pomimo, że słabo to jednak ładował. Krótkie trasy zazwyczaj z pełnym obciażeniem prądowym (wentylator, ogrzewana szyba, światła, radio, czasem wycieraczki) nie pozwalają się naładować ponownie akumulatorowi ... dlatego w takim przypadku raz na 1 - 2 miesiace warto wziąć i podładować akumulator w dumu/piwnicy itp. Ale ta dzisiejsza sytuacja to ewidentnie jakaś awaria a nei tylko sprawa eksploatacyjna :nook:

namiko - Pią Lut 13, 2009 10:17

Brt, dzięki. I wszystkim też.
Powiedzcie mi tylko czy to długo będzie trwało? To zmaganie się z autem aż w końcu wszystko będzie chodziło tak jak trzeba. Dlaczego u nas ludzie sprzedają auta i opowiadają o nich cuda na kiju a potem..... Ech.... :/ Przecież ludzie jeżdżą samochodami starszymi niż 10-letnie! Z rzeczy koniecznych (wszystko naniosłam do garażu) wymieniłam skrzynię biegów, płyny, wyczyściłam i zabezpieczyłam rdzę pod klapą (przy dachu), wymieniłam silniczek krokowy i termostat, poprawiłam elektrykę (może nie do końca w związku z dzisiejszą awarią) bo autko ma przód od 25 więc wymienione lampy. Teraz znowu to. Co jeszcze mam sprawdzić? Dodam, że do płynu chłodniczego zaglądam codziennie. Wiem, że trzeba wymienić rozrząd - tylko co kupić? Są jakieś paski przednie i tylne, kupić oba? Pompę wody też? Czy umyć silnik (jest bardzo brudny) żeby było widać ewentualne wycieki?

[ Dodano: Pią Lut 13, 2009 10:31 ]
Wiem, że trzeba było najpierw zajrzeć na forum a potem kupować, ale ja w listopadzie nawet nie wiedziałam, że istnieją tak piękne samochody jak rovery. Jak zobaczyłam to mnie trafiło. O forum dowiedziałam się duuuużo później. Więc już musztarda po obiedzie. A znowu nie chcę go sprzedawać, bo koszty nie były znowu aż tak wysokie, poza tym jest piękny (lakier perła, skóra, sprawiłam mu ramki itp.), no i to co wydałam chciałabym "wyjeździć". Tylko co jeszcze mnie czeka lub czemu mogę zapobiec? Założyłam już temat o warsztatach w Toruniu, bo szukam porządnego mechanika, który nie zrobi tylko tego co mu się palcem pokaże ale spojrzy na auto życzliwym okiem. Ja się na autach nie znam zupełnie, mąż tyle ile przeciętny facet. Ale dbam tyle ile mogę i zamierzam dbać tylko czasem już nie mam sił.... :płacze: Może przesadzam.....

Chyba założę nowy temat - szukam roverkowca 200 z Torunia - potrzebuję porad. :lol:

Brt - Pią Lut 13, 2009 10:40

Kumaty elektryk znajdzie przyczynę raczej szybko .... później już zależy co zdechło ... ale .... kumaty elektryk nawet jak coś poważniejszego, to też zrobi szybciorem :mrg: ;)
namiko napisał/a:
Ale dbam tyle ile mogę i zamierzam dbać tylko czasem już nie mam sił.... Może przesadzam.....

Ojj każda awaria jakoś .... hmm dołuje :głaszcze: , lecz gdy autko wraca do formy, to i radość wieksza :D Ja swojego też już kilka razy sprzedawałem, i .... jakoś dalej nim jeżdzę ;) .... bedzie dobrze :) :ok:

oprawca_1978 - Pią Lut 13, 2009 11:09

Nie mogłem myśli dalej dokończyć.
Jeśli alternator daje "mało" prądu, to można wielce prawdopodobnie przypuszczać, że przede wszyskim (badziewne alternatory Magneti-Marelli) padła dioda na prostowniku. Mi kiedyś w moim leciwym poldoroverze na trasie do Łodzi (przed Głownem) padł alternator w taki właśnie sposób, przebiło dwie z trzech diod prostowniczych (dodatnich). Działała tylko jedna faza, co dawało teoretycznie 33% prądu ogólnego, czyli o wiele za mało.
Jeśli alternator całkowicie nie padł, a trochę ładuje, to można przypuszczać, że właśnie padła właśnie jedna czy dwie fazy ładowania, czyli jak pisałem - przede wszystkim - dioda prostownicza, może też być przerwa na uzwojeniu stojana (ale wątpię, choć mozło się rozlutować na połączeniu z prostownikiem), może być przebicie uzwojenia jednej czy dwóch faz stojana do masy.
Może też być taki przypadek, że padła jedna czy też dwie tzw. diody wzbudzania. Jeśli taka dioda dostaje przebicia, to podawany na twornik prąd nie jest prostowany, co powoduje spadek wzbudzania, który odbija się na zmniejszeniu generowanego prądu przez alternator.
Jakoże w tych maszynkach prostownik jest zblokowany z diodami wzbudzania, to naprawa tego polega na wymianie zespołu kompletnego. Koszta niewielkie, jakieś 40 -60 PLN za oryginał Lucasa.
Oczywście, jeśli wcześniej sprawdzi się ciągłość i sprawność uzwojeń alternatora [stojana i wirnika] (brak przebić do masy, przebić międzyzwojowych).

Mógł też polecieć regulator napięcia (w nich jest zblokowany ze szczotkami ślizgowymi zasilania wirnika). Naprawa - też polega na wymianie na nowy, sprawny.

W starych, porządnych altenratorach Zemotowskich (fiat, polonez), były niezniszczalne, a diody ujemne można było w nich wymieniać na sztuki, no iregulator był rozblokowany ze szczotkami, co też było dogodne).

namiko - Pią Lut 13, 2009 11:20

Nie rozumiem ani w ząb, ale wydrukuję to sobie - zresztą cały temat - i dam do poczytania mojemu. On powinien to zrozumieć. Tym razem nie kpię - mówię poważnie. Ja niestety zupełnie nie wiem o co chodzi. Elektryka mam już umówionego na poniedziałek. Jak Toto odżyje to dam znać co to było. A teraz.... wszystkim pięknie dziękuję za pomoc! A gdyby ktoś mógł mi jeszcze odpowiedzieć na mój słowotok:

Cytat:
Z rzeczy koniecznych (wszystko naniosłam do garażu) wymieniłam skrzynię biegów, płyny, wyczyściłam i zabezpieczyłam rdzę pod klapą (przy dachu), wymieniłam silniczek krokowy i termostat, poprawiłam elektrykę (może nie do końca w związku z dzisiejszą awarią) bo autko ma przód od 25 więc wymienione lampy. Teraz znowu to. Co jeszcze mam sprawdzić? Dodam, że do płynu chłodniczego zaglądam codziennie. Wiem, że trzeba wymienić rozrząd - tylko co kupić? Są jakieś paski przednie i tylne, kupić oba? Pompę wody też? Czy umyć silnik (jest bardzo brudny) żeby było widać ewentualne wycieki?


Dodam że zrobiłam jeszcze geometrię. Co jeszcze trzeba na wszelki wypadek sprawdzić?

Brt - Pią Lut 13, 2009 11:30

w rozrządzie masz:
http://www.roverki.pl/mod...es=Technika#108
warto też przeglądnąć stan elementów ukłądu zapłonowego (cewka, kopułka, palec i przewody i świece) Silnika nie myj (ja jestem przeciwnikiem mycia przynajmnej ;) ) A do płynu chłodniczego wystarczy jak zajrzysz 1x na tydzień :)

namiko - Pią Lut 13, 2009 11:43

Cytat:
Silnika nie myj (ja jestem przeciwnikiem mycia

Nie wiem na czym polega mycie silnika - nie zamierzałam go broń Boże.... płukać! A mogę go chociaż... odkurzyć? Widziałam tam malutkie liście i... zdechłe owady. Tylko proszę się nie śmiej! I jeśli tak, to czy może to być zwykły odkurzacz? Czy niczego nie uszkodzę - żadnych przewodów? Chciałabym, żeby nie był (obudowa i te wszystkie widoczne rurki) taki okurzony. Na niektórych zdjęciach to aż miło spojrzeć na silnik a mój - czarna rozpacz.

oprawca_1978 - Pią Lut 13, 2009 11:51

Ja tam myłem silnik mojego Poldasa myjką ciśnieniową niemiłosiernie i po zakamarkach dosć mocnym ciśnieniem.
Oczywiście, nie dał się po tym odpalić, a jakże, ale jak podsechł, to na dotyk zapalił.
Po prostu, poszła woda po kopułce i na pewno do środka i iskierki zamiast na przewody, przez świece do masy, biły sobie do masy przez samą kopułkę, właśnie przez tą wodę.
Mycie silnikowi nic nie zaszkodzi (ale nie wypada, żeby woda poszła np. w dolot, bo potem może podczas rozruchu rozwalić pęd zasysanej wody filtr powietrza, przepustnicę, zatkać kanaliki obejściowe, itd..). No i zapłon tego nie lubi. Ale jak podeschnie, to odpali od razu. Ja myłem silnik w lipcu, słoneczko było, pomogło wielce.
Jak silnik jest mocno uwalony olejem (a tak być nie powinno, bo to oznacza, że cieknie), to można go umyć, ale wcześniej wypadałoby uszczelniacze powymieniać i uszczelki, które ciekną.
W zasadzie takie mycie nie na większego sensu. No, może jak chcemy się pozbyć pojazdu i liczymy, że taki zabieg cosik pomoże. Ale zazwyczaj, dla znawców materii, taka operacja nakazuje wzmóc uwagę i oglądać pojazd bardzo uważnie.

Brt - Pią Lut 13, 2009 11:55

sprężone powietrze i odkurzacz + szmatka i wystarczy, tak swojego czasem czyszczę :) niektórzy też spryskują środkami do mycia silnika i póxniej spłukują wodą pod ciśnieniem, ale ja jestem sceptycznie do tego nastawiony ;) Silnik ma jeździć a nie wygladać (no w 90% przypadków :D ) Oczywiście wycieki oleju należy powycierać, żeby zobaczyć czy i skąd leci :) Ale jeśli to tylko lekkie pocenie sie, to ja bym nie ruszał, jeśli jednak auto "zostawia plamę" to nalezy się tym zainteresować . :)
namiko - Pią Lut 13, 2009 12:03

Mój nie jest brudny od oleju. Jest suchutki. Nic z niego nie leci ani się nie poci (może ciut powinien?). Tylko ogólnie bardzo okurzony. No i te liście i owady.... Pewnie trochę stał zanim go przygarnęłam. Nie zamierzam go sprzedawać - chcę, żeby mi było miło do niego zaglądać. Jestem kobietą i pewnie mam trochę inne pojęcie czystego silnika niż jest to ogólnie przyjęte. :wink:
Cytat:
Ja tam myłem silnik mojego Poldasa myjką ciśnieniową

Trochę bym się bała w ten sposób. Chciałam go dać po prostu do myjni. Zły pomysł? Mąż mi odradza - mówi, że to nie chirurgia oka i nie musi być sterylnie. :roll:

Sprężone powietrze mam, odkurzacz z super wyciągiem też (taki stary ale cug ma!). Czyli mogę te plastiki, przewody i rurki przetrzeć szmatką?

Mam nadzieję, że nie nadużywam forum zakładając temat a potem ciągnąc go w zupełnie innym kierunku.

[ Dodano: Pią Lut 13, 2009 12:14 ]
Trochę poczytałam o myciu. Taaa..... Zgadza się Brt, zły pomysł. Odkurzacz i szmatka!

Brt - Pią Lut 13, 2009 12:23

namiko napisał/a:
Mąż mi odradza - mówi, że to nie chirurgia oka i nie musi być sterylnie. :roll:

:lol: już Go lubię :lol: Szmatka i odkurzacz i bedzie ok. A że suchutki i nie cieknie ... tylko pozazdrościć ;)

PS. Wątki na forum w 80% przypadków się "rozmijają" z pierwotnym pytaniem ... jak każda normalna rozmowa ;) Niektóre w zwiazku z tym trzeba uporządkować, ale bez przesady ;)

Paul - Pią Lut 13, 2009 12:53

namiko napisał/a:
mówi, że to nie chirurgia oka i nie musi być sterylnie. :roll:
Całkiem niegłupie chłopisko ;P :hihi:
namiko napisał/a:
Odkurzacz i szmatka!
Szmatka może nawet być wilgotna :diabeł:
namiko - Pią Lut 13, 2009 13:14

Cytat:
Całkiem niegłupie chłopisko

Noooo...... A fordem jeździ! Cóż... Wybaczam mu - nikt nie jest doskonały. :mrgreen:

Brt - Pią Lut 13, 2009 13:53

:hahaha: :rotfl: :lol: :ok:
wwekol - Pią Lut 13, 2009 14:02

o widzę ze to chyba jedyny r200 zrobiony na 25 :grin: mam pytanie takiego kupilas czy ktos CI po dzwonie przerabial juz na 25?? pozdrawiam :mrgreen:
namiko - Pią Lut 13, 2009 14:03

Akumulator naładowany. Auto zapaliło. Jutro je trochę pomęczę w trasie a w poniedziałek do elektryka. Z wydrukiem z forum. :czytaj to: A co! Niech se nie myśli, że mi wszystko wciśnie.... :mrgreen:

[ Dodano: Pią Lut 13, 2009 14:06 ]

Cytat:
o widzę ze to chyba jedyny r200 zrobiony na 25 :grin: mam pytanie takiego kupilas czy ktos CI po dzwonie przerabial juz na 25?? pozdrawiam :mrgreen:

Już go takiego kupiłam - nie znaczy to, że nie było to po nieprzyjemnej przygodzie poprzedniego właściciela. Chociaż niekoniecznie - bo stuknięty był, owszem (prostowałam przednią belkę żeby ładniej spasować przód), ale już chyba po przeróbce, bo w bagażniku odkryłam jeszcze popękany gril (od 25) a zderzak ma leciutkie pęknięcie.

Brt - Pią Lut 13, 2009 14:14

namiko, sprawdź jeśli możesz czy auto Ci nie kradnie prądu jeszcze dziś najlepiej, żeby jutro się nei okazało, ze znowu przez noc aku masz rozładowane ;) A gdybyś odpinała jednak aku na noc, to dla BHP zamknij roverka kluczykiem a nie pilotem wcześniej, bo alarm i immo może zgłupieć. ;) :ok:

mała instrukcja odpinania aku ;)
http://forum.roverki.eu/v...p=290864#290864

namiko - Pią Lut 13, 2009 14:29

Hm... Ale jak mam sprawdzić czy nie kradnie prądu? Co może kraść i jak to sprawdzić?

A teraz opiszę jak postępuję z moim autem:
jeżdżę 4 km rano i 4 km po południu. Przy tym mam podobno słabe ładowanie z alternatora. Ponadto średnia prędkość podczas jazdy wynosi max 20 km/h bo jadę ZAWSZE w korku. To prędkość podczas całej trasy (bez 150 m przy starcie i na końcu - tam się mogę rozpędzić :mrgreen: ). Zawsze, gdy jadę, włączam na max ogrzewanie, radio, spryskuję szyby. No i wczoraj postałam w nim na parkingu (z 10-15 min) bo zakładałam aluramki. W weekendy auto stoi. Ewentualnie jadę po zakupy do Carrefoura, który jest odległy o.... 800m. Tak oto postępuję z moim autem żądając od niego świetnej wydajności akumulatora. :roll:

To jak myślisz? Nadal może to być jednak jakiś złodziej prądu czy to kwestia eksploatacji?

Brt - Pią Lut 13, 2009 14:38

w przypadku takiego mocnego spadku napięcia (żarzące sie kontrolki i brak reakcji na pilota) to na bank coś kradnie prąd lub aku jest w agonii ... jeśli masz dostępny amperomierz/multimetr i minimalną wiedzę na temat pomiarów to sprawdzenie poboru prądu to 5 minut ;) A czasem nie zostawiłaś światełka wewnątrz ?? (sorki za "blondynkowe" pytanie :mrg: kasjo już by zrobiła :foch: :P )
namiko - Pią Lut 13, 2009 15:01

Powinnam zrobić to samo. :razz:
Akurat o światłach pamiętam. :mrgreen:
Ale poważnie, nie znam się za bardzo na mechanice, a na elektryce w ogóle. Za to pięknie kładę płytki, znam się na hydraulice (domowej), wiercę wiertarką i takie tam.... :rotfl: Mówię poważnie. No i jest m blondynką.... :mrgreen:

Amperomierza nie mamy, ale podjedziemy gdzieś i zmierzymy. Zajrzymy dziś też pod tą nieszczęsną gumkę pod tylną klapą - w te przewodziki. Obawiam się też o światło w schowku. Zmieniłam żaróweczkę, bo była przepalona i po dwóch dniach - zdechła. Każę elektrykom sprawdzić całą instalację.

[ Dodano: Pią Lut 13, 2009 15:22 ]
A w kwestii:
Cytat:
o widzę ze to chyba jedyny r200 zrobiony na 25 :grin: mam pytanie takiego kupilas czy ktos CI po dzwonie przerabial juz na 25?? pozdrawiam :mrgreen:

Czy mój samochód to jakiś dziwoląg? Pytałam Jowiego - mówił, że widział podobne przeróbki. Ja chciałam 25 i po takiego jechałam. Auto kupiłam od handlarza, jak to zazwyczaj bywa - nieuczciwego zresztą, który twierdził, że to 25 ale w papierach było 200. Poza tym auto jest z maja, a 25 robili od listopada. Tylko, że wtedy tego nie wiedziałam. Obejrzeliśmy, odpaliliśmy, kupiliśmy. Teraz już wiem, że nigdy nie kupię auta od handlarza i bez konsultacji z użytkownikami marki. Jednak nie żałuję - silnik (póki co) chodzi cichutko i równo, przejrzało go już wielu mechaników, blacharz (zabezpieczyłam auto przed rdzą) a teraz dorwie je elektryk. Sama czyściłam Wanish'em całą wykładzinę (nie była brudna, ale musiałam odświeżyć auto po swojemu). No i podoba mi się właśnie takie - 25 przód, 200 w środku i z tyłu. Owszem, gusta nie podlegają dyskusji, skoro mi się podoba to wszystko o.k., ale czy to dziwne auto?

Brt - Pią Lut 13, 2009 15:48

namiko napisał/a:
Za to pięknie kładę płytki, znam się na hydraulice (domowej), wiercę wiertarką i takie tam...

będę pamiętał :mrg:
namiko napisał/a:
Zajrzymy dziś też pod tą nieszczęsną gumkę pod tylną klapą - w te przewodziki

to bardzo często bywa przyczyną kłopotów z elektryką ....
namiko napisał/a:
Każę elektrykom sprawdzić całą instalację.
Tylko niech sieza bardzo nie przejmą rolą :lol: ale .... idea słuszna :)
namiko - Pią Lut 13, 2009 16:27

Cytat:
Akurat o światłach pamiętam. :mrgreen:

:oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops:
Ona: Zobacz jakie mam piękne rameczki przy panelu nawiewu.
On: Ładne.
Ona: Przyjrzyj się lepiej - zapalę Ci światło.
Pstryk!
On: Nooo... Ładne.

I zapomniała "odpstryk".

Złodziej znaleziony.
Ale i tak obejrzę dziś klapę i zawiozę Toto do elektrycznego lekarza. Niech ma!
Dooobra Pani....

Czy gdybym wymieniała akumulator to 45 wystarczy? Czy włożyć ciut większy ze względu na mój sposób eksploatacji? Na forum zdania są podzielone.

SeniorA - Pią Lut 13, 2009 16:55

Radzę podjechać do punktu który zajmuje się t y l k o sprzedażą akumulatorów , powinni mieć próbnik i pomierzą stary a także napięcie ładowania , w razie potrzeby dobiorą nowy.
Brt - Pią Lut 13, 2009 18:41

namiko napisał/a:
Ona: Zobacz jakie mam piękne rameczki przy panelu nawiewu.
On: Ładne.
Ona: Przyjrzyj się lepiej - zapalę Ci światło.
Pstryk!
On: Nooo... Ładne.

I zapomniała "odpstryk".

Złodziej znaleziony.

wybacz ale .... :rotfl: :mrg: :lol: dla pocieszenia ... każdemu się zdarza :)

namiko napisał/a:
Czy gdybym wymieniała akumulator to 45 wystarczy? Czy włożyć ciut większy ze względu na mój sposób eksploatacji? Na forum zdania są podzielone.

Włóż coś odrobinę większego w granicach 50 - 52 Ah :ok: :) będzie pewniejszy, a i tak raz na jakiś czas szczególnie zimą dobrze jest podładować aku niezaleznie od sposobu eksploatacji :)

AndrewS - Pią Lut 13, 2009 21:41

namiko napisał/a:
Wybaczam mu - nikt nie jest doskonały.


he he he :mrgreen:

namiko napisał/a:
I zapomniała "odpstryk".


:mrgreen:

oprawca_1978 - Sob Lut 14, 2009 08:00

Brt napisał/a:
namiko, sprawdź jeśli możesz czy auto Ci nie kradnie prądu jeszcze dziś najlepiej, żeby jutro się nei okazało, ze znowu przez noc aku masz rozładowane ;) A gdybyś odpinała jednak aku na noc, to dla BHP zamknij roverka kluczykiem a nie pilotem wcześniej, bo alarm i immo może zgłupieć. ;) :ok:

mała instrukcja odpinania aku ;)
http://forum.roverki.eu/v...p=290864#290864


Jeśli zaledwie po nocnym staniu akumulator jest padaka, to albo on już nie żyje i trzeba go wymienić na nowy, albo właśnie poleciał prostownik, a konkretnie - przebicie jednej, może dwóch diod dodatnich (one właśnie "blokują" możliwość przepływu prądu z akumulatora, przez taką diodę, do masy), gdyż ich polaryzacja jest właśnie tak ustawiona, żeby prądzik z alternatora przepływał, a odwrotnie nie, na tym zresztą polega istota zastosowania trójfazowej prądnicy prądu przemiennego (czyli alternatora) w samochodzie, który posiada instalację eklektyczną, bazującą na prądzie stałym.
Dla wnikliwych dodam, że prąd, wychodzący z alternatora nie jest, de facto, prądem stałym, a jedynie wypadkową prądu przemiennego trójfazowego, jednostronnie prostowanego. Jak ktoś umie nałożyć trzy sinusoidy na wykresie liniowym, obejmującym 360 stopni a fazowość ww. przebiegów prądowych rozłożyć między sobą co 120 stopni a potem "zebrać" górne wierzchołki sinusoid - to wyjdzie mu taka "tarka", tudzież łagodne "fale Dunaju". Na pewno nie jest to linia prosta, jak na kardiografie u trupa.
Dla całkiem wnikliwych dodam także, że działanie alternatora nie zależy od kierunku obrotów. Czego absolutnie nie można powiedzieć odnośnie prądnicy prądu stałego. (a wogóle jeszcze ktoś pamięta, co to było?).
A dla ekstremalnie wnikliwych hardcorowców dodam na koniec, że ww. urządzenie stworzył wielki Nicola TESLA, absolutny i niepowtarzalny fenomen wszech czasów w materii zabaw z elektrycznością. Sprawdźcie sobie takie zabawki, jak Cewka Tesli (rezonator wysokoczęstotliwościowy), a także doświadczenia z samochodem Pierce-Arrow, oraz powiązanie Jego z Katastrofą Tunguską oraz także Promienie Śmierci oraz najciekawsze doświadczenie Tesli z jednostką pływającą z lat 40-tch XX wieku.

namiko - Sob Lut 14, 2009 08:55

oprawca_1978, czy jeśli to te diody to jest to naprawialne? Czy czeka mnie kupno nowego alternatora? Bo akumulator na pewno wymienię, bo ma już chyba ze cztery lata. Czy to ma znaczenie, że klemy u mnie są... no powiedziałabym trochę nieładne, jakby pordzewiałe. Psiknęłam je
WD40, żeby móc w ogóle je ruszyć.
A! Ojciec mój jest dość starej daty i ma oryginalne, niespotykane już pomysły. Kiedyś, podczas jednego z ładowań akumulatora, nasmarował je jakimś smarem. Chyba towotem (tawotem?). Cóż o tym myślisz? Wytrzeć to?

SeniorA - Sob Lut 14, 2009 09:52

Powiedzenie fachowców :akumulator żyje cztery lata

[ Dodano: Sob Lut 14, 2009 09:56 ]
i dlatego niezależnie od jego stanu, zalecają wymianę

namiko - Sob Lut 14, 2009 13:54

SeniorA, dzięki. :smile:
Paul - Sob Lut 14, 2009 14:11

namiko napisał/a:
Chyba towotem (tawotem?). Cóż o tym myślisz? Wytrzeć to?
Jeżeli to towot, to wytrzeć i zastąpić wazeliną (może być kosmetyczna ;p ) :D
SeniorA - Sob Lut 14, 2009 14:17

Brt napisał/a:
Włóż coś odrobinę większego w granicach 50 - 52 Ah :ok:

i pewnie znikną wszystkie problemy.

życzę powodzenia

oprawca_1978 - Sob Lut 14, 2009 16:26

namiko napisał/a:
oprawca_1978, czy jeśli to te diody to jest to naprawialne? Czy czeka mnie kupno nowego alternatora? Bo akumulator na pewno wymienię, bo ma już chyba ze cztery lata. Czy to ma znaczenie, że klemy u mnie są... no powiedziałabym trochę nieładne, jakby pordzewiałe. Psiknęłam je
WD40, żeby móc w ogóle je ruszyć.
A! Ojciec mój jest dość starej daty i ma oryginalne, niespotykane już pomysły. Kiedyś, podczas jednego z ładowań akumulatora, nasmarował je jakimś smarem. Chyba towotem (tawotem?). Cóż o tym myślisz? Wytrzeć to?


Diodę, gdy dostanie przebicia, przerwy, albo straci swoje parametry, po prostu wymienia się na nową. W porządnych i praktycznych alternatorach Zemot (fiat, polonez), diody ujemne siedziały w tylnym korpusie alternatora i były wymienne na sztuki, dodatnie niestety, były na mostku, i jeśli poleciała choć jedna z nich, to wymieniać trzeba było cały mostek.
Niestety, ale w przypadku prostownika w alternatorze Magneti-Marelli tudzież Lucasa, stosowanym w silnikach roverka, jeśli poleciała dioda prostownika, naprawa tego problemu polega na wymianie prostownika kompletnego. Koszt w zasadzie niewielki, taki prostownik (Lucasa, oryginał) kupiłem, gdy naprawiałem alternator w moim poldku, w W-wie, w hurtowni elektrycznej (al. Prymasa) w styczniu 2007 za magiczne 40 PLN. Regulator też profilaktycznie zmieniłem, kosztował 45 PLN.
Jedyny kłopot przy wymianie (mogłabyś sama to zrobić z powodzeniem, byle ktoś Ci wyłuskał alternator z silnika) polega na tym, że prostownik jest wlutowywany, co powoduje konieczność równoczesnego grzania trzech końcówek stojana (trzy fazy alternatora) co jest problematyczne, ja stosowałem do tego dwie lutownicę i odciągałem stary prostownik na raty. Udało się. W Zemotowskich altkach końcówki prostownika były na śrubki, a także i końcówki stojana, to praktyczne rozwiązanie było.

Odnośnie Twojego taty i smarowania klem - to stara, porządna szkoła. Tak trzymać! Zwłaszcza, gdy klemy są ołowiane. W nowszych samochodach są badziewne wytłoczki z blachy, które po paru rozłączeniach wyginają się jak puszka od piwa i nie trzymają, pomimo dokręcenia na maxa (tam mam w mojej trofiejnej Nexii od mojego ojca).
To natłuszczenie, o ile nie jest przesadzone, to bardzo dobre zagranie.

W zasadzie nie spotkałem się, żeby tak "sam z siebie" alternator dostał uszkodzenia uzwojeń (przebicia do masy i międzyzwojowe stojana czy wirnika) a jedyne uszkodzenia, to przebicia diod prostownika, czy wzbudzania, albo padnięcie szczotek regulatora, czy też spalenie tranzystora w nim.

Diody prostownika sprawdza się dosłownie banalnie. Dioda ma działać jak zawór zwrotnny - w jedną stronę ma puszczać prąd, w druga nie (po zmianie polaryzacji). Sprawdza się to żarówką (21W co najmniej, bo są to diody prądowe, ich prąd ciągły prostowany to 25A) połączoną z jakimś odpowiednim źródłem prądu (akumulator). Jeśli dioda będzie "świecić" żarówką w obie strony - to jest przebita. Jeśli nie będzie w żadną stronę "zapalać" żarówki - to dostała przerwy. Pomijam tu sprawdzanie tzw. prądu wstecznego (który nie może przekraczać kilkunastu mA, bo nikt się w to nie bawi) ale trzeba mieć na uwadze, że dioda krzemowa nie jest urządzeniem sprawnym w 100% (jak każde, zresztą), i to zarówno w kierunku prostowania prądu, jak i w sprawności zaporowej.
Dla tego też, gdy samochód stoi, to akumulator rozładuje się m.inn. przez tą właściwość diod prostowniczych alternatora (dodatnich, konkretnie).

Tak samo sprawdza się diody wzbudzania. Z tymże mniejszym prądem (np. żarówka 5W), bo przewidziane są do pracy z mniejszym prądem). Jeśli dioda wzbudzania niedomaga (przebicie, przerwa) to wzbudzanie alternatora będzie słabsze, przez co indukowany prąd mniejszy i w efekcie - niedoładowywanie akumulatora.

To są na prawdę proste sprawy, weź zażyj elektryka textem, żeby sprawdził działanie każdej z diod prostowniczych i wzbudzania na twoich oczach. Powiedz mu, że może to zrobić miernikiem elektronicznym. One mają taką opcję nawet, brzęczyk. Jak jest przejście, to piszczą, jak nie ma, to nie. Powiedz mu, że podejrzewasz, że któraś z diod prostowniczych albo wzbudzania przebicia i przez to akumulator rozładowuje się do masy.

Zobaczysz, jaką będzie miał chłopina minę.. hehehe..

SeniorA - Sob Lut 14, 2009 19:24

oprawca_1978 napisał/a:
Jeśli dioda będzie "świecić" żarówką w obie strony - to jest przebita. Jeśli nie będzie w żadną stronę "zapalać" żarówki - to dostała przerwy.

Zapomniałeś dodać , że diodę do sprawdzenia należy wylutować z obwodu.

namiko - Sob Lut 14, 2009 22:09

oprawca_1978, :shock: bardzo, bardzo dziękuję!
Poczytam jutro baaardzo dokładnie cały wątek, a Twoje posty szczególnie. Mojemu też dam do przeczytania - może mi co nieco wytłumaczy - On zna najlepiej ograniczenia mojego umysłu. Niestety - nie mam nic wspólnego z elektryką ani z mechaniką na co dzień. A samochodem jeżdżę od... września.... Ale w poniedziałek pojadę przygotowana.

[ Dodano: Pon Lut 16, 2009 12:24 ]
Panowie proszę się tylko bardzo nie śmiać, bo zapewne wyjaśnienie mojego problemu Was rozbawi. Elektrycy orzekli, że alternator jest jak najbardziej w porządku, a ładowanie mam słabe, bo pasek jest sparciały i powyciągany i zwyczajnie się ślizga. Zdarzało mi się, że mi pasek piszczał, ale po chwili wszystko cichło. Nie sądziłam, że to aż takie ważne. :oops: :głupek2:

[ Dodano: Czw Lut 19, 2009 00:54 ]
Mam już nowy akumulator (55), bo stary już dogorywał. Paski wymienione. Elektryka sprawdzona włącznie z wiązką w tylnej klapie. Nic prądu nie kradnie.
Jeszcze raz bardzo dziękuję Wszystkim za pomoc! :całuski: :papatki: