Thef...chodzi o mylenie pojecia...to co widzisz/słyszysz na Vivie bądź esce to nie jest techno....serio
Nie, nie wierzę Ci, nie o to chodzi . Poza tym, kto tu pomylił pojęcie? Czy ktoś cytował błędnie definicję czy co? Nie.
SPAMU¦
Wysłany: Nie Maj 11, 2008 11:55 Post o charakterze reklamowym. Każde Twoje kliknięcie zwiększa nasze szanse przeżycia ;)
Thrillco [Usunięty]
Wysłany: Nie Maj 11, 2008 18:02
thef napisał/a:
Poza tym, kto tu pomylił pojęcie? Czy ktoś cytował błędnie definicję czy co? Nie.
I kto tu prowokuje?? Ja napisałem tylko ,że sie zastanawiam....reszta w duzo wczesniejszym poście....znowu problem z rozumienem tekstu czytanego...ja nie wiem, czy ludziom wszystko trzeba dziś na kartkach rysować?? (I to możesz uznac za prowokacje )
Dołączył: 09 Paź 2007 Posty: 250 Skąd: Zielona Góra
Wysłany: Nie Maj 11, 2008 20:43
Zrozumialem dzis, kto jeszcze mnie wkurza na drodze.
To ci cholerni cyklisci, co zamiast jechac specjalnie wybodowana dla nich sciezka rowerowa rownolegla do ulicy za nieprzyzwoicie ogromne pieniadze, to wleka sie 3 kmh srodkiem pasa ulicy, na ktorej nie idzie wyprzezdac, bo co 30m sa wysepki. Przy krawezniku oczywiscie nei beda jechac, bo tam sa studzienki.P...ni cyklisci.
Tak wczoraj jadac za takim sobie pomyslalem, zeby taki cyklista trafil na takiego po..ba w zestawie 42 tony. Spokoj bedzie, bo jednego zmieli, a drugi pojdzie siedziec
Kurde, ale wredny jestem
_________________ Naczelny Maruda Kraju.
Heretyk.
tom214Si [Usunięty]
Wysłany: Nie Maj 11, 2008 20:57
Eddek napisał/a:
P...ni cyklisci.
często jeżdżę roWerem, i tarabanienie się po krzywo ułożonej kostce jest beznadziejne
Zazwyczaj jadę ulicą, z tym że 25-30 km/h, grzecznie przy krawędzi, na trasie w razie potrzeby na pobocze zjeżdżam nawet, oświetlenie też stosuję gdy trzeba
Z resztą po ścieżkach rowerowych (zazwyczaj połączonych z chodnikami) snują się otępiale piesi, z których większość jest głęboko oburzona co robię na "chodniku", z tym, że w przeciwieństwie do nich jadę swoim pasem A biorąc takego pieszego od tylca nierzadko potrafi wleźć w ostatniej chwili "na maskę"
Z dwojga złego wolę przepychanki z samochodami
Dołączył: 09 Paź 2007 Posty: 250 Skąd: Zielona Góra
Wysłany: Pon Maj 12, 2008 07:18
Majac kola 26", zwykle jeszcze na amorkach to nierownosc kostki brukowej powinna byc dla ciebie nieodczuwalna Ja jak mi sie trafi patafian na rowerze, szczegolnei z gigantycznymi lusterkami od tira na srodku mojego pasa, jak obok ma sciezke rowerowa, to typa poprostu obtrabie
Majac kola 26", zwykle jeszcze na amorkach to nierownosc kostki brukowej powinna byc dla ciebie nieodczuwalna
Nie zgodzę się, każda nierówność jest odczuwalna
_________________ Pozdrawiam Kozik
tom214Si [Usunięty]
Wysłany: Wto Maj 13, 2008 00:09
amorki są dla mięczakuff
a ścieżki rowerowe dlawszystkich rowerzystów nieprofesjonalnych że się tak wyrażę
Thrillco [Usunięty]
Wysłany: Wto Maj 13, 2008 04:33
Chcesz byc cool kup se full...a tak serio...nie przeszkadza mi kolo na drodze, po którym widac, że wie gdzie się znajduje i wie co robi na tym rowerze jadac drogą.
Twierdzenie, że ścieżki sa dla amatorów to mam nadzieje tom jest tylko żart...i to taki sobie. Z rowerzystów najbardziej wqrzają mnie ci atakujący przejscia dla pieszych na zielonym lub nie na pełnej prędkości - zero myślenia i wyobraźni. Boje się, że kiedyś takiego kozaka trzepne na pasach bo u pieszego to jest jedynie wtargniecie a w przypadku rowerzysty to...no gorzej jak z motocyklem, po prostu nagle jest przed maską
na motorze ciężko jest jechać wolno. 4 sekundy i już na blacie jest setka.
Bobas111 napisał/a:
Jak wsiądziesz na motocykl, manetka się sama odkręca, nawet nie zauważysz kiedy masz 140 na liczniku
Wg mnie to nie jest żadna argumentacja, a wręcz przeciwnie...
Ludzie tak myślą, a potem dzieją się takie rzeczy... I nawet jeśli w taki lub podobny sposób kończy się 1% jazd, to to i tak za dużo. I każdy jest mądry, dopuki jego najbliższych to nie spotka
Nie twierdzę oczywiście że Ty tak jeździsz, czy jakieś inne konkretne osoby - z tego co obserwuję wciąż zbyt wielu motocyklistów jeździ...niewłaściwie. Jasne, że kierowcy 4 kółek też nie są bez winy. Ale mniejsza o to teraz.
Jak będę miał trochę czasu, dopiszę więcej
Cieszę się że dyskusja tak się rozwinęła;) Nie bez kozery taki topic pozwoliłem sobie stworzyć. W planie jeszcze "dwie części", które mam nadzieję równie zdatne do dyskusji i podobnym zainteresowaniem się cieszące będą;)Ale o tym później;)
_________________ .: Podpis użytkownika wymaga
edycji :.
na motorze ciężko jest jechać wolno. 4 sekundy i już na blacie jest setka.
Bobas111 napisał/a:
Jak wsiądziesz na motocykl, manetka się sama odkręca, nawet nie zauważysz kiedy masz 140 na liczniku
Wczoraj 50m od swojego domu zginął mój znajomy, młody, zdolny chłopak. Wypadek nie wyglądał groźnie, chłopak był przytomny, rozmawiał z ojcem, zmarł w drodze do szpitala. Moc silnika odebrała rodzicom jedynego syna . Takie przypadki są niepotrzebne, ale jednak zdarzają się. Warto o tym pomyśleć...
Bobas111 napisał/a:
na motorze ciężko jest jechać wolno. 4 sekundy i już na blacie jest setka.
Bobas111 napisał/a:
Jak wsiądziesz na motocykl, manetka się sama odkręca, nawet nie zauważysz kiedy masz 140 na liczniku
Wg mnie to nie jest żadna argumentacja, a wręcz przeciwnie...
Ludzie tak myślą, a potem dzieją się takie rzeczy...
tu nic nie pisze ze nadmierna prędkośc lub głupota motocyklisty jest przyczyną wypadku, równie dobrze to te dziewczynki mogły doprowadzić do tej tragedii
Bobas111 napisał/a:
na motorze ciężko jest jechać wolno. 4 sekundy i już na blacie jest setka.
Bobas111 napisał/a:
Jak wsiądziesz na motocykl, manetka się sama odkręca, nawet nie zauważysz kiedy masz 140 na liczniku
Wg mnie to nie jest żadna argumentacja, a wręcz przeciwnie...
Ludzie tak myślą, a potem dzieją się takie rzeczy...
tu nic nie pisze ze nadmierna prędkośc lub głupota motocyklisty jest przyczyną wypadku, równie dobrze to te dziewczynki mogły doprowadzić do tej tragedii
Własnie...tez to zauwarzyłem..po prostu nie wiadomo czemu wjechał w dzieci idace poboczem...lub nie idace poboczem. Mozliwych przyczyn może być masa i nie musza być zwiazane z predkością a najpredzej obstawiam "super stan" drogi w tym miejscu, bądź inna zewnetrzna przyczyna ew. niesprawność jakiegoś elementu maszyny. Ostatnio tez mijałem karetke zabierająca motocykliste po upadku....droga prosta jak drut, ale jakościowo taka typowa nasza narodowa, czyli zmasakrowana...sam sie przez chwile zastanawiałem...prosta, szeroka, widoczność perfekt, sucho, słoneczko, zero innego pojazdu (chyba ze uciekł po zajechaniu/zepchnięciu z drogi kolesia) i kolo lezy...prawdopodobnie jedna z dziur powaliła go na łopatki.
Co do przypadku chłopaka/sąsiada o którym pisze kolega...kolejny przykład zwalania na motocykl/motocykliste/brawure/głupote/brak umiejetności/w końcu moc...bez podania jakichkolwiek przyczyn - kariera w SuperExpresie murowana...więc pytam o szczegóły - co się stało i jaka jest przyczyna zgonu (prawdopodobnie taka jak ta, która powoduje, ze nazywanie nas "Dawcami Organów" jest nabardziej mylnym z mozliwych- czyli powazne obrazenia wewnetrzne bądź rozległy krwotok...ale...to załoga eRki powinna rozpoznac na miejscu i przeciwdziałać w miare możliwości. Cóż..na razie wiemy niewiele po za tym że zmarł i szkoda. W ten sposób dochodzimy do tego co mnie wqrza na drodze - kierowcy (najczęściej kobiety) kompletnie panikujacy lub podejmujacy absurdalne decyzje w momencie gdy trzeba przepuścić pojazd uprzywilejowany. Pół biedy gdy jedzie Drogówka - oni zawsze zdążą ale rece opadają z kiery kiedy wszyscy jak jeden robią miejsce dla Rki bądź Straży a taki/taka jedne zagubiona/zdezorientowana/spanikowana duszyczka na drodze niweczy wysiłek kilkunastu ludzi, bo totalnie nie wiem co ma robic, gdzie zjechać...a najbeszczelniejsze sztuki to po prostu stoja i sie nie ruszają..i jest ok jeśli "kogucik" może przejechać ale kiedy nagle utknie za taką sierota drogową (bądź zwykłym chamiskiem bez rozumu) to się człowiekowi białko we krwi scina.
Dołączył: 29 Mar 2007 Posty: 219 Skąd: Kraków/Lublin
Wysłany: Sro Maj 14, 2008 16:56
Thrillco jak tak sobie "ciebie" czytam to mi wychodzi, że jazda motocyklem jest bardzo bezpieczna, tylko przeszkadzają samochody i dziury w drodze. To samo można powiedzieć o samochodach, że też byłyby bardziej bezpieczne, gdyby na drodze nie było innych samochodów albo drzew lub zakrętów. Poza tym chociaż uważam, że całkiem nieźle radzę sobie za kierownicą, to nie jeżdżę na styk, bo wiem, że po drogach jeździ mnóstwo osób, które jeżdżą kiepsko, albo mają np. kepski dzień (ostatnio lprowadziłem z gorączką i co chwilę wywijałem coś na drodze - przyznaje, że było to mało rozsądne, ale było), chodzi o najbardziej podstawową "zasadę ogrniczonego zaufania" i uważam, że motocyklista, który jest niewątpliwie mistrzem i świetnie jeździ, ładując się na trzeciego, w dodatku ze sporo większą prędkością niż przeciętne auto w danej sytuacji, nie bierze pod uwagę tej zasady. Moim zdaniem w takiej sytuacji nawet jesli ktoś na nim coś wymusił to jednak sam ponosi winę, że nie zachował ostrożności. W aucie mam blachę, poduchy itd które mnie chronią, on tego nie ma więc to motocyklista jesli już powinien być ostrożniejszy.
_________________ Zdrowy sen nie tylko przedłuża życie, ale i skraca dzień roboczy.
Thrillco [Usunięty]
Wysłany: Sro Maj 14, 2008 17:28
Hmmm...ciekawa filozofia...i zgodna z podejściem wiekszości normalnych motocyklistów - tak Morris- wiekszośc doskonale zdaje sobie sprawe z tego, że Ty masz dookoła siebie mase blachy a on nie tylko, że...dlaczego własciwie powinien być ostrożniejszy ostrozniejszy od innych czy...no własnie co? czy osoba o wykształceniu innym niż wyzsze powinna chodzic bardziej zarosnieta, zeby było wiadomo Czy obcokrajowcy powinni być bardziej uważni, bo nie mówią po polsku a nawet jak mówią to powinni bardziej uwazac co mówią i jak mówią Prosze...uzasadnij mi ten fragment Twojej filozofii na temat - kto powinien bardziej uważac na dordze. A dlaczego np. bardziej nie powinien uwazać kierowca TiRa, ktory potrafi się na dordze zachowac jakby jechał takim motocyklem, którego czas wyprzedzania jest wprost proporcjonalnie odwrotny...szczególnie na trzeciego.
I dochodzi jeszcze tzw. syndrom pasazera - to co tobie z auta może wydawac się szaleństwem dla kolegi motocyklisty może być zupełnie naturalne i prowadzone pod kontrolą - wiesz to tak samo jak z tym, ze kiedy siedzisz na miejscu pasazera to moze ci się wydawać, ze kierowca przegina, kiedy ten kierowca w ogóle nie odczuwa jeszcze granicy bo czuje, ze ma kontrole nad tym co robi. ja tak mam...nie lubie "pasazerować" ale za kółkiem daleko mi do świętego....ale wszystko w pewnych granicach, w końcu odpowiadam nie tylko za siebie ale i tych kórych wioze, poza tym mam rodzine.
Na koniec najlepsze - o ilu słyszałes wypadkach czołowych w wykonaniu motocyklisty i innego pojazdu jaki jest odsetek wsród wszystkich zdarzeń, gdzie 75% to (a jednak) te z winy kierowcy samochodu - z uwzglednieniem tego jak poruszał się motocyklista itp. Dekra nie odwala chałtury w temacie. Niestety te statystyki niemal na całym swiecie wygladają podobnie ale jest proste uzasadnienie tego, skąd statystyki tak róznią sie od tego, co uwazasz za pewnik (czyli szalony motocyklista zawsze jest winny). Otóz zyjemy w kraju Prawa i Sprawiedliwości, tolerancji i Równouprawnienia - dlatego tylko kiedy trafia się okazja wywołania zamieszania w celu m.in. podniesienia statystyk sprzedaży bądx oglądalności to nasze szeroko pojete, wysoce wyksztąłcone w ocenie i postrzeganiu rzeczywistosci media (przede wszystkim SU i Fakt) muszą napietnowac pewne zdarzenie, człowieka, grupe ludzi...i tak od lat.
Morris - jazda na motocyklu moze byc i jest jak najbardzije bezpieczna, podobnie jak jazda samochodem i podobnie w obu tych przypadkach do złego zakonczenia kariery kierowcy prowadzi wiele czynników...tak mocno generalizując - samochód jest przeciez bardziej smiercionośny - patrz statystyki - nawet te z jednego tygodnia moga przebić cały "krwawy" sezon motocyklowy.
Dośc wywodów nie na temat....jest gdzies temat o motocyklach.
Wqrzaja mnie motocykliści którym daje wyraźny sygnał ze ich widze i robie miejsce a ci uparcie pozostaja za mną, zeby potem wyrwać do przodu przy zielonym, kiedy bardzije skupiam się na tym co przde mna a nie za mna lub obok - to jest efekt paru historii o "inteligentnych inaczej" (wystarczajaco poprawna forma?? )kierowcach wręcz zajezdzajcych drogę motocyklistom. Cóz...jestesmy jak 2 różne rodziny i jak w kazdej rodzinie trafiają sie bardziej lub mniej czarne owce...bądź barany
Hmmm..wiekszośc widziałem i to taki typowy sposób zwracania uwagi, który do wiekszości i tak nie trafia bo po ogladnieciu wychodza z domu i po zapieciu lub nie, pasów robia to co zwykle i nie pamietaja. Kampania ,choc pokazuje momentami rzeczy, które sa raczej ewenementami niz wypadkami ma jednak sens, niestety w naszym kraju nie robi się takich rzeczy, bo chyba uwaza sie je za zbedne. Żeby oddac sprawiedliwość - ok czasem się wiesza jakieś banery, na kóre i tak mało kto patrzy.
Na dodatek...znajac mentalność naszego społeczenstwa - tego typu kampania nie tyle zadziałała by na wyobraźnie co na wzbudzenie nienawiści i chęć napietnowania (bądź nawet ukamienowania) sprawcow wypadków, niezaleznie od ich przyczyny. Mimo, ze sa tam bodaj 2 filmy, które wyraźnie pokazuja, ze czasem ofiara sama sobie jest winna (kolo wysyłający smsy)
i po zapieciu lub nie, pasów robia to co zwykle i nie pamietaja
Jestem o to baaardzo pokłócony z teściami - teść typ "starego kierowcy".
Jechaliśmy na majówkę do Kazimierza, teść wsiadł - poprosiłem o zapięcie pasów (z tyłu) - oczywiście śmichy-chichy - a co ty, a po co, a daj spokój.
Zgasiłem silnik i stwierdziłem spokojnie, że albo z tyłu (teść, teściowa) zapną pasy, albo ja nigdzie nie jadę.
Oczywiście foch i teksty typu, nie panikuj, nie przesadzaj itd.
Przyznam że krew mnie lekko zalała, więc odwróciłem się i stwierdziłem co następuje - jeśli wam życie nie miłe, to wasza sprawa - niewiele wam zostało - ale w razie wypadku wasze latające ciała zrobią krzywdę mi lub mojej żonie.
Po chwili wysiedli .... chyba mogłem nie mówić że im niewiele zostało ....
Ale żona jest po mojej stronie (wyjątkowo
ps.
ludzie starszej daty, nauczeni jeździć maluchami, poldkami czy 125p twierdza uparcie iż w razie wypadku pasy zatrzymują cię w samochodzie i nie można "wypaść przez przednią szybą, otrzepać się i iśc dalej" - cytat.
Nie zdają sobie sprawy że przy niezapiętych pasach:
a. poduszki nie dadzą wylecieć z zamochodu.
b. poduszki zmasakrują człowieka niezapiętego w pasy.
I na nic tłumaczenia ....
_________________ .: Podpis użytkownika wymaga
edycji :.
Thrillco [Usunięty]
Wysłany: Czw Maj 15, 2008 10:54
argail napisał/a:
chyba mogłem nie mówić że im niewiele zostało
No chyba w tym miejscu to przesadziłeś i zabrzmiało to nie tyle grubiansko co niemal chamsko i bez okazania jakiegokolwiek szacunku...ale...zapoooomną
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum