Wysłany: Sro Wrz 10, 2008 15:02 [R416] Problem z układem chłodzenia i ogrzewaniem
Typ: Si Rodzaj silnika: benzyna Pojemnosc silnika: 1.6 Rok produkcji: 1996
Witam mam problem z układem chłodzenia i ogrzewania. Najpierw ok tydz temu zauważyłem ze na rozgrzanym silniku nie leci cieple powietrze z nawiewu. Sprawdziłem poziom wody i okazało sie ze jest prawie minimum wiec dolałem. Niestety musze ja bardzo czesto uzupełniac średnio raz na dwa trzy dni ok 1l. Nie widzialem nigdzie żadnego wycieku. Dzisiaj nawet zauważylem ze z rury wydechowej wylatuje jakaś ciecz po moich ogledzinach stwierdzam ze to woda(nie ma zapachu).
Panowie co o tym sądzicie czy to uszczelka pod głowica?
Ostatnio zmieniony przez kasjopea Czw Sty 20, 2011 19:26, w całości zmieniany 1 raz
SPAMU¦
Wysłany: Sro Wrz 10, 2008 15:02 Post o charakterze reklamowym. Każde Twoje kliknięcie zwiększa nasze szanse przeżycia ;)
Bardzo dużo Ci ciągnie, przy takiej ilości jeżeli gdzieś popuszcza to byłoby widoczne. Dokładnie się przyjrzyj. Może lecieć przy kolektorze wydechowym wtedy pozostanie jedynie widoczny zaciek. Postaw też samochód na ulicy i sprawdź czy nie zostawia plamy. Jeżeli nie to niestety pozostaje sytuacja w której silnik po prostu przepala ten płyn. Sprawdź czy nie zostawiasz za sobą białego dymu. Wtedy raczej uszczelka.
_________________ Był R416Si '97 i zawsze pozostanie, lecz nie materialnie a duchowo...
Wysłany: Czw Wrz 11, 2008 05:53 Re: [Rover 416Si 96'] Problem z układem cłodzenia i ogrzewan
kri2304 napisał/a:
Witam mam problem z układem chłodzenia i ogrzewania. Najpierw ok tydz temu zauważyłem ze na rozgrzanym silniku nie leci cieple powietrze z nawiewu. Sprawdziłem poziom wody i okazało sie ze jest prawie minimum wiec dolałem. Niestety musze ja bardzo czesto uzupełniac średnio raz na dwa trzy dni ok 1l. Nie widzialem nigdzie żadnego wycieku. Dzisiaj nawet zauważylem ze z rury wydechowej wylatuje jakaś ciecz po moich ogledzinach stwierdzam ze to woda(nie ma zapachu).
Panowie co o tym sądzicie czy to uszczelka pod głowica?
Jeśli silnik wciąga wodę i jest to Rover - to wielce prawdopodobne, że poleciała uszczelka pod głowicą.
Z rury wydechowej silnika ZAWSZE będzie wylatywać woda. Albo w postaci pary, albo już skroplona (jeśli rura wydechowa jest jeszcze zimna). I to nie tylko z rury wydechowej silnika.
KAŻDE spalanie paliwa (czyli inaczej egzotermiczna reakcja utleniania) w swoich produktach ma wodę (w postaci pary lub skroplonej cieczy). Nawet jakbyś palił stare szmaty.
_________________ Człowiek pochodzi od małpy. W czerwonym.
Najpierw sprawdź poziom oleju. Jeśli go przybyło i wygląda jak kakao to znaczy że to uszczelka pod głowicą. Ew, przygazuj i jak z rury bedzie lecieć woda, albo biały dym, to też uszczelka.
Lechos, jak leci w gary to nie przepala tego? Bo mi się zdaje, że też powinien zostawiać chmurkę. Tak jak oprawca_1978, napisał zawsze leci woda bo to efekt uboczny spalania.
_________________ Był R416Si '97 i zawsze pozostanie, lecz nie materialnie a duchowo...
Pomógł: 297 razy Dołączył: 24 Mar 2007 Posty: 1792
Wysłany: Czw Wrz 11, 2008 11:01
zostawia chmurke ( nie oznacza to walnieta uszczelke glowicy), chodzilo mi, ze przy uszkodzonej uszczelce kolektora ssacego plynu bedzie ubywac a nie zostawia sladow wycieku na bloku jak i nie robi sie syf w plynach.
spokojnie, najpierw polecam wnikliwa kontrole wszystkich polaczen ukladu chlodzenia, najlepiej na goracym silniku, bo wtedy w ukladzie jest cisnienie na zimnym tez nie zaszkodzi sprawdzic,
bardzo dokladnie przyjzalbym sie kolektorowi ssacemu, czasami plyn wycieka spod niego i odrazu odparowuje z bloku
poloneza z tym silnikiem to raczej nie dotyczy, bo tam jest metalowy kolektor i inna uszczelka
_________________ Pozdrawiam Andrzej
Rover 800, byl 214 Si 95
FSO 125p 1.4 16V MPI
Jawa 350
Pomógł: 22 razy Dołączył: 17 Cze 2007 Posty: 387 Skąd: Ruda Śląska
Wysłany: Czw Wrz 11, 2008 22:57
kri2304 napisał/a:
Niestety musze ja bardzo czesto uzupełniac średnio raz na dwa trzy dni ok 1l
Czy jestes absolutnie pewny, ze *nigdy* nie zostawiles pod soba plamy po plynie ? Zwroc uwage, wtedy bedziesz wiedzial gdzie ewentualnie cieknie.
W moim przypadku winna okazala sie obudowa termostatu. Innym mozliwym miejscem z tymi objawami moze byc pompa wody.
Jak zidentyfikowac w/w i inne przyczyny zostalo juz powiedziane w tym watku http://forum.roverki.eu/viewtopic.php?t=27638 .
Powodzenia!
Wysłany: Pią Wrz 12, 2008 07:26 Re: [Rover 416Si 96'] Problem z układem cłodzenia i ogrzewan
kri2304 napisał/a:
Najpierw ok tydz temu zauważyłem ze na rozgrzanym silniku nie leci cieple powietrze z nawiewu.
Kwestia braku ciepłego powietrza to najprawdopodobniej walnięty termostat. Czy kontrolka temp. silnika jak ten się rozgrzeje nie utrzymuje się głównie w najniższych granicach wskaźnika?
Wysłany: Pią Wrz 12, 2008 08:28 Re: [Rover 416Si 96'] Problem z układem cłodzenia i ogrzewan
kri2304 napisał/a:
Witam mam problem z układem chłodzenia i ogrzewania. Najpierw ok tydz temu zauważyłem ze na rozgrzanym silniku nie leci cieple powietrze z nawiewu. Sprawdziłem poziom wody i okazało sie ze jest prawie minimum wiec dolałem. Niestety musze ja bardzo czesto uzupełniac średnio raz na dwa trzy dni ok 1l. Nie widzialem nigdzie żadnego wycieku. Dzisiaj nawet zauważylem ze z rury wydechowej wylatuje jakaś ciecz po moich ogledzinach stwierdzam ze to woda(nie ma zapachu).
Panowie co o tym sądzicie czy to uszczelka pod głowica?
Ja miałem tak w moim Poloneziku, gdy zaczął lekko wodę brać, jak mu się HGF zaczynał. Na swoje nieszczęście, dolewałem wody destylwanej do układu i rozcieńczałem w taki sposób chłodziwo. Efek stał się wiadomy - układ się zaświnił kamukiem.
Po zrobieniu HGF-a (oczywiście, osobiście, żaden trzęsący się z przepicia deliryk, zwany "mechanikiem samochodowym" nie dotykał mojego samochodu i nie dotknie nigdy), wziąłem się za układ chłodzenia. Jakoże nie było tragicznie - wentyl w lato włączał się maksymalnie na 2 minuty, a skala nigy do czerwonego nie dochodziła, podszedłem do zjawiska osobiście i wg własnego pomyślunku (HGF też po swojemu zrobiłem, nie tak, jak radzą mądre zalecenia Rovera - opisałem to nawet - http://www.motonews.pl/fo...=asc&start=80.)
Po prostu - kupiłem dwie flaszki octu, odpuściłem trochę chłodziwa z silnika (przewodem od parownika gazowni, fajnie się to robi do miski) i uzupełniłem brak litrem octu spirytusowego 10%. Dla układu to około 1/5 całości, tak więc sumaryczne stężenie kwaśnego odczynnika poczyniłem małe, jak się komuś chce, niech wyliczy, zarazem zakładając, że oryginalne chłodziwo ma odczynnik raczej zasadowy, tak więc kwaśność wynikowa była raczej mniejsza od teoretycznej.
Przejeździłem tak z miesiąc (wyszło ze 2 - 2,5 tys km, jeżdżę Polonezem dużo, rocznie 20 - 30 tys.) i chłodziwo wymieniłem na nowe.
Po odpuszczeniu tej zupy do miski, poleciała mętna, żółtobrudna ciecz o zerowej przejrzystości. Po odstaniu się tej melasy na dnie zostało ze dwie garści pyłu - rozpuszczonego na mąkę kamienia kotłowego.
Dla dobra całości, wyjąłem chłodnicę z samochodu i przepłukałem jej (prysznicem, w wannie, w domu) żeberka w kierunku odwrotnym od przepływu powietrza. Masa błota się wypłukała.
Po poskładaniu tego w całość, układ chłodzenia odzyskał "przejrzystość" termiczną.
Wentylator włącza się na maksimum 30 sek. Wskaźnik temp dochodzi maksymalnie do mniej jak połowa skali pomiedzy 90 a początkiem czerwonego pola, na oko 93- 95 stopni.
Nic w układzie chłodzenia nie wymieniałem.
Acha - przed zalaniem nowym chłodziwem (najzwyklejsze borygo różowe), przepłukałem go pięć razy do włączenia wnetylatora zwykłą gorącą wodą kraniczanką).
I tyle tego wszystkiego.
Dla malkontentów i oponentów roztworu octu w układzie chłodzenia powiem, że oryginalna instrukcja do FSO 1500, zaleca, by elementy alunimiowe z układu chłodzenia czyścić roztworem 10% KWASU SOLNEGO, a elementy żeliwne - roztworem sody.
Mi nie chciało się tego rozbierać, a i samochód muszę mieć "pod parą" non stop, tak więc zdecydowałem się na zbawczy efekt roztworu octu w układzie chłodzenia.
Z ciekawostek dodam, że wiecznie cieknący prowadnik zaworu nagrzewnicy (słynny przeciek w Polonezach) PRZESTAŁ cieknąć - sam z siebie, po octowaniu. Podejrzewam, że miał na ośce kamień, który ocet wymył.
Od tamtej pory przejechałem już około 30 tys km - było to pond rok temu, lato 2007 i układ działa należycie, NIC nie cieknie, płynu nie ubywa, a wentylator włączał się (lato 2008, upały po 35 stopni) nie więcej jak na 60 sekund (czasami, powtarzalnie, dokładnie na 60 sekunc, liczone z zegarkiem w ręku).
Silnik przebieg 149 kkm (wrzesień 2008), pompa wody, termostat, chłodnica, przewody, itd WSZYSTKO ORYGINAŁ, nie zmieniane. Nawet pasek rozrządu nie, ma już około 110 kkm przelatane i dobrze się ma.
_________________ Człowiek pochodzi od małpy. W czerwonym.
Ostatnio zmieniony przez Paul Pią Wrz 12, 2008 08:34, w całości zmieniany 1 raz
z tym to bym uwazal, nawet gdy po pasku nie bedzie widac to moze juz byc na wykonczeniu, z naszego po 60 tys. zeby mozna bylo bez trudu palcami odrywac
_________________ Pozdrawiam Andrzej
Rover 800, byl 214 Si 95
FSO 125p 1.4 16V MPI
Jawa 350
wyjasnie inaczej. gdy zauwazylem brak ogrzewania pierwsze co zrobilem to sprawdzilem poziom plynu i okazalo sie ze w zbiorniczku prawie sahara wiec uzupelnilem i ogrzewanie powrocilo. co do plam nie jestem w 100% pewien bo nie zawsze ludzie patrza pod samochod czy nic im nie cieknie. co do skali temp to powiem tak nie wiem w jakiej pozycji znajduje sie strzalka ale samochod kupilem niedawno i od poczatku wskazowka byla martwa. zapewne jest to wina czujnika. wiem ze sa dwa. jeden zlokalizowalem ale nie wiem jak sprawdzic czy to ten jest uszkodzony no i gdzie jest drugi?
a jezeli chodzi o wydech no to od katalizatora do konca przydaloby sie wymienic i moze stad ta woda w wydechu?
narazie od 2 dni kiedy to uzupelnilem wode i rozgrzewalem silnik pod domem na spokojnie jest spokoj nie musze dolewac. wiec obstawiam ze problem lezy po stronie ukladu chlodzenia a nie w uszczelce pod glowica.
zrobilo sie troszke chlodniej moze woda krazy w malym obiegu i dlatego jest dobrze. nie zaobserwowalem czy wlacza sie duzy obieg.
z tym to bym uwazal, nawet gdy po pasku nie bedzie widac to moze juz byc na wykonczeniu, z naszego po 60 tys. zeby mozna bylo bez trudu palcami odrywac
Czasami i częściej, gdy nie dba właściciel o pasek rozrządu, ten wymęczony będzie całkiem szybko. I to nie od pracy, którą zwyczajowo wykonuje, a właśnie od braku tej opieki.
Jest to ściśle związane z tzw. napinaczem rozrządu i jego funkcją, którą niby ma automatycznie zabezpieczać, co wg mnie (autopsja po 73 kkm przejechanych) ZUPEŁNIE nie ma miejsca. Jest to zupełnie ten sam problem, co tzw. "samoregulujące" się luzy w hamulcach tylnych polonezów z układem Lucasa. Reguluje się one same, ale jak się samemu to zrobi, śrubokrętem (znów autopsja).
Ja "swój" napinacz kontroloję co jakiś czas - sprawdzając palcem ugięcie paska rozrządu między kołami wałków i zarazem, położenie tych kół znakami do siebie gdy wał korbowy jest nastawiony odpowiednio znakami na obudowę. Znaczy się sprawdzam napięcie paska oraz jego wyciągnięcie (którego nie ma pomimo ponad 110 kkm przebiegu, znaki pokrywają sie idealnie, pasek wygląda pięknie, nie widać znamion zmęczenia materiału zarówno zębów, jak i zewnętrznej strony paska.
Nowy mam już ze trzy miesiące, pompę wody też, może jak dostanę urlopik, to sobie je zmienię.
Acha, raz na jakiś czas pasek czyszczę. Kalafonią, jak smyczek od skrzypiec. To samo pasek klinowy alternatora. Pomaga, syf się "wyskrzypia" razem z kalafonią.
_________________ Człowiek pochodzi od małpy. W czerwonym.
Reguluje się one same, ale jak się samemu to zrobi, śrubokrętem (znów autopsja).
eee tam ja sam sie za to zabralem elegancko wyczyscilem nasmarowalem i chodza bez problemow, chyba ze kolega zle zlozyl
oprawca_1978 napisał/a:
Ja "swój" napinacz kontroloję co jakiś czas - sprawdzając palcem ugięcie paska rozrządu między kołami wałków i zarazem,
nasz najprawdopodobniej siadl ze starosci (np. silnik dlugo lezal w magazynie zanim zostal zalozony do samochodu) i eksploatacja nie miala tu duzego znaczenia
_________________ Pozdrawiam Andrzej
Rover 800, byl 214 Si 95
FSO 125p 1.4 16V MPI
Jawa 350
znow mi ubywa ze zbiorniczka:(
czy jet taka mozliwosc ze na cieplym silniku bedzie ok a na zimny bedzie cieklo?
chyba jeszcze musze wymienic swiece i przewody bo cos nierowno palic zaczal:(
stwierdzenie ze samochod to skarbonka bez dna sie sprawdza:(
[ Dodano: Pon Wrz 15, 2008 20:09 ]
czy to co zaznaczylem na zdjeciu to jest jeden z czujnikow temp.
drugi z czarna wtyczka jest pod spodem?
jak sprawdzic czy dzialaja?
Pomógł: 8 razy Dołączył: 14 Maj 2007 Posty: 156 Skąd: Osiek k/Oświęcimia
Wysłany: Wto Wrz 16, 2008 09:27
kri2304 napisał/a:
czy jet taka mozliwosc ze na cieplym silniku bedzie ok a na zimny bedzie cieklo?
Ja tak miałem(gdzieś w moich postach jest ten temat).Dopóki jeżdziłem - było w miarę ok , ale jak ostygnął w garażu - plama pod autem.Pompa puszczała.
Z kolei w innym aucie miałem na odwrót - pompa bryzgała na chodzie,a nie na postoju.
W obu przypadakach wymiana pomogła.Po prostu musisz go trochę dokładniej poobserwować.
_________________ Był Roverek....i jeszcze będzie !
znaczy na 3 cylindry lapie
jesli tak, to moze to dziac sie przez dostajacy sie do tego cylindra plyn i wymiana elementow ukladu zaplonowego nic nie da
wiec kolega ma najprawdopodobniej racje. rano zobaczylem plame pod autem. auto stalo na krawezniku ale ze wstepnych obserwacji i macania doszedlem do kolektora dolotowego. wiem ze jakis wezyk jest do niego doczepiony i to chyba nawet zwiazany z chlodzeniem.
czy jest to trudna naprawa?
czy ja z malym doswiadczeniem wyciagnietym z zajec praktycznych w szkole o kierunku mech. poj. sam. dam sobie rade?
czy jest jakis dokladniejszy opis sprawdzania tych czujnikow? np. z podanymi parametrami?
pozdrawiam
Reguluje się one same, ale jak się samemu to zrobi, śrubokrętem (znów autopsja).
eee tam ja sam sie za to zabralem elegancko wyczyscilem nasmarowalem i chodza bez problemow, chyba ze kolega zle zlozyl
oprawca_1978 napisał/a:
Ja "swój" napinacz kontroloję co jakiś czas - sprawdzając palcem ugięcie paska rozrządu między kołami wałków i zarazem,
nasz najprawdopodobniej siadl ze starosci (np. silnik dlugo lezal w magazynie zanim zostal zalozony do samochodu) i eksploatacja nie miala tu duzego znaczenia
Eeee, smarowałem, porozkładałem na części pierwsze, gwiny szczotą wyskrobałem, nawet blaszki zapadek dogiąłem, bo nie dotykały kółka od zapadki. I nic, samoczynnie nie regulują. Może jakbym dotarł gwint pastą, to by luźniej zaczął chodzić. Teraz i tak mam zerwany ręczny (o dziwo, nie poszła linka, tylko ta dźwignia z wygiętego drutu, która idzie do wajchy ręcznego. Od tego skok pedału hamulca mam duży, bo muszę wybierać nogą luzy tyłu, które są większe).
Paski strasznie szybko lecą, gdy dostaną oleju, zwłaszcza syntetyka, który ma bardzo dobre własności penetracyjne. Guma paska raczej go nie lubi i rozmacza on ją szybciutko.
U mnie pasek oceniam na perfect, zęby całe, suchy, nie przemęczony, czysty, zerowe rociągnięcie. Ale napinacz raz na co najmniej 10 tys. sprawdzam i dociągam. Robię to zresztą nawet i mocno, pasek nie lata i nie dynda się, jak to często w Roverkach bywa.
_________________ Człowiek pochodzi od małpy. W czerwonym.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum