Wysłany: Pon Mar 09, 2009 23:08 [R416] Ubywa płyn chłodniczy
Typ: Si Rodzaj silnika: benzyna Pojemnosc silnika: 1.6 Rok produkcji: 1999
Witam jestem posiadaczem R416 od 3 miesiecy... . Zakochałem sie w tym samochodzie jakies 5 lat temu i wytrwale dążyłem do jego kupna. Rover 400 w sedanie był moim wymarzonym samochodem, jak dla mnie doskonałym pod każdym wzgledem. Po wielu przeciwnośiach udało mi sie spełnic marzenia. Przy kupnie pojechałem na stacje diagnostyczna i stan Rovera okazał sie wręcz wymarzny. Jednak czar prysł po pierwszych 500 km... Niestety ale stała sie rzecz najgorsza, a mianowicie padła uszczelka pod głowicą... Obajawiło sie to w utracie płynu chłodniczego( około 1 litra na 100km), dymił na biało( szczególnie na wstecznym biegu), poza tym nie mozna było odczuc żadnego spadku mocy, dwoch poziomów na bagnecie, ani majonezu na korku...Jedynie płyn i dym. Okazało sie ze uszczelka pod głowica byla pęknieta i na szybko zaklejona sylikonem aby przygotowac auto do sprzedazy:/:/:/ Długo nie myślac ze łzami w oczach zdecydowałem sie na naprawe, po przestudiowaniu forum oddałem auto do dobrego mechanika (specjalizuje sie w silnikach Hondy i naprawia rowniez Roverki) i nie szczedzilem na naprawie, zrobilem HGF, reszte uszczelek, wymienilem kompletny rozrząd, termostat, filtry, olej, układ przeczyszczony dwa razy i odpowietrzony... Odebrałem samochod z naprawy(mechanik dał mi gwarancje na 50 000 tysiecy kilometrów na HGF jezeli bede zmianial regularanie olej) i po przejechaniu 200km moje serce znow zabiło mocniej jednak nie z miłosci a z rozpaczy. Płyn dalej znika, samochod dalej dymi na biało( na wstecznym bardzo, na jałowym biegu znacząco, na pozostałych biegach nie widac). Oddałem auto spowrotem w ramach gwarancji, po przeglądzie mechanik dolał płynu (gdyż możliwe że ten płyn nie uciekł tylko dotarł do wszystkich zakamarków) i powiedział ze nie podoba mu sie "parownik" gdyż na jego "oko" jest za wysoko i to mogło własnie doprowadzic do HGF... Pojechałęm wiec do szanownych Panów "Gazowników". Stwierdzili oni ze z parownikiem jest wszystko Ok i to nie wina instalacji...Przejechalem wiec kolejne 300 km i płyn ubywa dalej:/ przez te 300 km z poziomu Max stało sie troche ponizej Mini... Szanowni Forumowicze, chciałbym zaapelowac do waszych mądrych głów i poprosic was o pomoc gdyz juz sam nie wiem co mam zrobic. Moze macie jakies pomysły?!. W czwartek chce sprawdzic ten parownik u innych "gazowników" aby sie upewnic na 100% czy wszystko jest z nim Ok. Myślicie ze warto?! Jestem zrozpaczony, samochod ten miał byc moim szczesciem a stał sie przyczyna koszmarów...Błagam o pomoc
Dodam jeszcze że rover jest krajowy ma 138 tys przejechane serwisowany do 2007 roku i wtedy mial 120 tysiecy, wtedy zmienił właściciela który założył mu gaz przy 124 tysiącach...
Jeszcze raz prosze o pomoc.
AndrewS: poprawilem temat, nastepnym razem prosze o poprawne nazywanie tematow
Ostatnio zmieniony przez kasjopea Wto Mar 15, 2011 11:43, w całości zmieniany 2 razy
SPAMU¦
Wysłany: Pon Mar 09, 2009 23:08 Post o charakterze reklamowym. Każde Twoje kliknięcie zwiększa nasze szanse przeżycia ;)
Pomógł: 22 razy Dołączył: 17 Cze 2007 Posty: 387 Skąd: Ruda Śląska
Wysłany: Pon Mar 09, 2009 23:35
Za wysoko parownik może doprowadzic do tego, ze sie zapowietrzy i nie bedzie ogrzewal gazu jak trzeba... nie widze zwiazku z HGF. Chyba, ze taki daleki ze w jakis sposob przyczynia sie do zapowietrzania calego ukladu itp. itd.
Rozumiem, że na podstawie dymienia z wydechu wnioskujesz, ze spala plyn ? Dla mnie takie wnioskowanie jest dosyc ryzykowne... odkrec swiece i sprawdz czy po ktorejs widac ze jezdzisz na mieszance LPG + glikol .
Szukaj wycieków na wężach, parowniku, zaworze ogrzewania, śladów wycieków na bloku silnika, chłodnicy, pod dywanikami w samochodzie gdyby to rozciekła się nagrzewnica... i innych typowych miejscach dla tego modelu.
Układ chłodzenia silnika pracuje pod nadciśnieniem (około 100 kPa, 1 bar). Jeśli nie ma w nim nieszczelności, nie ma zatorów, jest dobrze odpowietrzony i dobrze działa korek zbiorniczka wyrównawczego, to parownik można sobie montować na dowolnej wysokości komory silnika i nic się dziać nie powinno. (parownik wpina się równolegle do nagrzewnicy). Samo nadciśnienie cieczy i jej wymuszony obieg powodować będzie, że ciecz dotrze wszędzie, gdzie trzeba.
Odnośnie HGF'a - to moje zdanie - absolutnie nie dawałbym tego defektu do naprawy w 'warsztacie'. Pisałem o tym wielokrotnie i zdania nie zmienię. Te silniki są bardzo dobre, oszczędne, trwałe i nowoczesne. Ale na ich nieszczęście, mają nietypową konstrukcję i nietypową uszczelkę pod głowicą. I to niestety, powoduje, że jak jakiś "szpecjalista" dobiera się doń, próbując naprawić HGF'a - to najczęściej te silniki są psute (najczęściej poprzez złą metodę dokręcania śrub) i taka naprawa skutkuje tym, że "wyłazi" zaraz po nieudolnej naprawie.
Ja zdecydowałem - gdy dopadło mnie to w listopadzie 2006 - naprawić to sam. I podczas tej zabawy nie zastosowałem zaleceń z instrukcji serwisowej Rave.
Głowicę docierałem ręcznie, własną metodą, a śruby silnika dokręcałem też wg własnego pomyślunku. Pisałem o tym wielokrotnie.
_________________ Człowiek pochodzi od małpy. W czerwonym.
Pomógł: 591 razy Dołączył: 14 Sty 2009 Posty: 4888
Wysłany: Wto Mar 10, 2009 08:25
Kamykkk , jeśli mechanik jest pewny swojej roboty, to zostaje sprawdzenie głowicy czy nie jest zwichrowana lub pęknięta , co jest b. prawdopodobne zwłaszcza po takim zachowaniu poprzedniego właściciela.
Dziekuje Wam za te odpowiedzi, bedę szukał dalej gdyż naprawa tego Roverka stała sie juz obsesja... Dzisiaj posprawdzam jeszcze raz te "typowe usterki". Jednak
SeniorA, panowie "gazwnicy" również postawili taka tezę, iż może byc mikropęknięcie na głowicy. Powiedzieli ze taką sprawę wykryje tylko rentgen... Troche mnie to dobiło Poradzili abym kupił uszczelniacz do Chłodnicy, wsypał i obserwował co sie dzieje gdyż "może akurat uszczelni"
Kolego Oprawca_1978, przeczytałem prawie wszystkie Twoje posty i wiem o Tym iż sam zrobiłeś HGF na chodniku przed blokiem, oraz znam Twoją opinie na temat "szpecjalistów"... . Jednak po Twoich odpowiedziach widac iż posiadasz ponadprzeciętną wiedzę. Ja niestety nie jestem tak manualny i nie posiadam tak dużej wiedzy więc wolałem nie ryzykowac, gdyż bardzo długo czekałem na mojego Roverka.
Ktoś ma jeszcze jakieś pomysły?! Będę ogromnie wdzięczny za każda informacje.
Z góry dziekuje
Nie załamuj się tak szybko Roverki to są samochody z duszą dla wybranych, ale potrzebują specjalnego traktowania.
Ja po kupnie swojego cierpliwie i namiętnie usuwałem usterki przez rok.
Ale teraz już trzy lata cieszę się bezawaryjną eksploatacją.
Wytrwałości życzę.
_________________ Tomasz 416 Lublin tel. 691508162
Tak, ta uszczelka była wymieniana,wczoraj podłożyłem papier pod silnik aby wyciek zlokalizowac i niestety nic a nic nie widac... . Wlałem uszczelniacz do chłodnic i niestety dalej kopci białym dymem, szczególnie na wstecznym... Zobaczymy czy płyn dalej będzie znikał... .
Ktoś ma jakieś pomysły?! Kazda rada jest na wage złota.
Z góry dziękuje za wszystkie dotychczasowe podpowiedzi
Pomógł: 22 razy Dołączył: 17 Cze 2007 Posty: 387 Skąd: Ruda Śląska
Wysłany: Pią Mar 13, 2009 23:44
Kamykkk napisał/a:
niestety dalej kopci białym dymem, szczególnie na wstecznym...
Intryguje mnie ta kwestia . Możesz sprecyzować ?
Mam myśli to, że kopci szczególnie na wstecznym . Tak jakby bieg miał znaczenie na prace silnika.
Powtarzając się (i przyklejając z korespondencji na PM, żeby zostało dla potomnych jakby ktoś kiedyś szukał opcją Szukaj):
Kopcenie na biało oznacza, że spala płyn chłodniczy, ale to dla mnie objaw zbyt subiektywny. Ja nie widziałem kopcenia, a świece i kolektor dolotowy wyglądały tak:
http://forum.roverki.eu/viewtopic.php?t=35160
Znaczy, ze na pewno spalał płyn.
Odkręć świece i zobaczy czy któraś wygląda inaczej, tak jak u mnie (w linku). Jeśli tak, możesz mieć podstawy podejrzewać, że dostaje się płyn do cylindrów. Albo źle wymieniona uszczelka, albo głowica ma mikropęknięcia. Co do mikropęknięć... dowiedz się od mechanika czy, i jeśli tak, to gdzie planował głowice. Ja planowałem w www.polok.pl i oprócz usługi planowania była usługa sprawdzenia szczelności.
Jak mechanik powie, ze nigdzie nie oddawał do planowania ani sprawdzenia głowicy, to trudno powiedzieć, ze zrobił te naprawę dobrze... szczególnie, ze jak mówisz, silnik był złożony 'na silikon' .
Inna opcją sprawdzenia, że problem jest po stronie HGF'podobnej to zrobienie testu na zawartość CO2 w płynie chłodniczym. Musiałbyś podzwonić po okolicznych stacjach diagnostycznych/mechanikach czy maja taka możliwość... ja swojego czasu szukałem i nie znalazłem, ale na pewno się da ;-P.
Jeśli świece OK, nie ma CO2 w płynie to szukaj wycieku w układzie. Płyn na pewno nie znika.
Jak zależy Tobie na tym samochodzie i jego silniku - to wyjście jest jedno - kupuj nasadkę Torx nr 14, załatw zestaw porządnych kluczy, papier ścierny nr 1000, stary typ uszczelki pod głowicę (polecam FAI), jakiś dobry wzorzec płaskości, zakasaj rękawy i zrób silnik sam. Dzień pracy, nie więcej. Nie potrzeba kanału.
Tam na prawdę nie ma żadnej filozofii, wszystkie śrubki odkręcają się w lewo a dokręcają w prawo.
Niestety, ale to jest smutna prawda, jeśli chcesz mieć sprawny silnik, nie wpompować w błoto kwoty rzędu 2 tysięcy złotych i do tego, stracić nerwy i zaufanie do tej marki, to pozostaje tylko własnoręczna naprawa.
Wszytko, co mam w tej materii do powiedzenia.
_________________ Człowiek pochodzi od małpy. W czerwonym.
Dokładnie to jest nasadka torx nr E-14. Służy ona do odkręcania i dokręcania tych porąbanych, długich śrub, które łączą silnik w całość.
Do tego kup uszczelkę głowicy, ja zastosowałem marki FAI, są na prawdę dobre.
Po naprawie HGF'a przejechałem już 57 kkm i jest super, żadnego masła pod korkiem oleju, żadnej tłustości w układzie chłodzenia, żadnych przecieków, przedmuchów, itd..
Przy uszczelce będą w komplecie dwie tulejki, które wstawia się w blok silnika. Transmitują one olej do głowicy (smarowanie łożysk ślizgowych wałków rozrządu oraz popychaczy zaworowych).
Do tego załatw ze trzy arkusze papierka ściernego nr 1000 oraz jakiś wzorzec płaskości. Ja zastosowałem płaską stronę szkła powiększającego od reflektora krańcowego wagonu kolejowego. Nawet nie wiem, skąd je miałem, chyba brat cioteczny mi je załatwił.
Głowicę i blok - ich czoła - należy bardzo dokładnie dotrzeć. Wg mnie, z racji tego, ze sumaryczny naddatek na tą operację to zaledwie 0,2 mm (dwieście mikronów) należy tą operację dokonywać wyłącznie ręcznie. Takie dogładzanie powoduje zebranie materiału o głębokości dosłownie paru mikronów, jak i nie mniej. Moim zdaniem, z racji tego, że czoło głowicy i bloku silnika posiada ściśle zaplanowaną powierzchnie czoła, nie są to "placki" jak w typowych silnikach, nie można dogładzać ich powierzchni na maszynach, no chyba że ma ktoś dostęp do dogładzarek, które potrafią ściągać pojedyncze mikrony. Oddanie tej głowicy do 'typowego' zakładu, zajmującego się naprawą głowic spowoduje, ze Pan Zenek położy ją i ściągnie z niej milimetr czy dwa, co będzie równoznaczne z jej zniszczeniem.
Te silniki są na prawdę dobre, mocne, trwałe, oszczędne i nowoczesne - ale z racji swojej nietypowej konstrukcji (kanapkowa) oraz długich śrub, które łączą wszystkie elementy silnika w całość, bardzo często są psute w warsztatach tylko dla tego, że 'szpecjaliści' podchodzą do nich jak do silników 'typowych'.
Ja docierałem też czoło bloku silnika, z tymże nie dało się tego za mocno uczynić, gdyż czoła tulei cylindrowych nie pozwalają, są wykonane z na prawdę piekielnie twardego żeliwa.
Podsumowując - skoro mi, skromnemu urzędnikowi, udało się ten silnik naprawić dosłownie, na chodniku pod blokiem, przy zastosowaniu doraźnie wymyślonych metod (polerowanie głowicy, dokręcanie śrub silnika, itd..) a efektem tego jest sprawne działanie silnika, które trwa już prawie dwa i pół roku, a silnik nakręcił już po zabawie z tym 57 tysięcy km i jest z nim wszystko OK (a nie zmieniałem w nim nawet uszczelniaczy) to zakładać można, że da się ten przykry defekt zarówno naprawić własnoręcznie ale i być pewnym, że ta naprawa będzie skuteczna i pozwoli bezawaryjnie działać silnikowi przez dłuższy czas.
Kończąc - niezmiennie, gorąco i nieustannie sugeruję każdemu właścicielowi Roverka, który ma silnik serii K, którego dopadł przykry defekt HGF'a - by naprawiał go sam. Tylko i wyłącznie wtedy można mieć pewność, że naprawa będzie dokonana właściwie, a silnikowi zostanie przywrócona sprawność na długi czas.
_________________ Człowiek pochodzi od małpy. W czerwonym.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum