Wysłany: Sro Lip 14, 2010 11:15 [R214 Si '98r.] Dymek spod maski
Koledzy ratujcie!
Poważnie się dzisiaj zaniepokoiłem. W trakcie jazdy w tym upale nagle zauważyłem, że spod maski wydobywa się coś jakby lekki dym. Nie były to gęste kłęby, ale coś jakby para wodna. Zatrzymałem się - otwieram maskę... nic. Po bliższym przyjrzeniu się zauważyłem, że ten ledwo widoczny dymek unosi się z okolicy chłodnicy, która wygląda jakby coś ją z zewnątrz oblało. Przy okazji płyn w zbiorniku wyrównawczym spadł z max gdzieś do połowy. W samym płynie chłodniczym nie ma śladu oleju. Co to może być? Co robić?
SPAMU¦
Wysłany: Sro Lip 14, 2010 11:15 Post o charakterze reklamowym. Każde Twoje kliknięcie zwiększa nasze szanse przeżycia ;)
Pomógł: 2 razy Dołączył: 25 Mar 2008 Posty: 258 Skąd: Wałbrzych
Wysłany: Sro Lip 14, 2010 11:54
sobrus napisał/a:
Może dziurawa chłodnica. Wycieka z niej i paruje...
Nie wiem jak wygląda budowa motoru 200ki, ale zerknij dobrze, czy faktycznie coś nie kapnęło na chłodnicę - zanim zaczniesz babrać (nie wiem - spocone turbo i kropla oleju). Czujesz coś? Troszkę inaczej pachną rozgrzane/palone oleje a inaczej płyny technologiczne. Przy wycieku z chłodnicy czuć taki specyficzny, parowy wątek.
Kontroluj poziom płynu i wystudź motor.
Wtedy na cycki, pod auto i obserwuj.
Albo rozłóż gazetę pod chłodnicę i patrz, czy nie zalicza wody/płynu.
Pomógł: 2 razy Dołączył: 25 Mar 2008 Posty: 258 Skąd: Wałbrzych
Wysłany: Sro Lip 14, 2010 11:59
darek_wp napisał/a:
Posprawdzaj też dobrze węże bo mogą być już osłabione i przepuszczać płyn - szczególnie, że mamy teraz wyższe temperatury na zewnątrz.
Dokładnie tak miałem.
"Zmęczył się" trójnik przy chłodnicy (gruby przewód).
Był cały, ale "rzadki", na zgięciu, pod spodem, niewidocznie.
W upał i przy wstawieniu furze w dupcię, właśnie dymek spod maski, płyn na osłonie silnika i wyciek... znikąd! Czuć, widać płyn - a wycieku nie ma.
Jak będzie się tak działo nadal - pognieć pod palcami przewody i patrz, czy gdzieś nie "przeciekają". Najważniejsze - obserwuj poziom płynu w zbiorniczku wyrównawczym i zegarek. Póki tu nie dzieje się nic zatrważającego - luz.
Pomógł: 2 razy Dołączył: 25 Mar 2008 Posty: 258 Skąd: Wałbrzych
Wysłany: Sro Lip 14, 2010 12:23
szoso420 napisał/a:
JeRRy3D, tu chodzi o benzyniaka
Ups...
[ Dodano: Sro Lip 14, 2010 13:23 ]
Radek001 napisał/a:
No jest to możliwe Opłaca się wymieniać przewody jeżeli to jest to? A może jakaś domowa metoda innego rodzaju?
Najpierw nabierz pewności.
Mnie za ten przewód/trójnik/kolanko chcieli lokalnie skasować na 350zł !
Dostałem je netem u forumowego magika od części rovciowych za zdecydowanie sensowniejszą kaskę.
Wymienić jednak musiałem. Żadne patenty nie wchodziły w grę. Jeżeli przewód będzie mało udziwniony samodzielna wymiana się opłaci. Łatanie (guma na gumę i obejmy) - dobre jako doraźne w kryzysie (trasie), żeby się gdzieś dokulać. Ale z domu w Polskę na "reperowanej" gumie w upał chyba bym się nie porwał. Po co mi te emocje .
Najpierw oceń usterkę i koszty.
Później szukaj rozwiązania
Jeśli chodzi o układ chłodzenia w benzyniaku to nie ryzykowałbym żadnych półśrodków (uszczelniacze itp.) ... takie kombinacje prowadzą do jednego --> HGF. Wymiana węży czy chłodnicy jest tańsza niż robienie silnika później.
Posprawdzałem. Niestety pod samochodem od strony kierowcy robi się kałuża. Podjechałem do mechanika, który myślał najpierw, że to wężyk gdzieś puścił. Długo lustrował chłodnicę i cały układ. Okazało się że płyn wylewa się bezpośrednio z chłodnicy, jednym słowem - jest nieszczelna.
Przy okazji odradzał też stosowanie uszczelniaczy. Chłodnicę znalazł w cenie 280 zł (zamiennik), robociznę wycenił na 100 zł. Co o tym sądzicie?
Jeszcze jedno pytanie. Wymianę mam umówioną na wtorek, ale przez ten czas muszę jeździć Roverkiem. Do tego czasu przejadę około 300 km. Czy do tego czasu nie stanie się nic złego, jeżeli będę śledził poziom płynu w zbiorniczku?
Samo śledzenie nic nie da, woź ze sobą płyn chłodniczy, dla zasady najlepiej tego samego koloru (niby dodatki nie powinny się gryźć ze sobą) i po wystudzeniu auta, np. przed odpaleniem, sprawdzaj poziom i uzupełniaj.
Jest za ciepło teraz, więc lanie samej destylowanej moim zdaniem nie jest dobrym pomysłem...
Jestem trochę skołowany. Upały lekko zelżały i okazuje się, że pod autem nie zbiera się już kałuża, płynu w zbiorniku nie ubywa. Po przejechaniu 100 km nic się złego nie dzieje... dymek spod maski też się ulotnił.
Jak to rozumieć biorąc pod uwagę wcześniejsze objawy? Czyżby wymiana chłodnicy sugerowana przez mechanika nie była rzeczywiście konieczna? Sprawdzałem węże... nic nie cieknie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum