Wysłany: Sro Kwi 04, 2007 12:17 Jak rozwalić zawieszenie...
Wczoraj w nocy widziałem piękny przykład "jak zniszczyć zawieszenie, oponę i felgę, a może nawet skrzywić nadwozie".
Światła, za 150 m skrzyżowanie z wysepką między pasami "na wprost" i "w prawo", 1 w nocy, pusto - na pasie obok mnie jedno auto, jest po deszczu - bardzo ślisko.
Ruszamy na zielonym i dalej też widać zielone.
Po ruszeniu jestem jakies 15 m przed autem na drugim pasie, slysze glosny tlumik i myslę, że jakiś przecinak, patrze w lusterko, a między mną, a drugim autem przeciska się stara Honda Civic z "sportowym" wydechem.
Nawet miałem ochotę pójść szybciej, ale stwierdziłem, że jest ślisko, a z doświadczenia wiem, że te światła nie są zsynchronizowane i nie da się zdążyć.
Kierowca Hondy chyba tego nie wiedział...
Światła na drugim skrzyżowaniu zmieniają się na czerwone, a kierowca Hondy, który, tak jak ja, chciał skręcić w prawo wciska hamulce "do dechy" i... jedzie... i jedzie... i jedzie... skręca koła i jedzie... prosto.
Aż chciałem krzyczeć "Puść hamulec", ale niestety - cały czas na hamulcu, ze skręconymi kołami, Honda ładuje się lewym przednim kołem w 15 cm krawężnik - i tak miał sporo szczęcia, bo mija o 10 cm słup z sygnalizatotem, ale na 99% skasowane felga, opona i wahacza, a dość prawdopodobne, że nawet rama będzie potrzebna...
I tu przychodzi refleksja, a właściwie dwie:
- czy kogokolwiek z Was nauczyli na kursie "na prawko" tego, ze w czasie awarynego hamowania autem bez ABS, żeby odzyskać sterowność, trzeba puścić hamulec? Bo mnie nauczył tego ojciec tuż po tym jak odebrałem prawko...
- nie dziwie się ilości wypadków, jeśli po naszych drogach jeżdżą tak nauczeni "wyczynowcy" - po chwili przemyślenia zacząłem się cieszyć, że nie wcisnąłem mocniej gazu i gość wyprzedził mnie 3 sekundy wcześniej, bo inaczej moje R623 miałoby poważne ubytki w tylnej części nadwozia. Jazda defensywna w tym kraju ma dużą przyszłość...
_________________ Pozdrawiam, Maciek (podWawa - WPR)
Obecnie MX-5 NC '07, XC60 'Słoń 2' i wózek na zakupy (Fabia III)
Były 2*R623Si Lux '95 LPG, R827Si '93 LPG, R416 Si '99 LPG, MX-5 '92 i kilka innych nieroverków
SPAMU¦
Wysłany: Sro Kwi 04, 2007 12:17 Post o charakterze reklamowym. Każde Twoje kliknięcie zwiększa nasze szanse przeżycia ;)
I tu przychodzi refleksja, a właściwie dwie:
- czy kogokolwiek z Was nauczyli na kursie "na prawko" tego, ze w czasie awarynego hamowania autem bez ABS, żeby odzyskać sterowność, trzeba puścić hamulec? Bo mnie nauczył tego ojciec tuż po tym jak odebrałem prawko...
Ja zdawalam 2 lata temu to nic o tym nie wiedzialam. Tez tato zawsze mi tlumaczyl, ze hamowanie pulsacyjne to podstawa.
Na kursie prawda jazdy ucza zdawac egzaminy, po egzaminie dopiero uczysz sie jezdzic - tak mawial moj instruktor i jest to święta prawda.
Ja w tym roku miałam pierwszą zimą za kółkiem. Dziękuje Bogu że nie była mocno śnieżna bo jak spadł śnieg to byłam przerażona. Musiałam być niezłym zatorem na drodze ale zwyczajnie bałam się nawet skręcać.
Rok temu jak wsiadłam w ogóle do auta to też jeździłam strasznie. Wszystko trening. A najgorsze to właśnie przekozaczyć.
_________________ Nic nie trwa wiecznie...
Ostatnio zmieniony przez Revolt Sro Kwi 04, 2007 12:40, w całości zmieniany 1 raz
czy kogokolwiek z Was nauczyli na kursie "na prawko" tego, ze w czasie awarynego hamowania autem bez ABS, żeby odzyskać sterowność, trzeba puścić hamulec? Bo mnie nauczył tego ojciec tuż po tym jak odebrałem prawko...
nie uczono mnie tego na kursie... Ale jak spadł pierwszy śnieg to bawiac sie na otwartej przestrzeni moim roverkiem sam wyczułem kiedy dalezy puszczac hamulec i jak odbijac kierownica zeby odzyskac sterowność oraz prawidłową przyczepność.
Światła na drugim skrzyżowaniu zmieniają się na czerwone, a kierowca Hondy, który, tak jak ja, chciał skręcić w prawo wciska hamulce "do dechy" i... jedzie... i jedzie... i jedzie... skręca koła i jedzie... prosto.
Bardzo obrazowy opis...
Niestety wiele osób tak jeździ.
_________________ Nie udzielam pomocy na priv oraz na gg! Masz problem? Pisz na forum
Mnie o hamowaniu awaryjnym bez absu na kursie nie uczono w ogole.
Caly moj kurs zreszta trwal 1 tydzien a najdluzej czekalem na egzamin koncowy.
Oczywiscie kilku prostych zasad ale jakze skutecznych dowiedzialem sie jezdzac zima na stegny itp.
Uczylem sie hamowania lewa noga z jednoczesnie delikatnie wciskanym gazem...
Coz z tego, kiedy moja ostatnia przygoda z plotem zaczela sie wlasnie od zblokowanyc kol.
Zobaczylem zwierza, nie chcialem go wziac na przod wiec ominalem.
Bylo slisko tyl zaczal wyprzedzac przod, po kontrze auto szlo na kraweznik.
I to wszystko wlasnie dzialo sie na zblokowanych kolach... wygral instynkt z rozsadkiem
Pozniej tylko do wyboru betonowy slup trakcyjny albo siatka ogrodzenia jakiejs posesji.
Wybralem to drugie i pewnie tylko dlatego jeszcze moge innym machac z mojego R jezdzac po warszawskich ulicach
Takze to sie wszystko ladnie w teorii sprawdza, albo na "cwiczeniach". W sytuacji krytycznej wiele osob ulega emocjom... chociaz nie zawsze
_________________ Chiptuning: R25, R45, R75, 200/600 SDi, BMW (tuning, dpf serwis), VW Group (tuning, dpf serwis)
ROVER 75/ZT: diagnostyka, kodowanie, adaptacja zegarów, dodawanie kluczyków: używane piloty, nowy transponder (immo)
Kontakt: PW, 512 208 367, marek@roverki.eu
Dołączył: 03 Lut 2007 Posty: 638 Skąd: Zielona Góra
Wysłany: Czw Kwi 05, 2007 07:48
Ja oczywiście jak koledzy, na kursie nic nie dowiedziałem sie na temat jak hamować.
Prawko mam od 95 roku, więc miałem okazję nauczyć się podobnych manewrow na "żywym organizmie" - zwłaszcza, że pierwszym moim samochodem był "Kaszlak" rocznik 1977, potem kaszlak "Elegant". Podróżowanie tymi dwoma autami tak mnie nauczyło pokory, wyczucia odległości, umiejętności hamowania na różnych nawierzchniach, że w zasadzie w kolejnych samochodach wystarczyło się przyzwyczaić do działania hamulców i sprzęgła.
Przez jakiś czas byłem zwolennikiem i wyznawcą własnej teorii, że początkującym kierowcom powinno się nakazywać jazdę maluchami po to, aby nauczyć ich pokory na drodze.
dzisiaj musze się nauczyć jeździć z ABSem, bo to moje pierwsze auto z tym systemem.
Poza tym, wiele zawdzięczam mojemu instruktorowi. Pan Milichowski (po tylu latach pamietam nazwisko) nauczył mnie jednej zasadniczej i bardzo przydatnej - zwłaszcza dzisiaj - umejętności - mianowicie PRZEWIDYWANIA i OGRANICZONEGO ZAUFANIA w stosunku do innych kierowców. Ta umiejętność przydała mi się wielokrotnie i wielokrotnie uratowała mi zycie, gdyż kilkakrotnie Kostucha siadała mi na barana, ale potrafiłem uprzedzic jej (a raczej innych kierowców) niecne zadania. Dzięki temu radzę w sobie w dżungli dróg.
Żeby nie było - nie jestem jakimś Michaelem Schummacherem, ale moje umiejętności pozwalają mi dowieźć siebie i moją rodzinę do wybranego wcześniej miejsca, czego i Wam wszystkim życzę.
Pozdrawiam serdecznie
_________________ .: Podpis użytkownika wymaga
edycji :.
Poza tym, wiele zawdzięczam mojemu instruktorowi. Pan Milichowski (po tylu latach pamietam nazwisko) nauczył mnie jednej zasadniczej i bardzo przydatnej - zwłaszcza dzisiaj - umejętności - mianowicie PRZEWIDYWANIA i OGRANICZONEGO ZAUFANIA w stosunku do innych kierowców.
Hehe, czyli powszechna zasada, ktora tez staram sie stosowac "Jedz tak, jakby inni uzytkownicy drog chcieli Cie zabic"
Pozdrawiam,
_________________ Chiptuning: R25, R45, R75, 200/600 SDi, BMW (tuning, dpf serwis), VW Group (tuning, dpf serwis)
ROVER 75/ZT: diagnostyka, kodowanie, adaptacja zegarów, dodawanie kluczyków: używane piloty, nowy transponder (immo)
Kontakt: PW, 512 208 367, marek@roverki.eu
I to wszystko wlasnie dzialo sie na zblokowanych kolach... wygral instynkt z rozsadkiem
Ja już kilkakrotnie przekonałem się, że wyrobiłem sobie odruch (a raczej ojciec mi wyrobił), że ważniejsza jest sterowność niż hamowanie i w sytuacjach podobnych do tej, którą opisałem umiem odpuścić hamulec, skorygować kierunek i wcisnąć znów hamulec.
Za to ostatnio odkryłem u siebie inny problem - brak umiejętności hamowania z ABS'em...
Autami z ABS'em jeżdżę od 2002 roku i teorię hamowania z ABS'em znam odkąd mam takie auto, ale z racji tego, że jeżdżę szybko, ale raczej spokojnie i staram się przewidywać sytuację na drodze, system ten uruchamia mi się kilka razy w roku i zwykle na prostych (np. dojazd do skrzyżowania w zimie), a do tego jeżdżę ciągle na zmianę autami z ABS'em i bez.
W związku z tym popełniam standardowy błąd - w sytuacji, kiedy ABS się uruchamia zamiast docisnąć hamulec mocniej, wcisnąć sprzęgło i zdać się na elektronikę, robię to co w aucie bez ABS'u - odpuszczam, przez co zachowuję kontrolę nad autem, ale tracę cenne metry drogi hamowania.
Zastanawiam się nad metodą zmiany tego nawyku...
Może ktoś ma jakiś pomysł?
_________________ Pozdrawiam, Maciek (podWawa - WPR)
Obecnie MX-5 NC '07, XC60 'Słoń 2' i wózek na zakupy (Fabia III)
Były 2*R623Si Lux '95 LPG, R827Si '93 LPG, R416 Si '99 LPG, MX-5 '92 i kilka innych nieroverków
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum