MikeLD- Od zawsze wiem, że w auto się wkłada. Ma służyć, ma być bezpieczne, ma jeździć i do tego cieszyć właściciela. Zadbać trzeba. - zgadzam się tutaj w 100 %
Tomi-ale do tego trzeba być pewnym samochodu, że w każdej chwili mogę wsiąść w auto i przejechać 500 czy 1000 km. - wychodzę z takiego samego założenia.
Śmieją się niektórzy ze mnie gdy wiedzą że robię przegląd auta 2 razy do roku. wymiana filtrów ,olejów itp jak jest napisane w instrukcji. Powie ktoś , niepotrzebne wywalanie kasy. OK niech robi po swojemu. Póki co auto mnie nie zawiodło (poprzednie zresztą też) na nowe mnie nie stać , a to co mam dbam o nie , ale i wymagam od niego gotowości do jazdy.
Ostatnio, wtorek wyjazd , niedziela powrót 1150 km. bez problemów .
Sądzę że prawdziwy znawca samochodów nie patrzy w dzisiejszych czasach na wskazania licznika , są inne elementy które sie przegląda. Ale życie i doświadczenie uczy , nikt kto nabywa samochód nie będzie do końca w 100 % pewny co wybrał.
_________________ góry rover rowery
SPAMU¦
Wysłany: Czw Paź 16, 2008 21:51 Post o charakterze reklamowym. Każde Twoje kliknięcie zwiększa nasze szanse przeżycia ;)
Thrillco [Usunięty]
Wysłany: Czw Paź 16, 2008 22:59
Tak czytam wyrywkowo bo na całośc nie mam siły i wy tu gadu gadu...ale nikt chyba nie zauwazył, ze przez nasza mentalnośc narodową (i tu jestesmy chyba lepsi od "żydków") na wszystkim musimy zarabiac i to tak, zeby sie czuc dobrze z tym zarobkiem. Popatrzmy dookoła (wyłaczając Słowacje i Ukraine). przez nasza mentalność mamy jeden z najdroższych rynków wtórnych w europie jeśli chodzi o samochody. Notabene nie tylko, ale zostajemy przy samochodach.
Kiedyś tłumaczyło się ,że podaz, popyt, niska zamożnośc klienta itp. No ale od tamtego czasu mineło trochę latek i co. I np w Czechach czy na Litwie tez juz mozna kupić auta taniej!. Litwy nie polecam, bo tam jest teraz coś takiego jak u nas parę lat temu, więc dostaniemy auto, które być może było trzema autami wczesniej ale np w Czechach za "salonowego" Focusa 2001 dostaniecie max 10k zł kiedy w Polsce trzeba dołozyć co najmniej 3-5 tysiaków. I...ten Czeski będzie lepiej wyposazony !
Oczywiscie sami sobie jestesmy winni, bo dopuscilismy do sytuacji, w której w tym kraju samochód mentalnie nadal funkcjonuje jako dobro luksusowe i nie gra wielkiej roli ze jest to 15 letni sypiacy się Ford Escort. Może w mieście furory nim nie zrobisz ale jak pojedziesz na wiejskie włości to łooo...panisko, nowe auto kupił. To jest makabryczne ale smutnie prawdziwe i chyba musi wymrzec cała generacja jeszcze by Komiserzy zauwazyli, ze ich nowy klient nie kupi już bele g...a za wór kasy...bo sa już tacy nawet wśród nas...ale jeszcze stanowimy odsetek.
Kiedys podobny temat poruszany był na pewnym forum motocyklowym i zapytałem wtedy - dlaczego kiedy kupowałem Suzuki GS500 to płaciłem 5500 zł i od tamtego czasu mineło 7 lat i...nie starciłem nawet grosza na wartości. Dla mnie super ale tylko jako sprzedającego. Boz pozycji kupujacego uważam za chory fakt, ze za pojazd, któremu przybyło i lat i kilometrów ( i możliwosci potencjalnych usterek) mam zapłacić tyle samo co wtedy gdy był on o wiele nowszy, miał niewielki przebieg i własciwie gwarantował co najmniej 1-2 sezony jazdy bezawaryjnej. Ceny nawet jak spadają to mimo wszystko zatrzymują się na pewnym poziomie i to wcale nie takim niskim. Bo np. w niemczech za naprawde starego trupa to po prostu wstyd krzyczeć kase, która jest wielokrotnąścia miesięcznej wypłaty. Ba...zazwyczaj cena takiego pojazdu (nawet w dobrym stanie) to kwota 2-3 dniówek...i ak jest prawie wszedzie..a u nas nie..płacz i płac jakes głupi. Dlatego ( i z wielu innych powodów) zaczynam mieć serdecznie dosyć tej paranoi panującej dookoła i planuje na stałe opuszczenie ojczyzny. Niedaleko...do Czech...bo już tam mają i normalne drogi i o wiele normalniejszych kierowców (jak wróciłem po tygodniu pobytu to miałem wrażenie na trasie Jelenia Góra - Wrocław, ze wszyscy inni chca mnie zabić), o wiele prostsze i praktyczne przepisy prawne dotyczace prowadzenia biznesu a do tego przy zachowaniu obecnych zarobków gwarantuje mi to wyższa stope zyciową...już nie wspomnę, że mieszkanie 80m/4 pokoje itp w odpicowanym bloku to wydatek ok 160tys zł...a jak ktoś się zuci na głebsza wode to w nowym budownictwie 103m z przepięknym widokiem nie na okna sasiada dostanie za 260-300tys. Ah...czy wspomniałem o domu 300m z dodatkowym ogródkiem 350m za całe 80 tysi..owszem że do remontu...ale dom...własny i nie taki ciasny. I to wszystko max 45min. od stolicy...nie dlatego, ze blisko tylko dlatego, że z podwórka 15min. do autostrady i poszedł Ah...i sporo rzeczy mozna dostać takich które u nas dostepne sa wyłacznie dla mieszkanców Warszawy..a i to niekoniecznie.
Kręcenie licznika zawsze i w każdych okolicznościach będzie oszustwem.
Czy jeśli zmienię sobie całe zegary (z dowolnego powodu), to mogę w nowych skorygować licznik tak, aby pokazywał taki sam przebieg jaki widniał na starych? Czy to będzie oszustwo?
_________________ Nie udzielam pomocy na priv oraz na gg! Masz problem? Pisz na forum
Co fakt to fakt... Ja jak cos sciagam to nie krece liczniokow ale przy sciaganiu ograniczam sie do aut które mają przebiek w granicach 150000 albo mniej. Jak przywiozlem megane coupe z przebiegiem 167000 i dalem dobra cene to mimo niedogodnosci i paru mankamentów (które przekazałem kupującej) autko poszlo w 3 dni...
Moglem zdrutowac swiatla i przekrecic licznik na 110000 bo wyglad autka by sie zgadzal... moglem kupic za 50zl pelna dokumentacje tego przebiegu z ksiazka serwisowa z niemiec lacznie z pieczatkami serwisowymi...
Ale tego nie zrobilem... Przywiozlem rovera 200 i mimo tego ze naprawa okazala sie drozsza niz zakladalem to nie balem sie sprzedac auta znajomemu ktory jest bardzo zadowolony mimo ze w aucie zostalo wymieniony caly bok, ale na calym aucie jest z 10g szpachli ...
Ale ja spie spokojnie, kupujacy spi spokojnie a i jeszcze poleci mnie znajomym... a to ze ja zarobie 200 zl mniej jakos przebboleje...
_________________ Sentyment do r200 silverstone pozostanie na zawsze...
Thrillco, - podales za przyklad Czechy, ktore wyszly bardzo korzystnie na rozwodzie ze Słowacja, to tak jakby Polska sie pozbyla swoich najskromnijeszych wojewodztw typu tzw "Sciana wschodnia" (tak mowia statystyki)
sa kraje takie jak Polska w ktorych handlowanie ma swoje zasady i rytual, i do tych zasad nalezy uparte targowanie, tak bylo jest i bedzie, chyba ze uzywane samochody stana sie na tyle bezwartosciowe ze nie bedzie sensu i zysku by sie wysilac. jak na razie to sprzet AGD RTV i inna elektronika uzytkowa stal sie tak dostepny, ze nawet nie ma mowy o jakis biznesach na tym, a jeszcze pare lat temu ludzie handlowali niemieckim zlomem z wystawek...nadejdzie i czas na auta, kiedy to cena uzywanych aut spadnie jako ze potencjalne naprawy (koszt roboczogodziny) bedzie morderczy. Na to trzeba jeszcze ladnych pare lat zanim pokolenie mechanikow-cudotworcow-dorabiaczy za grosze skonczy swoje dzialania i nie bedzie mial kto wskrzeszac trupow.
Dołączył: 28 Mar 2007 Posty: 219 Skąd: Kraków/Lublin
Wysłany: Wto Paź 21, 2008 20:42
piter34 napisał/a:
morris napisał/a:
Kręcenie licznika zawsze i w każdych okolicznościach będzie oszustwem.
Czy jeśli zmienię sobie całe zegary (z dowolnego powodu), to mogę w nowych skorygować licznik tak, aby pokazywał taki sam przebieg jaki widniał na starych? Czy to będzie oszustwo?
Przyznaję, ze nie wpadłem na to. A można jeszcze prekręcić liczni a potem poinformować o tym potencjalnego kupującego - to też nie bedzie takie całkiem oszustwo
_________________ Zdrowy sen nie tylko przedłuża życie, ale i skraca dzień roboczy.
Dołączył: 09 Paź 2007 Posty: 250 Skąd: Zielona Góra
Wysłany: Sro Paź 22, 2008 06:30
"Ma pan tu dokumenty, kluczyki i wkretarke do cofania licznika"
Ktos chyba nawet tutaj na forum pisal, ze kupil chyba swetra III czy cos i po zdjeciu zegarow wisiala na nim karteczka "ja cofnalem o 100k a ty?"
Ja teraz se skladam pomalu na Omege A, i jak widze po ogloszeniach 1991 rok i 170k przelotu i to jeszcze w kombiaku z hakiem, to juz mnie placz ze smiechu bierze
Eddek, pozamiatałeś
Jest tu gdzieś wątek o R75 po liftingu z zerowym przebiegiem - równie dobrze można "wyprodukować" 200 kanciaka z zerowym przebiegiem...
Zastanawiający jest kult przebytych kilometrów w sprzedawanych samochodach. Nikt już nie patrzy na wnętrze, zużycie materiałów, stan zawieszenia, itd., tylko "Czy uważacie, że XYZ z roku 1998 z przebiegiem 99kkm to dobre auto?". Tak jakby przebieg decydował o terminie przydatności do spożycia
Jest popyt na auta z zaniżonym przebigiem, to znajdzie się i podaż. Dlatego kupując auto wyłącznie w oparciu o stan licznika klient czuje się potężnie oszukany, gdy zorientuje się, że rzeczywisty przebieg jest większy. To prawie tak, jakby zafałszować rok produkcji auta
_________________ It's all right...
Thrillco [Usunięty]
Wysłany: Sro Paź 22, 2008 15:48
hmm..znam dobrze 4 osoby posiadajace auta kupione w salonie jako nowe. I terazx uwaga - podaje roczniki i dotychczas uzyskane przebiegi..przy okazji szacowany wiek uzytkowników.
Pablo (54l) - Opel Corsa 1995r. - 36000km...sprawdzane tak w okolicy czerwca.
Bożenka (44l) - Fiat Uno 1990r. - 24000km wybiło...przedwczoraj.
Isia (32l) - Opel Corsa 1997r. - 26000km miesiac temu pękło.
Dziadowuj - Nissan Micra CC - 2006r. - 4600km w sierpniu...przypuszczalnie do dziś skoczyło albo o 0 albo o jakieś 20-30km.
Znam jeszcze kilka takich osób, które nieprawdopodobnie "katują" auta przebiegami.
Czyli czasem może byc to prawda ale jak zauwazymy pewna zalezność...nie sa to kombi z hakiem i zaden z nich nie ma silnika diesla
Dołączył: 09 Paź 2007 Posty: 250 Skąd: Zielona Góra
Wysłany: Sro Paź 22, 2008 17:09
Thrillco napisał/a:
Dziadowuj - Nissan Micra CC - 2006r. - 4600km
Jako facet, teb bym sie wstydzil tym jezdzic Ale to tak poza tematem
W poniedzialek moj kolega z pracy zrobil prawko i w efekcie szuka sobie jakiegos auta an pierwsze szlifty. Z jakiegos powodu uparl sie wydac na ten cel az 8-10k PLN, ale niech mu tam bedzie, jego kasa i nie w tym rzecz. Jak dzis siedzielismy na alledrogo, otobloto i autogieldzie D., on podswiadomie w pierwszej kolejnosci, cena, pozniej rok, pozniej przebieg, pozniej zdjecia, pozniej wyposazenie i na koniec opis ogolny auta. Zauwazylem, ze ludzie faktycznie maja tendencje do patrzenia na ten rzad cyferek na blacie, malo tego, jak samochod mial wiecej jak 140k, to kolega juz kreci nosem, a jak ma ponad 180k, "to juz zajechany...". Ja rozumiem, ze producenci przewiduja w dzisiejszych czasach samochod na 5 lat, zeby ludzie czescej je wymieniali, ale dalej technologia jest taka, ze dobrze poskladany silnik, w typowej eksploatacji powinien trzasnac 250-350kkm bez pierdniecia. Klekoty jeszcze wiecej. Ostatnio znajomek sprzedal Espero 1.8 96rok z ponad 280k przelotu i auto smigalo jak zegarek, a to tylko dełu na bebechach opla.
Jako facet, teb bym sie wstydzil tym jezdzic Ale to tak poza tematem
No to ja też poza tematem. Kiedyś mój ojciec miał micrę rocznik 1984, silnik 1.0 50KM. 14 lat temu w ramach "dodatkowych lekcji" uczyłem się nim jeździć, bo ustawowe 20 godzin na kursie to było trochę mało przed egzaminem (no i dało to efekt, bo zdałem za pierwszym razem). Powiem tylko, że kiedy pierwszy raz siadłem za kierownicą rzeczonej micry, to miałem wrażenie, ze przyspieszenie wgniata mnie w fotel - na kursie jeździłem bowiem polonezem przejściówką 1.5 z gazem...
A co do meritum, to tutaj mamy wypowiedź typowego cwaniaka (niejki "Batman.."), który bez zażenowania rozpisuje się o swoim postępowaniu. Zero jakiejkolwiek refleksji.
_________________ Rover 25 1.4 1999/2001r. midnight blue 1.06.2006 - 7.05.2012
Dołączył: 09 Paź 2007 Posty: 250 Skąd: Zielona Góra
Wysłany: Wto Paź 28, 2008 18:20
PTE, ciagnac OT, ty widiales jak wyglada 2006 Micra CC? Toz to nawet torebka nie jest, to jest... kurde nie wiem pod co to zaklasyfikowac... Moja skala kobiecosci tak daleko nie siega, nawet moja przyszla malzonka sie smieje z tego auta
Ostatnio krece si epo komisach troche, bo laze pomalu za Omega B, to wpada mi w oko od czasu do czasu taki np, firmowy samochod Rockwoola - Ford Focus. 2.0 DOHC, 2004 rok i na liczniku 160kkm No litosci Po wnetrzu widac, ze ma duuuzo wiecej, kierownica gladka jak lustro, schowek sie nei zamyka, pod tylkiem dolek w fotelu, mieszek na dzwigni porwany... Pol roku temu trafilem innego takiego, przebieg 290kkm, juz bardziej realne
Znam jeszcze kilka takich osób, które nieprawdopodobnie "katują" auta przebiegami.
Mój tata miał od nowości dużego Fiata rocznik 1980. Pamiętam jak na początku lat 90-tych dziwowałem się, że miał już przejechane jakieś 50-parę tys. km -- przecież to było więcej niż obwód kuli ziemskiej! W chyba '97 roku samochód przejął mój starszy brat i przez rok, dwa dojeździł chyba do 80 kkm, po czym sprzedał go za 800 zł koledze-sąsiadowi. Strasznie mi było smutno i obiecywałem sobie, że jak dorosnę, to odkupię to auto. Bowiem Fiacik był dla mnie czymś w rodzaju domowego zwierzaka, który był w rodzinie od zawsze i miałem nadzieję, że kiedyś go odziedziczę. Sąsiad się po jakimś czasie wyprowadził, i przez lata słyszałem tylko, że samochód został rozbity. W zeszłym roku dowiedziałem się jednak, że mimo to nadal żyje i otrzymał Roverowski silnik od Poloneza. Kiedyś go może odwiedzę.
_________________ Pozdrawiam, Marcin
był: 216Si '97 Tahiti Blue
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum