Forum Klubu ROVERki.pl :: [R400] Mam już dość tej niedopieszczonej damy
GarażTechniczny FAQSzukajFAQRejestracjaZaloguj





Poprzedni temat «» Następny temat
[R400] Mam już dość tej niedopieszczonej damy

ciągle jej coś jest!
Autor Wiadomość
vanderwacho 




Dołączył: 27 Cze 2008
Posty: 23
Skąd: 3city



Wysłany: Sob Paź 18, 2008 13:35   

west napisał/a:
dzis odpalam sobie czesto te zdjecia, zeby popatrzyc sobie na moj cudny bolid, kiedy na parkingu stoi tak, ze z okna nie widac. ja tego nie rozumiem, ale tak po prostu jest. moge sie na niego wnerwiac, moze mnie dobijac, ale wystarczy, ze choc na chwile dziala jak nalezy i milosc wraca ze zdwojona sila:)
mam sliczne autko i nie zamierzam go oddac nikomu:)


cała prawda, prosto z serca .... aż się wzruszyłem i pojechałem do warsztatu popatrzec na moja 416. już prawie nie widac blizn po pożarze :lol:
 
 
 
SPAMU¦






Wysłany: Sob Paź 18, 2008 13:35   Post o charakterze reklamowym. Każde Twoje kliknięcie zwiększa nasze szanse przeżycia ;)




 
 
MikeLD 




Dołączył: 22 Wrz 2008
Posty: 96
Skąd: Gdańsk

Rover 400

Wysłany: Sob Paź 18, 2008 16:03   

Oj duże dzieci z nas ;) i nasze zabaweczki.

Ja to już wybaczyłem tej damie wszystko, bo jeździ :)
Wczoraj jak brat zadzwonił z miejsca zdarzenia, był podenerwowany, to tylko jednym tchem "samochód rozbity, skrzyżowanie hallera i mickiwicza, przyjeżdżaj szybko bo coś zrobię tej kobiecie." i się rozłączył. Jak adrenalina mi uderzyła to delirkę miałem z pól godziny. Dojeżdżając do miejsca, jak zobaczyłem, że to tylko zderzak pęknięty to taki banan mi wyszedł na twarz że hoo hoo.
Tyle tylko, że był 100% bezwypadkowy, teraz już nie jest. Ale i tak jestem szczęśliwy.
Powodzenia z waszymi damami.
_________________
Czasem myślisz, że los się do Ciebie uśmiechnął, a Ty go po prostu rozśmieszyłeś.
 
 
michone 



Pomógł: 108 razy
Dołączył: 16 Paź 2007
Posty: 2045
Skąd: Legnica



Wysłany: Sob Paź 18, 2008 16:44   

MikeLD napisał/a:
Oj duże dzieci z nas ;) i nasze zabaweczki.

Ja to już wybaczyłem tej damie wszystko, bo jeździ :)
Wczoraj jak brat zadzwonił z miejsca zdarzenia, był podenerwowany, to tylko jednym tchem "samochód rozbity, skrzyżowanie hallera i mickiwicza, przyjeżdżaj szybko bo coś zrobię tej kobiecie." i się rozłączył. Jak adrenalina mi uderzyła to delirkę miałem z pól godziny. Dojeżdżając do miejsca, jak zobaczyłem, że to tylko zderzak pęknięty to taki banan mi wyszedł na twarz że hoo hoo.
Tyle tylko, że był 100% bezwypadkowy, teraz już nie jest. Ale i tak jestem szczęśliwy.
Powodzenia z waszymi damami.


nie jest powypadkowy bo nie bylo wypadku tylko kolizja :D musisz ją zabrać na dobre paliwko, do dobrej kosmetyczki :P przeczyscic otwory i porządnie pogadać a bedzie chodzic jak ta lala :P
_________________
Sentyment do r200 silverstone pozostanie na zawsze...
 
 
Darek416 




Dołączył: 30 Lip 2007
Posty: 32
Skąd: Wysoczyn



Wysłany: Nie Paź 19, 2008 17:38   

Ktoś wcześniej pisał o roverku że psuje się itp. Dla porównania wszedłem na forum VW dotyczące samego golfa, a tych forumowisk jest ich kilka. Znalazłem zakładkę odpowiadającej naszej: "Usterki i porady techniczne" i okazuje się że tematów mają ponad 60 000 czyli ponad 6x więcej i ponad pół miliona postów w tej kategorii, więc nie ma niezawodnych samochodów, zdarzają się jedynie czasem pojedyńcze egzemplarze
_________________
Pozdrawiam :wink:
 
 
 
des 



Pomógł: 47 razy
Dołączył: 05 Mar 2008
Posty: 1080
Skąd: Częstochowa



Wysłany: Nie Paź 19, 2008 23:57   

Po prostu mieliście pecha. Ja swojego R kupiłem w styczniu tego roku i jak na razie nic przy nim nie robiłem oprócz olejów, filtrów itp. Tzn. do wymiany pompa wody ale to tanie więc bólu nie ma. Poprzedni właściciel się nie szczypał i z każdą choćby najmniejsza wada jeździł do ASO. Kiedyś nadejdzie ten dzień, że zacznie się sypać ale tak jest w każdym samochodzie.


Obym nie zapeszył hehe
 
 
 
MikeLD 




Dołączył: 22 Wrz 2008
Posty: 96
Skąd: Gdańsk

Rover 400

Wysłany: Pon Paź 20, 2008 00:26   

No niestety, moja dama nadal sfochowana. Wczoraj zrobiła prawie 300km i pod koniec znowu temperatura szalała. Płynu w zbiorniczku nadal ubywa. Może jej garaż zrobię w warsztacie, bo nie odpuszcza z tymi problemami. :/
_________________
Czasem myślisz, że los się do Ciebie uśmiechnął, a Ty go po prostu rozśmieszyłeś.
 
 
Zukowaty 




Pomógł: 155 razy
Dołączył: 05 Cze 2008
Posty: 2438
Skąd: Uć-Poznań



Wysłany: Pon Paź 20, 2008 00:50   

Ja kupilem w kwietniu...pojezdzilem 2 dni i wstawilem na wymiany po kupnie,filtry, olej, plyny, rozrzad itd itp.tydzien stal.Pojezdzilem po tym miesiac i pekl tlok na sworzniu=wymiana silnika.Stal 2 miesiace bo koniecznie chcialem wsadzic 2.5 zamiast 2.0.Ogolnie mam moja kochanke :mrgreen: pol roku a jezdze nia dopiero 3 miesia.Wpakowalem juz okolo 10tys :evil: ale jak wsiadam i odpala to wszystko jej wybaczam.Do wymiany z grubszych rzeczy bo tych mniejszych juz nie licze:Kolo 2 masowe, zwrotnica prawa.
_________________
Koła wystarczą 4...cylindrów musi być 5
 
 
 
McGAJveR 




Pomógł: 31 razy
Dołączył: 30 Sie 2008
Posty: 294
Skąd: Norraby - Konin

Rover 600

Wysłany: Pon Paź 20, 2008 18:04   

Moja dama już oddycha samodzielnie!!! :rotfl:
NEOSSS Dzięki!
Moduł wymieniony , razem z całym aparatem i ... LOTTO!!!!
_________________
http://e-stacja-rna.pl
Tylko muzyka Niezależnych Artystów.
 
 
 
vanderwacho 




Dołączył: 27 Cze 2008
Posty: 23
Skąd: 3city



Wysłany: Wto Paź 21, 2008 23:13   

MikeLD napisał/a:
No niestety, moja dama nadal sfochowana. Wczoraj zrobiła prawie 300km i pod koniec znowu temperatura szalała. Płynu w zbiorniczku nadal ubywa. Może jej garaż zrobię w warsztacie, bo nie odpuszcza z tymi problemami. :/


hm ..... nie ciekawie :( ........ ja dziś swoją odebrałem. Blizn po pożarze silnika już nie ma. Dałem jej troszkę poszalec :twisted: i szłą jak burza. W nagrode nowe radyjko Jej kupiłem :razz:
A Ty MikeLD walcz o swoją. Może w Godarth w Gdyni ci ją podleczą? Dobry warsztat. Może warto spróbowac ?
 
 
 
MikeLD 




Dołączył: 22 Wrz 2008
Posty: 96
Skąd: Gdańsk

Rover 400

Wysłany: Sro Paź 22, 2008 00:19   

Dzięki za dobre słowo.
Z naprawami zacząłem w Gdańsku na Hallera w p.m. centrum i do końca musimy dojść co damulce jest.
Raz, że mam tam znajomych mechaników [choć znajomi bardziej rodziny niż moi], dwa, że przekonali mnie tym, że zawsze zajmowali się polskimi wozidłami - a więc poldkami z silnikami rovera. Nawet ostatnio wujek, były tamtejszy mechanik opowiadał jak jeździli na szkolenia z tych silników.

Wiesz jak to sie mówi - najlepiej to bym sam sobie zrobił... ale akurat sie nie znam a nie mam czasu ani specjalnie sprzętu żeby tydzień grzebac mu we flakach, choc dwóch lewych rączek nie mam a i garaż z kanałem jest.

Generalnie to miałbym jeszcze pytanie jak to jest z roverkiem. Trochę mam wrażenie, że mułowaty jest poniżej 3-4k obr. Jeździłem hondą z 125 konnym vtec i wiem jak to jest jak silnik lubi obroty, ale porównania nie ma. Honda rwała jak szalona a ten tak sobie.
Poza tym, że silnik zupełnie inaczej brzmi i pracuje - pierwszy raz jak go odpaliłem to gały mi wyszły, a szczęka do parteru. Myślałem, że ma tam ze 3 litry pod maską, tak mruczy. Kultura pracy nie ta, niestety na plus dla hondy.
I bardzo słabo reaguje na depnięcie, jakby opóźnione... nie wspominając juz jak wolno schodzi z obrotów.
Może tak ma być, może nie, ale z autem juz się ożeniłem, chcę je i tyle, z tym całym dobrodziejstwem ;)
Oj przydał by mi się jakiś fachura od roverków, żeby mi powąchał co tam z tą moja damą.

[ Dodano: Sro Paź 22, 2008 22:55 ]
Pecha ciąg dalszy. Wczoraj wieczorkiem przejechałem się tylko na kawę, wracam na parking, a auto dostało skopa w drzwi elegancko :o
Cos czuję, że tu będzie jedno z większych opowiadań o przygodach...
_________________
Czasem myślisz, że los się do Ciebie uśmiechnął, a Ty go po prostu rozśmieszyłeś.
 
 
faecd 




Pomógł: 97 razy
Dołączył: 14 Paź 2008
Posty: 2125
Skąd: Police k.Szczecin

Rover 400

Wysłany: Czw Paź 23, 2008 22:32   

OMG normalnie jezdzace nieszczescie! mialem podobnie z byla honda civic...tez co miesiac cos naprawialem, dopieszczalem i coraz wiecej usterek odkrywalem.

Kupilem 2 tyg temu rovera i jestem zadowolony, dzis zauwazylem ze cieknie olej z miski jak ***** na laczeniu i ze skrzyni...ale nie panikuje na razie, jutro kupuje olej silnikowy, przekladniowy, uszczelke pod miske i jazda do warsztatu i bedzie picus glancus...

MikeLD sluchaj Ty chyba jakas negatywna energie sciagasz na to auto! przeczytalem pierwsza strone postow pozniej juz nie moglem hop na ostatnia a tu historia o skopanych drzwiach...masakra...moze za bardzo sie boisz ze zaraz cos znowu sie z autem stanie, jak juz nie ma co z mechanicznych rzeczy sie dziac to nagle ktos Ci blachy niszczy...z takim nastawieniem to za tydzien spadnie kometa z kosmosu prosto na dach Twojej 400-etki:) tfu tfu wypluj....ale pamietaj jezeli masz negatywne podejscie to bedziesz sciagal te negatywy na auto!

Wyluzuj i uwierz, ze bedzie dobrze!
 
 
MaReK 
Instytucja wspierająca


Pan
Wszechomogący :)


Pomógł: 131 razy
Dołączył: 08 Kwi 2005
Posty: 7983
Skąd: Warszawa/Mokotów

MG ZT

Wysłany: Czw Paź 23, 2008 22:36   

Darek416 napisał/a:
toś wcześniej pisał o roverku że psuje się itp. Dla porównania wszedłem na forum VW dotyczące samego golfa, a tych forumowisk jest ich kilka. Znalazłem zakładkę odpowiadającej naszej: "Usterki i porady techniczne" i okazuje się że tematów mają ponad 60 000 czyli ponad 6x więcej i ponad pół miliona postów w tej kategorii, więc nie ma niezawodnych samochodów, zdarzają się jedynie czasem pojedyńcze egzemplarze


Maja tez pewnie 60 tys uzytkownikow wiecej niz my ;)
_________________
Chiptuning: R25, R45, R75, 200/600 SDi, BMW (tuning, dpf serwis), VW Group (tuning, dpf serwis)
ROVER 75/ZT: diagnostyka, kodowanie, adaptacja zegarów, dodawanie kluczyków: używane piloty, nowy transponder (immo)
Kontakt: PW, 512 208 367, marek@roverki.eu

dolny śląsk:marcin.misek
wielkopolska: longer86
 
 
 
MikeLD 




Dołączył: 22 Wrz 2008
Posty: 96
Skąd: Gdańsk

Rover 400

Wysłany: Pon Paź 27, 2008 23:17   

No to silniczek mi zdechł. Pił cały zbiornik płynu chłodniczego co 20-30km trasy, zaczął z rury walić racą dymną. Diagnoza mechanika - głowica pęknięta.

I mam się teraz zastanowić czy kupowac głowicę czy cały silnik... czy też sprzedać skorupę.

Pytanie brzmi - czy jest możliwość wciśnięcia silnika od hondy civic? najchętniej jakiś 1,6 v-tec powyżej 125KM?
_________________
Czasem myślisz, że los się do Ciebie uśmiechnął, a Ty go po prostu rozśmieszyłeś.
 
 
buja4 



Pomógł: 2 razy
Dołączył: 17 Lip 2008
Posty: 94
Skąd: Szczecin



Wysłany: Wto Paź 28, 2008 08:17   

MikeLD napisał/a:
No to silniczek mi zdechł. Pił cały zbiornik płynu chłodniczego co 20-30km trasy, zaczął z rury walić racą dymną. Diagnoza mechanika - głowica pęknięta.

I mam się teraz zastanowić czy kupowac głowicę czy cały silnik... czy też sprzedać skorupę.

Pytanie brzmi - czy jest możliwość wciśnięcia silnika od hondy civic? najchętniej jakiś 1,6 v-tec powyżej 125KM?
.
A jak sprawdził że pęknięta głowica?
 
 
oprawca_1978 




Pomógł: 143 razy
Dołączył: 09 Lip 2008
Posty: 1515
Skąd: Zegrze



Wysłany: Wto Paź 28, 2008 09:38   

MikeLD napisał/a:
No to silniczek mi zdechł. Pił cały zbiornik płynu chłodniczego co 20-30km trasy, zaczął z rury walić racą dymną. Diagnoza mechanika - głowica pęknięta.

I mam się teraz zastanowić czy kupowac głowicę czy cały silnik... czy też sprzedać skorupę.

Pytanie brzmi - czy jest możliwość wciśnięcia silnika od hondy civic? najchętniej jakiś 1,6 v-tec powyżej 125KM?


heheh, magik chce Cię naciągnąć na wymianę głowicy, hehe, cwany czarodziej, łatwa robota i pieniążek duży..

Co najwyżej silnik dostał HGF'a, którego, przy niewielkim staraniu i trochę większym wysiłku, możesz z powodzeniem naprawić sam.

ps. Co trzeba robić, by pękła głowica, no nie wiem? Granat wsadzić w dolot?
_________________
Człowiek pochodzi od małpy. W czerwonym.
 
 
MikeLD 




Dołączył: 22 Wrz 2008
Posty: 96
Skąd: Gdańsk

Rover 400

Wysłany: Wto Paź 28, 2008 10:06   

To może opisze dokładniej.
HGF był robiony jakieś 300-400km temu (miesiąc temu). Do tego termostat bo mi płyn buzował z zbiorniczku, korek również wymieniony. Szczegółowo pisałem wyżej zresztą.

Po tych wszystkich operacjach płynu chłodzącego starczało mi na 20-30km jazdy.
Samochód na zimnym silniku chodzi dobrze choc trochę paruje z rury, problemy zaczynają się na ciepłym. Nie chce odpalać, czasem jakby juz załapywał ale nie może się rozkręcić i wejść na obroty i gaśnie znów. Jak już załapie to z rury wydechowej idzie taka chmura pary jak na poligonie.

Płyny sie nie mieszają, oleju nie przybywa, chłodzący czysty, a na zimno samochód zachowuje się normalnie.
_________________
Czasem myślisz, że los się do Ciebie uśmiechnął, a Ty go po prostu rozśmieszyłeś.
 
 
oprawca_1978 




Pomógł: 143 razy
Dołączył: 09 Lip 2008
Posty: 1515
Skąd: Zegrze



Wysłany: Wto Paź 28, 2008 10:20   

MikeLD napisał/a:
To może opisze dokładniej.
HGF był robiony jakieś 300-400km temu (miesiąc temu). Do tego termostat bo mi płyn buzował z zbiorniczku, korek również wymieniony. Szczegółowo pisałem wyżej zresztą.

Po tych wszystkich operacjach płynu chłodzącego starczało mi na 20-30km jazdy.
Samochód na zimnym silniku chodzi dobrze choc trochę paruje z rury, problemy zaczynają się na ciepłym. Nie chce odpalać, czasem jakby juz załapywał ale nie może się rozkręcić i wejść na obroty i gaśnie znów. Jak już załapie to z rury wydechowej idzie taka chmura pary jak na poligonie.

Płyny sie nie mieszają, oleju nie przybywa, chłodzący czysty, a na zimno samochód zachowuje się normalnie.


Ech.. Dałeś HGF'a do naprawy w "warsztacie".. No i są efekty wiadome do przewidzenia..
Bóg od Roveków już dawno przeklął wszystkich mechaników i rzucił klątwę na wszystkie 'warsztaty', gdzie za pieniądze właścicieli niedomagających Roverków, są one niszczone..
Płynu chłodniczego i oleju przy DOBRZE naprawionym HGF'e NEI MA PRAWA ZUPEŁNIE ubywać, a zarazem, nie mają one prawa ze sobą się mieszać, silnik nie ma prawa mieć przedmuchów, przecieków, itd.. Ma być tak, jakby był nowy.
Niestety, ale baaardzo mało kto wie, jak HGF'a naprawić i zarazem, baaaardzo dużo tzw "mechaników" samochodowych, o których zresztą mam zdanie straszne (na które to sobie ciężko u mnie zapracowali) nie ma zupełnie pojęcia, jak do tego podejść, przez co te silniki są po prostu przez nich, co tu ukrywać, niszczone. Pisałem o tym nie raz i nie dwa, narażając się całej grupie "zawodowych" mechaniorów. Ale zdania nie zmienię.
Ja z tym felerem w moim 12 letnim Polonezie dałem sobie radę całkowicie sam i opisałem to nie raz i nie dwa i nie tylno na tym portalu, nie będę się znów rozwodził nad tym.

Te silniki są wyjatkowe, pod względem ich konstrukcji i także takiego podejścia wymagają. Jak wie się, co i jak z nimi robić, to da sobie każdy radę tak jak ja, z HGF'em, naprawi go na chodniku, co miało miejsce w moim przypadku, jakoże ani garażu, ani kanału, nie posiadam.
_________________
Człowiek pochodzi od małpy. W czerwonym.
 
 
MikeLD 




Dołączył: 22 Wrz 2008
Posty: 96
Skąd: Gdańsk

Rover 400

Wysłany: Wto Paź 28, 2008 11:04   

Wiem, że nikomu raczej się nie chce czytać tych kilku stron więc napiszę o naprawie jeszcze.
Naprawiam u mechanika który zajmował się polonezami i silniki rovera zna dobrze, zresztą wiem, że jeździł na dodatkowe szkolenia z tych silników.
Mechanik jest zaprzyjaźniony z rodziną więc też ma na względzie żeby zrobić to dobrze jak dla siebie.
Nie sprawdzaliśmy głowicy bo HGF był ewidentny, uszczelka wyszła bokiem, do tego jakieś jeszcze uszczelniacze czy coś mi tam powymieniał. Po naprawie termostatu ponoć długo go grzali i obserwowali, nic sie nie działo. Dopiero po przejechaniu tych 200km zaczął znowu ubywać płyn itd.
Jeśli temu człowiekowi nie mogę zaufać to nie ma nikogo do roboty. Dwóch lewych rączek niemam ale silnik to dla mnie kupa żelastwa.
Kolega pisał już, że sam to zrobił. Zresztą obserwuję posty kolegi dot. całej naprawy i wielki szakunec, największy za odwagę i samozaparcie. Nie znam jeszcze tu hierarchii na forum, kto jest kim, ale dla mnie jesteś już na pierwszym mejscu Hall Of Fame. Natomiast jak namawiasz innych aby to sami robili to mylisz się. Wyczytałem, że jednak jakieś pojęcie masz o silnikach. Wnioskuję po Twoim fachowym języku, mam na mysli posty w których mówiłeś o cisnieniu (ja nawet nie wiem gdzie) i dokręcaniu śrub jakimś tam kluczem. I o szlifowaniu ludwikiem. Żeby wiedzieć, że coś się szlifuje na sucho, później na mokro to też trzeba było mieć z tym do czynienia... nie wspominając już o reszcie jak zdzieranie czegoś tam żyletką czy wiedza, że można wlać do ukł. chłodniczego octu - dla mnie to szok i kompletny science-fiction. Liznąłeś tematu tak czy siak i generalnie zdajesz sobie sprawę z tego co trzymasz w łapie - ja nie. Byc może i bym to zrobił bo od dziecka demontowałem rózne sprzęty domowe i je spowrotem skręcałem, czasem nawet mi się w rękach naprawiły - od pralek przez telewizory do mebli i wszystkiego co mi w łapy wpadło.
Ale nie silnik. Rozkręciłbym go i skręcił zakładając uszczelkę, ale jakby cos obok było uszkodzone to nie wiedziałbym o tym, myślałbym, że tak ma być. No i robiłbym to na zasadzie "zdjąłem takie coś z takim czymś i później tak samo to na takie o założyłem".
Totolotek, albo pojedzie albo wybuchnie.

generalnie teraz mam tylko jedną nadzieję, że ktoś fachowy mi powie, że silnik od hondy pasuje i da sie zmienić bez problemów.
_________________
Czasem myślisz, że los się do Ciebie uśmiechnął, a Ty go po prostu rozśmieszyłeś.
 
 
oprawca_1978 




Pomógł: 143 razy
Dołączył: 09 Lip 2008
Posty: 1515
Skąd: Zegrze



Wysłany: Wto Paź 28, 2008 17:49   

MikeLD napisał/a:
Wiem, że nikomu raczej się nie chce czytać tych kilku stron więc napiszę o naprawie jeszcze.
Naprawiam u mechanika który zajmował się polonezami i silniki rovera zna dobrze, zresztą wiem, że jeździł na dodatkowe szkolenia z tych silników.
Mechanik jest zaprzyjaźniony z rodziną więc też ma na względzie żeby zrobić to dobrze jak dla siebie.
Nie sprawdzaliśmy głowicy bo HGF był ewidentny, uszczelka wyszła bokiem, do tego jakieś jeszcze uszczelniacze czy coś mi tam powymieniał. Po naprawie termostatu ponoć długo go grzali i obserwowali, nic sie nie działo. Dopiero po przejechaniu tych 200km zaczął znowu ubywać płyn itd.
Jeśli temu człowiekowi nie mogę zaufać to nie ma nikogo do roboty. Dwóch lewych rączek niemam ale silnik to dla mnie kupa żelastwa.
Kolega pisał już, że sam to zrobił. Zresztą obserwuję posty kolegi dot. całej naprawy i wielki szakunec, największy za odwagę i samozaparcie. Nie znam jeszcze tu hierarchii na forum, kto jest kim, ale dla mnie jesteś już na pierwszym mejscu Hall Of Fame. Natomiast jak namawiasz innych aby to sami robili to mylisz się. Wyczytałem, że jednak jakieś pojęcie masz o silnikach. Wnioskuję po Twoim fachowym języku, mam na mysli posty w których mówiłeś o cisnieniu (ja nawet nie wiem gdzie) i dokręcaniu śrub jakimś tam kluczem. I o szlifowaniu ludwikiem. Żeby wiedzieć, że coś się szlifuje na sucho, później na mokro to też trzeba było mieć z tym do czynienia... nie wspominając już o reszcie jak zdzieranie czegoś tam żyletką czy wiedza, że można wlać do ukł. chłodniczego octu - dla mnie to szok i kompletny science-fiction. Liznąłeś tematu tak czy siak i generalnie zdajesz sobie sprawę z tego co trzymasz w łapie - ja nie. Byc może i bym to zrobił bo od dziecka demontowałem rózne sprzęty domowe i je spowrotem skręcałem, czasem nawet mi się w rękach naprawiły - od pralek przez telewizory do mebli i wszystkiego co mi w łapy wpadło.
Ale nie silnik. Rozkręciłbym go i skręcił zakładając uszczelkę, ale jakby cos obok było uszkodzone to nie wiedziałbym o tym, myślałbym, że tak ma być. No i robiłbym to na zasadzie "zdjąłem takie coś z takim czymś i później tak samo to na takie o założyłem".
Totolotek, albo pojedzie albo wybuchnie.

generalnie teraz mam tylko jedną nadzieję, że ktoś fachowy mi powie, że silnik od hondy pasuje i da sie zmienić bez problemów.


Masz dobrze w głowie poukładane. To jest PODSTAWA do życia.
Weź zakasaj rękawki sukmany i bierz się za HGF'a samemu.
Kup od razu nowy komplet śrubek i składaj hołd pogańskim bożkom, by magistrala olejowa nie była zarżnięta od "dokręcania" śrub silnika przez jakiegoś przepitego profana.
Czyń tak, jak opisałem, to było moje pierwsze i ostatnie otwieranie tego silnika, nie myślę nawet, że będę go otwierał, zanim nie minie magiczne kolejne ponad 100 kkm przebiegu.

I na rany boże, za cenę wszelką, NIE IDŹ Z TYM TO "WARSZTATU" - bo Ci do końca silnik rozłupią.
_________________
Człowiek pochodzi od małpy. W czerwonym.
 
 
des 



Pomógł: 47 razy
Dołączył: 05 Mar 2008
Posty: 1080
Skąd: Częstochowa



Wysłany: Czw Paź 30, 2008 14:02   

aiwer napisał/a:
Po prostu mieliście pecha. Ja swojego R kupiłem w styczniu tego roku i jak na razie nic przy nim nie robiłem oprócz olejów, filtrów itp. Tzn. do wymiany pompa wody ale to tanie więc bólu nie ma. Poprzedni właściciel się nie szczypał i z każdą choćby najmniejsza wada jeździł do ASO. Kiedyś nadejdzie ten dzień, że zacznie się sypać ale tak jest w każdym samochodzie.


Obym nie zapeszył hehe


No i kur... zapeszyłem. W poniedziałek jedzie na warsztat, powód: uszczelka pod głowicą :beczy: Już nie będę się chwalił, że taki rodzynek mi się trafił, że nic przy nim nie muszę robić, bo teraz to mnie dopiero pociągnie po kieszeni. Nie sądziłem że ten dzień nadejdzie tak szybko ehh...
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum

Wersja do drukuWersja do druku
Dodaj temat do ulubionych

Skocz do:  

Podobne Tematy
Temat Autor Forum Odpowiedzi Ostatni post
Brak nowych postów [R400]Osuszacz klimatyzacji R400 - czujnik z góry czy z boku
Bobek Rover serii 400/45, Honda Civic i MG ZS 3 Pią Lip 17, 2015 22:08
Kobi84
Brak nowych postów [R400] Światła drogowe - pytanie do posiadaczy R400
des Rover serii 400/45, Honda Civic i MG ZS 28 Nie Cze 29, 2008 22:10
rybakowy
Brak nowych postów [R400] Opornik dmuchawy do R400 - dostępny z zamiennika
tetryk Rover serii 400/45, Honda Civic i MG ZS 16 Nie Mar 01, 2009 15:00
mcjg
Brak nowych postów [R400] Kupiłem używanego R400. Co wymienić na początek?
bartoszek_m Rover serii 400/45, Honda Civic i MG ZS 15 Nie Lis 23, 2008 11:46
leszek95b
Brak nowych postów [R400]Tapicerka (boczki) z r45 do r400 - pasuje ?
roman09 Rover serii 400/45, Honda Civic i MG ZS 1 Pią Sie 31, 2012 18:36
slax



Forum Klubu ROVERki.pl  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group | © klub ROVERki.pl
Hosted by NETLink