Zobacz temat - Szkoda parkingowa i bierność policji - droga niepubliczna
 
Forum Klubu ROVERki.pl

Prawo i ubezpieczenia - Szkoda parkingowa i bierność policji - droga niepubliczna

encor - Wto Kwi 07, 2015 22:44
Temat postu: Szkoda parkingowa i bierność policji - droga niepubliczna
Witam kolegów,

Chciałbym podzielić się z Wami pewną sprawą, może ktoś miał podobne zdarzenie lub zna się na prawie i będzie w stanie coś doradzić, bo mi już ręce opadają i chociaż ciężko mnie wyprowadzić z równowagi, to jednak pewnej instytucji się to udało...

Wszystko zaczęło się 17 lutego tego roku, mój Roverek stał sobie grzecznie na parkingu, a obok do sklepu przyjechał ciągnik siodłowy z naczepą. Po rozładowaniu towaru kierowca ciężarówki postanowił zawrócić na parkingu. Oczywiście można się domyślić, że zawracając natrafił na prawidłowo zaparkowanego Roverka. Sprawca kolizji odjechał i nie będę go tutaj oceniał, gdyż nie widziałem tej sytuacji i nie wiem czy po prostu nie widział i nie poczuł tego, że o coś zahaczył, czy po prostu zachował się jak tchórz i uciekł. Dodam jeszcze, że ja jestem z Podkarpacia, a firma transportowa i kierowca znad morza.
Tak jak pisałem nie było mnie przy tym i tego nie widziałem, jednak całą sytuację widział świadek i zdążył zapisać numery rejestracyjne naczepy i ciężarówki, więc pomyślałem "uff jakie szczęście teraz to już będzie tylko z górki", jednak myliłem się w naszej kochanej Polsce wszystko jest pod górkę.
Oczywiście świadek mnie poinformował o zdarzeniu, wyszedłem na parking obadałem R i wezwałem policję myśląc, że sprawa szybko znajdzie swój finał.
Przyjechał patrol i gdy dumny wręczałem policjantom numery rejestracyjne oni zadali pytanie, dlaczego nie próbowałem zatrzymać kierowcy, dlaczego nie wsiadłem w samochód i go nie goniłem? To pytanie trochę mnie zaszokowało ale odpowiedziałem, że mnie tu nie było w momencie zdarzenia tylko był świadek, więc uczepili się świadka, jednak on nie jest Usain Bolt i nie będzie biegał za ciężarówką.
Dobra więc policjanci, coś tam pomierzyli, zrobili kilka fotek, spisali zeznania i powiedzieli, że muszą sprawdzić czy ten parking to jest droga publiczna czy niepubliczna i żebym czekał na rozwiązanie.

Więc czekałem dzień, dwa, tydzień, aż w końcu poszedłem na policję się czegoś dowiedzieć, a tam kazali mi dalej czekać, a w między czasie zgłosić szkodę do ubezpieczalni sprawcy i tak też zrobiłem. Czekałem dalej od czasu do czasu odwiedzając komisariat z nadzieją na jakieś wieści, ale cały czas kazano czekać. W końcu po 45 dniach, w wielki piątek dostałem list z policji (taki prezent na Wielkanoc), że aż ręce mi opadły. Dostałem list z policji o odstąpieniu od sprawy, gdyż czyn nie zawiera znamion wykroczenia. Kpiną jest to, że przez tyle dni nie udało im się przesłuchać sprawcy kolizji, gdyż w firmie powiedzieli im, że kierowca jest w trasie. To ja się pytam czy ten gość pojechał w podróż w 80 dni dookoła świata, że przez 45 dni nie byli w stanie go przesłuchać?
W liście jest napisane, że mam sam złożyć wniosek do sądu z powództwa cywilnego, a zgodnie z zapewnieniami miałem dostać wszelkie dane sprawcy, ale problem jest w tym, że policja kolejny raz się nie popisała i dostałem następujące dane: Imię i nazwisko sprawcy (które wiedziałem już na drugi dzień ze sklepu do którego przyjechał sprawca, a policji ustalenie zajęło 45 dni), o zgrozo, numery rejestracyjne pojazdu, które sam dałem policji! i numer polisy OC, której numer też dałem policji! Normalnie nie mieści mi się w głowie jak przez 45 dni można ustalać coś, co ja wiedziałem już w dniu kolizji? Kogo ja mam pozwać do sądu skoro dostałem jedynie imię i nazwisko jakiejś osoby? W całej Polsce osób z tym samym imieniem i nazwiskiem może być kilkadziesiąt tysięcy, a gdzie jest adres sprawcy żeby sąd mógł wysłać chociaż powiadomienie do niego, albo chociaż numer telefonu abym mógł zadzwonić i się zapytać czy się przyznaje do winy czy nie, bo oni nawet tego nie zrobili. Bardzo mnie zdenerwowali i przez nich od półtora miesiąca sprawa dalej jest w punkcie zero, i wiem tyle samo co w dniu kolizji...

Dodatkowo dzisiaj dostałem list z ubezpieczalni sprawcy, że są zmuszeni zamknąć sprawę szkody bez wypłaty odszkodowania, gdyż ani sprawca nie odpowiada na ich list, tak samo jak policja, która również przez 30 dni nie odpowiedziała ubezpieczalni, więc ubezpieczalnia ustawowo ma tylko 30 dni i muszą zakończyć postępowanie. Normalnie SZOK! :o

Myślałem, że gdy mam spisane numery rejestracyjne to sprawa szybko znajdzie swój finał jednak okazuje się, że tak nie jest. Kogo ja mam pozwać do sądu mając jedynie imię i nazwisko? Powiedzcie mi Koledzy co z tym fantem zrobić do kogo się udać? Myślę przejść się na policję ich trochę przycisnąć aby podali mi jakieś dane adresowe lub numer telefonu.


Szczęście w nieszczęściu, że uszkodzeniu uległa jedynie karoseria, natomiast mechanicznie wszystko jest w jak najlepszym porządku, auto "przetrzepane" było dobrze na stacji diagnostycznej i mechanicznie jest ok.

Pozdrawiam

pakis - Pon Maj 25, 2015 00:00

To nie jest bierność - to jest mierność.
sknerko - Pon Maj 25, 2015 19:40

zgłoś sprawę do rzecznika ubezpieczonych i zgłoś zażalenie na policjantów do ich przełożonego czyli do komendy nad nimi.
encor - Pon Maj 25, 2015 20:14

Byłem u prawnika w związku z tą sprawą. Radca potwierdził, jeżeli szkoda parkingowa miała miejsce na drodze niepublicznej i nie brały w niej udziału żadne osoby, oprócz sprawcy, czyli, że sprawca nie naraził niczyjego zdrowia lub życia na jego utratę, to policja nawet nie musi podejmować interwencji, co innego gdybym był w samochodzie w tedy musieliby się tym zająć. W tym przypadku trzeba sobie na własną rękę szukać dowodów i udowadniać winę sprawcy przed sądem cywilnym...

Mam pytanie, jest może na forum jakiś prawnik, który pomógłby w napisaniu pozwu do sądu? :)

sta_ry - Nie Maj 31, 2015 20:20

W necie można wzory pism znaleźć.
Marcin84 - Czw Sie 20, 2015 09:34

Witam, Kolego nie wiem na jakim etapie jest Twoja sprawa, ale miałem zbliżoną może po części sytuację. Na parkingu OBI (droga nie publiczna), na mój zaparkowany samochód najechała cofająca ciężarówka dowożąca towar. Uszkodzenia zbliżone jak u Ciebie. Sprawa odbyła się bez policji, bo to niby parking prywatny itp. Kierowca oczywiście twierdził,że to moje auto nie powinno tam stać, ale świadkowie czyli inni przewoźnicy stanęli za mną więc kierowca spisał ze mną oświadczenie, pokazał grzecznie dowód osobisty i polisę OC. Potem zgłosiłem wniosek do jego ubezpieczyciela telefonicznie, przyjechał za kilka dni rzeczoznawca i w 30 dni wypłacili korzystnie oszacowane odszkodowanie. Teraz tak, jeżeli kierowca dowoził towar to na 200% musiał podpisywać jakieś papiery zostawić listy przewozowe itp. w sklepie, więc jakbyś dogadał się grzecznie z kimś ze sklepu może być Cię wspomogli takimi danymi, wtedy dotarłbyś do firmy spedycyjnej. Gdyby jeszcze mieli jakiś monitoring z rejestracją obrazu w sklepie to już super w ogóle. To że masz świadka to super. Jeżeli dotrzesz do firmy spedycyjnej, zadzwoń do nich lub napisz jakieś pismo, że ich samochód o danym numerze rejestracji w dniu takim i takim uszkodził Twoje auto tu i tu. Nie pisz o tym, że Policja Cię zlała, tylko o tym, że dzięki Policji udało Ci się do nich dotrzeć i chciałbyś załatwić sprawę polubownie bez ciągania się po sądach. Napisz , że potrzebujesz tylko oświadczenia sprawcy i numeru ich polisy, wspomnij też o tym, że masz świadka który w razie czego będzie zeznawał. Jeżeli są ludźmi lub kierowca naprawdę nie widział to Ci to podpiszą, bo mają takie ubezpieczenia,że ich to zlewa. Na drogę sądową z udziałem prawnika bym nie wchodził, bo jeśli przegrasz to zdecydowanie przewyższy koszta naprawy.
aipate - Sob Sty 16, 2016 12:04

Niestety u nas tak jest ktoś rozbije auto nikt go nie przyuważy i noga. Gorzej dla sprawcy jak jest . Zgłoś szkodę towarzystwo ubezpieczeniowe wypłaci kasę a uj będzie musiał zapłacić z własnej kieszeni bo uciekł z miejsca wypadku.
mil88 - Nie Sty 24, 2016 19:54

I co? Udało ci się coś zdziałać czy nie? A jeśli tak, to napisz, co zrobiłeś. Mój sąsiad ma podobny problem.